Solidne wzrosty na parkietach

Wtorkowa sesja zdawała się potwierdzać wcześniejsze spekulacje, że globalni inwestorzy przeszli w tryb zwiększonego apetytu na ryzyko. Rodzi to szansę na poważniejsze odreagowanie w ramach rozpoczętej ponad pół roku temu bessy. Po piątkowym mocnym odbiciu i poniedziałkowym cofnięciu wtorek przyniósł solidne wzrosty na nowojorskich parkietach. S&P500 po wzroście o 2,76 proc. zakończył dzień na poziomie 3 936,66 punktów. Nasdaq zwyżkował o 3,11 proc. i finiszował z wynikiem 11 713,15 pkt. Dow Jones poszedł w górę o 2,43 proc., wspinając się na wysokość 31 827,05 pkt. Póki co ten ruch należy traktować jako odreagowanie w ramach panującej nam od początku roku bessy. Pomimo tej zwyżki S&P500 nadal znajduje się ponad 18 proc. poniżej styczniowego rekordu wszech czasów, a Nasdaq notowany jest o prawie 28 proc. poniżej szczytu z listopada. Inwestorzy mają świadomość, że przeciwko akcjom przemawia coraz bardziej prawdopodobna recesja w USA oraz perspektywa wyższych stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. Takiego połączenia zacieśnienia polityki pieniężnej i recesji Amerykanie nie doświadczyli od 40 lat. Już w czwartek na pierwszą od ponad dekady podwyżkę stóp ma się zdecydować Europejski Bank Centralny.

Niemniej jednak w ostatnich dniach oczekiwania na drastyczne podwyżki stóp procentowych w Fedzie uległy osłabieniu – Widziałeś, że oczekiwania na Fed podnoszący o 100 pb. w przyszłym tygodniu powróciły do 75 pb., dolar nieco się osłabił, a EBC może podnieść o 50 pb., a nie o 25 pb. – powiedział Reutersowi Anthony Saglimbene, strateg z Ameriprise Financial. Taka kombinacja wzmogła apetyt na ryzyko i chęć zakupu przecenionych w ostatnich miesiącach akcji. Pomaga w tym też trwający od kilku dni sezon publikacji wyników za II kwartał. Jak dotąd z 48 spółek z indeksu S&P500 niemal 90% przebiło oczekiwania analityków, co jest ponadprzeciętnie dobrym wynikiem. Inna sprawa, że spece z Wall Street ograniczyli swe oczekiwania, spodziewając się raptem 4-procenowego wzrostu korporacyjnych zysków (licząc rok do roku) w poprzednim kwartale.

 

Nowe sankcje dla Rosji, pora na złoto

Trwają prace nad nowym pakietem sankcji, który ma całkowicie odciąć Zachód od złota z Rosji. Po pół roku po wybuchu wojny Rosja zdążyła już jednak przekierować strumień eksportu na rynki azjatyckie. Jaki zatem sens mają nowe sankcje? Ile Rosja ma złota? Jeszcze przed atakiem na Ukrainę Rosja była drugim co do wielkości producentem złota. W 2021 roku eksport złota oszacowano na 15 mld dolarów. W zeszłym roku wydobyto 314 ton kruszcu. Centralny Bank Rosji podaje, że rezerwy złota i walut obcych regularnie rosły. Szacuje się, że na początku 2018 roku rosyjskie rezerwy wynosiły niemal 448 miliardów dolarów, natomiast przed atakiem na Ukrainę – do około 630 miliardów dolarów. Teoretycznie rosyjskie złoto łatwo jest rozpoznać. Jak podaje London Bullion Market Association dla serwisu Al Jazeera, rafinowane rosyjskie złoto jest odpowiednio oznaczone i datowane. Na londyńskim rynku zakazano już sprzedaży rosyjskiego złota, ponieważ większość kupujących zaprzestała handlu nim, gdy w marcu LBMA usunęła rosyjskie rafinerie złota ze swojej akredytowanej listy. W ciągu ostatniej dekady do Wielkiej Brytanii trafiała większość rosyjskiego złota. Według Comtrade, bazy danych ONZ w 2021 roku rynek brytyjski zaimportował rosyjskie złoto o wartości 15,2 mld dolarów. W marcu podjęto decyzję o zamrożeniu rosyjskich rezerw złota przez Grupę Siedmiu. Obecnie trwają prace nad wprowadzeniem całkowitego zakazu importu, jednak pojawiają się wątpliwości dotyczące faktycznego przestrzegania regulacji oraz  ich rzeczywistego wpływu na gospodarkę. Nowy plan ma zostać formalnie zatwierdzony w kolejnych dniach lipca.

Propozycja zaostrzenia restrykcji dotyczących rosyjskiego złota była rozważana już miesiąc temu na szczycie G7. Sankcje nałożone przed 24 czerwca dotyczą nowego złota, jednak nie mają zastosowania do surowca przetworzonego przed wskazaną datą i przechowywanego poza krajem macierzystym. Nowy zakaz będzie mieć raczej wymiar polityczny, aniżeli gospodarczy. Wcześniej nałożono sankcje na rosyjskie banki handlujące złotem, w tym VTB, Otkritie i Sbierbank. Wiele zachodnich instytucji zaprzestało już handlu rosyjskim kruszcem. Światowa Rada Złota (WGC) nie spodziewa się jednak, że zakaz G7 będzie miał znaczący wpływ na światowy rynek złota. W ostatnich latach Rosja, oprócz rynku brytyjskiego, wysyłała coraz więcej złota do Szwajcarii, Turcji i Kazachstanu. Wobec tego istnieje szansa, że zakaz sprzedaży rosyjskiego kruszcu wywoła pewne poruszenie w państwie, jednak Moskwa wciąż utrzymuje kontakt z alternatywnymi dostawcami. Obecnie rosyjskie złoto trafia w głównej mierze do nabywców z Azji, zwłaszcza z Chin i Indii, które nie usankcjonowały Moskwy.

Jeśli zakaz nałożony przez G7 nie wpłynie znacząco na Rosję, jaki jest zatem jego sens? Eksperci wskazują przede wszystkim na symbolikę i kolejny krok zmierzający do odcięcia się od partnerstwa z Rosją. Warto jednak pamiętać, że Rosja obecnie intensyfikuje swoje działania dyplomatyczne na Wschodzie. W tym aspekcie kluczowa wydaje się inicjatywa BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA), która według doniesień prasowych ma się powiększyć o Argentynę i Iran. Działania inicjatywy skupiają się nie tylko na próbach dedolaryzacji, ale również utworzenia dwubiegunowej światowej gospodarki. Światowy rynek złota prawdopodobnie pozostanie niewzruszony po nałożeniu kolejnych restrykcji. Przy dużej podaży na większości rynków i spadającej cenie kolejny zakaz może nie wpłynąć na cenę. Branża już kilka miesięcy temu podjęła kroki zmierzające do zapewnienia dostaw z alternatywnych źródeł, wobec tego rynek raczej nie zareaguje gwałtownie. Londyńska giełda również specjalnie nie odczuła braku złota z Federacji Rosyjskiej, nie widać było żadnej znaczącej zmiany w efektywnym działaniu rynku londyńskiego, który jest globalnym rynkiem OTC dla hurtowego złota.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *