Fatalny tydzień na giełdach dobiega końca

Światowe rynki akcji, na czele z Wall Street, zbliżają się do zakończenia najgorszego tygodnia od czasu wystąpienia krachu rynków na skutek pandemii w marcu 2020 r. Słaba kondycja ryzykownych aktywów to wynik kolejnej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii oraz niespodzianka w Szwajcarii sprawiły, że inwestorzy zaczęli się ponownie obawiać przyszłego wzrostu gospodarczego. Bank Japonii był jedyny, który odstawał w ciągu tygodnia, w którym kolejne banki potwierdziły chęć do walki z inflacją poprzez kolejne podwyżki stóp procentowych. W kolejnej fali risk-off jen spadł o ponad 1 proc. do 133,88 za dolara. Kontrakty terminowe w USA próbowały odbić, a chińskie akcje zyskiwały, ale tylko znikomy ruch w porównaniu do ostatnich tygodni strat i obaw, że podwyżki stóp Kontrakty terminowe na S&P 500 wzrosły o 0,8 proc., a kontrakty terminowe na Nasdaq 100 o 1 proc., ale w ciągu tygodnia są one znacznie pod kreską. – Wchodzimy w trudną fazę zmiany reżimu banków centralnych, ponieważ zagrożenia związane ze wzrostem gospodarczym podgrzewają i tak już gorące tło inflacyjne. Obecna przecena eliminuje większość przeszacowania z rynku, ale obecne poziomy są podatne na pogorszenie fundamentów przedsiębiorstw – napisał Vincent Mortier, dyrektor ds. inwestycji w największym europejskim zarządzającym funduszami, Amundi.

Indeks światowych akcji spadł o 5,7 proc. w ciągu tygodnia, co jest najgorszym tygodniowym wynikiem od ponad dwóch lat. Obligacje i waluty są również roztrzęsione po tygodniu rollercoastera. W ostatnich sesjach dolar wycofał się z 20-letniego maksimum, ale nie spadł daleko i wygląda na to, że tydzień zakończy się dla niego stabilnie. – Ścieżką najmniejszego oporu są niższe poziomy dla akcji i droższy dolar. Fed nie wie, dokąd zmierza inflacja, my też nie – napisał Brent Donnelly ze Spectra Markets. Podobnie jak Fed i Szwajcarski Bank Centralny, Bank Anglii ogłosił w tym tygodniu podwyżkę stóp procentowych o 25 punktów bazowych. Był to mniejszy ruch niż oczekiwano, ale skłonił inwestorów do prognozowania kolejnych, które powinny okazać się korzystne dla funta. Dane dotyczące pracy i nieruchomości w USA okazały się słabe w czwartek, w związku z rozczarowującymi danymi o sprzedaży detalicznej, a obawy osłabiły dolara i pomogły obligacjom. Dodatkowo obawy o wzrost gospodarczy spowodowały, że ropa na krótko spadła, zanim ceny się ustabilizowały. Kontrakty terminowe na ropę Brent wynosi ostatnio 119,70 USD za baryłkę. Złoto utrzymuje się na poziomie 1844 USD za uncję, a Bitcoin pozostaje pod presją na poziomie 20 700 USD.

Inflacja bije po kieszeni i najbogatszych

Inflacja rośnie i z miesiąca na miesiąc jest coraz wyższa. Wraz z rosnącymi cenami pojawia się pytanie — kto traci na inflacji najbardziej? Jak powszechnie wiadomo, inflacja dla każdego jest inna i zależy od struktury jego wydatków. Nowe badanie sugeruje, że w dotyka ona najmocniej osób bogatych. Inflacja inflacji nierówna. Generalnie osoby o mniejszych dochodach wydają procentowo więcej na żywność, a osoby bogatsze na paliwo czy dobra luksusowe. Gdy drożeje żywność, to ciężar inflacji spada głównie na tych najuboższych. A kto traci na inflacji najmocniej? Sprawie postanowili przyjrzeć się dwaj badacze – Davide Villani i Guillem Vidal Lorda. W swojej pracy „Whom does inflation hurt most” przyjrzeli się oni marcowej inflancji w UE i odpowiedzieli oni na pytanie kto traci na inflacji najwięcej?

W wielu krajach zachodu najczęściej, inflacja była największa dla osób najuboższych. Taka sytuacja miała miejsce w takich krajach jak Belgia, Hiszpania Grecja, Irlandia, Włochy czy Holandia. Był to skutek rosnących cen żywności i kosztów związanych z mieszkaniem. Te kategorie są naturalnie największą częścią wydatków wśród osób najuboższych. I ta zasada ma znaczenie zarówno w przypadku struktury wydatków wewnątrz państwa jak i w porównaniach między krajami. Wielu ekonomistów to właśnie odsetek wydatków przeznaczanych na żywność uznaje za kryterium podziału społeczeństw na biedne i bogate. I biorąc pod uwagę to kryterium, Polska należy do najuboższych narodów. Na żywność wydawaliśmy w 2019 roku blisko 17 proc. swoich dochodów. Jest jednak wiele państw, gdzie ten odsetek jest większy. Są to takie kraje jak: Rumunia, Litwa, Łotwa i Estonia, Bułgaria, Chorwacja czy Węgry. W Rumunii te wydatki przekraczały 25 proc. Są jednak na świecie kraje, gdzie wydatki te stanowią większość. Po drugie stronie znalazły się takie kraje jak Austria, Wielka Brytania czy Irlandia. Obywatele tych krajów wydają na żywność mniej niż 10 proc. Wartości te mają też znacznie dla ogólnej wysokości inflacji w kraju.

Co jednak może się wydać dla wielu zaskakujące, w wielu krajach to właśnie inflacja dla najbogatszych obywateli okazała się największa. Taka sytuacja miała miejsce m.in. w Czechach, na Węgrzech, w Finlandii czy Szwecji. Co ciekawe, również w Polsce (choć minimalnie), ceny wzrosły najbardziej dla osób najbogatszych. Jak do tego doszło? Powodem są rosnące ceny transportu. Te są pokłosiem rekordowych cen paliw w Europie. Mimo obniżek podatków ceny na stacjach benzynowych nie były jeszcze tak wyoskie. Głównym powodem jest wojna na Ukrainie oraz decyzje OPEC dotyczące wydobycia ropy naftowej. Jej podaż jest stale niewystarczająca, a jak wynika z prawa popytu i podaży, gdy ten pierwszy jest większy, to skutkuje to wzrostem cen. Problemem może być też cena używanego w rafineriach gazu ziemnego. Ten z kolei jest w rekordowo drogi z powodu sankcji nałożonych na Rosję po agresji na Ukrainę.

Z badania możemy dowiedzieć się także na ci wydają swoje pieniądze najbiedniejsi i najbogatsi. 20 proc. najuboższych  najwięcej pieniędzy wydaje w kategorii żywność i napoje bezalkoholowe. Te wydatki stanowią w UE średnio 26,8 proc. wszystkich wydatków 20 proc. najbiedniejszych. Na drugim miejscu znalazły się koszty związane z energią. Ta kategoria to aż 12,8 proc. wszystkich wydatków. Na wydatki związane z mieszkaniem przeznaczane jest 10 proc. całego budżetu. Z kolei wśród 20 proc. najbogatszych, największe wydatki są związane z kategorią transport. To m.in. koszt podróży lotniczych, paliwa do własnego samochodu czy kupna nowego auta. To aż 19,1 proc. całości wydatków. Na drugim miejscu znalazła się żywność na którą bogaci wydają 14,9 proc. wszystkich środków. To właśnie różnice w strukturze tych wydatków decydują o tym jaka jest nasza osobista inflacja. Jeżeli nie dotykają nas tak bardzo wzrosty cen paliw czy prądu, to nasze pieniądze tracą na wartości wolniej niż środki innych osób.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *