Znów kiepska sesja na Wall Street

Po silnym piątkowym odreagowaniu w poniedziałek na nowojorskie parkiety powróciły spadki. Inwestorów mogły zaniepokoić kiepskie dane napływające z gospodarek Chin i USA. Nasdaq Composite i S&P500 mają za sobą serię pięciu spadkowych tygodni z rzędu, co w przypadku tego drugiego po raz ostatni przytrafiło się w roku 2011. W czwartek giełdowe byki wybroniły rynek przed spadkami, a piątek przypieczętowały ten sukces mocnymi zwyżkami (+3,8 proc. w przypadku Nasdaqa o 2,4 proc. na S&P500). Wydawało się, że po czymś takim droga ku choćby kilkudniowemu odreagowaniu stoi otworem. Jednakże poniedziałkowa sesja znów przyniosła spadki. S&P500 poszedł w dół o 0,39 proc., ale utrzymał się tuż powyżej 4 000 punktów. Nasdaq zniżkował o 1,20 proc., schodząc do poziomu 11 662,79 pkt. Dow Jonesowi udało się zakończyć dzień na symbolicznym plusie, zyskując 0,08 proc. Słaby finisz poniedziałkowej sesji w USA, kiedy to tylko indeks największych amerykańskich blue chipów mógł pochwalić się – choć jedynie symbolicznym – zyskiem, potwierdził, że inwestorzy nadal tkwią w okowach obaw o bardzo prawdopodobne pogorszenie się koniunktury gospodarczej w obliczu wysokiej inflacji.

Makroekonomicznym wydarzeniem dnia była comiesięczna paczka danych z Chin, gdzie totalitarne władze prowadzą obłąkaną politykę „zero-Covid”. Na skutek covidowych lockdownów w kwietniu zamknięta była aglomeracja Szanghaju. To miało silne przełożenie na wyniki drugiej gospodarki świata. Sprzedaż detaliczna w ChRL spadła w kwietniu o 11,1 proc., czyli prawie dwa razy mocniej od rynkowego konsensusu. Gorzej wypadła także produkcja przemysłowa, która zmalała o 2,9 proc. rdr. Nie pomogły też raporty ze Stanów Zjednoczonych, gdzie wskaźnik koniunktury przemysłowej w okręgu nowojorskim w maju spadł do -11,6 pkt. z 24,6 pkt. w kwietniu. Oczekiwano odczytu na poziomie 16,5 pkt. To pierwszy tak wyraźny sygnał, że Rezerwa Federalna będzie podnosić stopy procentowe w otoczeniu silnego spowolnienia wzrostu gospodarczego, albo nawet recesji w USA.

Wśród poszczególnych spółek wyróżniły się zniżkujące o blisko 6 proc. walory Tesli. Prawie 2 proc. pod kreską znalazły się notowania Amazona. W dół szły także wyceny innych „spółek wzrostowych”. Akcje Twittera przeceniono o 8,2 proc. po tym, jak Elon Musk oznajmił, że „chwilowo wstrzymuje” operację przejęcia medialnej spółki. Musk podejrzewa, że ponad 90 proc. aktywnych użytkowników Twittera może być… botami. Jeśliby tak naprawdę było, to Twitter raczej nie jest warty 44 miliardów dolarów.

 

Kłopoty wirtualnych walut

Upadek kryptowaluty luna i powiązanego z nim stablecoina UST oraz przeceny największych projektów zdominowały wydarzenia w świecie krypto w ostatnich dniach. Bitcoin może spaść nawet do 11 tys. dolarów – szacują eksperci. Krach kryptowaluty luna stał się jednym z najbardziej spektakularnych wydarzeń w całej historii rynku kryptowalut. Projekt stracił 99,9 proc. wyceny w ciągu zaledwie kilku dni, a jego kapitalizacja spadła z kilkudziesięciu miliardów dolarów do zaledwie kilkuset milionów dolarów. Skalę krachu, jaki dotknął projekt, najlepiej zobrazuje jego wykres. Cena kryptowaluty spadła z ponad 100 dolarów do ułamkowych części centa. Jednym z wątków krachu luny jest atak spekulacyjny przeprowadzony przez duże amerykańskiej fundusze, jednak to dywagacje oparte o krążące w sieci przecieki i rzekome relacje osób zaangażowanych. Faktem jest natomiast, że spektakularny krach kryptowaluty odbił się również  na wewnętrznym tokenie sieci TerraUSD (UST), czyli tzw. stablecoin, który powinien zawsze utrzymywać stałą wartość niemalże równą 1 dolara.

To było już za dużo dla całego rynku kryptowalut, które zaczęły tracić w ubiegłym tygodniu, wyznaczając swoje nowe wielomiesięczne minima. Największe projekty, takie jak bitcoin i ethereum, straciły w ciągu ostatniego tygodnia odpowiednio ok. 30 proc. i 36 proc. wartości. Cena za bitcoina zeszła do ok. 25,4 tys. dolarów, gdy jeszcze w listopadzie wynosiła blisko 70 tys. W poniedziałek po odreagowaniu spadków był notowany w okolicach 30 tys. dolarów. Eksperci przypominają o specyfice kryptowalut i pewnym cyklu, który jest związany z tzw. halvingiem. Ten w przypadku bitcoina miał już miejsce trzy razy, kolejny przypada na 2024 r. Halving ozncza przepołowienie „nagrody”, jaką otrzymują tzw. górnicy bitocina. Z każdym kolejnym razem jest ona mniejsza. Nigdy wcześniej jednak ekosystem kryptowalut nie był tak rozbudowany jak teraz, ani nie był tak duży jak teraz, stąd być może skala przeceny w cyklu może nie będzie aż tak znacząca jak wcześniej.

Ostatnie wydarzenia siłą rzeczy zwróciły także większą uwagę na rynek krajowych regulatorów. Sekretarz Skarbu USA Janet Yellen zapowiedziała, że rynek doczeka się odpowiednich regulacji do końca 2022 roku. Amerykański SEC informował jednocześnie o destabilizującym wpływie kryptowalut na kondycję rynków finansowych – donosi w informacji prasowej DM XTB. Oczekiwania na podwyżki stóp procentowych, gotówkowa faza cyklu koniunkturalnego w oczekiwaniu wyższej inflacji i niższego wzrostu PKB czy napaść Rosji na Ukrainę mogły prowadzić do spadku cen kryptowalut. Obecnie jednak już nie możemy mówić o zwykłej korekcie, ale o prawdziwym teście dla całego rynku kryptowalut – podsumowuje komentarz ekspertów z Conotoxia.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *