Kolejny chiński deweloper bliski bankructwa

Mimo że o problemach chińskich deweloperów jest ostatnio zdecydowanie ciszej niż kilka miesięcy temu, to sektor pozostaje w poważnych tarapatach. Trzeci największy przedstawiciel branży właśnie przyznał, że nie zapłacił w terminie odsetek od obligacji. W środę minął 30-dniowy okres karencji, w którym Sunac miał jeszcze czas na przekazanie obligatariuszom blisko 30 mln dol. kuponu od obligacji zapadających w październiku przyszłego roku. W czwartek spółka poinformowała, że nie wypełniła tego zobowiązania i nie spodziewa się, że uda jej się to w przypadku kolejnych trzech serii papierów wymagających płatności w najbliższych kilkunastu dniach. Suma nieuregulowanych odsetek przekroczy 100 mln dol. Jako źródło problemów, Sunac wskazuje “dramatyczną zmianę w otoczeniu makro sektora nieruchomości od drugiej połowy 2021 r.”. “Sprzedaż nadal znacząco spada, podczas gdy dostęp do nowego finansowania staje się coraz trudniejszy, ponieważ niektórzy deweloperzy mają coraz większe problemy z płynnością” – informuje spółka w komunikacie giełdowym.

Podobnie jak inni deweloperzy Sunac musi zmierzyć się z restrykcjami narzuconymi na sektor przez chińskie władze. Firmy przez lata gwałtownie rozwijały działalność, niebezpiecznie nakręcając spiralę długów i pompując bańkę na rynku nieruchomości. Sytuacja stała się na tyle niepokojąca, że Pekin postanowił odciąć paliwo napędzające wzrost: wprowadził zasadę trzech czerwonych linii ograniczających deweloperom dostęp do kredytu. Z kolei wyjście na jaw poważnych problemów Evergrande odcięło branżę od rynku obligacji offshore, skąd spółki pozyskiwały dolary, m.in. na regulowanie wcześniejszych zobowiązań. Działania władz, motywowane nie tylko chęcią powstrzymania destabilizacji gospodarki, ale i zwiększeniem dostępności mieszkań dla Chińczyków, doprowadziły do zmniejszenia popytu na lokale. Problemy pogłębiły w ostatnim czasie lockdowny wprowadzane w wielu zakątkach Państwa Środka. W efekcie w marcu Sunac zaliczył tąpnięcie zakontraktowanej sprzedaży aż o 53 proc. wobec marca 2021 r., a w kwietniu – aż o 75 proc. To oczywiście odbija się na płynności spółki.

Obligatariusze, wobec których Sunac już nie wywiązał się ze zobowiązania, mogą zażądać natychmiastowej zapłaty nie tylko kuponów, ale i wykupu papierów. A na to deweloper musiałby już wyasygnować blisko 750 mln dol. Na razie spółka nie otrzymała tego typu wniosków od inwestorów. Notowania spółki na giełdzie w Hongkongu pozostają zawieszone od końca marca, odkąd deweloper spóźnia się z publikacją wyników za ubiegły rok. Sunac znajduje się również poza radarem największych firm ratingowych, którzy przestali się mu przyglądać na życzenie spółki. Obligacje dolarowe spółki, jeszcze w listopadzie notowane po ok. 80 centów za dolara, teraz są wyceniane przez rynek na ok. 20 centów za dolara. Sunac poinformował w czwartkowym komunikacie, że nawiązał współpracę z bankiem inwestycyjnym Houlihan Lokey oraz prawnikami z Sidley Austin. Specjaliście mają pomóc spółce “w ocenie struktury kapitałowej Grupy i jej sytuacji płynnościowej oraz zbadaniu wszystkich możliwych rozwiązań w celu złagodzenia obecnych ograniczeń płynności, tak aby sformułować optymalne rozwiązanie dla wszystkich interesariuszy”.

 

Dziś debiut nowej rzeczniczki Białego Domu

Karine Jean-Pierre jeszcze nie objęła oficjalnie funkcji rzeczniczki Białego Domu, a już konserwatywna prasa zarzuca jej, że jest antysemitką i sieje dezinformację. Wątek dezinformacji uwypuklił Kylee Zempel z “The Federalist”, który przypomniał stary tweet Karine Jean-Pierre. We wpisie opublikowanym po zwycięstwie Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 roku, napisała: “Skradzione maile, drony i wybory… witajcie w świecie nieprezydenckiego Trumpa”. O kradzieży wyborów nowa rzeczniczka pisała również w 2018 roku. Stanęła wówczas w obronie Stacey Abrams, kandydatki na fotel gubernatora Georgii, która ociągała się z uznaniem swojej przegranej, powołując się na przypadki zastraszania wyborców. Teraz, na podstawie kilku starych tweetów, dziennikarz “The Federalist” uznał, że “siejąca dezinformację i podkopująca amerykański system wyborczy” Jean-Pierre dostała od prezydenta Joego Bidena awans. Z kolei Mark Dice, prawicowy komentator znany z teorii spiskowych na temat ataków z 11 września, napisał na Twitterze, że Jean-Pierre “podważa demokrację” i należy jej się cyfrowa banicja. W doniesieniach na temat nowej rzeczniczki pojawił się także wątek antysemityzmu. Autor magazynu “National Review” David Harsanyi uznał, że Jean-Pierre “nienawidzi Izraela”, bo w 2019 roku na łamach “Newsweeka” odwodziła demokratów od uczestnictwa w konferencji AIPAC (to wpływowa proizraelska organizacja lobbingowa w USA).

Karine Jean-Pierre będzie pierwszą czarnoskórą kobietą i pierwszą zdeklarowaną lesbijką na stanowisku rzecznika Białego Domu. Do tej pory była zastępczynią Jen Psaki, która według doniesień jest w trakcie negocjacji kontraktu z telewizją MSNBC. Przed dołączeniem do administracji Bidena, Jean-Pierre pracowała przy jego kampanii prezydenckiej w 2020 roku. Wcześniej udzielała się przy obu kampaniach prezydenckich Baracka Obamy i przy kampanii Martina O’Malleya, kandydata w walce o nominację Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Nowa rzeczniczka Białego Domu poprowadzi swój pierwszy briefing w piątek 13 maja.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *