Amerykańskie kredyty wyjątkowo drogie

Oprocentowanie kredytów hipotecznych w USA jest najwyższe od ponad dekady. Rosną również koszty utrzymania domu oraz czynsze.  Tylko w tym roku oprocentowanie kredytów hipotecznych wzrosło o ponad 2 pkt proc., grożąc wypchnięciem z rynku coraz większej liczby potencjalnych nabywców. Co więcej, rosnące koszty utrzymania utrudniają oszczędzanie, pogarszając status wielu amerykańskich rodzin. Stała stopa Freddie Mac dla 30-letniego kredytu wzrosła z 5,10 do 5,27 proc., po obwieszczeniu nowych regulacji przez Fed  Zasygnalizowano również zamiar zmniejszenia podaży pieniądza poprzez zmniejszanie wielkości bilansu do dziesiątek mld USD każdego miesiąca. Ten zabieg pozwoli na zwiększenie siły podwyżki stóp.

Wraz z zeszłotygodniowym obwieszczeniem Fed pojawia się nowa rzeczywistość rynkowa. Po trzech latach oprocentowania kredytów hipotecznych na poziomie 4 proc. Amerykanie zmagają się z gwałtownymi podwyżkami. Oprócz najwyższych w historii cen ofertowych pojawia się niepokój związany z finansowaniem zakupu domu.  Jak wskazuje portal Realtor, w marcu zaobserwowano gwałtowny wzrost wysokości czynszów. Szczególnie szybko rosną opłaty za mieszkania z jedną sypialnią, których wysokość osiągnęła historyczny szczyt. Mediana czynszu za lokale z 1 sypialnią wyniosła 1 659 dolarów, co oznacza wzrost o 16,3 proc. w porównaniu z 2021 r. i wzrost o 17,9 proc. od marca 2020 r. Dynamikę wzrostu cen odnotowano również w przypadku kawalerek. W marcu tego roku czynsz za kawalerkę wyniósł średnio 1483 dolarów, co oznacza wzrost o 16,9 proc. r/r i 12,6 proc. więcej niż dwa lata temu. Obecnie iskierką nadziei na amerykańskim rynku nieruchomości jest wzrost ofert sprzedaży domów. Dane pokazują, że w ostatnim tygodniu kwietnia w serwisie Realtor pojawiło się o ok. 3 proc. więcej nowych ofert niż w tym samym czasie w minionym roku.

Kosmiczny poziom zadłużenia Amerykanów

Łączne zadłużenie amerykańskich konsumentów prawie dobiło do 16 bilionów dolarów (16 tysięcy miliardów). Znaczną część tego zadłużenia stanowią hipoteki. Jednakże nie ma obecnie dobrych powodów, aby sądzić, iż dojdzie w Stanach Zjednoczonych do kryzysu rodem z 2008 roku. Z danych udostępnionych przez Rezerwę Federalną (Fed) wynika, że zadłużenie amerykańskich konsumentów w czwartym kwartale 2021 roku wyniosło łącznie 15,59 bilionów dolarów. Największą jego część stanowił dług zaciągnięty na poczet zakupu nieruchomości. Łączny dług hipoteczny posiadany przez mieszkańców Stanów Zjednoczonych wyniósł aż 11,25 bilionów dolarów. Co warto zaznaczyć, ten podczas pandemii znacznie wzrósł. Otóż jeszcze w pierwszym kwartale 2020 roku wynosił on „zaledwie” 10,10 bilionów dolarów.

Opisany relatywnie szybki wzrost wynikał głównie z dwóch czynników. Po pierwsze na skutek wybuchu pandemii doszło do powstania wielu zakłóceń w globalnych łańcuch dostaw, a ceny frachtu poszybowały w górę. Doprowadziło to między innymi do tego, że materiały budowlane zaczęły drożeć na całym świecie. Z kolei to przyczyniło się do tego, iż ceny nieruchomości w Stanach Zjednoczonych zaczęły relatywnie szybko rosnąć, a Amerykanie, aby je kupić, musieli zacząć zaciągać większe kredyty.  Co warto zaznaczyć, nie mieli oni raczej większych problemów z ich zaciąganiem, gdyż w 2020 roku stopy procentowe kredytów hipotecznych spadły do najniższego poziomu w historii. Z tego powodu Amerykanie mogli sobie pozwolić na zaciąganie większych pożyczek, co przy okazji podniosło popyt na rynku nieruchomości. Z kolei większy popyt przełożył się na wyższe ceny domów.

Jednakże zdaniem ekonomistów obawy o to, że w Stanach Zjednoczonych dojdzie do kryzysu rodem z 2008 roku, są zdecydowanie przesadzone. Wynika to głównie z tego, że banki w USA już nie dają tak chętnie kredytów osobom o niskiej zdolności kredytowej. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie kredyty typu subprime, czyli takie udzielone osobom, których zdolność kredytowa nie przekracza 620 punktów, stanowią obecnie zaledwie 2 proc. wszystkich udzielonych kredytów. Dla porównania w 2007 roku, kiedy to zaczęła pękać bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości w USA, odsetek ten wynosił ponad 12 proc. Pozostałą część zadłużenia stanowiły pożyczki zaciągnięte na cele niezwiązane z zakupem nieruchomości. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, na ten rodzaj zadłużenia składają się głównie kredyty samochodowe, kredyty studenckie oraz salda kart kredytowych. Co interesujące zadłużenie to również wzrosło w ciągu ostatnich dwóch lat, ale nie aż tak jak te zaciągnięte, aby kupić mieszkania. Łączne zadłużenie amerykańskich konsumentów na cele niezwiązane z zakupem nieruchomości wyniosło w pierwszym kwartale 2020 roku 4,21 bln dolarów. Z kolei w ostatnim kwartale zeszłego roku wyniosło ono 4,34 bln dolarów. Tak powolny wzrost tego rodzaju zadłużenia wynika głównie z tego, że amerykański rząd postanowił pomóc kredytobiorcom. Otóż już na początku marca 2020 roku obniżył on tymczasowo oprocentowanie wszystkich pożyczek studenckich do 0 proc. Co więcej, potem amerykańskie władze całkowicie, ale również tymczasowo zawiesiły spłatę długów studenckiego.

 

Musk ma problemy w Chinach

Tesla wstrzymała większość produkcji w fabryce w Szanghaju z powodu problemów z zaopatrzeniem w części do swoich pojazdów elektrycznych. Z wewnętrznej notatki, do której dotarła agencja Reuters wynika, że zakład planuje wyprodukować we wtorek poniżej 200 pojazdów, podczas gdy w ostatnim czasie produkowanych było około 1200 sztuk dziennie. Chiny zmagają się z kolejną falą pandemii. Mimo niemal zerowej śmiertelności, wzrost przypadków zakażenia koronawirlsem doprowadził do objęcia twardym lockdownem całego Szanghaju (i nie tylko). To też sprawiło, że wielu mieszkańców tego ponad 26 milionowego miasta zostało zamkniętych w domach i nie miało najmniejszego znaczenia, czy są oni zdrowi, czy chorzy.

Sytuacja stała się na tyle absurdalna, że w celu utrzymania ciągłości pracy, pracownicy fabryki Tesli już w kwietniu zmuszeni zostali do “zamieszkania” w pracy. Dostali oni śpiwory, materace, trzy posiłki dziennie i dodatkowy bonus finansowy. Ponadto, żeby im się za bardzo nie nudziło w czasie wolnym, dzienną liczbę godzin pracujących wydłużono do 12, a liczbę dni pracujących w tygodniu do 6. Biorąc jednak pod uwagę, że większość fabryk oraz port w Szanghaju nie funkcjonuje normalnie już od sześciu tygodni, fabryka Tesli zmaga się z problemami z zaopatrzeniem, które zmusiły ją w poniedziałek do wstrzymania produkcji. Dla przykładu, Aptiv (APTV.N), główny dostawca wiązek elektrycznych dla Tesli, wstrzymał dostawy z fabryki w Szanghaju, która zaopatruje Teslę i General Motors Co (GM.N), po tym jak wśród jej pracowników wykryto zakażenia wirusem COVID-19. To też sprawiło, że choć jeszcze w zeszłym tygodniu Tesla planowała zwiększyć produkcję do 2600 samochodów dziennie od 16 maja, obecnie zmuszona została do ograniczenia produkcji.

Ludzie zaznajomieni ze sprawą wskazują, iż w dalszym ciągu nie jest nawet jasne, kiedy obecne problemy z dostawami mogą zostać rozwiązane. To wszystko sprawiło, że akcje Tesli runęły w trakcie poniedziałkowego handlu o przeszło 9 proc., powiększając w ten sposób zasięg trwającej od nieco ponad miesiąca deprecjacji do blisko 32 proc. China Passenger Car Association ma opublikować dziś dane dotyczące kwietniowej sprzedaży Tesli, drugiego co do wielkości producenta samochodów elektrycznych w Chinach, po BYD. Inne stowarzyszenie motoryzacyjne podało z kolei w zeszłym tygodniu, że szacuje, iż ogólna sprzedaż samochodów w Chinach spadła w kwietniu o 48 proc., ponieważ polityka zero-COVID spowodowała zamknięcie fabryk, ograniczenie ruchu w salonach i zahamowanie wydatków.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *