Ponuro w USA, z nadzieją na europejskich giełdach

Bez hossy w Stanach Zjednoczonych nie ma hossy na świecie. Tymczasem indeksy zza oceanu są w newralgicznym punkcie, a fundamentalnych argumentów za bessą też nie brakuje. Dow Jones stracił 0,6 proc., a S&P500 kończył sesję zniżką wartości o 0,7 proc. Nasdaq spadł o 0,3 proc. Wtorkowa sesja na amerykańskich rynkach akcji charakteryzowała się dużą zmiennością. W jej pierwszej fazie przewagę miała podaż, a inwestorzy oczekiwali na ogłoszenie przez prezydenta Joe Bidena zakazu importu rosyjskiej ropy i gazu. Kiedy to nastąpiło indeksy zaczęły odrabiać straty i w pewnym momencie notowały dość wyraźny wzrost. Od półmetka sesji przewagę znów miała jednak podaż i na zamknięciu indeksy świeciły na czerwono.

Przed otwarciem środowej sesji na amerykańskich giełdach zauważalna jest nagła poprawa nastrojów, która de facto nie znajduje uzasadnienia ani w fundamentach, ani innych czynnikach.

Europejskie rynki zaliczają najlepszą sesję w tym roku. Rosną kluczowe indeksy giełd zachodnich, którym nie przeszkadza słabsza postawa spółek surowcowych. Odreagowanie ma związek m.in. z dyplomatycznymi zabiegami o zakończenie wojny.  Sesja na europejskich giełdach przynosi wyraźny wzrost apetytu na zakup akcyjnych aktywów. Wzrostami zawiaduje przede wszystkim sektor bankowy i motoryzacyjny. Indeksy Euro Stoxx Automobiles&Parts oraz Euro Stoxx Banks rosły po południu (14:20) o odpowiednio 7,9 proc. i 7,8 proc. Mocne odbicie obserwowane jest na spółkach z branży turystycznej, technologicznej, mediów i sprzedaży detalicznej. Słabiej zachowuje się sektor związany z wydobyciem ropy naftowej.

Składa się to na wzrosty indeksu Euro Stoxx50 o 4,9 proc. DAX rośnie 5,1 proc. CAC40 jest wyżej o 4,6 proc. Rosną również rynki we Włoszech i Hiszpanii. Notowany w Mediolanie FTSE MIB jest wyżej o 5,1 proc., a madrycki IBEX35 rośnie o 3 proc. Umiarkowanymi wzrostami na tym tle może pochwalić się giełda w Warszawie, gdzie WIG20 zwyżkuje o 2,6 proc., czy giełda w Londynie ze wzrostem o FTSE100 o 1,6 proc. Akcje Daimlera (właściciel min. marki Mercedes) rosły po południu o 5,6 proc. Renault był wyżej o 9,8 proc. Stellantis zwyżkował o 10,3 proc., a francuski producent części Valeo, rósł o 11 proc. Deutsche Post był na plusie o 8,6 proc. – rosnąc najmocniej do 2 lat. Akcje BNP rosły o 7,5 proc., Commerzbank był wyżej o 7,5 proc. Jeszcze więcej rosły akcje walorów Raiffeisen Bank International (14,9 proc.), a w ciągu dnia nawet o 22 proc. – najmocniej od 17 lat.

Wśród przyczyn odreagowania można wskazać m.in. deklarację prezydenta Zelenskiego o wycofaniu się z dążeń do wstąpienia Ukrainy do NATO, która pojawiła się we wtorek po południu, gdy handel na europejskich rynkach był już zamknięty. Jutro mają się odbyć pierwsze od rozpoczęcia wojny, rozmowy na szczeblu ministrów sprawa zagranicznych Rosji i Ukrainy. Inwestorzy czekają tymczasem na spotkanie Europejskiego Banku Centralnego w czwartek, aby mieć większą jasność w sprawie zakończenia przez EBC działań stymulujących gospodarkę regionu. Z kolei czwartkowe spotkanie na szczycie przywódców Starego Kontynentu może dostarczyć wskazówek na temat potencjalnych narzędzi wsparcia fiskalnego, które mogłyby złagodzić skutki gospodarcze trwającej wojny Rosji z Ukrainą.

 

Jest bojkot rosyjskiej ropy, trwają rozmowy z Wenezuelą

Prezydent USA Joe Biden ogłosił we wtorek zakaz importu rosyjskiej ropy przez USA i innych surowców energetycznych. Jest to odwet za inwazję na Ukrainę. W efekcie ogłoszenia embarga na rosyjską ropę i gaz ceny ropy podskoczyły o 5,4 proc. do 129,91 dolarów za baryłkę. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że USA są o wiele mniej zależne od rosyjskiej ropy. Z tego powodu nie ma w planach aż tak drastycznych posunięć ze strony państw Europy. Niemniej jednak Wielka Brytania, jeszcze przed wystąpieniem Bidena ogłosiła, że do końca 2022 roku stopniowo wycofa się z importu rosyjskiej ropy i gazu.  Według danych Energy Information Administration na które powołuje się Reuters, w 2021 roku Stany Zjednoczone importowały z Rosji średnio ponad 20,4 miliona baryłek ropy naftowej i produktów rafinowanych miesięcznie, co stanowi około 8 proc. importu paliw płynnych w USA. W związku z tym nałożenie embarga na import ropy i gazu z Rosji będzie mało odczuwalne dla amerykańskiej gospodarki. Niemniej jednak należy się liczyć ze wzrostem cen benzyny i ropy. Przestrzegał o tym także Biden w swoim przemówieniu.

Ogłaszając wycofanie importu rosyjskiej ropy i produktów ropopochodnych do końca 2022 roku, Wielka Brytania stwierdziła, że daje rynkowi i przedsiębiorstwom wystarczająco dużo czasu na znalezienie alternatywy dla importu, który stanowi 8% popytu.  Obecnie coraz więcej mówi się o powrocie do łask Iranu, a być może Wenezueli, które mają olbrzymie zasoby ropy, jednak dotychczas były one objęte sankcjami ze strony Zachodu. Porozumienie z obydwoma państwami mogłoby drastycznie obniżyć ceny surowca na rynkach międzynarodowych.

Ropa sięgnęła ponad 130 dolarów, ale napięta sytuacja podażowa może wysłać ceny znacznie wyżej. Jeszcze w zeszłym roku poziom 100 dolarów za baryłkę wydawał się raczej abstrakcyjnym scenariuszem. Nawet w tym roku niewiele osób widziało poziom 120 dolarów dla ropy Brent w przypadku pełnej inwazji Rosji w Ukrainie. Wszystkie mało realne scenariusze stały się faktem, a ceny poszybowały jeszcze dalej niż początkowe scenariusze. Wciąż jednak ceny nie osiągnęły historycznych maksimów, jak jest to w przypadku innych cen surowców w które również mocno zaangażowana jest Rosja. Gdzie możemy szukać szczytów na ropie?

Rozmowy między Wenezuelą a USA są działaniami Amerykanów mającymi na celu odseparowania Rosjan od swoich sojuszników, do których należy Wenezuela, ale także uderzenie w przemysł naftowy, który jest źródłem finansowania rosyjskiej agresji. To właśnie Wenezuela mogłaby dostarczyć na rynek ropę naftową po nałożeniu sankcji na Rosję. Wenezuela ma obecnie największe rezerwy ropy naftowej na świecie, które praktycznie nie są eksploatowane. To przede wszystkim efekt sankcji nałożonych przez USA, ale także brak jakichkolwiek inwestycji w wenezuelski przemysł naftowy. Zdjęcie sankcji pozwoliłoby Wenezuelczykom na eksport ropy, a tym samym obniżenie cen na rynkach międzynarodowych. Należy mieć jednak na uwadze, że wenezuelska ropa jest bardzo gęsta, przez co jej przerób wymaga odpowiednich instalacji. Takie mieli Wenezuelczycy, dopóki ich rafinerie nie popadły w ruinę. W związku z tym jeśli jakiekolwiek działania w kontekście uwolnienia wenezuelskich rezerw zostaną poczynione, to i tak będziemy musieli na efekty trochę poczekać.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *