Francja liderem inwestycji w badania naukowe, Polska na szarym końcu

Francja inwestuje coraz więcej w badania naukowe. W połowie stycznia ogłoszono 25. jednorożca (start-up, którego wycena wynosi powyżej 1 mld dolarów. Obecny rząd finansuje projekty naukowe, które umożliwią zrównoważony rozwój cyfrowy. Jak podają analitycy Polskiego InstytutuEkonomicznego, Francja staje się ważnym ośrodkiem naukowym nie tylko na mapie Europy, ale również świata. Program inwestycyjny Francja 2030 opiewający na 30 mld euro ma pomóc w zwiększeniu nakładów na wysokie technologie. Biorąc pod uwagę PKB kraju, w 2020 roku na badania i rozwój wydano 2,35 proc.  PKB, dzięki czemu kraj uplasował się na 7. pozycji w Unii Europejskiej. Analizując kwoty nominalne, wydano 54 mld euro, co daje Paryżowi 2. miejsce w UE, zaraz po Berlinie. Jak podaje Komisja Europejska, wśród 2500 firm najwięcej inwestujących w B+R na świecie znajduje się 66 przedsiębiorstw francuskich.

Jak wskazuje PIE, poprzedni rok był dla Francji przełomowy, gdyż do grona wysoko wycenianych start-upów dołączyło 12 firm. Obecna władza stawia na rozwój technologii, finansując ośrodki naukowe. Na podstawie programu Narodowej Strategii dla Sztucznej Inteligencji do 2018 roku przeznaczono 1,5 mld euro na rozwój technologii cyfrowej. W ciągu najbliższych pięciu lat na ten cel ma zostać przeznaczone dodatkowe 2,2 mld EUR. Kolejny 1 mld euro zyskają naukowcy pracujący nad cyberbezpieczeństwem, na rozwój technologii kwantowych przeznaczono zaś – 1,8 mld euro. Inicjatywa Francja 2030, której budżet jest szacowany na 30 mld euro, będzie obejmować wsparcie finansowane w pracach nad półprzewodnikami, sztuczną inteligencją czy chmurą (6 mld euro). W kraju jest najwięcej w Europie laboratoriów pracujących nad rozwojem sztucznej inteligencji. Inwestycje w badania i rozwój powinny stanowić ważny filar gospodarki, niezależnie od zmieniającej się władzy. Stabilny rozwój i dofinansowanie ośrodków naukowych gwarantują wzrost w perspektywie długoterminowej. Pomimo że badania wymagają długoterminowych nakładów wynoszących miliony, a nawet miliardy euro, mogą zagwarantować przewagę technologiczną.

Niestety na drugim biegunie znajduje sie Polska. Zainteresowanie Polaków nowymi odkryciami naukowymi i postępem technologicznym jest bardzo małe. Aż 37 proc. naszych rodaków twierdzi, że wcale nie są zainteresowani tymi tematami. To najgorszy wynik w UE. W 11 państwach UE zanotowano jednocyfrowy wynik niezainteresowanych. W Irlandii i Portugalii to jedynie 2 proc. Czyli 17,5 razy mniej niż w Polsce. Średnia unijna wynosi 18 proc.  – 2 razy mniej niż w Polsce. Źle wypadamy nie tylko na tle państw członkowskich Unii Europejskiej. W Turcji brak zainteresowania jest dwa razy mniejszy niż w naszym kraju. Lepiej niż u nas jest nawet w takich krajach jak Czarnogóra, Macedonia, Bośnia i Hercegowina czy Albania. Próg 30 proc. prócz Polski, Włoch i Belgii przebiła wśród badanych państw jedynie Rosja, gdzie ten odsetek wyniósł 39 proc. Czyli niewiele więcej niż u nas. Jedynie 14% Polaków udzieliło odpowiedzi, że są bardzo zainteresowani. To stawia nas na 3. pozycji od końca — za Włochami i Bułgarią. To też ponad 2 razy mniej niż unijna średnia.

 

Dolar rośnie

Dolar amerykański nie był tak mocny od połowy 2020 roku. Jest to efekt kilku czynników, choć nie da się ukryć, że inwestorzy przede wszystkim wyceniają perspektywy stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę, że jeszcze nic wielkiego w polityce Fedu się nie wydarzyło, potencjał dolara powinien być jeszcze mocniejszy. Z drugiej strony, jeśli spojrzymy na pewne statystyki, niedaleka przyszłość tej waluty nie jest taka pewna.

Dolar jest najważniejszym pieniądzem na świecie. Nic dziwnego, że kiedy rosną perspektywy stóp procentowych, waluta umacnia się. Pewnym problemem jest tutaj wysoka inflacja, która sięga poziomów, które ostatnio notowane były 40 lat temu. Książkowo wysoka i utrzymująca się inflacja nie jest pozytywna dla waluty, ale w momencie, kiedy wydaje się być ona względnie przejściowa, a gospodarka jest silna, to perspektywy umocnienia powinny być zagwarantowane. Obecnie wycenia się aż 5 podwyżek stóp procentowych w tym roku, natomiast Fed nie wykluczył, że takich podwyżek mogłoby być nawet 7. Jeżeli założymy, że inflacja będzie znajdowała się w okolicach 4-5 proc. na koniec roku, to nawet przy maksymalnej liczbie podwyżek, realne stopy procentowe pozostaną ujemne, co już nie jest tak mocnym argumentem stojącym za walutą. Dodatkowo warto popatrzeć na statystykę. Dolar umacniał się niemal zawsze w oczekiwaniu na podwyżki stóp procentowych, ale po samej podwyżce nie radził sobie już tak dobrze. Oczywiście pozostawał mocny, ale trend nie był już taki wyraźny. Wystarczy spojrzeć sobie na 2014 oraz 2015 rok. W zasadzie od tamtego momentu dolar był w konsolidacji albo tracił. Teraz próbuje powrócić na należne mu miejsce „najmocniejszej” waluty na świecie.

Dzisiejszy dzień będzie naprawdę ciekawy. Poznamy między innymi PKB ze strefy euro za IV kwartał, gdzie oczekuje się dynamiki 4,6 proc. r/r, ale już wyraźnego kwartalnego spowolnienia do zaledwie 0,4 proc. Później poznamy z kolei inflację z Niemiec, gdzie w końcu oczekuje się potężnego spowolnienia dynamiki cen, która mogłaby uzasadnić bierność ze strony Europejskiego Banku Centralnego. Ten tydzień to z kolei dane dotyczące rynku pracy w USA. Fed wskazuje na naprawdę mocny rynek pracy, więc uwaga powinna się skupić przede wszystkim na płacach, które mogą pokazać jakie będą perspektywy inflacyjne. To właśnie płace decydują w tym momencie w dużym stopniu, gdzie powinniśmy oczekiwać dalszych podwyżek, a gdzie banki centralne mogą pozwolić sobie na przeczekanie, tak jak jest to w Europejskim Banku Centralnym. O poranku EURUSD notowany jest w okolicach poziomu 1,1163, natomiast za euro musimy płacić 4,5795 zł, za dolara 4,1028 zł, za funta 5,5040 zł, natomiast za franka 4,4036 zł.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *