Wal Street po tąpnięciu

Poniedziałkowa sesja na nowojorskich parkietach skończyła się dla posiadaczy akcji znacznie lepiej, niż by się tego można było spodziewać jeszcze późnym popołudniem. Nasdaq tracący już prawie 5 proc. na koniec dnia zdołał wyjść na plus. Gdy Europejczycy kończyli handel akcjami, indeksy w Nowym Jorku zniżkowały po 3-4 proc. i potem jeszcze trochę pogłębiły spadki. Zapowiadała się więc kontynuacja zeszłotygodniowej wyprzedaży akcji, która już teraz na Wall Street jest najsilniejszą korektą od pamiętnego krachu z marca 2020. Od początku roku amerykańskiemu rynkowi akcji szkodzi kombinacja ekstremalnie wysokich wycen z perspektywą zakończenia ultra-luźnej polityki monetarnej, która przez poprzednie dwa lata doprowadziła wskaźniki c/z do poziomów niewidzianych od czasów bańki internetowej. Już we wtorek na dwudniowym posiedzeniu zbiera się Federalny Komitet Otwartego Rynku. Po środowym komunikacie rynek oczekuje decyzji o zakończeniu skupu obligacji (QE) do końca marca oraz zapowiedzi pierwszej podwyżki stopy funduszy federalnych już na kolejnym (czyli marcowym) posiedzeniu FOMC. To zasadniczo pewnie jest już w cenach. Ale od kilku dni nasilają się spekulacje, że kierownictwo Fedu może od razu zapowiedzieć cały cykl podwyżek (przynajmniej czterech w 2022 roku) albo nawet zaserwować ruch od razu o 50 pb. Trudno się takim pomysłom dziwić, skoro już niemal od 9 miesięcy inflacja CPI w Stanach Zjednoczonych wyraźnie przekracza 2-procentowy cel i ani myśli okazać się „przejściowa”. Powell i spółka są więc już mocno spóźnieni w swoich poczynaniach. Ponadto nowy tydzień przyniósł eskalację napięć dyplomatycznych w związku z coraz bardziej prawdopodobną agresją Rosji na Ukrainę. O ile regularna wojna wciąż wydaje się być stosunkowo mało prawdopodobna, to kapitał ewakuuje się nie tylko z Rosji, ale też z wielu innych aktywów postrzeganych za ryzykowne.

Mimo to w drugiej połowie poniedziałkowej sesji nowojorskie indeksy zdołały odrobić większość początkowych strat. A już ostatnia godzina handlu przyniosła prawdziwą panikę. Była to panika kupna – przerażeni inwestorzy bali się zostać bez akcji na szybko rosnącym rynku. Dow Jones zyskał 0,29%, finiszując z wynikiem 34 365 pkt.Od śródsesyjnego dołka do zamknięcia DJIA urósł o blisko 1200 punktów! S&P500 na zamknięciu osiągnął wartość 4 410,13 pkt., co oznaczało zwyżkę o 0,28 proc. Nasdaq tracący momentami niemal 5 proc. zdołał zamknąć sesję wzrostem o 0,63 proc. – Z inwestycyjnego punktu widzenia rok 2022 póki co jest katastrofą. To kontynuacja tych samych kwestii – niepewności wokół działań Fedu oraz sprawy Ukrainy – tak początek poniedziałkowej sesji skomentował Tim Griskey, zarządzający z nowojorskiego Ingalls&Snyder. Od początku stycznia Nasdaq spadł o 11,4 proc., a S&P500 stracił 7,5 proc.

Na froncie makroekonomicznym negatywnie zaskoczyły wstępne styczniowe odczyty PMI w USA. Wskaźnik dla amerykańskiego przemysłu obniżył się z 57,7 pkt. do 55 pkt. wobec oczekiwań na poziomie 56,8 pkt. Oznacza to tyle, że dynamika wzrostu wyhamowała nieco bardziej, niż sądzono. Ale wciąż jest to sygnał solidnej ekspansji. Znacznie gorzej zaprezentował się analogiczny wskaźnik dla sektora usług, który spadł z 57,6 pkt. do 50,9 pkt. przy oczekiwaniach rzędu 55 pkt. To już sygnał, że ekspansja nagle się zatrzymała, co byłoby ogromnym zaskoczeniem dla większości ekonomistów i inwestorów.

 

Giełdowe indeksy będą spadać?

Kiedy sytuacja na amerykańskich indeksach zaczyna nabierać tempa, analitycy głowią się nad tym ile jeszcze Wall Street może się osuwać. Nastrojów nie poprawia gorąca atmosfera przed spotkaniem amerykańskiej Rezerwy Federalnej, która odbyć ma się w godzinach wieczornych w środę – gdzie inwestorzy ewidentnie wycofują się z rynku czekając na werdykt decydentów. Analitycy Morgan Stanley ostrzegają, że może być to pretekst do kolejnej, dziesięcioprocentowej przeceny głównych rynków w USA, w tym S&P 500 oraz Nasdaq 100.  Amerykański bank inwestycyjny, Morgan Stanley wydał niedawno notę w której jego analitycy wskazują, że rynek może nadal nie mieć dosyć i dalsze przeceny mogą czekać nas w kolejnych dniach. Inwestorzy mogą spodziewać się nawet 10 proc. przeceny mimo, iż rynek oddalił się od październikowych szczytów już ponad 15 proc. Według Mike’a Wilsona z Morgan Stanley, indeks S&P 500 jest narażony na najsilniejsze cofnięcie obecnie, pomimo poniedziałkowej fali zakupów i odrobienia silnego spadku zainicjowanego w pierwszej części tego dnia. Ostrzega on również, że inwestorzy niebezpiecznie bagatelizują zderzenie między zacieśniającą się Rezerwą Federalną a spowalniającym wzrostem.

Dotychczas Wall Street widziała zaledwie kilka razy tak duży powrót trendu w ciągu dnia od czasu kryzysu finansowego w 2008 roku. Podczas poniedziałkowej sesji Nasdaq odbił się od 4-procentowego spadku, podczas gdy Dow spadł o 3,25 proc., a finalnie zakończył dzień na niewielkim plusie. W pewnym momencie indeks blue chipów spadał o 1 015 punktów. Jednak przed zamknięciem sesji Nasdaq, Dow i S&P 500 – wszystkie z głównych indeksów w USA były na plusie. Według głównego analityka Morgan Stanley bolesny spadek na indeksach jest jednak nieunikniony i nastąpi w ciągu najbliższych trzech do czterech tygodni. Przewiduje on, że trudne raporty i prognozy dotyczące zysków dadzą inwestorom sygnał ostrzegawczy dotyczący spowolnienia wzrostu, a co za tym idzie – silny odwrót od rynku akcyjnego. Główny analityk wątpi, że dwudniowe posiedzenie Rezerwy Federalnej, które rozpoczyna się we wtorek, przyniesie znaczące pocieszenie inwestorom – ostrzega rynek w nocie.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *