Raport walutowy

Piątkowy poranek nie przyniósł istotnych zmian na polskim rynku walutowym. Kurs euro wyraźnie przekraczający poziom 4,60 zł sygnalizuje daleko posuniętą słabość złotego. W piątek kurs euro wynosił 4,6294 zł, czyli podobnie jak dzień wcześniej. Od ponad tygodnia kurs euro znów utrzymuje się powyżej 4,60 zł, sygnalizując bardzo poważną słabość polskiej waluty. Dość powiedzieć, że przed koronakryzysem kurs euro przekraczał poziom 4,50 zł okazjonalnie i tylko krótkotrwale podczas najcięższej fazy światowego kryzysu finansowego (zimą 2009), najostrzejszych fragmentów kryzysu strefy euro (przełom lat 2011/12) i perturbacji okołobrexitowych (2016).

Za nami decyzje najważniejszych banków centralnych. Do zerwania ze skrajnie ekspansywną polityką pieniężną przymierza się amerykańska Rezerwa Federalna, która na 2022 rok planuje trzy podwyżki stóp procentowych.  Niedodatnich stóp nie zamierza ruszać Europejski Bank Centralny, który jednak od marca 2022 wygasi „pandemiczny” skup aktywów. Już teraz na podwyżkę niemal zerowych kosztów kredytu nieoczekiwanie zdecydował się Bank Anglii, a Bank Norwegii podniósł stopy po raz drugi. To sygnał, że era zerowych stóp procentowych w krajach rozwiniętych powoli zaczyna dobiegać końca.

Póki co to wszystko nie zrobiło wielkiego wrażenia na graczach z globalnego rynku walutowego. Kurs EUR/USD pozostaje stabilny blisko najniższych poziomów w tym roku. Bez większych zmian pozostają więc notowania dolara na polskim rynku. W piątek rano amerykański pieniądz był notowany po 4,0841 zł. Wciąż wysoko wyceniany jest frank szwajcarski, choć Szwajcarski Bank Narodowy nawet nie myśli o porzuceniu polityki najbardziej ujemnych stóp procentowych na świecie. W piątek o poranku za franka trzeba było zapłacić prawie 4,45 zł, a więc o grosz więcej niż w czwartek. Po czwartkowej decyzji Banku Anglii w górę poszły notowania funta, które dziś rano zatrzymały się na poziomie 5,4386 zł.

Kryptowaluty na indeksie w Rosji

Centralny Bank Federacji Rosyjskiej uważa, że wzrost wolumenu transakcji kryptograficznych jest bezpośrednim zagrożeniem dla stabilności finansowej państwa. Z tej przyczyny instytucja pracuje nad dokumentem, który pozwoli wprowadzić zakaz inwestowania w kryptowaluty. Rząd Rosji obawia się, że pozwolenie na wykorzystywanie aktywów cyfrowych jako środka płatniczego doprowadzi do prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu. Rosyjski bank centralny prowadzi dyskusje z ekspertami na temat ewentualnego zakazu dotyczącego kryptowalut. Celem obrad jest opracowanie raportu doradczego, który będzie oficjalnym stanowiskiem banku. Jeśli dokument instytucji zostanie zatwierdzony przez rząd, zakaz obejmie nowe zakupy aktywów kryptograficznych, ale nie aktywa zakupione w przeszłości. Według oficjalnych danych wolumen rocznych transakcji kryptograficznych w Rosji wynosi ponad 5 miliardów dolarów. Tym samym Rosjanie są jednymi z najbardziej aktywnych uczestników rynku kryptowalut na świecie. Po tym, jak zakazano kryptowalut w Chinach, Rosja stała się drugim najpopularniejszym miejscem dla górników migrujących za granicę. Wszystko ze względu na stosunkowo niskie ceny energii oraz tanie mechanizmy chłodzenia. W lipcu Centralny Bank Federacji Rosyjskiej nakazał giełdom powstrzymanie się od notowania zarówno zagranicznych, jak i krajowych firm zorientowanych na kryptowaluty, ze względu na wysokie ryzyko regulacyjne. Jednak w październiku minister finansów oświadczył, że nie ma w planach blokowania kryptowalut. Postawa Rosji w stosunku do kryptowalut zmieniała się kilkukrotnie na przestrzeni lat. Mimo tymczasowego przyzwolenia na handel walutami cyfrowymi Moskwa dążyła do zwiększenia nadzoru i śledzenia transakcji związanych z bitcoinem. Po doniesieniach o możliwym zakazie bitcoin spadł z 49 144 USD do 48 656 USD. Nawet jeśli Bank Centralny Rosji zakaże handlu kryptowalutami, istnieje możliwość ominięcia regulacji. Charakter sieci peer-to-peer pozwala użytkownikom na skuteczne omijanie ograniczeń i handel między sobą na wolnym rynku przez Internet. Gdy Bank Centralny Nigerii w lutym zakazał instytucjom finansowym zajmowania się kryptowalutami, wolumen obrotu bitcoinami P2P wzrósł, aby zaspokoić popyt.

 

Goldman odradza kupno akcji Tesli i Apple’a

Według raportu wydanego przez bank inwestycyjny Goldman Sachs, inwestorzy zza oceanu nie przepadają za zbytnią dywersyfikacją. Udowadnia to mocne zaangażowanie w zaledwie 5 spółek z głównego parkietu indeksu S&P 500, które króluje w zestawieniu porównawczym banku. Obecnie bank zestawia 25 spółek, które wniosły ponad połowę tegorocznego zysku indeksu S&P 500. Przygotowany przedświąteczny raport banku inwestycyjnego Goldman Sachs pokazuje, jak duża część pieniędzy inwestorów jest skoncentrowana w zaledwie pięciu wysoko wycenianych akcjach. Nic w tym dziwnego, kiedy większość z nich generowała znaczą część zysków głównego parkietu S&P 500, jednak pokazuje to z drugiej strony jak podatne na wahania mogą być portfele inwestorów w kolejnych miesiącach.  Bank przygotował również przegląd największych współuczestników tegorocznych doskonałych wyników indeksu S&P 500 i zwraca uwagę na dwie akcje, co do których oczekuje się, że nie osiągną dobrych wyników w kolejnym roku. Pojawiające się zestawienie spółek dotyczy głównie tych, bez których S&P 500 nie byłby na tak wysokich poziomach, jak możemy to zaobserwować obecnie. Wśród nich widzimy spółkę Microsoft, która dodała do indeksu 271 punktów, Google dające 224 punkty, Apple z wynikiem 217 punktów oraz Nvidia i Tesla, dające od siebie odpowiednio 137 oraz 71 punktów dla indeksu S&P 500.

Według analityków spółki czołowe, takie jak Apple czy Tesla stają się bardziej ryzykowne, ponieważ to właśnie one stanęły na topowych miejscach. W tyle za nimi są jednak takie, którymi bank się interesuje i wdaje rekomendacje wobec nich na przyszły rok. W tym rzędzie stanie na pewno spółka: Home Depot Inc., Meta Platforms Inc. Class A, UnitedHealth Group Inc., Bank of America Corp, JPMorgan Chase & Co., Exxon Mobil Corp. czy słynne i znane wszystkim Berkshire Hathaway Inc. jednak z akcji “Class B”. W tyle za nimi pojawia się również kilka znanych wszystkim spółek, takich jak: Amazon.com Inc., Pfizer Inc., Wells Fargo & Co., Chevron Corp., Intuit Inc. czy Lowe’s Companies Inc., którymi nadal interesują się duże fundusze inwestycyjne. Analitycy zwrócili uwagę, że “szerokość rynku znacznie się zawęziła” w ciągu ostatnich kilku miesięcy i inwestorzy skoncentrowali więcej swoich pieniędzy w ledwie kilka spółek. Według nich jednak, warto zainteresować się szerszą gamą, wraz z wymienionymi spółkami, które nadal mają duży potencjał wzrostu.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *