ChRL na szalonych zakupach

Po spokojniejszym październiku w listopadzie chiński smok odzyskał apetyt na surowce. Import do Państwa Środka gwałtownie odbił i znów był najwyższy w historii. Rekordy nadal bił także eksport. W listopadzie eksport z Chin wzrósł o 22 proc. i sięgnął 325,5 mld dol., natomiast import zwiększył się o 31,7 proc. i wyniósł blisko 254 mld dol. Dane okazały się lepsze od oczekiwań analityków, którzy w obu przypadkach spodziewali się zwyżki o niespełna 20 proc. Poziom eksportu i importu był rekordowy, co jest efektem większego popytu na towary, ale i ich wyższych cen. Po dwóch miesiącach przerwy dynamika zakupów z zagranicy ponownie była wyższa od sprzedaży na rynki zagraniczne. W przypadku eksportu tempo wzrostu było wolniejsze niż w październiku, a w przypadku importu – szybsze.

Ciekawie prezentują się dynamiki miesięczne. Wzrost eksportu o ponad 8 proc. jest wynikiem więcej niż przyzwoitym, ale odbicie importu o blisko 18 proc. jest już niezwykle silne. W październiku zakupy z zagranicy były najniższe od lutego, co mogło częściowo wynikać z efektów kalendarzowych, a częściowo – z chęci przeczekania okresu wysokich cen surowców na światowych rynkach czy obaw o koniunkturę za Murem. Teraz wygląda na to, że w ubiegłym miesiącu Chińczycy postanowili odbudować zapasy. Listopadowy gwałtowny wzrost przemawia za tym, by do miesięcznych odczytów podchodzić z większą ostrożnością i analizować stan gospodarki w nieco dłuższej perspektywie.

Listopadowe odbicie importu jest przede wszystkim efektem zwiększonych zakupów surowców – nowoczesnych i tradycyjnych. Wydatki na sprowadzane z zagranicy chipy wzrosły o blisko 20 proc. w porównaniu do października (o 6,7 mld dol.) i ponad 25 proc. wobec listopada 2020 r. – do jednego z najwyższych poziomów w historii blisko 42 mld dol. Na zagraniczną ropę Chińczycy przeznaczyli blisko 25 mld dol., o prawie 4 mld więcej niż miesiąc wcześniej. Jako że “czarne złoto” było zdecydowanie droższe niż rok temu, wartość importu była aż o 80 proc. wyższa rdr, ale wolumen o niemal 8 proc. niższy. W ujęciu ilościowym zakupy okazały się największe od 3 miesięcy.

Błyskawicznie rósł import innych surowców energetycznych – węgla i gazu. W pierwszym przypadku za Mur sprowadzono 35 mln ton, najwięcej w tym roku, trzy razy więcej niż w listopadzie 2020 r. i o 30 proc. więcej niż w październiku, choć nadal zaledwie tyle, ile w Chinach produkuje się w 3 dni. Za sprawą silnego wzrostu cen wydatki zwiększyły się jeszcze bardziej – ponad 8-krotnie w porównaniu do zeszłego roku i o 60 proc. miesiąc do miesiąca. Na zagraniczny węgiel Chińczycy wydali blisko 6 mld dol., a na gaz – ponad 7,5 mld dol., najwięcej od stycznia i blisko 50 proc. więcej niż w październiku. O ponad 20 proc. względem poprzedniego miesiąca zwiększyły się również zakupy miedzi czy stali. Spadła za to wartość import rudy żelaza (-3 proc. mdm), mimo że wolumen wzrósł o prawie 15 proc. Z październikowego dołka odbiły również zakupy produktów rolnych (o 3,5 mld dol., do blisko 19 mld dol.), m.in. za sprawą soi (wzrost ilości i wartości o dwie trzecie) oraz samochodów (o 2,6 mld dol., czyli prawie dwukrotnie).

Powrót apetytu na surowce odbił się na bilansie handlowym chińskiego smoka. Nadwyżka zmniejszyła się po raz pierwszy od marca, choć wynik na poziomie blisko 72 mld dol. nadal jest jednym z najwyższych w historii. W obliczu pandemii koronawirusa i prób ograniczenia uzależnienia od zbędnych inwestycji finansowanych na kredyt chińska nadwyżka eksportowa pełni bardziej prominentną rolę jako silnik wzrostu gospodarczego Państwa Środka. W tym roku wyniesie ona zapewne ok. 4 proc. PKB Chin, najwięcej od 2016 r. W pierwszych trzech kwartałach roku kontrybucja handlu zagranicznego w PKB była bliska 20 proc., co po 28 proc. odnotowanych w roku ubiegłym jest najwyższym wynikiem od 1997 r.

Dziwna wojna chińsko – litewska

Litwa dosłownie przestała dla Chin istnieć. Pekin mści się na Wilnie za zbliżenie z Tajwanem i całkowicie blokuje import z bałtyckiego kraju, usuwając go z listy krajów pochodzenia towarów w rejestrze celnym – informują media.  W czwartek portal “The Baltic Times” poinformował, że litewscy przedsiębiorcy zostali pozbawieni możliwości eksportu do Chin, ponieważ bałtycki kraj został usunięty z rejestru celnego, więc nie da się poprawnie wypełnić dokumentów. Doniesienia dotarły również do ministerstwa spraw zagranicznych w Wilnie, które zwróciło się z apelem o pomoc do Komisji Europejskiej.

Spór na linii Pekin-Wilno wyraźnie zaostrzył się po tym, jak przed niespełna miesiącem w bałtyckim kraju otwarto Biuro Przedstawicielskie Tajwanu. Władze Chińskiej Republiki Ludowej zdenerwowało nie tyle powstanie “nieoficjalnej ambasady” Republiki Chińskiej, ponieważ takie istnieją już w wielu krajach świata, m.in. w Polsce, ale użycie w nazwie słowa “Tajwan”, a nie – jak zwykle – Tajpej. Pekin uważa wyspę za zbuntowaną prowincję i dąży do unifikacji. Zdecydowana większość Tajwańczyków opowiada się przeciwko takiemu posunięciu.

W ostatnich tygodniach ChRL obniżyła rangę stosunków dyplomatycznych z Litwą oraz wstrzymały wydawanie wiz w kraju. Teraz sięgają po broń gospodarczą. Jak zauważa Jeffrey Wilson z Perth USAsia Centre, Pekin nie pierwszy raz stosuje nieoficjalne sankcje handlowe jako karę za “niewłaściwe” decyzje polityczne innych państw. Tak było choćby w przypadku Norwegii, Japonii, Korei Południowej czy ostatnio – Australii. Jednak na celowniku Chińczyków znajdowała się część produktów – norweski łosoś czy australijskie węgiel wino. “Celem jest nadszarpnięcie handlu, a nie jego anihilacja. Nie tym razem” – pisze Wilson. “Usunięcie Litwy z systemu zgłoszeń celnych ChRL sprawia, że towary nie mogą w rzeczywistości przechodzić przez odprawę celną w żadnym kierunku. 0 eksportu, 0 importu, nic. Dla celów handlowych ChRL Litwa równie dobrze może już nie istnieć. To bezprecedensowe. To wycofanie z wykazu jest de facto najpoważniejszą sankcją handlową, jaką może zastosować ChRL. Nigdy wcześniej tego nie robił” – twierdzi ekspert.

Reakcja Pekinu być może jest bezprecedensowa, ale nie powinna być dla Litwy specjalnie bolesna, choć niektórzy przedsiębiorcy zapewne ucierpią. Eksport z bałtyckiego kraju za Mur wyniósł w 2020 r. zaledwie 300 mln dol. i stanowił mniej niż jedną setną sprzedaży za granicę. Sankcje handlowe niejednokrotnie okazywały się w przeszłości nieskuteczne i dość łatwe do obejścia, choćby poprzez przekierowanie towarów najpierw do jednego państwa, a po drobnych modyfikacjach – do miejsca docelowego. “Gospodarcza wojna Chin z Litwą, mimo małej skali, to wydarzenie na skalę globalną. Wilno świadome jest bardzo niskiej zależności gospodarczej od Chin i śmiało rozgrywa kartę Tajwanu w relacjach z Waszyngtonem. Pekin za to wytacza coraz cięższe działa – od nawoływań o wspólne sankcje z Rosją, przez szykany wobec litewskich film, po działania tak radykalne jak zablokowanie odpraw celnych. Jest w tym trochę bezradności Chin, bo trudno im przycisnąć Litwę. Ale ta wojna to też sygnał dla reszty naszego regionu, ale i świata – Chiny pokazują swój nowy gospodarczy arsenał” – komentuje Jakub Jakóbowski z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Eksperci zwracają uwagę, że działanie Pekinu jest niezgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu. W tym tygodniu mija 20 lat, odkąd ChRL przystąpiły do WTO. Chińczycy są regularnie oskarżani o postępowanie niezgodne z regułami organizacji, m.in. dyskryminowanie zagranicznych firm i wspieranie rodzimego biznesu. Członkostwo w WTO było jednym z silników napędzających wzrost i rozwój Państwa Środka w ostatnich dwóch dekadach, przyczyniając się do włączenia kraju za Murem w globalne łańcuchy dostaw.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *