Mała korekta indeksów na Wall Street

Dow Jones rósł na zamknięciu o 0,1 proc. choć mniej niż godzinę przed końcem sesji zyskiwał prawie 0,9 proc. S&P500 w tym samym czasie zjechał z 0,7 proc. wzrostu do 0,3 proc. straty. Nasdaq spadał na zamknięciu o 1,3 proc. i przesądziło o tym także ostatnie kilkadziesiąt minut handlu. Pierwsza sesja skróconego tygodnia handlu na amerykańskich rynkach akcji miała dość nietypowy przebieg. Początek zdominował popyt do czego przyczyniła się przede wszystkim wiadomość o nominacji dotychczasowego szefa Fed na kolejną kadencję. Optymizm wynikający ze zniknięcia niepewności był tak duży, że S&P500 i Nasdaq ustanowiły nowe rekordy intraday. Rynek zareagował jednak również wzrostem rentowności obligacji. To negatywnie wpłynęło na notowania spółek wzrostowych i indeks spółek nowych technologii jeszcze w pierwszej połowie sesji znalazł się „pod kreską”. O jej ostatecznym wyniku zdecydowała jednak dopiero ostatnia godzina handlu zdominowana całkowicie przez podaż. Być może wynikało to z chęci realizacji zysku w obawie przed dużą zmiennością, którą w najbliższych dwóch dniach może przynieść malejąca aktywność przed Świętem Dziękczynienia oraz publikacja w krótkim okresie dużej ilości danych makro.

 

Amerykanie uwalniają rezerwy ropy

Potwierdziły się wczorajsze nieoficjalne doniesienia. USA ogłosiły we wtorek skoordynowane uwolnienie części rezerw strategicznych ropy przez grupę państw, informuje Reuters. Tak jak sygnalizowano, USA uwolnią 50 mln baryłek ropy. Będzie to miało postać pożyczenia i sprzedaży surowca. Przeprowadzone zostanie w koordynacji z innymi krajami, które również uwolnią część rezerw. To Chiny, Indie, Korea Południowa i Wielka Brytania. Celem jest obniżenie cen surowca oraz paliw, poinformował Biały Dom podkreślając, że to pierwsze takie przeprowadzone przez USA skoordynowane działanie największych konsumentów ropy.

Cena ropy wzrosła, bo rynek zareagował na ostrzeżenie OPEC+ dotyczące ewentualnego uwolnienia rezerw przez grupę państw. Rynek ropy uwzględniał w cenach możliwość uwolnienia części rezerw strategicznych ropy przez grupę państw w związku z kampanią prowadzoną przez prezydenta Joe Bidena.  Bloomberg napisał, że decyzja może być ogłoszona nawet już we wtorek. Dla inwestorów ważniejszy okazał się jednak ostrzegawczy sygnał z OPEC+. Kartel dał do zrozumienia w poniedziałek, że jeśli dojdzie do uwolnienia rezerw, może zareagować nie zwiększając wydobycia w najbliższych miesiącach, jak planował. Reakcją rynku był wzrost cen ropy. Na zamknięciu sesji na NYMEX kurs ropy WTI rósł o 1,0 proc. do 76,75 USD. Ropa Brent także zdrożała o 1,0 proc. do 79,70 USD. Wcześniej w poniedziałek oba gatunki ropy taniały o ponad 1 USD, notując najniższe kursy od początku października.

Krajom takim jak Stany Zjednoczone czy Chiny, niższe ceny ropy naftowej są na rękę. Co prawda oba te państwa są ważnymi producentami ropy naftowej, ale jednocześnie, są także jej największymi konsumentami. Wysokie ceny surowca uderzają więc w tamtejsze biznesy i gospodarstwa domowe. Wywieranie presji na spadek cen ropy naftowej to także jeden ze sposobów na walkę z podwyższoną inflacją. Cena ropy wzrosła, bo rynek zareagował na ostrzeżenie OPEC+ dotyczące ewentualnego uwolnienia rezerw przez grupę państw.