Giełdowy miszmasz po Labor Day

Powrót inwestorów z USA po długim weekendzie nie przebiegł w dobrej atmosferze, a główne indeksy cofają się ze szczytów. Najwięcej wczoraj stracił przemysłowy Dow Jones 0.8 proc. Zdecydowanie lepiej radziły sobie natomiast spółki technologiczne, bowiem Nasdaq poprawił szczyt. Dziś jednak i w tym przypadku notowania kontraktu terminowego cofają się. Głównym winowajcą takiego stanu rzeczy jest oprocentowanie amerykańskich obligacji skarbowych, które w przypadku dziesięciolatek wychodzi na najwyższe poziomy od połowy lipca i zachęca do przepływu kapitału w kierunku rynku długu. Widać, że dla części uczestników rynku ważniejsze od wyhamowania tempa kreacji nowych miejsc pracy było nieoczekiwane przyspieszenie dynamiki płac w sierpniu do 4.3 proc., które może podnosić ryzyko umacniania się presji cenowej. Jak na razie z dzisiejszego zachowania rynków nie należy wyciągać daleko idących wniosków. W dalszym ciągu pozostają one blisko szczytów wszechczasów i póki co obserwujemy lekkie tylko cofnięcie. Niemiecki Dax podczas środowego otwarcia nieco mocniej traci i spada poniżej 15700 pkt. zbliżając się do dolnego ograniczenia trwającej od miesiąca konsolidacji. Rynek może nabierać wątpliwości czy w obliczu najwyższej od 2012 roku inflacji EBC podczas kończącego się w czwartek posiedzenia nie zacznie zaostrzać swojej retoryki.

Dolar kontynuuje zwyżkę widoczną we wtorek. Ważnym tematem pozostaje zachowanie się rentowności amerykańskich treasuries – dla 10-letnich obligacji w ostatnich godzinach podeszliśmy w okolice ostatnich szczytów przy 1,3750 proc. Teraz rynek zaczyna się stabilizować wracając do 1,35 proc., co może sugerować chwilowe przesilenie. Obciążeniem dla sentymentu, zwłaszcza na rynkach akcji są ostatnie rewizje wzrostu gospodarczego dla USA na ten rok opublikowane wczoraj przez wpływowy bank inwestycyjny (obciążeniem ma być Delta), a także dyskusja w amerykańskich mediach, co do historycznych zależności zachowania się Wall Street we wrześniu (samospełniająca się przepowiednia?).

Bitcoin melodią przyszłości?

Zespół zajmujący się badaniem rynku kryptowalut w brytyjskim banku Standard Chartered przewiduje, że bitcoin podwoi swoją wartość do 100 tys. dolarów na początku przyszłego roku, a w dłuższej perspektywie jego cena może wzrosnąć nawet do 175 tys. dolarów, pisze Reuters. „Bitcoin może stać się dominującą metodą płatności dla osób nieubankowionych w nowym, bezgotówkowym świecie” – stwierdzono w raporcie. “Spodziewamy się szczytowej wartości w okolicach 100 tys. USD pod koniec 2021 roku lub na początku 2022 roku” – dodano.

Póki co kurs bitcoina spadał nawet o 17 proc. w dniu, w którym pierwsze państwo wprowadziło go jako oficjalny środek płatniczy (szczególy poniżej). Kurs bitcoina tąpnął we wtorek o ponad 10 proc. w czasie zaledwie godziny po tym jak zszedł poniżej psychologicznej bariery 50 tys. dolarów. Obecnie, według Coindesk, kryptowaluta tanieje o 8,5 proc. do 47250,30 USD.

Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) zagroziła pozwaniem Coinbase, jeśli platforma będzie kontynuowała plany uruchomienia programu umożliwiającego użytkownikom zarabianie na pożyczaniu kryptowalut, pisze Reuters. Zezwalanie posiadaczom kryptowalut na pożyczanie ich w zamian za odsetki stają się coraz bardziej powszechną praktyką na całym świecie, jednak niektórzy regulatorzy, szczególnie w USA, zaczęli zgłaszać obawy. SEC twierdzi, że takie produkty powinny być zgodne z przepisami dotyczącymi obrotu papierami wartościowymi.

Od wczoraj Salwador jest pierwszym krajem na świecie, w którym bitcoin ma status prawnego środka płatniczego. Dzień wcześniej państwo kupiło 400 bitcoinów, a prezydent obiecuje, że na tym nie koniec. Mieszkańcy Salwadoru mogą płacić bitcoinem przy użyciu e-portfela “Chivo”, gdy zarejestrują swój numer dowodu osobistego. Na początek każdy otrzyma równowartość 30 dolarów w kryptowalucie. Firmy muszą akceptować zapłatę w BTC w zamian za towary i usługi, a podatnicy mogą używać bitcoina do rozliczeń z państwem, np. płacenia podatków. Kryptowaluta nie jest jedynym prawnym środkiem płatniczym w kraju – pozostaje nim dolar amerykański. “Salwador stanowi szczególny przypadek także ze względu na olbrzymi wpływ, jaki na lokalną gospodarkę mają środki przysyłane przez emigrantów. Jak informuje BBC, przekazy przesyłane przez liczną diasporę (głównie z USA, gdzie mieszka ponad 2 mln Salwadorczyków wobec niewiele ponad 6 mln w kraju) odpowiadają aż za blisko 20 proc. PKB. To właśnie motyw szybkiego przesyłania środków do kraju stoi za planem zaakceptowania bitcoina na poziomie państwowym. Co więcej, blisko 70 proc. mieszkańców Salwadoru nie ma konta bankowego, przez co odbieranie przekazów zagranicznych odbywa się za pośrednictwem gotówki do rąk własnych” – pisał Michał Żuławiński w czerwcu, gdy plan ujrzał światło dzienne, a następnie został zaakceptowany przez parlament. W poniedziałek władze Salwadoru poinformowały, że są w posiadaniu 400 bitcoinów. Obecnie ich wartość opiewa na ok. 20 mln dol. We wtorek prezydent Nayib Bukele poinformował na Twitterze, że e-portfel Chivo zostaje na pewien czas wyłączony, by zwiększyć przepustowość serwerów.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *