Czarne złoto tanieje

Cena ropy naftowej WTI spada w poniedziałek rano o niemal 1 proc. kontynuując zniżkę zapoczątkowaną w piątek. Niedźwiedzie nastroje generuje między innymi informacja o obniżce cen kontraktowych ropy przez Arabię Saudyjską na rynek azjatycki, co jest odzwierciedleniem przewagi strony podażowej nad popytową. To rodzi obawy o dalszą odbudowę popytu, szczególnie gdy OPEC+ podtrzymał plan zwiększenia produkcji we wrześniu o 400 tys. baryłek dziennie.  Cena ropy WTI w poniedziałek rano opada o 0,95 proc. do 68,64 dol. za baryłkę. Zeszły tydzień zakończył się ostatecznie zwyżką o 0,80 proc., jednak nie wygląda to imponująco w porównaniu z poprzednim, gdy wyniosła ona 10,6 proc. Do negatywnego sentymentu na rynku przyczyniła się informacja o zmniejszeniu cen kontraktowych przez światowego giganta branży naftowej, Saudi Aramco, o 1 dol. dla swoich klientów z Azji. Mowa w tym przypadku o największym rynku zbytu saudyjskiego giganta oraz wszystkich rodzajach ropy oferowanych przez niego. Jak podaje Reuters, azjatyckie rafinerie nie spodziewały się aż tak dużych przecen.

To sugeruje słabnący popyt na ropę i pojawiającą się przewagę strony podażowej, co w połączeniu z cyklicznie mniejszym popytem na surowiec w zimniejszej części roku, może zaważyć na notowaniach. Do tego dochodzi jeszcze proces zwiększania podaży ropy na rynki przez kraje OPEC+. Przed tygodniem przedstawiciele grupy zatwierdzili wzrost łącznej produkcji o 400 tys. baryłek dziennie we wrześniu. Obecny plan zakłada dalsze luzowania redukcji o analogiczną ilość co miesiąc do grudnia tego roku. – Z uwagi, że OPEC+ podtrzymuje swój plan comiesięcznego zwiększania produkcji pomimo słabych danych z Chin, obaw o odbudowę gospodarczą w USA czy poszukiwania większego udziału w rynku przez Arabię Saudyjską. To zapewne może wywołać presję na cenach ropy. – stwierdził Jeffrey Halley, analityk rynkowy w OANDA.

Wspomniane obawy związane ze spodziewanym spowolnieniem wzrostu w USA nabrały na sile po piątkowej publikacji zaskakująco słabych danych dotyczących rynku pracy. O ile stopa bezrobocia spadła w sierpniu do 5,2 proc., to liczba nowych zatrudnień mocno rozczarowała i wyniosła zaledwie 235 tys. wobec spodziewanej przez analityków 750 tys. To może być sygnał słabszego ostatniego kwartału w Stanach Zjednoczonych i mniejszego niż oczekiwany popytu na paliwa. Sytuacją na rynku paliw w USA zaburzył przed tygodniem wpływ huraganu Ida na sektor naftowy w regionie Zatoki Meksykańskiej. W rezultacie licznych awarii rafinerii, amerykański rząd zdecydował się na uruchomienie strategicznych rezerw paliw. Na ten moment, produkcja ropy w regionie jest mniejsza o 1,7 mln baryłek.

 

Chilijska megasusza zapowiedzią tragedii?

Ogromny wodny obszar na południowym Pacyfiku osiągnął znacznie wyższą temperaturę niż otaczające go wody, co doprowadziło do łańcucha zdarzeń, które wywołały trwającą przez dekadę wielką suszę w Chile. Tak zwana „południowa plama” powstała i utrzymuje się dłużej niż poprzednie takie zjawiska z powodu zmieniających się wzorców ruchów wiatru oraz rosnących temperatur będących skutkiem spalania paliw kopalnych. Zjawisko to wywołało megasuszę w Chile, która jak ostrzegają eksperci, może doprowadzić nawet do upadku cywilizacji. Przerabialiśmy to już w historii – pisze portal Futurism. – Tak skrajne susze były odpowiedzialne za upadek historycznych cywilizacji takich jak Majowie czy dynastia Ming. Mogą one destabilizować także współczesne kultury, co obserwowaliśmy ostatnio w Syrii – powiedział badacz klimatu Andreas Prein.

Portal zauważa, że tego typu zjawiska występują naturalnie, jednak rozmiar, dotkliwość i czas utrzymywania się wspomnianej „plamy” wskazują, że jest za nią odpowiedzialna zmiana klimatu i wpływ człowieka na środowisko. Niebezpieczne zjawisko pogodowe może występować coraz częściej i być coraz bardziej intensywne. Sytuacja jest poważna. Tylko w tym roku w Chile 400 tys. ludzi doświadczyło braku dostępu do wody.

 

Amazon kusi pracowników

Czy warto być punktualnym? Dla pracowników Amazona na Wyspach odpowiedź jest oczywista. Gigant e-commerce oferuje tygodniową premię tym, którzy dotrą do pracy na czas. 50 funtów tygodniowo – tyle wynosi premia dla stałych pracowników Amazona, którzy stawią się w pracy punktualnie. Aby ją otrzymać, zatrudnieni w magazynach w brytyjskim Durham i Gateshead muszą wykazać się 100-procentową frekwencją, wykluczając nieobecności spowodowane chorobą. Cel jest prosty. – Oferujemy premię za obecność stałym pracownikom, żeby sprostać realizacji zamówień w sezonie letnim. Pomoże nam to również w przygotowaniu się do nadchodzącego sezonu świątecznego – mówi rzecznik firmy.

Odbudowująca się po pandemii brytyjska gospodarka cierpi na brak rąk do pracy. W sierpniu liczba wakatów osiągnęła rekordowy poziom 953 000. Nie dziwią zatem zachęty kierowane do kandydatów. W ostatnim czasie na dodatkowy bonus w postaci 1000 funtów wpisowego mogą liczyć także nowi pracownicy Amazona. Na podobne rozwiązanie zdecydowało się też Tesco, oferując 1000 funtów nowo przyjętym kierowcom ciężarówek. Przemysł mięsny liczy z kolei na uzupełnienie braków kadrowych więźniami.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *