Zwariowane konsekwencje posiedzenia FED
W gronie trzech najważniejszych indeksów na amerykańskich giełdach jedynie wskaźnik rynku technologicznego Nasdaq nie uległ „presji” ze strony Fed, którego organ FOMC po zakończeniu w środę dwudniowego posiedzenia doprowadził do pogorszenia nastrojów na parkietach przedstawiając zaskakująco „jastrzębie” stanowisko.
Analitycy banku Goldman Sachs skorygowali swoją prognozę podwyżki stóp procentowych przez amerykańskie władze monetarne. Oczekują, że dojdzie do tego w III kwartale 2023 r. wobec wcześniej oczekiwanej w I kw. rok później, donosi Reuters.

Po wyraźniejszym ruchu dolara wywołanym sygnałami Fedw środę wieczorem, przychodzi czas na przesilenie. Piątkowy bilans stóp zwrotu dla par dolarowych jest mieszany i rozkłada się po połowie. Tracą waluty Antypodów, oraz skandynawskie, które wczoraj zachowywały się lepiej (z wyjątkiem SEK), a także funt. Zyskują z kolei waluty naszego regionu, które ostatnio mocniej straciły. Wspólnego mianownika nie ma. Uwagę zwraca jednak zejście rentowności 10-letnich obligacji rządu USA poniżej poziomu 1,50 proc. wobec 1,59 proc. osiągniętych chwilę po publikacji “jastrzębiego” przekazu z Fed w środę wieczorem. To wspiera giełdy, zwłaszcza indeks NASDAQ, który wczoraj wymazał wcześniejszą zniżkę i osiągnął nowe tegoroczne maksima.

Wystarczyła przesunięcie kilku kropek przez włodarzy Rezerwy Federalnej, aby notowania metali szlachetnych doznały bardzo silnych spadków. W znacznej mierze była to pochodna gwałtownego umocnienia dolara. Po środowym komunikacie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) inwestorzy otrzymali coś, czego raczej się nie spodziewali. Wciąż bardzo „gołębiej” retoryce Fedu oraz utrzymaniu praktycznie zerowych stóp procentowych i hojnego programu QE (120 mld dolarów/m-c) towarzyszyło jednak istotne przesunięcie tzw. fedokropek. Z czerwcowego rozkładu wynika, że w ramach FOMC prawdopodobnie istnieje większość, która optuje za dwiema podwyżkami stopy funduszy federalnych do końca 2023 roku. Tymczasem marcowe „fedokropki” sygnalizowały podwyżkę najwcześniej w roku 2024. Oczywiście to nie jest żadne twarde zobowiązanie. W przeszłości fedowscy decydenci wielokrotnie zmieniali zdanie, regularnie rezygnując z zapowiadanych podwyżek w latach 2010-16. Zresztą sama groźba podwyżki raptem o 50 pb. najwcześniej za dwa lata nie wygląda zbyt strasznie.

A jednak rynek zareagował bardzo mocno. Zwłaszcza rynek walutowym, na którym przez poprzednie 48 godzin kurs EUR/USD spadł z przeszło 1,21 przed komunikatem FOM do mniej więcej 1,19 w czwartek wieczorem. Ruch o dwie duże figury na głównej parze walutowej to naprawdę sporo. I to właśnie tak ostre umocnienie dolara wywołało reakcję łańcuchową w sektorze metali szlachetnych. Notowania kontraktów terminowych na złoto w czwartek zaliczyły spadek o ponad 2 proc. po przecenie o 2,6 proc. dzień wcześniej. Od piątku dolarowe ceny kruszcu na rynku terminowym spadły o ponad 120 dolarów za uncję, zniżkując do 1 773,70 USD za uncję trojańską. W ten sposób wymazany został cały majowy wzrost notowań złota. Czwartkowa przecena wyraźnie pogorszyła techniczny obraz rynku. Dolarowe notowania kontraktów na złoto przełamały 200-sesyjną średnią kroczącą oraz powróciły poniżej linii trendu spadkowego, którą udało się wybić w połowie maja. To może zniechęcić do gry na wzrosty co bardziej spekulacyjnie nastawionych uczestników rynku. Z drugiej jednak strony na bazie wskaźnika RSI złoto po raz pierwszy od przeszło trzech miesięcy weszło w stan wyprzedania. Jeszcze większe spadki dotknęły mniej szlachetnych krewnych złota. Kurs palladu w czwartek zanurkował o ponad 11 proc., schodząc poniżej 2 500 USD/oz. Platyna potaniała o przeszło 5 proc. i kosztowała 1 061,40 USD/oz. Srebro zostało przecenione o 4 proc., do niespełna 26 USD/oz.

Chińczycy zadłużają się na potęgę
Pandemia koronawirusa nie zatrzymała kredytowego szaleństwa za Murem. Chińczycy nadal zadłużali się na potęgę, co przy niższym niż w poprzednich latach wzroście dochodów przełożyło się na wyraźny skok obciążenia długiem. Chiny są krajem ogromnych kontrastów, co widać również w finansach. Z jednej strony mieszkańcy Państwa Środka należą do najbardziej oszczędnych na świecie – ze statystyk przytaczanych m.in. przez MFW i OECD wynika, że od niemal dwóch dekad przeciętny Wang wydaje tylko 2 z 3 zarobionych juanów. Z drugiej – dane Ludowego Banku Chin i Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) wskazują, że błyskawicznie rośnie zadłużenie zwykłych ludzi.

Jak podaje BIS, na koniec ubiegłego roku chińskie gospodarstwa domowe były zadłużone na 62,4 bln juanów. Oznacza to, że na jednego Chińczyka przypadały zobowiązania rzędu ponad 44 tys. juanów. Tymczasem średni roczny dochód rozporządzalny wynosił za Murem nieco ponad 32 tys. juanów. W efekcie relacja zadłużenia do dochodu zbliżyła się do 140 proc. – wynika z obliczeń Bankier.pl. To niemal dwa razy więcej niż w 2012 r. Z kolei w 2006 r. wskaźnik sięgał raptem 25 proc. Gwałtowny wzrost dźwigni finansowej w ostatnich latach powoduje, że średnie obciążenie długiem jest już w Chinach wyższe niż choćby w USA czy Polsce. W obu tych krajach od kilku lat pozostaje względnie stabilne i wynosi ok. 100 proc. rocznego dochodu rozporządzalnego.

Oznacza to, że w Stanach Zjednoczonych czy Polsce dochody rosną równie szybko co zadłużenie. Natomiast w Państwie Środka sytuacja jest zgoła inna. Od 2012 r. średnie zarobki wzrosły co prawda dwukrotnie, ale w tym samym czasie długi zwiększyły się niemal czterokrotnie. Fakt, że zobowiązania Chińczyków rosną wyraźnie szybciej niż ich dochody, stanowi zagrożenie dla ich finansów osobistych, ale również dla stabilności finansów całego kraju. PKB Państwa Środka od lat pędzi naprzód, napędzany dłużnym paliwem pompowanym przez kontrolowane przez partię banki. W efekcie Chiny osiągnęły bezprecedensowy poziom zadłużenia jak na tak wczesne (wyznacznikiem jest wielkość PKB per capita mający odzwierciedlać poziom życia ludności) stadium rozwoju. W przeszłości wiele krajów stosowało podobny model, a eksplozja kredytu zawsze kończyła się kryzysem lub wieloletnią stagnacją. Skala zjawiska zaniepokoiła Pekin. Chińscy liderzy znów muszą łapać równowagę, maszerując po linie nad przepaścią. Z jednej strony chcą, żeby dług gospodarstw domowych dalej napędzał konsumpcję i PKB, dzięki czemu mniej zadłużać może się sektor rządowy i przedsiębiorstwa. Z drugiej – boją się utraty stabilności finansowej, której zagrażają nadmierne ryzyka. A do takich niewątpliwie należy pożyczanie pieniędzy każdemu i na każdy cel. Dlatego władze przykręciły regulacyjną śrubę, zobowiązując internetowe platformy, dotychczas będące tylko (i aż) pośrednikiem między klientem a instytucją finansową, by od przyszłego roku zapewniały kapitał na 30 proc. pożyczek udzielanych wraz z bankami.

FED ratuje dolara
Rezerwa Federalna okazała się bardziej jastrzębia niż oczekiwano, a posiedzenie było najprawdopodobniej pierwszym krokiem Fedu w kierunku „ściągnięcia stopy z gazu”. Ekonomiści z Danske Banku uważają, że wiadomość od FOMC i prawdopodobna ścieżka polityki pieniężnej USA wspierają ich wezwanie do spadku kursu EUR/USD. Prognozują, że kurs głównej pary walutowej wyniesie 1,15 za 12 miesięcy. Podobnego zdania są analitycy z Westpac, który oczekują wzrostu indeksu dolara w najbliższych miesiącach. – Myliliśmy się, myśląc, że to posiedzenie Fed nie będzie znaczące, ponieważ Fed był bardziej jastrzębi niż oczekiwano. Mediana kropek Fed sygnalizuje dwie podwyżki stóp do 2023 r. (spodziewaliśmy się, że Fed zasygnalizuje jedną), a siedmiu z 18 członków FOMC sygnalizuje co najmniej jedną podwyżkę już w przyszłym roku. To spotkanie było prawdopodobnie pierwszym krokiem Fedu, który zdjął nogę z gazu, przy założeniu, że akcje i oczekiwania inflacyjne utrzymają się, a wzrost zatrudnienia się wzmocni – napisano w raporcie.
Eksperci spodziewają się, że Fed będzie coraz bardziej jastrzębi w nadchodzących miesiącach, aby faktyczne ograniczanie rozpoczęło się w IV kw. 2021 r. W ich ocenie tapering zostanie zakończony latem 2022 r. Oczekują pierwszej podwyżki stóp w połowie 2022 r. – Ogólnie rzecz biorąc, widzimy stąd drogę do zwężania się, podwyżek stóp i łagodnego zacieśniania płynności w nadchodzących latach – dodano. Analitycy nadal spodziewają się spowolnienia tempa ekspansji w sektorze produkcyjnym (spadające indeksy PMI) i przesunięcia w kierunku dolara przy lekkim ograniczeniu tempa inflacji. Ich zdaniem takie wyniki makro i finansowe będą wiązały się z presją spadkową dla EUR/USD z obecnego wysokiego poziomu i nadal prognozują poziom 1,19 za 3 miesiące i 1,15 za 12 miesięcy.

Jastrzębi „pivot” FOMC rzuca indeksowi dolara amerykańskiego bardzo potrzebne koło ratunkowe. Według ekonomistów z Westpac, jest mało prawdopodobne, by DXY w najbliższym czasie powrócił do poziomów poniżej 90. Prognozują wzrost w kierunku 92-93 w nadchodzących tygodniach. – Dolar jest w znacznie zdrowszym miejscu, gdy Fed zbliża się do wyjścia z ultra luźnej polityki. Aktywnie toczą się dyskusje na temat zmniejszania programów stymulacyjnych, a duża część FOMC przyspieszyła harmonogram podwyżek stóp procentowych. Mediana przewiduje dwie podwyżki do końca 2023 r. To przybliża Fed do cen rynkowych – wskazano w raporcie.

Giełdy straszą ekologów
Spory ruch na światowych rynkach akcji jest spowodowany m.in. luźną polityką monetarną. Rozgrzane giełdy sugerują, że niebawem czeka nas globalne ocieplenie o 3° Celsjusza – co doprowadzi do katastrofy. Obecne cele redukcji emisji deklarowane przez spółki, które wchodzą w skład głównych indeksów giełdowych G7 (między innymi S&P 500, FTSE 100 i Nikkei 225) przekładają się na średni wzrost temperatury o 2,95°C powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. To prawie dwa razy więcej niż cel 1,5°C określony w paryskim porozumieniu klimatycznym – ostrzega Bloomberg, powołując się na nowe badania inicjatywy Science-Based Targets (SBTi). Indeks brytyjski i kanadyjski indeks S&P/Toronto 60 to rekordziści: działalność notowanych tam spółek może doprowadzić do ocieplenia na poziomie 3,1°C.
Co to oznacza? Jeśli globalna temperatura podwyższy się o 3°C, duże części planety staną się niezdatne do zamieszkania z powodu ekstremalnych upałów, podnoszący się poziom mórz pochłonie nadmorskie miasta, a lasy deszczowe zamienią się w sawanny. Ponieważ indeksy krajów G-7 obejmują większość największych firm na świecie, nowy raport ukazuje, jak niewiele zostało osiągnięte od szczytu w Paryżu w 2015 r., kiedy to światowi przywódcy zobowiązali się do utrzymania ocieplenia poniżej 2°C, z ambicją, aby nie przekroczyć 1,5°C. Jest to również wskaźnik tego, jak trudno będzie osiągnąć cele paryskie. Przy ociepleniu o 3ºC „sytuacja kryzysowa w klimacie stanie się nieodwracalna i będzie miała katastrofalne skutki dla ludzi i gospodarki w każdym kraju, na każdym kontynencie” – skomentował Alberto Carrillo Pineda, dyrektor ds. celów naukowych w organizacji non-profit CDP.

Raport, na który powołuje się Bloomberg, został przygotowany dla SBTi przez CDP i United Nations Global Compact, która zachęca firmy do przyjęcia celów zrównoważonego rozwoju. Autorzy obliczyli to, co nazywają ścieżkami temperaturowymi. To przewidywania przyszłych temperatur oparte na założeniach dotyczących produkcji gazów cieplarnianych, biorąc pod uwagę cele, jakie firmy wyznaczyły sobie w latach 2025-2035. Żaden z indeksów giełdowych G-7 nie znajduje się obecnie na ścieżce 1,5°C. Niemiecki indeks Dax ma najniższe wyrównanie temperatury wynoszące 2,2°C. Indeks S&P 500 znajduje się na ścieżce 3°C.

Wiadomości z rynków technologicznych i finansowych

Gazprom potwierdził w piątek, że dym metanowy zidentyfikowany na początku tego miesiąca nad Rosją pojawił się w wyniku awarii, która wymusiła częściowe zamknięcie jednego z należących do spółki gazociągów. Rosyjski gigant wziął odpowiedzialność za jeden z największych wycieków tego gazu w ostatnich latach.

Gautam Adani, jeden z najbardziej znanych indyjskich miliarderów ma ostatnio bardzo złą passę. Stracił w tym tygodniu już więcej niż ktokolwiek na świecie. Osobista fortuna potentata spadła, według Bloomberg Billionaires Index o około 13,2 miliarda dolarów do 63,5 miliarda dolarów,. Zaledwie kilka dni temu 58-latek zmniejszył dystans do Mukesha Ambaniego i został najbogatszym człowiekiem w Azji. Cztery z sześciu akcji grupy Adani spadały dziś dalej, co oznacza piątą z rzędu sesję wyprzedaży w tym tygodniu.

Według danych Dealroom, europejski sektor technologiczny do połowy czerwca bieżącego roku zebrał już więcej inwestycji venture capital niż w całym 2020 r. Europejskie startupy fintech pozyskały w tym roku już ponad 60 mld dolarow.

Hiszpański gigant, koncern Acciona chce wycenić swoją działalność w obszarze energetyki odnawialnej nawet na 9,8 mld euro (11,66 mld dolarów) w związku z planowanym IPO tej jednostki, donosi Reuters.

W tym roku Volkswagen chce przegonić Teslę pod względem liczby sprzedanych aut elektrycznych, choć to amerykańska firma jest wciąż liderem rozwiązań technologicznych. Rywalizacja tych dwóch producentów jest elementem szerszego trendu przyspieszającej rewolucji w motoryzacji. Według ostrożnych prognoz do 2030 roku udział aut elektrycznych ma sięgnąć 25 proc. rynku, a może być nawet duży wyższy.

Ferrari podpisało umowę z Amazon Web Services (AWS), na mocy której narzędzia do przetwarzanie danych w chmurze będą wykorzystywane do usprawnienia projektowania samochodów, pisze Reuters.

Dyrektor generalny Lufthansy stwierdził, że linie lotnicze chciałyby, w miarę możliwości, zwrócić niemieckiemu rządowi środki z programów pomocowych jeszcze przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi, pisze Reuters. „Byliśmy jedną z pierwszych firm, które zostały uratowane przez rząd federalny. Chcemy również być jedną z pierwszych firm, która spłaci zobowiązania, miejmy nadzieję jeszcze przed wyborami. Pracujemy nad tym“ – stwierdził Carsten Spohr.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *