S&P500 zakończył sesję blisko historycznego szczytu

Nastrojom na Wall Street sprzyjały dane z rynku pracy oraz stabilizacja na rynku długu. To była kolejna niezbyt emocjonująca sesja na nowojorskich parkietach. S&P500 nie utrzymał wysokich poziomów z otwarcia i ostatecznie zakończył dzień na poziomie 4 200,88 pkt., czyli raptem 0,12 proc. ponad kreską. Lecz zarazem mniej niż 1 proc. poniżej majowego rekordu wszech czasów. Dow Jones wypadł znacznie lepiej, zyskując 0,41 proc. i finiszując z wynikiem 34 464,64 pkt. Nasdaq stracił symboliczne 0,01 proc., kończąc sesję na poziomie 13 736,28 pkt. Pozytywnym zaskoczeniem okazały się cotygodniowe dane o liczbie nowo rejestrowanych bezrobotnych. W rejestrach przybyło 406 tys. Amerykanów wobec 478 tys. tydzień wcześniej i oczekiwań rynkowych na poziomie 425 tys. To także najniższy odczyt od marca 2020 roku i sygnał, że amerykański rynek pracy powoli wraca do normalności.

Nie należy jednak z tego powodu popadać w przesadny entuzjazm. Dane Departamentu Pracy pokazały, że na różnego rodzaju zasiłkach dla bezrobotnych wciąż przebywa przeszło 15,8 mln Amerykanów. Prawie trzy czwarte z nich pobiera nadzwyczajne „covidowe” zapomogi finansowane z kolejnych pakietów fiskalnych. Da porównania dodajmy, że rok temu z zasiłków dla bezrobotnych w USA korzystało ponad 31,5 mln osób. – Dopóki rynek pracy nie uleczy się, dopóki Fed nie poruszy się, a dopóki Fed się nie poruszy, to nie ma powodu wypuszczać akcji z rąk – skwitował Ross Mayfield, strateg inwestycyjny z Baird. Większego znaczenia nie miały opublikowane przed czwartkową sesją statystyki produktu krajowego brutto. Pierwszy regularny szacunek potwierdził wstępny odczyt, według którego PKB w I kwartale rósł w annualizowanym tempie 6,4 proc., co jednak oznacza wzrost o zaledwie 0,4 proc. rdr. Wart podkreślenia był stosunkowo wysoki odczyt deflatora PKB oraz bazowego PCE – czyli ulubionego miernika inflacji w Fedzie.

Z punktu widzenia Wall Street ważne jest, że na obie publikacje bardzo spokojnie reagował rynek długu, na którym wciąż żywe są obawy przed trwałym wzrostem inflacji. Rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich wzrosła o niespełna 3 pb., do 1,6060 proc. Póki parametr ten znajduje się poniżej marcowego maksimum (1,77 proc.), póty inwestorzy a rynku akcji będą dość spokojnie przyglądać się kolejnym odczytom inflacyjnym.

 

USA vs ChRL

Zmiana amerykańskiego paradygmatu to w dużej mierze efekt coraz bardziej agresywnych działań Państwa Środka – przyznał Kurt Campbell, czołowy doradca prezydenta Joe Bidena ds. Azji. „Okres, który był szeroko opisywany jako zaangażowanie, dobiegł końca” – stwierdził Kurt Campbell, amerykański koordynator ds. Indo-Pacyfiku w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, w czasie środowego spotkania na Uniwersytecie Stanford. Amerykańska polityka względem Chin będzie teraz opierała się o „nowy zestaw strategicznych parametrów” – wyjaśnił Campbell i zaznaczył, że „dominującym paradygmatem będzie rywalizacja”.

Chińskie polityki pod rządami Xi Jinpinga w dużej mierze odpowiadają za zmianę polityki USA – stwierdził doradca Joe Bidena. Campbell wskazał na takie kroki Pekinu, jak starcia wojskowe przy granicy z Indiami, działania gospodarcze przeciw Australii oraz wzrost znaczenia „dyplomacji Wilczych Wojowników”. Wszystkie te działania Pekinu były symbolem zmiany w kierunku „twardej siły”, co sygnalizuje, że Chiny są zdeterminowane, aby odgrywać bardziej asertywną rolę – wskazał Kurt Campbell. Doradca Bidena wyjaśnił, że to prezydent Xi Jingping odpowiada za zmianę amerykańskiego podejścia do stosunków z Chinami. Campbell opisał chińskiego prezydenta jako „głęboko zideologizowanego, ale też pozbawionego sentymentów” oraz „nieszczególnie zainteresowanego gospodarką”. Od czasu przejęcia sterów państwa w 2012 roku, Xi Jinping „prawie całkowicie rozmontował prawie 40 lat mechanizmów mających na celu kolektywne przywództwo” – dodał Campbell.

Sojusznicy będą kluczowi jeśli chodzi o działania USA wobec Chin w najbliższych latach – zapowiedział doradca Bidena. Jednym z przejawów takiej postawy było budowanie formatu QUAD, skupiającego przywódców USA, Australii, Japonii oraz Indii. Nie bez znaczenia był również fakt, że pierwszymi oficjalnymi spotkaniami z zagranicznymi przywódcami w Białym Domu były spotkania z premierem Japonii Yoshihide Sugą oraz Korei Południowej Moon Jae-in.

Prezydent USA polecił w środę amerykańskim służbom wywiadowczym, aby zintensyfikowały wysiłki mające na celu sprawdzenie źródeł Covid-19 i czy wirus nie wydostał się z chińskiego laboratorium. Joe Biden wezwał Chińczyków do większej transparentności oraz do udostępnienia wszystkich niezbędnych danych i dowodów. Chiny skomentowały te słowa, określając je mianem „kampanii oszczerstw”. Rzecznik prasowy chińskiego resortu spraw zagranicznych Zhao Lijian w czasie czwartkowego briefingu prasowego zaznaczył, że USA i Chiny „korzystają na współpracy, a stracą na konfrontacji”.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *