Dobry piątek na Wall Street, nerwowy  poczatek Wielkiego Tygodnia

S&P500 wzrósł w piątek o 1,7 proc., najmocniej od trzech tygodni, a Dow Jones zyskał 1,4 proc. Oba indeksy kończyły sesję rekordową wartością. Nasdaq wzrósł o 1,2 proc. i zamknął się powyżej 13 tys. pkt. Przez tydzień S&P500 i Dow Jones zyskały tyle co na koniec piątkowej sesji. Nasdaq stracił 0,6 proc. Na amerykańskich rynkach akcji przeważał w piątek popyt, ale jego prawdziwy atak nastąpił dopiero w ostatniej godzinie sesji, podczas której Dow Jones i S&P500; więcej niż podwoiły swój wzrost, a Nasdaq wygenerował całą dzienną zwyżkę. Możliwe, że wiąże się to ze zbliżającym się końcem kwartału. Utrzymujący się w piątek optymizm mogły tłumaczyć dane makro. Marcowy wskaźnik nastrojów konsumentów wzrósł najmocniej od 8 lat dzięki czekom, które Amerykanie otrzymali od państwa, a także postępowi w szczepieniach. Notowania banków poprawiła wiadomość, że Fed zniósł ograniczenia i pozwolił im wypłacać dywidendy. Wyraźny wzrost ceny ropy przełożył się na większy popyt na akcje spółek energii. Największym popytem cieszyły się jednak akcje spółek półprzewodnikowych. Z 10 najmocniej drożejących spółek z S&P500; połowa działa w tej branży.

Na giełdach znów zrobiło się nerwowo. Tym razem do głosu doszły obawy o wypłacalność funduszy hedgingowych, co znalazło odzwierciedlenie w spadających notowaniach banków. Na razie nie widać co prawda oznak jakieś paniki, ale zachowanie inwestorów można nazwać co najmniej wstrzemięźliwym. Rynki azjatyckie zakończyły dzień w mieszanych nastrojach. Początek był dobry, co można było uznać za przedłużenie zwyżek z piątku. Jednak pod koniec dnia wymowa sesji nie jest już tak jednoznaczna. Indeksy w Szanghaju, czy Tokio zdołały zanotować pozytywną zmianę wartości, ale już w Hong Kongu, czy Seulu zmiana indeksów jest negatywna. Podobnie jak w Australii.

 

Raport walutowy

Podczas poniedziałkowej sesji handlowej analitycy drugiego pod względem wielkości niemieckiego banku Commerzbank – wydają notę, w której to przyglądają się aktualnej sytuacji najpopularniejszej pary walutowej EUR/USD. Kurs euro według nich znajduje się obecnie w bardzo ważnej strefie z listopada zeszłego roku, i wiele wskazuje na to, że kurs może się długo tutaj nie utrzymać. Czy zatem są przed nami przygotowywane spadki? Analitycy szukać będą odwrotu tendencji spadkowej dopiero w okolicach zakresu 1,60 USD.  Bank of America z kolei uważa, że EUR/USD ma za sobą najmocniejsze osłabienie. Po pierwsze dlatego, iż analitycy spodziewają się znacznie silniejszego niż wynikałoby to z konsensusu oddzielenia gospodarki amerykańskiej od strefy euro, zarówno w tym, jak i w przyszłym roku. Po drugie zaś analitycy twierdza, że rynek pozostaje byczo nastawiony na kurs euro wobec dolara – patrząc na pozagiełdowy obrót walutami.

Ryzyko odreagowania funta w 2021 roku może być ogromne, ponieważ brytyjska waluta wydaje się być gotowa do zakończenia pięciomiesięcznej passy. Wszystko, począwszy od słabnącej euforii po ponowne obawy o stan gospodarki po Brexicie i presję na finanse publiczne, usuwa wiatr z rajdu, który sprawił, że funt szterling był w tym roku najsilniejszy spośród walut grupy G-10. po dolarze kanadyjskim. Do tej pory GBP spadł o około 1 proc. w marcu i jest na dobrej drodze, aby przerwać wzrost od września, który doprowadził go do najwyższego poziomu od prawie trzech lat.  – W cenie może być zbyt dużo optymizmu. Blokada w Wielkiej Brytanii pozostaje bardziej restrykcyjna niż gdzie indziej, nakładając kajdany na wzrost – napisał mieszkający w Londynie Mark Dowding, który w tym miesiącu ponownie otworzył zakłady na funta w BlueBay Asset Management, gdzie nadzoruje 70 miliardów dolarów. Pesymizm podkreśla narastające trudności, z którymi boryka się premier Boris Johnson. Pytania o przyszłość Wielkiej Brytanii po zeszłorocznej przerwie od Unii Europejskiej ponownie zajmują centralne miejsce. Dane handlowe pokazały załamanie dostaw w UE w styczniu. Deficyt budżetowy ma wynieść około 15 proc. PKB w tym roku fiskalnym, najwyższy od drugiej wojny światowej. W ocenie ekspertów funt szterling może spaść o ponad 5 proc. do 1,30 USD w ciągu najbliższych trzech miesięcy, poziom ostatnio obserwowany w listopadzie – kiedy rynki były wstrząśnięte wątpliwościami, czy uda się osiągnąć umowę ws. Brexitu. Szanse na to, że waluta dotknie tego poziomu do końca roku, wynoszą prawie 50 proc., według obliczeń prawdopodobieństwa Bloomberga opartych na kombinacji opcji i prognoz. Funt szterling zamknął się w piątek po cenie 1,3770 USD. Część blasku już zaczyna blaknąć. Dane z Chicago Commodity Futures Trading Commission w Waszyngtonie pokazują, że inwestorzy zaczęli obniżać bycze zakłady na funta. Po tym, jak ich długie pozycje osiągnęły roczne maksimum na początku marca, lewarowane fundusze ograniczyły swoje zakłady przez trzeci tydzień z rzędu. Nawet bez porozumienia w sprawie Brexitu i porozumienia w sprawie regulacji finansowych, wyjście Wielkiej Brytanii z UE zapoczątkowało nową serię zagrożeń, w tym napięcia na granicy irlandzkiej i możliwe referendum w sprawie niepodległości Szkocji.  – Brexit przyniesie spowolnienie potencjalnego wzrostu, więc w dłuższej perspektywie spodziewalibyśmy się, że funt powróci do trendu spadkowego. Wielka Brytania nie wygląda już jak lśniące światło, wróciliśmy do miejsca, w którym byliśmy – powiedział Seema Shah, główny strateg w Principal Global Investors w Londynie, który prognozuje, że funt spadnie do 1,30 USD.

W marcu złoty należał do najsłabszych walut na świecie wobec dolara. Również patrząc na zmianę od początku roku kurs złotego jest bardzo nisko. Czy mamy jakiś problem z zaufaniem inwestorów do polskiej waluty? W samym marcu kurs EUR/PLN wzrósł o 2,3 proc. z 4,53 do 4,64, co oznacza, że europejska waluta jest w stosunku do złotego najdroższa od ponad 12 lat. Z kolei względem dolara złoty stracił na wartości 4,6 proc. – amerykańska waluta kosztowała w piątek 3,94 zł, najwięcej od 5 miesięcy.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *