Europa zbroi się w zakłady produkujące baterie

Budowę fabryk zapowiadają kolejne kraje UE. Według ekspertów do 2025 r. moce produkcyjne na Starym Kontynencie powinny wzrosnąć trzykrotnie. O tym, że czeka nas prawdziwy wysyp fabryk baterii samochodowych, najlepiej świadczą ostatnie decyzje branżowych potentatów. Oprócz decyzji szwedzkiego Northvolt o inwestycji w Gdańsku czy trwającej budowy gigafabryki Tesli w Niemczech, w lutym swoje plany inwestycyjne zdradzili Samsung i inni dostawcy. Jak donosi Reuters, południowokoreański producent obsługujący już m.in. Forda i BMW planuje rozbudowywać swoją fabrykę na Węgrzech. Ma to kosztować ok. 850 mln dol., a firma rozważa budowę kolejnego zakładu. Także amerykański Fisker – choć przegrał w kraju rywalizację z Teslą – myśli o otwarciu własnego zakładu w Europie. O inwestycje zabiegają też koncerny motoryzacyjne. Należący do Volkswagena Seat wywiera presję na hiszpański rząd, by ten wsparł utworzenie zakładu nad Ebro. Jak twierdzą szefowie firmy, to ostatni dzwonek, by kraj ten dotrzymał kroku rosnącym potrzebom, gdyż brak fabryki może zablokować rozwój elektryfikacji hiszpańskiego przemysłu motoryzacyjnego.

 

Finansowe serce Europy w stanie przedzawałowym

Przed brexitem londyńskie City odgrywało rolę centrum finansowego Unii Europejskiej. Po rozwodzie Wielka Brytania będzie musiała zrewidować swoją strategię. Inaczej firmom z sektora kapitałowego trudno będzie konkurować z ich odpowiednikami na Starym Kontynencie. Opuszczenie przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej znacząco utrudniło brytyjskim firmom dostęp do rozległego unijnego rynku. Dodatkowo zaostrzenie przepisów imigracyjnych doprowadziło do sytuacji, w której zatrudnianie Europejczyków jest bardziej kosztowne i uciążliwe. Brytyjski sektor fintechu obsługuje ponad 10 proc. światowego rynku, a sama branża przynosi gospodarce rocznie ponad 11 miliardów funtów (15,3 miliarda dolarów). Wyspy Brytyjskie coraz szybciej tracą na atrakcyjności dla szybko rozwijających się cyfrowych banków i firm płatniczych.

W piątek opublikowano jedną z analiz zamówionych przez rząd Wielkiej Brytanii, których zadaniem jest wskazanie rozwiązań wzmacniających stojący w obliczu niepewnej pobrexitowej przyszłości sektor usług finansowych.  Jedna z propozycji zapisanych w raporcie dotyczy wsparcia debiutów giełdowych brytyjskich spółek: firmom dopiero wchodzącym na parkiet regulator powinien umożliwić notowanie mniejszej liczby akcji. Kolejnym pomysłem jest wprowadzenie dwóch rodzajów akcji (z ang. dual-class shares), co umożliwi twórcom przedsiębiorstwa zachowanie większej kontroli nad swoimi spółkami po IPO. Podobne rozwiązania są dość powszechnie stosowane w Stanach Zjednoczonych i dozwolone na giełdach w Hongkongu i Singapurze, a także na chińskim Star Market. Można z nich korzystać również na Euronext Amsterdam, który po brexicie stał się realnym zagrożeniem dla giełdy w Londynie. Analiza zwraca uwagę na trzy główne zagrożenia dla dominacji Wielkiej Brytanii na paneuropejskim rynku finansowym. Są to: brexit, pandemię i rosnąca konkurencja ze strony krajów takich jak Singapur, Australia i Kanada, które intensywnie inwestują w kapitał, umiejętności i bezpośrednie wsparcie dla start-upów z branży fintech. Raport proponuje także utworzenie specjalnego funduszu wspierającego rozwój firm i zatrudnianie obcokrajowców. Jego wartości oszacowano na kwotę 1 miliarda funtów (1,4 miliarda dolarów).

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *