Cena złota spot wzrosła w środę powyżej 1850 dol. za uncję wraz z osłabieniem dolara. Ze Stanów Zjednoczonych dochodzą kolejne głosy o potrzebie wprowadzenia dużego pakietu stymulacji fiskalnej, co zwiększa szansę na warty niemal 2 bln dol. program proponowany przez Joe Bidena. To z kolei generuje wysokie oczekiwania inflacyjne i w rezultacie może mieć przełożenie na wzrost kursu złota.  Zasadniczym powodem wzrostu notowań złota jest deprecjacja dolara. Indeks dolara kontynuuje już trzeci dzień spadków i w środę zniża się o 0,11 proc. do 90,39 pkt.  Cena złota spot w środę rano wzrasta o 0,82 proc. do 1855 dol. za uncję kontynuując zwyżkę z poniedziałku i wtorku. Łącznie w tym tygodniu złoto zyskało już 1,46 proc., ale od początku roku potaniało o 2,27 proc.

Propozycja Joe Bidena dotycząca pakietu stymulacyjnego zyskuje wsparcie nowej Sekretarz Skarbu, Janet Yellen, która przed kilkoma laty pełniła rolę szefa Rezerwy Federalnej. Poparcie Yellen nie jest niczym dziwnym: w końcu została mianowana właśnie przez Bidena, jednak jest ono częściowym potwierdzeniem, że pakiet stymulacji fiskalnej może zostać zatwierdzony w pełnej kwocie. Nie jest pewne, czy scenariusz implementacji tak dużego programu fiskalnego jest już wliczony w cenę kruszcu. Szybkie jego wprowadzenie może mieć przełożenie na wzrost notowań złota.  Z drugiej strony, Yellen nie jest zwolennikiem wykorzystywania kursu dolara celem zwiększenia konkurencyjności gospodarki. To zmiana podejścia względem Stevena Mnuchina, który preferował słabego dolara. Warto zaznaczyć, że z drugiej strony, Yellen nie stwierdziła, że preferuje mocniejszą amerykańską walutę.  – Złoto mierzyło się z silnym wiatrem przeciw wzrostom notowań ze strony umocnienia dolara amerykańskiego i wyższych realnych stóp procentowych w tym roku. – stwierdził Stephen Innes, analityk Axicorp. – Jednak, olbrzymia kwota pakietu stymulacyjnego oraz nieznaczne osłabienie dolara tworzą obraz możliwego odbicia cen złota w sytuacji spadku realnych stóp. – Choć rynek stara się utrzymać notowania powyżej kluczowego wsparcia, kurs złota miał problem ze zdecydowanym wybiciem powyżej psychologicznego oporu na 1850 dol. – dodał.

 

Indeks da zarobić, ale cierpliwym

Podczas gdy niemal niemożliwe jest przewidzenie z jakąkolwiek precyzją, jak rynek akcji będzie się zachowywał w krótkim okresie czasu, wydłużenie tej perspektywy zwiększa szanse powodzenia naszych inwestycji i osiągnięcia dodatniego zwrotu z zainwestowanych środków. Tezę tę zdaje się potwierdzać również statystyka, choć zaznaczyć trzeba, iż nie dotyczy ona każdej pojedynczej spółki notowanej na giełdzie.  Nicholas Colas z DataTrek Research zauważył, że historycznie, 20 lat to najkrótszy okres inwestycyjny, w którym amerykański indeks S&P 500 mierzący kondycję całej gospodarki krajowej poprzez zmianę całkowitej wartości rynkowej 500 akcji reprezentujących wszystkie główne gałęzie przemysłu zawsze przynosi dodatnią stopę zwrotu.  Colas zauważa jednak, że poprzednie okresy długoterminowych ponadprzeciętnych wzrostów były napędzane przez bycze tło rynkowe, które wydaje się mało prawdopodobne do powtórzenia. – Możemy bezpiecznie wykluczyć podobny do ery Volckera okres spadających stóp procentowych, który wpływa na wyceny akcji. Możemy również wykluczyć okres amerykańskiej przewagi gospodarczej na świecie, taki jak lata 40-te i 50-te, chyba że wzrost w Chinach nagle się zatrzyma. To samo dotyczy również wzrostu populacji USA, który w 1961 r. wyniósł 1,7 proc. rocznie (pierwszy szczyt S&P z 20 lat zwrotu), ale teraz już tylko 0,3 proc. – przyznał.

Nie oznacza to jednak, że osoby, które teraz zainwestują w S&P 500, w ciągu kolejnych 20 lat nie osiągną dodatniej stopy zwrotu. Uważa on, że uzyskanie wysokiej stopy zwrotu z rynku akcji do 2040 roku będzie możliwe dzięki przyspieszeniu wzrostu wydajności w firmach, do czego miałby przysłużyć się postęp technologiczny. – Ponieważ to właśnie zwiększenie zysków firmy będzie musiało nas tam zaprowadzić, a wzrost liczby ludności jest powolny, napędzany przez technologię wzrost wydajności będzie musiał zapewnić dźwignię finansową niezbędną do osiągnięcia takich zwrotów – napisał Colas dodając, że to pandemia koronawirusa w znacznym stopniu przyspieszyła zmiany strukturalne w wielu firmach, co skutkuje implementacją nowych technologii, zmniejszeniem powierzchnii biurowej i redukcją etatów. Zmiany te są swego rodzaju dźwignią operacyjną, która będzie wzmacniać wzrost zysków w miarę powolnego wzrostu przychodów. Colas szacuje, że notowania S&P 500 mogą w ciągu najbliższych 20 lat rosnąć średnio w tempie 7-9 proc. rocznie, co zasadniczo powinno przyczynić się do podwojenia wartości indeksu. Biorąc pod uwagę, że obecnie notowania S&P 500 oscylują nieco poniżej 3 800 pkt., za 20 lat mogłyby one znaleźć się w okolicy 7 600 pkt.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *