Piątkowy poranek przyniósł kontynuacje czwartkowego wzrostu kursu euro. W dalszym ciągu możemy jednak mówić o konsolidacji i stosunkowo wąskim przedziale wahań na parze euro-złoty. W piątek kurs euro kształtował się na poziomie 4,4812 zł, a więc o przeszło grosz wyższym niż w czwartek wieczorem. W ten sposób kończymy trzeci tydzień z rzędu, w którym kurs EUR/PLN porusza się w przedziale 4,45-4,51 zł po tym, jak na początku listopada szybko spadł z 11-letniego szczytu na poziomie 4,6439 zł.

Spokojnie jest też na światowych rynkach finansowych, do czego może przyczyniać się mniejsza obecność inwestorów z USA. W czwartek Amerykanie obchodzili Święto Dziękczynienia, a piątkowa sesja na Wall Street została zwyczajowo skrócona o trzy godziny. Za dolara amerykańskiego w piątek rano trzeba było zapłacić 3,7586 zł, a więc podobnie jak dzień wcześniej. Kurs franka szwajcarskiego kształtował się na poziomie 4,1444 zł po tym, jak w czwartek wzrósł o blisko dwa grosze, odbijając się z najniższych poziomów od września. Funt brytyjski notowany był po 5,0212 zł, czyli o grosz powyżej kursu odniesienia.

Kurs bitcoina zawrócił po tym, jak najpopularniejsza kryptowaluta przebiła 19 000 dolarów i dotknęła najwyższego w historii poziomu cen. Kryptowaluty ponownie pokazały, że są klasą aktywów dla inwestorów o raczej mocnych nerwach. W ciągu ostatnich dni kurs najpopularniejszej z nich czyli bitcoina systematycznie piął się w górę, przebijając kolejno 16, 17, 18 i wreszcie 19 tysięcy dolarów za sztukę. Według notowań dostępnych w serwisie Coindesk, w szczytowym momencie za bitcoina płacono 19 392 USD co było wynikiem bardzo zbliżonym do historycznego maksimum osiągniętego w grudniu 2017 r. (19 783 USD). Z racji tego, że handel bitcoinem odbywa się na rozmaitych giełdach, notowania na niektórych platformach mogły pokazać przebicie historycznych maksimów. Po wspięciu się na szczyt, bitcoin szybko zmienił kierunek i w ciągu jednego dnia spadł o blisko 15 proc., do 16 500 USD. Od tamtego dołka cena nieco wzrosła i obecnie stabilizuje się tuż powyżej 17 000 USD.

Jak zwykle w przypadku ostrych spadków na rynku kryptowalut, w przestrzeni publicznej pojawia się szereg uzasadnień. Coindesk przytacza m.in. silne ruchy na rynku instrumentów pochodnych opartych o cenie bitcoina, spadek wynikający z poziomów technicznych (bitcoin w ostatnich dniach regularnie przebijał 10-dniową średnią sesyjną), pogłoski o planach Departamentu Skarbu dotyczącego większego uregulowania rynku kryptowalut czy wznowienie wypłat z giełdy OKEx. Rzecz jasna nie można wykluczyć, że korekta bitcoina to zwykłe realizowanie zysków, po którym kurs znów ruszy w górę. Nawet mimo ostatniej przeceny, od początku roku bitcoin wciąż jest na zdecydowanym plusie (+140 proc.).

Cena złota spot ugrzęzła w przedziale 1800-1820 dol. za uncję, do którego trafiła po dwóch dniach silnych spadków na początku tego tygodnia. Za takim obrotem spraw stoi odwrót rynkowych sentymentów w optymistycznym kierunku, który wywołany został informacjami o progresie prac nad szczepionką na koronawirusa.  Cena za złoto spot zachowuje się w piątek rano dość niemrawo i po kilku godzinach sesji znajduje się niemal dokładnie w punkcie wyjścia czyli zaledwie 0,03 proc. niżej od ceny otwarcia na 1809,9 dol.. We środę i czwartek, złoto nie poradziło sobie z wybiciem powyżej poziomu 1818 dol. za uncję, który można uznać obecnie za krótkoterminowy opór. Ostatnie trzy tygodnie przyniosły załamanie ceny kruszcu o aż 7,28 proc., a powodem tego spadku jest pojawienie się szeregu informacji o rozwoju badań nad szczepionką. Zarówno Pfizer, jak i Moderna, firmy wiodące w wyścigu po skuteczny środek ochronny przeciwko COVID-19, poinformowały już o skuteczności ich środka zbliżonej do 95 proc.  O niewielkiej aktywności strony popytowej na rynku złota świadczy fakt, że osłabienie dolara nie wpływa na wzrost notowań kruszcu. Indeks dolara w czwartek zamknął sesję na najniższym poziomie od 31 miesięcy, a w piątek DXY opada jeszcze niżej: o 0,06 proc. do 91,93 pkt.

 

Brytyjska szczepionka na Covid-19 niedroga, ale czy skuteczna?

O postępie prac zakomunikowała brytyjska AstraZeneca, jednak niepokój wzbudziła informacja o zaledwie 70-proc. skuteczności środka stworzonego przez laboratorium spółki. Choć firma poinformowała o spodziewanym przekroczeniu progu 90% już wkrótce, to środowisko naukowe ma pewne wątpliwości co do rzetelności zaprezentowanych i prognozowanych wyników. AstraZeneca przeprowadziła dwie próby. Jedną na 2741 pacjentach, która wykazała 62 proc. skuteczności oraz drugą, na 8895 osobach, która osiągnęła próg 90 proc. Po uśrednieniu daje to 70 proc. Niezależni biomedyczni naukowcy zwracają jednak uwagę na dość niespotykany w medycynie sposób podawania skuteczności jako średnia z prób. Niemniej, szczepionka spełnia próg 50 proc. wymagany przez amerykańską agencję regulacji leków: FDA. – Z punktu widzenia rynku nie sądzę, żeby zmieniało to postrzeganie scenariusza, w którym szczepionka pojawi się wcześniej niż się spodziewano. Inwestorzy zaczynają wierzyć w narrację z której wynika, że gospodarcza odbudowa nabierze tempa w 2021 roku i to powoduje likwidowanie przez nich długich pozycji na złocie. – zaznaczył analityk IG Markets, Kyle Rodda.

Zdaniem niektórych ekspertów produkt może mieć istotne trudności z szybkim uzyskaniem akceptacji amerykańskiego i unijnego regulatora.  Peter Openshaw, profesor medycyny eksperymentalnej w Imperial College London uważa, że należy poczekać na pełne dane i zobaczyć jak organy regulacyjne będą postrzegać te wyniki. Zaznacza on jednak, że amerykański i europejski regulator mogą postrzegać szczepionkę nieco inaczej.  Ogromną przewagą szczepionki opracowanej na Uniwersytecie Oksfordzkim jest jej niska cena oraz możliwość przechowywania w zwykłych lodówkach. Niektóre inne szczepionki wymagają bowiem przechowywania w temperaturze -70 stopni, co znacząca podnosi koszty związane z ich transportem i przechowywaniem. Niskie koszty i udogodnienia nie mogą być jednak podstawowym kryterium w wyborze szczepionki. Podstawą powinien być bowiem warunek jej skuteczności.

Naukowcy zwracają także uwagę, że zaledwie 2 741 ochotników znalazło się w podgrupie, która dała odczyty wskazujący na 90 proc. skuteczności, co stanowi jedynie ułamek w porównaniu do badań szczepionek firm Pfizer i BioNTech oraz Moderna, których skuteczność również wyniosła ponad 90 proc. Tam wynik ten został osiągnięty na pełnej grupie badawczej a nie jedynie podgrupie. Jakby tego było mało, Moncef Slaoui, główny doradca naukowy amerykańskiego rządu ds. programu szczepień “Operation Warp Speed” zwrócił uwagę na pewne luki w badaniu. Okazało się bowiem, że nikt w podgrupie, która otrzymała początkowo połowę dawki, nie ma więcej niż 55 lat, co sugeruje, że skuteczność w starszych grupach wiekowych nie jest udowodniona w tych cząstkowych danych. Obawy te sprawiły, że akcje AstraZeneca spadły od początku tygodnia o ponad 7 proc. osiągając w ten sposób najniższy poziom od połowy kwietnia br.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *