Wyniki wtorkowej sesji należy umieścić w kontekście poniedziałkowych wzrostów. Po informacji o potencjalnej drugiej szczepionce przeciw Covid-19 Dow Jones oraz S&P500 ustanowiły nowe rekordowe kursy zamknięcia. Wtorkowy handel rozpoczynaliśmy więc na bardzo wysokich poziomach i przy mocno rozbudzonych oczekiwaniach inwestorów. Średniej przemysłowej Dow Jonesa  nie udało się jednak sforsować linii 30 000 punktów. Sentyment na Wall Street pogorszyły dane o sprzedaży detalicznej oraz wciąż wysoka liczba wykrywanych oficjalnie przypadków Covid-19 w Stanach Zjednoczonych. Dobre nastroje zostały schłodzone jeszcze przed rozpoczęciem sesji w Nowym Jorku. Rozczarowały statystyki amerykańskiej sprzedaży detalicznej, która w październiku wzrosła tylko o 0,3 proc. mdm wobec oczekiwanego wzrostu o 0,5 proc. mdm. Co więcej, w dół zrewidowano dane za wrzesień (z 1,9 mdm na 1,6 proc. mdm). Był to najsłabszy wzrost sprzedaży detalicznej w USA od kwietniowego załamania. To sygnał, że proces odbudowy popytu konsumpcyjnego w największej gospodarce świata mógł ulec zakończeniu wraz z wyczerpywaniem się pieniędzy wykreowanych w ramach wiosennego pakietu fiskalnego. Dzięki niemu Amerykanie otrzymali jednorazowo po 1200 dolarów per capita (i po 500 dolarów na każde dziecko) oraz hojne zasiłki dla bezrobotnych (dodatkowe 600 dolarów tygodniowo wypłacane do końca lipca).

Słabsze dane o sprzedaży detalicznej sprawiły, że nowojorskie indeksy zaczęły sesję pod kreską. Jednakże później rozpoczęło się tradycyjne już odrabianie strat w ramach strategii BTFD (kupowania nawet najmniejszego dołka). Finalnie Dow Jones stracił 0,56 proc. i zakończył dzień na poziomie 29 783,95 pkt. S&P500 utraciwszy 0,48 proc. osiągnął wartość 3 609,57 pkt. Nasdaq Composite odnotował spadek o 0,21 proc., do 11 899,34 pkt.  – Obserwowaliśmy dziś realizację zysków po znaczących wzrostach i dostaliśmy mieszane dane makro. Rynek wykonał krok wstecz, ale w trakcie dnia odbiliśmy się od dna. Nie ma tu niczego, co sugerowałoby, że osiągnęliśmy szczyt tej „szczepionkowej hossy” – tak wtorkową sesję skomentował Peter Cardillo, główny ekonomista nowojorskiego Spartan Capital Securities cytowany przez agencję Reuters.

Za pretekst do delikatnej przeceny akcji mogły posłużyć też statystyki koronawirusowe, na które do niedawna mało kto na Wall Street zwracał uwagę. Po tym, jak 13 listopada dzienna liczba stwierdzonych przypadków Covid-19 osiągnęła rekordowy poziom 177,2 tys., w poniedziałek parametr ten obniżył się do ok. 160 tys. Wciąż są to jednak wartości przeszło dwukrotnie wyższe (ale też przy znacznie wyższej liczbie przeprowadzanych testów) niż w  lipcu i potencjalnie mogą grozić stanowymi lockdawnami, utrudniającymi lub wręcz hamującymi ożywienie gospodarcze.

Równocześnie na Wall Street właśnie dobiega końca jeden z najbardziej sensacyjnych sezonów wynikowych we współczesnej historii. Wyniki za III kwartał opublikowało już ok. 95 proc. spółek z indeksu S&P500. Okazało się, że spadek zysków przypadających na ten indeks (EPS) był  trzykrotnie mniejszy od szacunków analityków. We wtorek inwestorów pozytywnie zaskoczyły rezultaty dwóch wielkich sieci handlowych. Mimo przebicia rynkowego konsensu akcje Walmartu potaniały o 2 proc. Za to notowania Kohl’s poszły w górę o ponad 11 proc. po tym, jak firma nieoczekiwania pokazała zysk i zaprezentowała solidną prognozę na IV kwartał. Osobna historia działa się na papierach Tesli, których notowania zwyżkowały o przeszło 8 proc. Po poniedziałkowej sesji ogłoszono, że spółka Elona Muska wejdzie w skład indeksu S&P500.  Akcje producenta aut z napędem elektrycznym zyskały, ponieważ dzięki włączeniu ich do S&P500 pojawi się na nie dodatkowy popyt m.in. ze strony licznych funduszy starających się odzwierciedlić główny amerykański indeks.

 

Nowa lista najbogatszych ludzi na globie

Jeff Bezos, Bill Gates i Elon Musk – tak obecnie kształtuje się szczyt listy najbogatszych ludzi świata opracowywanej przez Bloomberga. Ostatnia zmiana na podium najbogatszych zaszła po wtorkowej sesji na Wall Street. Dzięki zwyżce notowań Tesli (8,21 proc.) jej założyciel i największy akcjonariusz Elon Musk wzbogacił się o 7,6 mld dolarów, dobijając do poziomu 110 mld dolarów. Bezpośrednim powodem zwyżki cen akcji Tesli był komunikat dotyczący włączenia ich do indeksu S&P500. Wystarczyło to, aby na Liście Miliarderów Bloomberga wyprzedzić Marka Zuckerberga – majątek założyciela Facebooka, również w większości ulokowany w akcjach spółki, szacowany jest na 104 mld dolarów.

Warto dodać, że od początku roku stan posiadania Elona Muska wzrósł o 82,2 mld dolarów, podczas gdy Mark Zuckerberg zarobił „tylko” 25,7 mld dolarów. To efekt dysproporcji między skalą wzrostu akcji Tesli i Facebooka – w 2020 r. producent aut z napędem elektrycznym zdrożał na giełdzie o 428 proc., a sieć społecznościowa o 34 proc. Bill Gates, numer dwa na liście najbogatszych, za sprawą wzrostu cen akcji Microsoftu (37 proc. od początku roku), wzbogacił się o 15,5 mld dolarów. Jego majątek szacowany jest obecnie na 129 mld dolarów. Z kolej zajmujący pierwszą lokatę Jeff Bezos „podliczany jest” na 185 mld dolarów, z czego 69,7 mld dolarów przyrosło w tym roku wraz ze wzrostem cen akcji Amazona (79 proc.). Warto dodać, że w ostatnich miesiącach Bezos sprzedawał akcje swojej spółki oraz jako pierwszy w historii człowiek przebił barierę 200 mld dolarów (i to po uwzględnieniu rozwodu, który pozbawił go części akcji Amazona).

Analizując powyższe dane, trzeba mieć w pamięci, że mówimy o majątku ulokowanym głównie w potężnych pakietach akcji spółek giełdowych, a nie po prostu w gotówce. Trudno oczekiwać, by Amazon, Microsoft, Facebook czy Tesla zachowały giełdową wycenę, gdyby ich główni akcjonariusze nagle postanowili pozbyć się wszystkich swoich akcji. „Papierowy” zysk lub strata możliwe są w wyniku zmiany ceny akcji na giełdzie i nie muszą mieć związku z przyrostem majątku danej spółki.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *