Po jednym dniu przerwy na nowojorskie parkiety powróciły spadki. I to w dodatku nie byle jakie, bo Nasdaq stracił grubo ponad 2 proc. Inwestorzy negatywnie przyjęli wyniki kwartalne wielkich spółek technologicznych. Same wyniki nie były jednak złe. Czwartkowe odbicie okazało się fałszywym sygnałem. W piątek inwestorzy ze zdwojoną siłą wrócili do realizacji zysków i zamykania długich pozycji przed nadchodzącymi wyborami. Część strat udało się jednak odrobić w samej końcówce sesji.  Ostatecznie Dow Jones poszedł w dół o 0,59 proc. i tym razem był najmocniejszym z trójki głównych indeksów. S&P500 po spadku o 1,21 proc. obniżył się do poziomu 3 253,48 pkt. Najsłabiej wypadł Nasdaq, który w czwartek został najmocniej podciągnięty. Ale w piątek oddał 2,45 proc., schodząc poniżej 11 000 punktów. To właśnie mocno reprezentowane w tym indeksie wielkie spółki technologiczne były największym ciężarem dla rynku. Chodzi o korporacje z grupy FANG+, które przez minione pół roku były główną (i w znacznej mierze jedyną) siłą napędową hossy.

Po czwartkowej sesji wyniki za III kwartał zaprezentowały AppleFacebookAmazonAlphabet i Twitter. We wszystkich pięciu przypadkach były to rezultaty naprawdę solidne, z reguły (czyli z wyjątkiem Apple’a) wyraźnie przekraczające oczekiwania większości analityków.  A jednak akcje mocno taniały. Papiery Apple’a przeceniono o 5,6 proc., Amazona o 5,5 proc., Facebooka o 6,4 proc., a Twittera aż o 21 proc. Zyskały tylko papiery Alphabetu (o 3,8 proc.). Rynkowi komentatorzy doszukiwali się różnych przyczyn takiej reakcji rynku. A to kręcono nosem na liczbę użytkowników, a to na wzrost kosztów, a to na brak prognoz. Sądzę jednak, że były to tylko wytłumaczenia, a nie przyczyny. Inwestorzy po prostu „sprzedali fakty”, realizując zyski po ogłoszeniu raportów kwartalnych. Tym bardziej, że wyceny „fangów” były mocno wyśrubowane i zawierały w sobie już wszystkie możliwe pozytywne informacje (i zapewne wiele więcej). – Wszystkie te spółki ostatecznie zostaną ponownie wycenione, ponieważ wszystkie są absurdalnie wyceniane. Nie wiem tylko, kiedy i z przy jak bardzo stratosferycznych poziomach wycen to nastąpi – skomentował David Bahnsen z The Bahnsen Group cytowany przez Reutersa.

Do tego dochodzi ryzyko polityczne. Na Wall Street coraz mocniej obawiają się, że wtorkowe wybory prezydenckie nie przyniosą rozstrzygnięcia.  W tym sensie, że przewaga jednego z kandydatów w kilku kluczowych stanach będzie na tyle mała, że trzeba będzie ponownie przeliczać głosy, a protesty wyborcze rozstrzygnie dopiero Sąd Najwyższy. I że nowego lokatora Gabinetu Owalnego poznamy dopiero za kilka tygodni. Warto też mieć na uwadze, że pomimo dzisiejszego „rozczarowania” raportami wielkich spółek technologicznych trwający sezon wynikowy wypada nadspodziewanie dobrze. Według danych Refinitiv ponad 86 proc. spółek przebiło oczekiwania rynku pod względem zysku na akcję (EPS). Analitycy szacują teraz, że EPS dla indeksu S&P500 spadł o ok. 10 proc. rdr, podczas gdy jeszcze miesiąc temu spodziewano się spadku o ponad 20 proc.

 

Jutro wybory

Wybory w Stanach Zjednoczonych już jutro, a Joe Biden utrzymuje przewagę na Donaldem Trump. Kandydat Demokratów wyprzedza obecnego prezydenta w kraju oraz stanach, w których toczy się zacięta walka o dominację. Kurs dolara w pierwszym tygodniu listopada i przededniu wyborów kontynuuje umocnienie względem euro.  Sondaże pokazują, że Joe Biden ma przewagę w stanach, w których to Trump w 2016 roku był faworytem. Mowa tu m.in. o Pensylwanii, Florydzie, Arizonie, Wisconsin, Michigan i Karolinie Północnej. W przypadku sondażu ABC / Washington Post na Florydzie niewielką przewagę (50 – 48 proc.) ma Donald Trump. Podczas wyborów 4 lata temu, Trump też nie był faworytem sondaży, a jednak wygrał wybory pokonując Hilary Clinton. Czy historia się powtórzy? Tego nie możemy stwierdzić. Jednakże, analitycy są zdania, że Trump ma jeszcze realną szansę na zwycięstwo w stanach uważanych za “niepewne”. Sondaże ogólnokrajowe nie mogą wskazać zwycięzcy, ponieważ prezydentów wybiera stan, ale mogą sugerować trendy. Sondaż NBC / Wall Street Journal pokazał, że przewaga Bidena wzrosła o pełne 10 punktów procentowych, 52 proc. wobec 42 proc. dla Trumpa.  Notowania dolara umacniały się wobec euro przez cały ubiegły tydzień. Para walutowa EUR/USD osunęła się w związku z tym o prawie 1,8 proc.

Kolejny prorok wieszczy światowy kryzys

Bessa, która ma nadejść ma być potężna, jak twierdzi Jim Rogers, współzałożyciel słynnego funduszu Quantum Fund należącego do George’a Sorosa. Inwestor zwraca uwagę na gigantyczną ilość pieniądza, który został wprowadzony na rynek przez banki centralne, aby w sztuczny sposób wywołać hossę na rynkach giełdowych z całego świata.  Odwrócenie koniunktury na gorsze ma zakończyć się wielką katastrofą. Nadmiar pieniądza wstrzykniętego w system gospodarczy prędzej czy później odbije się czkawką na przyszłej sytuacji ekonomicznej. – Jeśli spojrzymy za okna, wszędzie widać drukarki do pieniędzy – ujął sprawę metaforycznie Jim Rogers. – Wiemy co się stało z innym krajami w historii, które pozwoliły pogrążyć się w długu… To nie skończyło się dobrze. – dodał. Rogers zwrócił szczególną uwagę na fakt, że stosunek wyceny surowców do rynku akcyjnego jest na bardzo niskim poziomie, co jest bardzo nietypową sytuacją, jednak łudząco przypominającą tą z bańki Dotcom z przełomu millenium. Rogers zwraca uwagę na olbrzymią ilość pieniądza wpompowanego w rynki akcyjne, które zostały sztucznie utrzymane na powierzchni, a nawet wpędzone w hossę, którą podchwycili inwestorzy indywidualni, którzy rozpędzili ją w kierunku maksimów wszechczasów amerykańskich indeksów. Warto jednak w tym przypadku zauważyć, że taki stopień załamania cen surowców wynika także ze specyfiki obecnego kryzysu i załamania cen ropy, która jest najczęściej handlowanym na światowych rynkach typem surowca. – To jest prawdopodobnie najgorszy kryzys jaki widziałem w ciągu swojego życia, ponieważ wszystko się zapadło a politycy, media oraz wszyscy inni grubo przesadzili w mojej opinii, przez co wszystko zostało zamknięte – stwierdził Rogers. – Mieliśmy wiele epidemii w historii, jednak nigdy wcześniej nie zamykano McDonaldów, nigdy wcześniej nie zatrzymywano linii lotniczych – zaznaczył. – Następny rynek niedźwiedzia będzie najgorszym w moim życiu. – zakończył.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *