Nadzieje na zakończenie wrześniowej korekty zostały brutalnie rozwiane. Nasdaq poszedł w dół o 3 proc., choć na rynek nie nadeszły nowe przełomowe informacje. Wraz z akcjami zniżkowały notowania metali szlachetnych, co jest dość niecodziennym zjawiskiem. Potwierdziło się, że amerykański rynek akcji jest nieco rozchwiany i w bardziej kierowany emocjami i „sentymentem” niż racjonalną oceną sytuacji. Między wtorkiem a środą nie pojawiły się takie informacje, które uzasadniałyby przejście z 2-procentowej zwyżki na 3-procentowe spadki. Nasdaq Composite poszedł w dół o 3,02 proc., schodząc do 10 632,99 pkt. Poniedziałkowe śródsesyjne minimum nie zostało więc przełamane. Indeks S&P500 spadł o 2,37 proc. i zatrzymał się na poziomie 3 236,92 pkt. Dow Jones zniżkował o 1,92 proc., schodząc do 26 763,13 pkt. Wszystkie trzy indeksy rozpoczęły dzień neutralnie i sukcesywnie pogłębiały spadki przez całą sesję, kończąc ją praktycznie na śródsesyjnych minimach.

Wall Street ma wciąż te same problemy. Pierwszym są bardzo wysokie wyceny akcji – zwłaszcza w sektorze technologicznym – przy których ciężko jest uzasadnić jakikolwiek trwały ruch w górę. Po drugie, sytuacja w gospodarce po pewnej poprawie w czerwcu i w lipcu znów staje się recesyjna. Po trzecie, podzielony Kongres nie jest w stanie uchwalić nowego pakietu wydatków fiskalnych finansowanych „dodrukiem” pieniądza przez Rezerwę Federalną. I wreszcie po czwarte, inwestorzy chyba powoli uświadamiają sobie, jak poważne i negatywne konsekwencje dla amerykańskiego biznesu może mieć wyborcze zwycięstwo Joe Bidena. Z tych wszystkich powodów spadki na nowojorskich giełdach w zasadzie nie powinny dziwić. A jednak wciąż zaskakują tych inwestorów i komentatorów, którzy wierzą, że rynek akcji może iść tylko w górę.

Spadki koncentrowały się w dwóch sektorach: naftowym i technologicznym. Akcje Exxon Mobil przeceniono o 3,2 proc., do najniższego poziomu od marca. A kolei notowania Apple’a i Amazona spadły po przeszło 4 proc., a Alphabetu o 3,5 proc. Umacniający się dolar demolował notowania metali szlachetnych. Kurs kontraktów terminowych na srebro spadł w środę o 6,6 proc. Łącznie w tym tygodniu biały metal stracił aż 15 proc. Notowania złota zniżkowały o ponad 2 proc, schodząc do najniższego poziomu od lipca.

Środowa sesja na Wall Street sprowadziła amerykańskie indeksy na 8-tygodniowe minima. Od początku września indeksy straciły już 10 proc., a rynek obawia się najbardziej obecnie drugiej rundy wprowadzania obostrzeń na jesieni w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa. Choć wczorajsze wstępne dane PMI dla amerykańskiej gospodarki wskazały na dalszą poprawę aktywności, to jednak w dniu wczorajszym szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej ponownie podkreślił, że jeszcze długa droga do pełnej odbudowy gospodarczej. Wrześniowe wskaźniki koniunktury gospodarczej mogą bowiem nie uwzględniać jeszcze efektów związanych z obecnym wzrostem zachorowań i ryzykiem ponownego lockdownu. Dodatkowo obecnie rynek obawia się ciągłego braku postępu w negocjacjach nad kolejnym pakietem fiskalnym w USA i możliwością przeciągnięcia ich do okresu powyborczego. W efekcie notowania kontraktu terminowego na S&P 500 dobiły do wsparcia na 3200 pkt., którego pogłębienie otwierałoby drogę w kierunku 3000 pkt.

Bieżący tydzień jest wyjątkowo nerwowy na rynkach surowcowych. Na pierwszym planie znajduje się emocjonująca sytuacja na rynkach złota i srebra, ponieważ oba kruszce doświadczają w tym tygodniu głębokich przecen, wywołanych głównie siłą amerykańskiego dolara. W przypadku ropy naftowej, zmienność cen w ostatnich dniach jest mniejsza niż na rynkach metali szlachetnych, ale i tam prym z powrotem przejęła strona podażowa. Ceny ropy naftowej w poniedziałek wyraźnie zniżkowały, a kolejne dni przynoszą konsolidację z delikatną przewagą sprzedających.

 

FED i cyfrowy dolar

Fed bada waluty cyfrowe, aby zmodernizować amerykański sektor płatności. Prezes i dyrektor generalna Federal Reserve Bank of Cleveland ujawniła teraz szczegóły trwających badań dot. cyfrowego dolara.  W swoim przemówieniu inauguracyjnym 23 września, Loretta Mester podkreśliła, że ​​Rezerwa Federalna badała waluty cyfrowe banków centralnych (CBDC) jeszcze przed pandemią. Zwróciła również uwagę na inicjatywy regionalnych oddziałów Rezerwy Federalnej, w tym wieloletnie partnerstwo między Massachusetts Institute of Technology (MIT) a Boston Fed, a także współpracę między oddziałem Fed w Nowym Jorku a Bankiem Rozrachunków Międzynarodowych. Pomimo trwających badań, Mester stwierdziła, że inicjatywy te nie „sygnalizują żadnej decyzji Rezerwy Federalnej o przyjęciu takiej waluty”, dodając, że kwestie dot. CBDC i związane ze „stabilnością finansową, strukturą rynku, bezpieczeństwem, prywatnością i polityką pieniężną muszą być lepiej zrozumiane”. Mester dodała też, że pandemia COVID-19 spowodowała poważne zakłócenia w „kluczowej infrastrukturze” USA, takiej jak sektor płatności, i spowodowała poważne zmiany we wzorcach i wielkości przelewów krajowych.  Patrząc w przyszłość, Mester podkreśliła, jak ważne będzie „dokonanie niezbędnych inwestycji w celu zapewnienia odporności systemu płatności w USA w obliczu ekstremalnych stres-testów”.  Przemówienie Mester pojawia się dwa tygodnie po tym, jak Bank Centralny Bahamów ogłosił, że zamierza uruchomić swoje CBDC, ujawniając, że cyfrowa waluta „Sand Dollars” będzie działała w całym kraju i ma mieć swoją emisję w październiku. W tej kwestii przodują jednak nadal Chiny, które prowadzą już zaawansowane testy cyfrowego juana. Projekt ma wystartować jeszcze przed Olimpiadą w Pekinie, jest więc szansa, że pojawi się na rynku w 2021 r.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *