Solidna zwyżka notowań Amazona  pomogła wygenerować odbicie po ostatnich spadkach. Mimo wtorkowej zwyżki Wall Street pozostaje w trybie korekty. Ziarno pod wtorkowe odbicie zasiane zostało jeszcze pod koniec poniedziałkowej sesji, kiedy to Nasdaq zdołał odrobić większość całkiem pokaźnych porannych strat. We wtorek giełdowe byki postawiły kropkę nad i, prowadząc indeksy ostrym kursem „na północ”. Ton wzrostom znów nadawała wielka technologiczna piątka (czyli FANG+). Ale tego dnia wyróżniały się zwyżkujące o ponad 5 proc. walory Amazona. To w znacznej mierze nim Nasdaq zawdzięcza wzrost o 1,71 proc. i powrót powyżej linii 10 800 punktów. S&P500 urósł o 1,05 proc. i zakończył dzień na wysokości 3 315,57 punktów. Dow Jones podniósł się o 0,52 proc., finiszując z wynikiem 27 288,18 pkt.  – Rynek wyczekuje pewnej stabilności. Po raz kolejni inwestorzy i traderzy spoglądają w stronę spółek, które zostały przesadnie podbite – skwitował Kenny Polcari, główny strateg rynkowy w SlateStone Wealth cytowany przez agencję Reuters. Trzeba też przyznać, że amerykański rynek akcji jest nieco rozchwiany i podczas jednej sesji potrafi pójść 2 proc. w górę, by przez następnego dnia wrócić do punktu wyjścia. Inwestorzy nie bardzo potrafią ocenić, nawet nie to, czy obecne wyceny akcji znajdą uzasadnienie w oczekiwaniach względem przyszłych wyników finansowych spółek, ale czy sytuacja gospodarcza w ogóle pozwoli na poprawę rentowności. Tym bardziej, że czynników ryzyka zarówno w krótkim jak i średnim terminie nie brakuje. Podzielony Kongres od dwóch miesięcy nie potrafi uchwalić nowego „pakietu stymulacyjnego”, czyli ekstra wydatków federalnych finansowanych potężnym wzrostem zadłużenia monetyzowanego przez Rezerwę Federalną. W USA wciąż szaleje epidemia Covid-19, wywołująca paniczne reakcje mediów, części społeczeństwa i władz lokalnych. Na to wszystko nakłada się ryzyko wygrania listopadowych wyborów prezydenckich przez kandydata zapowiadającego ostrą podwyżkę podatków (w tym zwłaszcza od zysków kapitałowych) i nastawionego znacznie mniej probiznesowo.

 

Raport z rynku walutowego

Po nieco szalonym wtorku nie możemy liczyć na nudę na polskim rynku walutowym. W środę rano kurs euro ponownie ruszył w górę, atakując poziom 4,50 zł. Wtorek był ciężkim dniem dla złotego. Kurs euro z samego rana dynamicznie ruszył w górę, kontynuując poniedziałkową zwyżkę. Jednakże po dotarciu w pobliże 4,51 zł notowania wspólnotowej waluty szybko zaczęły się obniżać, do wieczora schodząc w pobliże 4,48 zł. Po tym cofnięciu w środę rano kurs euro znowu ruszył w górę, rosnąc do blisko 4,50 zł. Jednakże później notowania euro zaczęły spadać. O 9:40 europejska waluta była wyceniana na 4,4893 zł, a więc wciąż o ponad półtora grosza powyżej kursu odniesienia. Jeśli środowe notowania zakończylibyśmy na tym poziomie, to EUR/PLN wyznaczyłby najwyższy kurs zamknięcia od maja. Wraz z euro górę poszły notowania pozostałych głównych walut. Za dolara amerykańskiego w środę rano trzeba było zapłacić prawie 3,84 zł, także o ponad grosz więcej niż dzień wcześniej. Kurs franka szwajcarskiego po zwyżce o blisko dwa grosze utrzymał się powyżej 4,17 zł. Podczas wtorkowej sesji para frank-złoty była notowana po niemal 4,20 zł. Nieco spokojniej zachowywały się notowania funta brytyjskiego, który tracił do dolara i na parze z amerykańską walutą był najsłabszy od miesiąca. W efekcie cena szterlinga na polskim rynku podniosła się tylko o pół grosza, do 4,87 zł.

 

Co tam panie w Ameryce…

W oszacowaniu na wrzesień 2020 r. indeks oddziału Fed z Richmond obrazujący aktywność produkcyjną w tym regionie Stanów Zjednoczonych nieoczekiwanie wzrósł do 21 pkt. To wynik lepszy od mediany oczekiwań ekonomistów, która zakładała spadek wskaźnika do 12 pkt z 18 pkt miesiąc wcześniej.

W sierpniu 2020 r. sprzedaż domów na amerykańskim rynku wtórnym wzrosła do 6,0 mln w ujęciu sezonowo wyrównanym i annualizowanym, wynika z danych National Association of Realtors (Narodowe Stowarzyszenie Pośredników Nieruchomości). Tymczasem mediana prognoz ekonomistów zakładała właśnie wzrost do 6,0 mln z 5,85 mln miesiąc wcześniej po korekcie z 5,86 mln.

Gdyby USA całkowicie wyeliminowały najpoważniejsze formy ekonomicznej dyskryminacji wobec Afroamerykanów, zwiększyłoby to PKB o 5 bln dolarów przez następne 5 lat, wynika z analizy przeprowadzonej przez Citigroup. Bank uwzględnił w swoich szacunkach koszt utraconych wynagrodzeń Afroamerykanów, mniejszy dostęp do nieruchomości mieszkaniowych i kredytów dla małych firm, a także ograniczony dostęp do wyższego wykształcenia. Oszacował, że w ciągu ostatnich 20 lat PKB USA stracił 16 bln dolarów z powodu nierówności rasowych.

Z badania opinii publicznej Siena College Research Institute i Manhattan Institute wynika, że prawie połowa mieszkańców Nowego Jorku zarabiających co najmniej 100 tys. rocznie rocznie rozważa ucieczkę z miasta. Uzasadniają to głównie wysokimi kosztami życia w czasie kryzysu związanego COVID-19. 44 proc. nowojorczyków w ciągu ostatnich czterech miesięcy myślało o wyjeździe z miasta. 69 proc. uznało za najważniejszy powód do przeprowadzki koszty utrzymania. Tylko czterech na 10 stwierdziło, że jakość życia jest obecnie „doskonała lub dobra”, co stanowi spadek w porównaniu z 79 proc. mającymi taką opinię przed wybuchem pandemii.

Walmart, amerykański gigant sektora detalicznego zapowiedział przeprowadzenie pilotażowego projektu dostarczaniu zestawów testowych do samodzielnego pobierania wymazów w kierunku koronawirusa za pomocą automatycznych dronów bezpośrednio do klientów, informuje Reuters. W tym celu właściciel największej na świecie sieci supermarketów nawiązał współpracę z Quest Diagnostics i dostawcą usług dronów DroneUp. Na miejsce pilotażu wybrano (od wtorku) północną część Las Vegas oraz Cheektowaga w stanie Nowy Jork na początku października.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *