Nasdaq spadł czwartą sesję z rzędu i pogłębił wrześniową korektę. Mimo to poniedziałkowa przecena na Wall Street okazała się znacznie łagodniejsza niż w Europie, gdzie główne indeksy straciły po przeszło 3 proc. Przecenie akcji towarzyszył silny spadek cen złota.  Poniedziałkowa sesja od samego rano zapowiadała się na czerwono. Po Europie znów zaczęło krążyć widmo powtórki z wiosennych lockdownów, rujnujących społeczeństwa Starego Kontynentu. Stąd też główne europejskie indeksy zakończyły dzień ze stratami z reguły przewyższającymi 3 proc. Notowania kontraktów terminowych na indeksy nowojorskie zapowiadały ostre spadki na otwarciu sesji za Atlantykiem. Ale Amerykanie nie spanikowali widząc czerwoną Europę. W Stanach Zjednoczonych liczba nowych przypadków Covid-19 jest w trendzie spadkowym od dwóch miesięcy i krajowi z federalnym ustrojem w przededniu wyborów prezydenckich raczej nie grozi ponowne „zamknięcie gospodarki”. W efekcie finalne spadki na Wall Street okazały się znacznie łagodniejsze, niż się tego można było obawiać. Nasdaq Composite praktycznie zniwelował początkowe straty, podnosząc się z 2,5 proc. do -0,13 proc. Jednocześnie była to czwarta spadkowa sesja z rzędu i dziewiąta z dwunastu ostatnich sesji, jaką indeks ten zakończył pod kreską. Ponadto Nasdaq naruszył linię wsparcia i pogłębił wrześniową korektę. S&P500 po spadku o 1,16 proc. znalazł się na najniższym poziomie od lipca, choć w końcówce sesji zdołał odrobić znaczną część strat. Najsłabiej wypadł Dow Jones, który po stracie 1,84 proc. (czyli 510 punktów) powrócił w pobliże 27 000 punktów.

Amerykanie mają też nieco inne problemy niż Europejczycy. Po śmierci lewicowej sędzi Sądu Najwyższego prezydent Trump prawdopodobnie zechce nominować nowego sędziego pod sam koniec swojej kadencji. Byłby to ruch sprzeczny z prawną tradycją i zapewne spowoduje ostrą ripostę Partii Demokratycznej. W konsekwencji  możemy zapomnieć o szybkim wdrożeniu kolejnego pakietu wydatków publicznych mających stymulować bieżącą koniunkturę kosztem potężnego wzrostu długu publicznego. A to zła wiadomość dla rynku akcji. Rynek zareagował na to umocnieniem dolara, a to niekorzystny sygnał dla całego sektora metali szlachetnych. W poniedziałek przecena objęła bowiem także złoto, pallad i platynę. Mamy więc do czynienia z „deflacyjnym powiewem” na rynkach finansowych, których uczestnicy obawiają się przykręcenie kurka z pieniędzmi ze strony rządów i banków centralnych. Pod presją znalazły się także akcje banków. Notowania JP Morgan Chase poszły w dół o 3,1 proc., a kurs Bank of NY Mellon spadł o 4 proc. To pokłosie publikacji prasowych zarzucających kilku największym globalnym bankom pranie tzw. brudnych pieniędzy na ogromną skalę.

Spadki obserwowane na wszystkich rynkach, mające miejsce podczas poniedziałkowej sesji przyczyniły się do tego, iż bieżący miesiąc jest na ten moment najgorszy pod kątem stopy zwrotu na indeksie S&P500 od 2002 roku, kiedy indeksy stracił 11 proc., a powodem takiego stanu rzeczy były rosnące obawy związane z zawyżaniem giełd internetowych.  Spadki obserwowane podczas poniedziałkowej sesji zasiały ziarno niepewności dla inwestorów, czy trend wzrostowy, który obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach przypadkiem już się nie skończył. Owe spadki mogą doprowadzić do największego osłabienia i wyprzedaży dla indeksu zrzeszającego 500 największych spółek w USA w ostatnich 18 latach. Podczas poniedziałkowej sesji indeks spadł do poziomu 3229 USD, co stanowiło o zniżce w okolicach 10% od odnotowanego na początku miesiąca historycznego szczytu notowań na poziomie 3588 USD. Końcówka sesji to jednak odrabianie strat przez indeks, które pozwoliło na nieco lepsze zamknięcie na poziomie 3281 USD.  Poniedziałkowy spadek cen akcji można połączyć z obawami o wysokie wyceny spółek z największą kapitalizacją (FAAMG), które doprowadziły rynek na szczyt od dołka bessy z marca, ale jest również napędzany szeregiem zagrożeń, w tym opóźnieniami w dodatkowych pakietach stymulacyjnych, coraz gorętszym sezonem wyborczym w USA, wzmocniona walką o zastąpienie sędzi Sądu Najwyższego Ruth Bader Ginsburg, ciągłymi napięciami z Chinami i groźbą ponownego lockdownu w wielu miejscach z powodu rosnącej liczby przypadków COVID-19 w kraju i za granicą.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *