Inwestorzy powinni być czujni. Powstanie skutecznej szczepionki przeciwko koronawirusowi zaburzy rynki, prowadząc do wyprzedaży obligacji i przepływu pieniędzy z technologii w kierunku cyklicznych akcji – twierdzą analitycy Goldman Sachs Group. Rynki akcji niedoszacowują prawdopodobieństwa zatwierdzenia szczepionki do końca listopada – napisali stratedzy banku. Innymi najważniejszymi czynnikami dla rynków będą w najbliższych miesiącach wybory w USA oraz rozwój pandemii (przede wszystkim po otwarciu szkół). Zatwierdzenie szczepionki może „podważyć rynkowe założenia dotyczące cykliczności oraz wiecznie ujemnych realnych stóp procentowych”. Zespół analityków Goldmana dodał do tego, że realizacja tego scenariusza może wspierać bardziej strome krzywe dochodowości, tradycyjne cykle i banki, będąc jednocześnie wyzwaniem dla posiadaczy akcji spółek technologicznych. Jeśli do tego dojdzie, jak również do zmian w amerykańskiej administracji, powinny na tym skorzystać akcje rynków wschodzących, „jeśli zmniejszy się ryzyko związane z polityką handlową, a wzrosną ryzyka podatkowe”. Analitycy banku uważają, że jest zbyt wcześnie na agresywne pozycjonowanie się na taką zmianę, rekomendują natomiast wykorzystanie opcji, jako formy dostosowania się do potencjalnej zmiany warunków rynkowych. Przykład? Goldman rekomenduje zainteresowanie się opcjami niektórych spółek z indeksu S&P 500. Bank nie zmienia natomiast swojego „niedźwiedziego” nastawienia wobec dolara.


Sandersa rewolucyjne pomysły
Amerykański senator Bernie Sanders zapowiedział, że wprowadzi przepisy, które opodatkują „obsceniczny wzrost majątku” miliarderów z okresu po wybuchu pandemii. W zeszłym roku polityk, który określa się mianem demokratycznego socjalisty, ubiegał się o prezydencką nominację Demokratów. Zaproponował wtedy opodatkowanie fortun powyżej 32 mln dol. w wysokości 1 proc., ze stawką rosnącą aż do 8 proc. dla majątków o wartości powyżej 10 mld dol. Tym razem Sanders zwrócił uwagę na ogromne zyski, jakie wypracowali najbogatsi ludzie świata podczas pandemii koronawirusa. Polityk napisał, że opodatkowanie zaskakujących zysków wypracowanych przez 467 miliarderów między 18 marca a 3 sierpnia zapewniłoby federalnemu budżetowi 420 mld dol. przychodu. To wystarczająca kwota na pokrycie kosztów programu Medicare dla wszystkich Amerykanów w przyszłym roku. Chociaż USA zmagają się z dotkliwym kryzysem gospodarczym, a miliony osób straciły pracę, majątki miliarderów wyraźnie wzrosły w tym roku. Technologiczni giganci urośli tak mocno, że ich rynkową monopolistyczną pozycją zainteresował się Kongres. Wartość rynkowa tzw. wielkiej technologicznej piątki wynosi w tej chwili już prawie jedną trzecią PKB USA.  Wprowadzenie podatku od zysków najbogatszych wygenerowanych podczas bieżącego kryzysu musiałoby uzyskać aprobatę Kongresu, co jest mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że Republikanie kontrolują Senat. Także wielu Demokratów nie popiera wprowadzenia bezpośredniego podatku majątkowego. Kandydat na prezydenta z ramienia Partii Demokratycznej Joe Biden całkowicie odżegnuje się od tego pomysłu, proponując w zamian dodatkowe podatki dochodowe dla osób o najwyższych dochodach. – Według wszelkiego prawdopodobieństwa, jesteśmy obecnie świadkami prawdopodobnie największego transferu bogactwa od klasy średniej i najbiedniejszych do bogatych w nowoczesnej historii tego kraju – napisał Sanders.


Uber w kłopotach
Naznaczony pandemią kwartał przyniósł drastyczny spadek przychodów Ubera. Co symptomatyczne, dostawa jedzenia przyniosła spółce więcej niż przewóz osób. W drugim kwartale 2020 r. przychody Ubera wyniosły 2,24 mld USD. To o 29 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Na kwotę tę złożyły się wpływy z przewozu osób (790 mln USD) oraz dostaw w ramach Uber Eats (1,211 mld USD). To pierwsza tego typu zamiana w historii spółki. Ogólna wartość zamówień klientów korzystających z przewozów Uberem (jako przychody spółka raportuje tylko swoją „część tortu”) spadła o 73 proc. w ujęciu rocznym. Dla porównania, w przypadku dostaw jedzenia Uber zaraportował wzrost o 113 proc. Podobnie jak w poprzednich kwartałach i latach, również w drugim kwartale 2020 r. Uber „przepalał” pieniądze. Strata netto wyniosła 1,8 mld dolarów wobec 2,9 mld dolarów w pierwszym kwartale. Dla porównania, w całym 2019 r. Uber stracił 8,5 mld dolarów. W przełożeniu na jedną akcję, strata Ubera wyniosła 1,02 USD. Analitycy z Wall Street oczekiwali tymczasem wyniku na poziomie -0,86 USD. Zgodne z oczekiwaniami były natomiast przychody. Po wybuchu pandemii Uber podjął działania naprawcze, w ramach których zwolnił 3700 pracowników. To kolejna fala zwolnień po tym, jak pod koniec 2019 r. spółka zredukowała zatrudnienie o 1000 etatów. W handlu posesyjnym akcje Ubera potaniały o 2,74 USD do poziomu $33,76. To i tak cena wyraźnie niższa od 47 dolarów, które inwestorzy płacili za akcje Ubera w czasie jego giełdowego debiutu w maju 2019 r.