Rezerwa Federalna ogłosiła przedłużenie swoich nadzwyczajnych programów kredytowych do końca roku. Ale to nie pomogło i nowojorskie indeksy zabarwiły się na czerwono. Inwestorom nie spodobały się wyniki 3M i McDonald’s. Niepokoiło także pogorszenie nastrojów konsumentów. Bank centralny Stanów Zjednoczonych ogłosił we wtorek, że przedłuża działanie siedmiu nadzwyczajnych programów kredytowania przedsiębiorstw i banków do końca 2020 roku. Dwa kolejne programy mają operować bez zmian odpowiednio do końca grudnia i do 17 marca 2021 roku. Wprowadzone wiosną rozwiązania miały wygasać 30 września. Wygląda na to, że pozostaną z nami dłużej, niż ktokolwiek się spodziewał. To zasadniczo zły znak świadczący o tym, że „awaryjne” działania Fedu mogą być potrzebne jeszcze przez wiele miesięcy (a może lat?). A skoro są potrzebne, to może z gospodarką USA nie jest tak dobrze, jak się inwestorom wydaje?  Tym bardziej, że wraz z końcem lipca wygasają wysokie federalne dopłaty do zasiłków dla bezrobotnych, w ramach których każdy zwolniony pracownik otrzymywał dodatkowe 600 dolarów tygodniowo. W Kongresie wciąż nie ma porozumienia w kwestii ich ewentualnego przedłużenia.

Na dodatek w lipcu nieoczekiwanie mocno pogorszyły się nastroje amerykańskich konsumentów. Indeks opracowywany przez Conference Board obniżył się do 92,6 punktów z 98,3 pkt. odnotowanych w czerwcu. Rynkowy konsensus zakładał spadek tylko do 94,5 pkt. To może być jeden z pierwszych sygnałów, że po dynamicznym odbiciu z maja i kwietnia gospodarka USA przestała się tak szybko odradzać. Inwestorom nie spodobały się też wyniki kwartalne koncernu 3M – wielkiego konglomeratu przemysłowego przez niektórych uznawanego za barometr koniunktury w całej gospodarce. Akcje 3M przeceniono o blisko 5 proc. po tym, jak spółka nieznacznie rozczarowała kwartalnym zyskiem (1,78 USD na akcję, o dwa centy mniej od rynkowego konsensusu) oraz zaskoczyła silnym, 20-procentowym spadkiem przychodów w segmencie transportowym i elektronicznym. Drugim rozczarowaniem okazały się wyniki McDonald’s. Globalnie spadek tzw. sprzedaży porównywalnej wyniósł 23,9 proc. rdr i był nieco głębszy od szacunków analityków. Ale to wystarczyło, aby posłać notowania akcji spółki w dół o 2,5 proc. To wszystko w połączeniu z wciąż szybkim rozprzestrzenianiem się koronawirusa w USA oraz niepewnością co do przyszłych stymulantów fiskalnych i monetarnych skłaniało inwestorów do realizowania zysków. Dow Jones stracił 0,77 proc., obniżając się do 26 379,28 punktów. S&P500 spadł o 0,65 proc., kończąc dzień na poziomie 3 218,44 pkt. Nasdaq zniżkował o 1,27 proc., do 10 402,09 pkt.

Handlujący akcjami powstrzymywali się z odważniejszymi decyzjami odnośnie swoich portfeli inwestycyjnych oczekując na nowe doniesienia odnośnie uzgadnianego nowego pakietu stymulacyjnego dla amerykańskiej gospodarki, który według Republikanów ma mieć wartość 1 bln dolarów i powinien rekompensować straty wynikające z kończącego się planu wsparcia milionów bezrobotnych Amerykanów.  W Waszyngtonie toczą się negocjacje nad kolejnym „pakietem stymulującym” gospodarkę. Kluczową kwestią jest sprawa przedłużenia zasiłków dla bezrobotnych, dzięki którym miliony Amerykanów osiągają dochody wyższe od przedcovidowych pensji

Ekonomista Paul Krugman, laureat Nagrody Nobla, opowiedział w wywiadzie o mechanizmach rządzących obecnie rynkiem, jeśli spojrzymy przede wszystkim na nowych, mało doświadczonych inwestorów. “Strach” przed przegapieniem momentu wejścia i zakupu akcji spółek jest czynnikiem determinującym często nieprzemyślane decyzje jest też przy okazji dodatkowym paliwem do wzrostów na wielu, wcześniej zupełnie pomijanych spółkach. Ostatnie tygodnie stoją pod znakiem niesłabnącej pandemii koronawirusa w Stanach Zjednoczonych. Każdy kolejny dzień do około 60-70 tys. nowych przypadków, co przełożyło się na łączną liczbę zachorowań na poziomie blisko 4,5 mln i ponad 150 tys. ofiar śmiertelnych. Taki stan rzeczy powinien dać do myślenia inwestorom, czy sytuacja jest już aby na pewno opanowana. Notowania giełdowe za oceanem okazują jednak zupełnie inny obraz niedoszłego kryzysu. Akcje wielu spółek są na historycznych szczytach, podobnie główne indeksy, które zdążyły już odrobić spadki z marcowego tąpnięcia.  Amerykański ekonomista, laureat prestiżowej Nagrody Nobla, Paul Krugman, wyjaśnia fenomen ostatnich giełdowych wzrostów na przykładzie Hertza. Spółka jest już właściwie bankrutem, a kurs jej akcji podrożał na początku czerwca po około 500 proc. Niewielkie wzrosty korekcyjne po sporym spadku nie byłyby czymś wyjątkowym, jednak obserwowana skala nawołuje do pewnych przemyśleń. Zdaniem Krugmana, to efekt “strachu przed przegapieniem” okazji, jest mechanizmem rynkowym, który winduje w ostatnim czasie kursy niektórych akcji na niebotyczne poziomy. Krugman stwierdził też, że działania FED- u związane z pompowaniem pieniędzy na rynki finansowe niekoniecznie jest sytuacją negatywną i przyczynia się do absurdalnych wycen niektórych walorów. Noblista twierdzi, że FED raczej nie mógł stać z boku i przyglądać się dynamicznym spadkom, jego zdaniem Bank Centralny nie miał zbyt dużego wyboru, chcąc w jakiś sposób złagodzić skutki wybuchu pandemii COVID-19.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *