Boris Johnson zdecydował się na najbardziej ryzykowny ruch od początku swojej kadencji ogłaszając, że w lipcu nastąpi radykalne zniesienie środków blokujących narzuconych w Anglii w marcu. Celem działania jest uratowanie pogrążonej w recesji gospodarki, choć istnieje ryzyko, że wywoła to drugą falę infekcji związanych z koronawirusem. Funt środową sesję rozpoczyna niemrawo, a para GBP/USD oscyluje przy poziomie 1,25.  Na konferencji prasowej we wtorek wieczorem Johnson oznajmił, że chce, by Brytyjczycy przestali odczuwać, że żyją w kryzysie – premier jasno stwierdził, że bierze pełną odpowiedzialność za swoją decyzję. Brytyjscy naukowcy świadomi niebezpieczeństw ostrzegają, że wirus będzie z Wielką Brytanią do 2021 roku. Problemem, przed którym stoi Johnson, jest równoważenie potencjalnej szkody spowodowanej zwiększonym rozprzestrzenianiem się wirusa ze szkodami wyrządzanymi brytyjskiej gospodarce każdego dnia przez blokadę. We wtorek dane rządowe pokazały, że dwa główne programy wsparcia pracy kosztowały jak dotąd ponad 30 miliardów funtów (38 miliardów dolarów). Ministrowie martwią się, ile z 9,2 miliona wspieranych miejsc pracy zniknie po zakończeniu programów.  – Cieszę się, że ludzie znów robią zakupy. Nie mogę się doczekać, aby pójść do pubu lub restauracji. Ludzie muszą wrócić do dobrej zabawy – powiedział.  W związku z tym puby, restauracje i hotele mogą zostać ponownie otwarte od 4 lipca. Aby umożliwić wielu firmom działalność, zmieniono wytyczne dla ludzi. Bezpieczna odległość wynosi obecnie 1 metr, o ile inne środki ostrożności są zastosowane. Szkocja, Walia i Irlandia Północna podejmą własne decyzje dotyczące tego, jak i kiedy złagodzić blokadę. Oznacza to, że mimo wszystkich dążeń Johnsona do przywrócenia normalnego życia, lipiec w Wielkiej Brytanii będzie wyglądać zupełnie inaczej. Kościoły mogą zostać otwarte, ale bez śpiewania, a wesela mogą być kontynuowane, ale maksymalnie z 30 gośćmi. Na początku marca naukowcy doradzający rządowi ostrzegali, że zbyt szybkie zamknięcie gospodarki groziłoby sfrustrowanym społeczeństwem, którzy by to po prostu zignorowali. Teraz strach jest w przeciwnym kierunku, a aparat rządzący obawia się, że konsumenci będą zbyt nerwowi, aby wyjść z domu by wydawać pieniądze. Z ankiety przeprowadzonej przez YouGov w połowie czerwca wynika, że ​​tylko 26% Brytyjczyków twierdzi, że czują się komfortowo by odwiedzić pub. Aby zwiększyć pewność narodu, brytyjscy ministrowie spędzili wtorek tweetując o swoim entuzjazmie zachęcając, aby ponownie wyjść do pubów. W akcje zaangażował się nawet kanclerz skarbu Rishi Sunak, który nie pije. Na końcu swojej wypowiedzi brytyjski premier dodał istotne zastrzeżenie: – Chcę również, aby wszyscy uważali i przestrzegali wskazówek. Jeśli wirus zacznie się ponownie rozprzestrzeniać, przywrócę ograniczenia.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *