W tym roku obserwujemy dużą zmienność złotego w relacji do dolara.

Po ucieczce do amerykańskiej waluty na początku pandemii w ostatnich tygodniach złoty odrabiał straty. Jednak dolar znów drożeje i kosztuje blisko 4 złote.
Patrząc na kurs dolara z fundamentalnego punktu widzenia dolar pozostaje bardzo przewartościowany. Mowa jednak o długim terminie i konkurencyjności handlowej – czynnikach nie mających wpływ na kurs waluty z dnia na dzień.

Dolar był już przewartościowany przed pandemią (po części dlatego, że Fed utrzymywał wyższe stopy procentowe niż inne główne banki centralne) i nie przeszkodziło mu to w gwałtownym umocnieniu w okresie największej paniki, gdzie obawiano się o płynność w amerykańskiej walucie. Bez wątpienia w tym roku dolarem steruje przede wszystkim rynkowy optymizm, lub jego brak. To właśnie narastające w ostatnich dniach obawy są przyczyną osłabienia złotego i wzrostu kursu USDPLN w pobliże 4,00.

W piątkowe popołudnie dobre rynkowe nastroje popsuła informacja od Apple o zamknięciu części sklepów w USA. Co prawda dane od kilku dni wskazywały na stopniowy wzrost ilości dziennych zachorowań, ale rynek te doniesienia ignorował. Decyzja Apple, choć biznesowo symboliczna, uświadomiła, że ryzyko jest realne, a inwestorzy być może przedwcześnie uznali, że przed nami scenariusz szybkiego, bezproblemowego ożywienia.

W piątek odnotowano globalnie rekordową liczbę dziennych zachorowań, z czego ponad 30 tys. miało miejsce właśnie w USA. W kilku stanach pogarszające się statystyki można przypisać zniesieniu restrykcji na znacznie wcześniejszym etapie niż w większości europejskich krajów. Nawrót pandemii już teraz (druga fala oczekiwana jest raczej jesienią) skomplikowałby bardzo scenariusz globalnego ożywienia, także inwestorzy będą przede wszystkim śledzić właśnie te dane. Na rynku widać wiarę w optymistyczny scenariusz – dziś po wypowiedziach chińskich władz o zgaszeniu niedawnego ogniska pandemii w Pekinie rynki niemal wymazały piątkową negatywną reakcję. Istotne będzie jednak to, co pokażą dane w kolejnych dniach.

 

Ostatni pełny tydzień czerwca rozpoczęliśmy bez większych zmian kursu euro. Polska waluta wciąż pozostaje słaba. Słabość ta w ostatnich dniach najboleśniej odczuwana jest na parze z frankiem szwajcarskim.

Od tygodnia dodatkowym obciążeniem dla polskiej waluty jest stanowisko Rady Polityki Pieniężnej, której większość członków chciałaby widzieć jeszcze słabszego złotego. I to w sytuacji, gdy polska waluta w relacji do euro i tak notowana jest blisko najsłabszych poziomów w ostatniej dekadzie.  Przypomnijmy, że przez ostatnie 10 lat kurs euro tylko okazjonalnie przekraczał 4,40 zł.  Tymczasem w poniedziałek o 9:35 kurs euro kształtował się na poziomie 4,4557 zł, a więc podobnie jak w piątek wieczorem. Problem w tym, że pomimo bardzo optymistycznych nastrojach na światowych rynkach finansowych para euro-złoty od połowy marca prawie nieustannie notowana jest powyżej linii 4,40 zł.  Od dwóch tygodni bardzo dynamicznie umacnia się frank szwajcarski, który względem euro odrobił już sporą część strat z poprzednich tygodni. Kurs EUR/CHF zdążył już spaść z przeszło 1,09 do 1,0652 w poniedziałek rano. Na polskim rynku przekładało się to na wzrost notowań franka do 4,1827 zł, choć jeszcze tydzień temu helwecka waluta była wyceniana na niespełna 4,10 zł.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *