Dow Jones kończył sesję spadkiem o 0,15 proc. Wartość S&P500 zmieniła się o mniej niż 0,1 proc. Nasdaq rósł na zamknięciu o 0,3 proc. Na amerykańskich rynkach akcji niewiele się w czwartek działo. Dane o tzw. nowych bezrobotnych okazały się gorsze niż oczekiwano, ale nie na tyle, aby wywołać większą reakcję rynku. Doniesienia z frontu walki z epidemią koronawirusa w USA nadal psuły nastroje. Kalifornia miała największy jednodniowy wzrost zakażeń, a liczba hospitalizacji w Teksasie wzrosła rekordowy siódmy dzień z rzędu. Nie pomógł także Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który poinformował, że z powodu dłuższego niż oczekiwano realnego „zamknięcia” gospodarki USA jej wynik w drugim kwartale  będzie gorszy niż prognozowano. Pod koniec sesji, podobnie jak w środę, pojawiła się większa podaż, ale zjazd indeksów zahamowała i pomogła odrobić część strat wiadomość o przedstawieniu przez Demokratów z Izby Reprezentantów ustawy o inwestycjach w infrastrukturę wartości 1,5 bln dolarów, którą mają zamiar głosować w najbliższych tygodniach.

 

Po czwartkowym schłodzeniu nastrojów nie cichną obawy o drugą falę zachorowań, ale brak wstrząsających informacji skłania inwestorów do utrzymania status quo i spokojnego wyczekiwania weekendu. Wahania w tą i z powrotem są męczące, więc nie zaszkodzi zakończyć tydzień wcześniej. Kalendarz w piątek jest lekki z częściową uwagą na spotkaniu europejskich przywódców w sprawie funduszu naprawczego. Cały tydzień przebiega na ważeniu wpływu negatywnych informacji związanych z rozprzestrzenianiem się wirusa w USA i Chinach, a pozytywnym odbiorem danych makro sugerujących silniejsze odbicie ożywienia. Obu nie da się całkowicie bagatelizować, stąd też nie ma przekonania do rozkręcania korekty, jak i odbudowywania rajdu ryzykownych aktywów. Rynki znalazły się w zawieszeniu, a inwestorzy czekają na świeże impulsy. Jedyna rzecz, która może zmącić spokój to niecierpliwość inwestorów siedzących na aktywnych pozycjach. Brak kontynuacji wzrostów może w końcu prowadzić do kapitulacji posiadaczy długich pozycji. Taki los spotkał wczoraj GBP/USD, który mocno obniżył się pomimo jastrzębich impulsów ze strony Banku Anglii. Bank rozszerzył program skupu aktywów tylko o 100 mld funtów, podczas gdy konsensus ustawiał się na 200 mld funtów. W komunikacie BoE ominął też kwestię wprowadzenia ujemnych stóp procentowych, o czym niejednokrotnie w swoich wypowiedziach wspominali członkowie Monetary Policy Council. Jednak łącznie przekaz banku nie był na tyle pozytywny, aby obronić funta, który wcześniej dużo skorzystał na poprawie rynkowych nastrojów. Gdy tego zabrakło, długie pozycje stały się niewygodne.

 

Druga fala zwolnień w warunkach słabego popytu i przerwania łańcuchów dostaw prawdopodobnie utrzyma na wysokim poziomie liczbę nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych, potwierdzając opinie, że gospodarka stoi w obliczu długiego i trudnego okresu wychodzenia z recesji.  Cotygodniowy raport Departamentu Pracy ma nakreślić obraz ciągłych trudności na rynku pracy, mimo że pracodawcy zatrudnili rekordową liczbę 2,5 miliona pracowników w maju, gdy firmy zostały ponownie otwarte po zamknięciu w połowie marca, aby spowolnić rozprzestrzenianie się COVID-19. Jak wynika z badania przeprowadzonego wśród ekonomistów przez firmę Reuters, liczba wstępnych wniosków o państwowe zasiłki dla bezrobotnych wyniosła prawdopodobnie 1,3 miliona w tygodniu kończącym się 13 czerwca, co oznacza spadek z 1,542 miliona w poprzednim tygodniu. – Ludzie będą twierdzić, że liczba wniosków spada, ale dla gospodarki, która się ponownie otwiera, to ogromna liczba. – powiedział Steven Blitz, główny ekonomista w TS Lombard w Nowym Jorku. Ekonomiści oczekują przyspieszenia zwolnień, gdy skończy się rządowy Program Ochrony Wypłat, stanowiący część pakietu fiskalnego o wartości prawie 3 bilionów dolarów, z którego przedsiębiorcy otrzymują pożyczki na pensje dla pracowników.  Tak zwane ciągłe roszczenia, które są zgłaszane z tygodniowym opóźnieniem, wydają się utknąć w martwym punkcie. Według agencji Reuters, w ciągu tygodnia kończącego się 6 czerwca, liczba ciągłych roszczeń spadła do 19,8 milionów z 20,929 milionów w poprzednim tygodniu. Rząd rozszerzył uprawnienia do zasiłków dla bezrobotnych o osoby samozatrudnione i niezależnych wykonawców, którzy ucierpieli w wyniku pandemii COVID-19, w tym w wyniku utraty zatrudnienia, zmniejszenia liczby godzin pracy lub wynagrodzeń. Pracownicy ci nie kwalifikują się do regularnego państwowego ubezpieczenia dla bezrobocia. – Zatrudnienie może wzrosnąć w czerwcu, gdy gospodarka ponownie się otworzy i pracownicy wrócą do pracy, ale wstępne dane sugerują, że nadal istnieje stały strumień nowych zwolnień w miarę jak korporacje dostosowują się do nowej rzeczywistości – powiedział Lou Crandall, główny ekonomista Wrightson ICAP w Jersey City.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *