Lyft zobowiązał się w środę, że do 2030 roku każdy pojazd na ich platformie będzie napędzany elektrycznie lub bezemisyjnie, twierdząc, że pandemia koronawirusa stworzyła okazję do przebudowy przedsiębiorstw i społeczności na “czystszą i bardziej zrównoważoną” przyszłość.  – Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musimy pracować razem, aby stworzyć czystsze, zdrowsze i bardziej sprawiedliwe społeczności. Jeśli inne firmy przewozowe i dostawcze, producenci samochodów i firmy wynajmujące samochody dokonają takiej zmiany, może to być katalizatorem dla przekształcenia transportu jako całości. – powiedział współzałożyciel i prezes Lyft, John Zimmer. Firma twierdzi, że przestawienie swojej floty na pojazdy elektryczne może zapobiec emisji dziesiątek milionów ton gazów cieplarnianych i zaoszczędzić około 4 miliardy litrów paliwa w ciągu następnej dekady.  Chociaż Lyft nie powiedział, czy kierowcy chcący nadal jeździć swoimi samochodami napędzanymi benzyną będą mogli to robić, jeśli się na to zdecydują. Zasugerował jednak, że postara się uczynić pojazdy elektryczne najbardziej atrakcyjną i opłacalną opcją, mając nadzieję, że kierowcy pójdą w ich ślady. Spółka uważa, że w miarę jak akumulatory staną się tańsze, pojazdy elektryczne będą “bardziej opłacalne” niż samochody napędzane benzyną.  Firma dodała, że wraz z przejściem na system w pełni elektryczny, zakończy swój obecny program kompensacji emisji dwutlenku węgla, co może oznaczać w perspektywie krótkoterminowej wzrost emisji. Lyft twierdzi jednak, że w dłuższej perspektywie, przejście do pojazdów elektrycznych będzie oznaczać drastycznie zmniejszoną emisję.

 

Akcje Nike od dołka z 23 marca wzrosły już o niemal 60 proc. wskutek czego radziły sobie znacznie lepiej niż S&P 500 w tym okresie. Globalny gigant produkcji odzieży sportowej otworzył już wszystkie swoje sklepy w Chinach, stopniowo otwierając placówki także w reszcie świata.  Nike, podobnie jak Apple, ale też inne firmy branży sportowej, zamknęła swoje placówki w połowie marca niemal na całym świecie, z uwagi na ograniczenia sprzedaży nałożone przez rządy wielu państw. Jednak Nike zdaje się korzystać ze zmiany nawyków i stylu życia ludzi jaki dokonał się wyniku pandemii Covid-19. Firma już od dłuższego czasu oferuje swoje produkty przez platformę internetową, dzięki czemu mogła wykorzystać zwiększony popyt na produkty sportowe kupowane przez klientów zamkniętych w domach. Teraz, to zwiększone zainteresowanie zdrowym stylem życia i aktywnością sportową, amerykańska spółka chce dodatkowo wykorzystać otwierając swoje sklepy. – 100 proc. sklepów NIKE i ponad 95 proc. sklepów partnerskich w Chinach i Korei Południowej jest już otwartych, z czego część pracuje w ograniczonych godzinach. Na tych rynkach, ogólny ruch klientów się zwiększa i chociaż w przypadku sklepów stacjonarnych, ruch jest mniejszy niż na początku roku, to jest to w większości pokrywane wyższym współczynnikiem konwersji i zwiększonym popytem w internecie – zaznaczył Nike w oświadczeniu. Pozytywne spojrzenie na przyszłość sprzedaży Nike mają także niezależni analitycy, między innymi firma Raymond James podwyższyła cenę docelową dla Nike o 15 dol. do 115 dol.  Takie pozytywne prognozy oparte są zapewne także na tym, jak spółka radziła sobie na nowojorskim parkiecie w czasie pandemii. Od dołka z 23 marca 2020 r., notowania Nike wzrosły już aż o 58 proc. i zbliżyły się do rekordowych maksimów uzyskanych w lutym 2020 r. We wczorajszej środowej sesji kurs akcji Nike zwiększył się o tylko 0,17 proc., jednak w ciągu tygodnia (od ceny zamknięcia z czwartku 11 czerwca), akcje wybiły się w górę już o 4,2 proc.

 

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *