Przewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell wezwał Kongres Stanów Zjednoczonych, aby ten nie wycofywać się zbyt szybko z federalnej pomocy jaką udzielono gospodarstwom domowym i małym przedsiębiorstwom w obliczy kryzysu gospodarczego spowodowanego wybuchem pandemii koronawirusa.  Przypomnijmy, że wybuch pandemii zmusił decydentów politycznych do podjęcia radykalnych działań. By choć w pewnym stopniu złagodzić gospodarcze skutki pandemii i wesprzeć osoby, które najbardziej ucierpią z powodu kryzysu, rządy uruchomiły szereg programów pomocowych.  – Myślę, że byłoby niepokojące, gdyby Kongres wycofał się ze wsparcia, którego udziela zbyt szybko. Uważam, że należałoby pomyśleć o dalszym wsparciu dla osób, które niedawno straciły pracę, oraz dla mniejszych firm, które walczą o przetrwanie. Gospodarka dopiero teraz zaczyna się ożywiać. To krytyczna faza i sądzę, że wsparcie byłoby w tej chwili bardzo potrzebne – powiedział Powell w środę, odpowiadając na pytania przed Komisją Usług Finansowych. Ustawodawcy debatują obecnie nad tym, czy przedłużyć środki pomocy podatkowej, które zatwierdzili dla milionów Amerykanów, którzy stracili pracę w ostatnich miesiącach w wyniku zamknięcia przedsiębiorstw w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa. Rozszerzone ubezpieczenie na wypadek bezrobocia w wysokości 600 dolarów tygodniowo, które stanowiło część pakietu pomocowego, ma wygasnąć bowiem już 31 lipca. Za tym, że Stany najgorsze mają już a sobą przemawiać może m.in. fakt, iż stopa bezrobocia w USA spadła w maju br. do 13,3 proc., po tym jak w kwietniu wzrosła do 14,7 proc. – W okresie od teraz do końca lipca powinniśmy spodziewać się silnego wzrostu zatrudnienia, a to może oznaczać spadek stopy bezrobocia – powiedział Powell. Wskazał on jednak na niechęć niektórych pracowników do powrotu do pracy. Miał on rzekomo dowiedzieć się od pracodawców, że niektórzy pracownicy niechętnie wracają do pracy, ponieważ dzięki dodatkowym wypłatom w wysokości 600 dolarów zarabiają jedynie niewiele mniej bądź niekiedy nawet więcej niż na etacie. Mimo to, przewodniczący Rezerwy Federalnej jest przekonany, że pomoc socjalna powinna być jeszcze przez pewien czas kontynuowana, gdyż są branże, w których powrót do normalności zajmie więcej czasu niż w innych.

 

Szwajcarski Bank Narodowy nie zdecydował się na zmianę polityki monetarnej. W okres najgłębszej recesji od 45 lat Szwajcaria i tak wchodzi z najbardziej ujemną na świecie stopę procentową. Stopa oprocentowania depozytów w SNB pozostała bez zmian i wynosi -0,75 proc. Taki stan utrzymuje się w Szwajcarii od stycznia 2015 r. Żaden inny kraj na świecie nie ma tak niskiej krótkoterminowej stopy procentowej. Konkurująca pod tym względem z Helwetami Dania w marcu podniosła główną stopę procentową z -0,75 do -0,60 proc. – Pandemia koronawirusa i środki podjęte w celu jej opanowania doprowadziły do poważnego spadku aktywności gospodarczej oraz obniżenia inflacji zarówno w Szwajcarii jak i za granicą. Ekspansywna polityka monetarna SNB pozostaje niezbędna, aby zapewnić właściwe warunki monetarne w Szwajcarii – to oto zdanie otwiera czerwcowy komunikat SNB. Rok temu bank centralny Szwajcarii zastąpił docelowy przedział dla stawki Libor 3M własną stopą procentową (nazwaną „stopą polityki monetarnej”). Stopa ta została utrzymana bez zmian na poziomie -0,75 proc.  – W świetle wysoko wycenianego franka SNB pozostanie gotowy do jeszcze mocniejszego interweniowania na rynku walutowym – czytamy w czerwcowym komunikacie banku centralnego Szwajcarii. SNB dodaje, że w obecnych warunkach wszelkie prognozy obarczone są nadzwyczajnie wysoką niepewnością. Bank centralny Helwetów znacząco obniżył przy tym projekcję inflacyjną i teraz zakłada, że w 2020 roku inflacja CPI wyniesie -0,7 proc., by podnieść się do -0,2 proc. w roku 2021. SNB bazuje na założeniu, że nie będzie drugiej fali epidemii Covid-19 i w związku z tym oczekuje spadku PKB Szwajcarii o ok. 6 proc. Byłaby to i tak najgłębsza recesja od czasu kryzysów naftowych z lat 70-tych XX wieku. Aby złagodzić kryzys, SNB pożyczył bankom ok. 10 mld franków na preferencyjnych warunkach, a rząd federalny udzielił gwarancji kredytowych dla firm.

 

Czwartkowy poranek przyniósł stabilizację kursu euro po dwóch dniach silnych wzrostów. Za dolara wciąż płacono mniej niż 4 zł, a za funta szterlinga mniej niż 5 zł.  Rano kurs euro kształtował się na poziomie 4,4610 zł, czyli niewiele powyżej wczorajszego kursu odniesienia. Przez poprzednie dwa dni europejska waluta podrożała o blisko 5 groszy, do czego mogła się przyczynić niekorzystna dla złotego postawa Rady Polityki Pieniężnej. Bez większych zmian pozostawały notowania dolara amerykańskiego, którego wyceniano na 3,9635 zł. Frank szwajcarski kosztował 4,1755 zł, nieznacznie mniej niż w środę wieczorem. Kurs funta szterlinga był stabilny i szterlinga wynosił 4,9736 zł.

Według weterana rynku Stephena Jena, krytycy dolara, którzy ostatnio zwiastowali jego upadek, mogą dostać nauczkę.  Jen, który prowadzi fundusz hedgingowy i firmę doradczą Eurizon SLJ Capital w Londynie, odrzucił niedawną opinię jego byłego kolegi z Morgan Stanley, Stephena Roacha, że dolar zmierza do „krachu”. Roach przewiduje 35 proc. spadek wartości dolara. – Dolar jest zarówno walutą bezpieczną, jak i posiadającą wysoką betę – unikalną w skali światowej. Dolar nie załamie się tylko dlatego, że eksperci, badacze i strategowie mówią, że powinien. – napisał Jen Jen jest z wiązany z techniką tzw. analizy „uśmiechu dolara”, gdzie dolar zyskuje w czasach kryzysu, następnie ma tendencję do osłabienia, gdy światowa gospodarka jest silna i umacnia się ponownie, gdy amerykańska gospodarka osiąga lepsze wyniki. – Większość analityków zdaje się wierzyć tylko w lewą stronę „uśmiechu dolara” (nachyloną do dołu) i nie bierze na poważnie prawej strony (nachylonej do góry)”. Przejdziemy z lewej strony na prawą szybciej niż w jakimkolwiek innym cyklu we współczesnej historii. – napisał dalej.  Po wzroście w tym roku o prawie 10% w związku ze szczytem obaw na rynkach finansowych związanych z koronawirusem pod koniec marca, indeks Bloomberg Dollar Spot Index stracił optymizm co do globalnego ożywienia gospodarczego. Od 23 marca wskaźnik ten spadł o ponad 6 proc. Jen twierdzi, że niedawny spadek wartości dolara odzwierciedlał po prostu złagodzenie poczucia kryzysu, z prawdopodobnym ponownym wzrostem w stosunku do większości walut. Solidne dane ze Stanów Zjednoczonych dotyczące płac i sprzedaży detalicznej za maj, wraz z poprawą indeksu Empire State dotyczącego produkcji regionalnej, są “tylko wczesnymi wskazówkami tego, co nas czeka”.

Mimo, że Wielka Brytania i Unia Europejska zbliżyły się o krok do osiągnięcia porozumienia, to wciąż nie ma pewności, że zdążą osiągnąć kompromis we wszystkich kluczowych kwestiach przed końcem okresu przejściowego tj. przed końcem roku. W związku z powyższym, Wielka Brytania planuje przeprowadzić kampanię informacyjną mającą przygotować firmy na Brexit i zmniejszyć zakłócenia gospodarcze po tym, jak Zjednoczone Królestwo definitywnie opuści Wspólnotę.  Brak gotowości firm do końca okresu przejściowego jest poważnym problemem dla rządu brytyjskiego. Jeśli przedsiębiorstwa nie będą przygotowane na nowe wymogi w zakresie formalności i biurokracji, które będą miały zastosowanie bez względu na to, czy dojdzie do zawarcia umowy handlowej między UE a Wielką Brytanią, czy nie, istnieje ryzyko zakłóceń w handlu międzynarodowym i zatrzymania towarów w portach. Zważywszy, że z powodu wybuchu pandemii koronawirusa, brytyjska gospodarka zmierza już w kierunku najgłębszej recesji od nawet 300 lat, premier Boris Johnson musi być ostrożny, by nie dołożyć do tego kolejnych komplikacji wynikających z braku przygotowania firm do tego, co może nastąpić po okresie przejściowym. – Musimy w miarę możliwości przyspieszyć przygotowania i upewnić się, że wszelkie wczesne nieporozumienia zostaną usunięte i że zostaną podjęte odpowiednie działania – wskazał rząd w dokumencie przetargowym dotyczącym prac reklamowych dodając, że kampania przejściowa jest najważniejszą kampanią rządową w tym roku. Serwis Politico poinformował, że brytyjski rząd przyznał MullenLowe London, należącemu do Interpublic Group of Companies, kontrakt na reklamę o wartości 4,5 mln funtów (5,6 mln dolarów). Kampania komunikacyjna ma być kontynuowana do 2021 roku.

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *