Stephen Roach, pracownik Uniwersytetu Yale i były prezes Morgan Stanley Asia, ostrzega przed spadkami kursu dolara.  Wybitny ekonomista twierdzi, że era amerykańskiej waluty może się skończyć i prognozuje wkrótce 35 proc. spadek amerykańskiej waluty wobec głównych rywali, powołując się na wzrost deficytu i malejące oszczędności. Roach powiedział w poniedziałek podczas programu CNBC „Trading Nation”, że wzrost znaczenia Chin i rozdzielenie Stanów Zjednoczonych od ich partnerów handlowych otwiera drogę do gwałtownego osłabienia amerykańskiej waluty w ciągu najbliższych kilku lat, co prawdopodobnie położy kres jej dominacji jako światowej waluty rezerwowej. – Dolar spadnie bardzo, bardzo ostro – powiedział Roach. Wykładowca odniósł się do sytuacji dolara także w zeszłym tygodniu. – Kończy się era „kolosalnego uprzywilejowania” dolara amerykańskiego jako głównej waluty rezerwowej świata. – napisał w zeszłym tygodniu w Bloombergu.  W artykule tym ekonomista stwierdził, że gospodarka amerykańska jest “przeciążona” skutkami pandemii COVID-19 i zasugerował, że recesja, która ogarnęła Stany Zjednoczone w lutym, tylko pogłębi kłopoty dolara. – Reszta świata ma poważne wątpliwości co do niegdyś powszechnie przyjmowanego poglądu o wyjątkowości amerykańskiej waluty. – twierdzi ekspert.

 

Obawy związane z drugą fala pandemii koronawirusa i wzrost zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych wywierają negatywny wpływ na wycenę ropy w środowy poranek. Kontrakty terminowe na amerykańską odmianę WTI na nowojorskiej giełdzie NYMEX cofnęły się w kierunku 37 dolarów za baryłkę po tym jak podczas dwóch poprzednich sesji zdrożały o niemal 6 proc.   Do symbolicznej niemal wartości spadła sprzedaż ropy przez Arabię Saudyjską do Stanów Zjednoczonych, podczas gdy początek drugiego kwartału był pod tym względem rekordowy. Królestwo znad Zatoki Perskiej wysłało w czerwcu do tej pory zaledwie jeden ładunek ropy do USA stanowiący ekwiwalent 133 tys. baryłek dziennie, wynika z danych agencji Bloomberg.

Ropa naftowa rośnie już 3 dzień z rzędu, mimo, że ze świata płyną nowe wiadomości dotyczące wzrostu zachorowań na COVID-19 w Chinach. Na wycenę wpływ ma także z pewnością przepełnienie amerykańskich rezerw. Obie informacje rzucają nowe światło na potencjalny rozwój popytu na paliwa w dwóch obecnie największych gospodarkach świata.  Przez moment kontrakty terminowe na ropę WTI na lipiec notowane na nowojorskiej NYMEX spadły poniżej 38 dol. za baryłkę, po silnym trendzie wzrostowym rozpoczętym w poniedziałek rano z dołka na 34,36 dol., jednak na ten moment (przedpołudnie 17.06) notowania przekroczyły 38,50 dol. za baryłkę. Natomiast, ropa Brent w kontraktach na sierpień na ICE Futures Europe silnie wzrosła o 3,1 proc. do 40,96 dol. na zamknięciu. Kontrakt był jedynie o 69 centów tańszy niż futures na listopad, co w porównaniu do contango w maju o wartości 3 dol. oznacza poprawę sytuacji.  Dalszy wzrost notowań kontraktów Futures stoi pod istotnym znakiem zapytania w wyniku negatywnych informacji płynących z Chin. Sytuacja w Pekinie związana z nowym ogniskiem koronawirusa zdaje się eskalować: m.in. zamknięto wszystkie szkoły celem powstrzymania rozwoju epidemii. Zaostrzenie się problemów związanych z pandemią mogłoby znacznie pogorszyć warunki gospodarcze w Państwie Środka, które jak do tej pory błyskawicznie wydobyło się z kryzysu zapewniając olbrzymi wzrost popytu na paliwa kopalne. Ze Stanów Zjednoczonych również napływają nieciekawe informacje: American Petroleum Institute ogłosił, że amerykańskie rezerwy ropy naftowej wzrosły o 3,86 mln baryłek tylko w zeszłym tygodniu. Zapasy wzrosły do rekordowych wartości tydzień temu, jak wynika z oficjalnych danych, pomimo redukcji wydobycia o aż 2 mln baryłek dziennie od marca.  International Energy Agency widząc nowe istotne problemy dotyczące potencjalnego wzrostu cen ropy prognozuje, że powrót wycen do poziomów sprzed pandemii może zająć nawet kilka lat, choć przewiduje, że już w 2021 nastąpi silne odbicie popytu.

Bank HSBC powrócił do realizacji szerokiego planu restrukturyzacji zatrudnienia, którego wdrażanie zostało wstrzymane przez wybuch pandemii koronawirusa. Rynkowy potentat chce zmniejszyć zatrudnienie aż o 35 tys. etatów, informuje Reuters. Agencja podaje powołując się na jeden z największych na świecie holdingów finansowych, że zawieszone zostały prawie wszystkie zewnętrzne działania rekrutacyjne.

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *