Premier Mateusz Morawiecki ogłosił szczegóły IV etapu odmrażania polskiej gospodarki. Tym razem skorzystają miłośnicy sportu. Lada moment zostaną otwarte baseny, siłownie i kluby fitness. Oczywiście korzystać z tych miejsc będzie można tylko stosując się do odpowiednich przepisów. W siłowniach, czy klubach fitness będzie obowiązek zachowania dystansu społecznego. Wiadomo też, że zarządca placówki będzie musiał po każdej osobie dezynfekować sprzęt. W dodatku nie będzie możliwości korzystania z pryszniców. Nie są jeszcze znane szczegóły reżimu sanitarnego, który będzie obowiązywać na basenach. Już wcześniej zostały otwarte boiska i stadiony na otwartej przestrzeni. W kolejnym etapie udostępniono hale sportowe. Dzięki temu nawet amatorzy mogą korzystać z infrastruktury. W trakcie konferencji przekazano jeszcze jedną wiadomość, która jest dobra dla miłośników sportu. Od soboty 30 maja nie ma obowiązku zakrywania nosa i ust w przestrzeni publicznej. Dzięki temu już swobodnie będzie można biegać lub jeździć na rowerze bez maseczki.

 

Piłka nożna:

Bayern Monachium pokonał Borussię Dortmund (1:0) i umocnił się na pozycji lidera Bundesligi. Robert Lewandowski i spółka mogą już wybierać lokal na świętowanie obrony tytułu – Bawarczycy nie zwykli potykać się na ostatniej prostej sezonu. Dzięki zwycięstwu w Der Klassikerze, na sześć kolejek przed końcem sezonu Bayern ma już siedem punktów przewagi nad drugą w tabeli Borussią i dziesięć nad trzecim w stawce RB Lipsk. Historia uczy, że ekipa Roberta Lewandowskiego może już powoli przyjmować gratulacje za zdobycie 30. – a ósmego z rzędu – mistrzostwa Niemiec. Odkąd w 2013 roku Bayern odebrał tytuł Borussii, zostawał liderem najpóźniej w 28. kolejce i już nie dawał się wyprzedzić. Mało tego, monachijczycy na ostatniej prostej nie tylko przewodzili stawce, ale zwykle przyspieszali i na finiszu powiększali przewagę nad rywalami. W ogóle odkąd w Bundeslidze za zwycięstwo przyznaje się trzy punkty, czyli od sezonu 1995/96, na tym etapie rozgrywek Bayern był liderem aż 15 razy i tylko raz zdarzyło mu się nie zdobyć mistrzostwa. Właśnie w pierwszym sezonie obowiązywania nowych przepisów. Wtedy po 28. kolejce miał trzy punkty przewagi nad Borussią Dortmund, a mistrzem z sześcioma oczkami zapasu nad Bayernem został BVB.

Łukasz Piszczek dopisał kolejny ważny rozdział do polskiej historii w Bundeslidze. 35-latek został we wtorek pierwszym Polakiem, który wystąpił w klasyku Borussia Dortmund – Bayern Monachium w roli kapitana.  Pierwszym kapitanem BVB jest Marco Reus, ale ten nie mógł wystąpić we wtorkowym spotkaniu z powodu urazu stopy. Pod jego nieobecność kapitańska opaska wędruje właśnie na ramię Łukasza Piszczka. 66-krotny reprezentant Polski jest zastępcą kapitana Borussii od sierpnia 2018 roku. Do tej roli powołał go Lucien Favre, który po przejęciu zespołu zaprowadził w szatni swoje porządki. Piszczek to nie tylko legenda BVB i najbardziej doświadczony zawodnik Borussii, ale też były podopieczny Szwajcara z Herthy Berlin. Występ we wtorkowym meczu z Bayernem był 357. Piszczka w BVB. Daje mu to 9. miejsce na klubowej liście wszech czasów. W minionym tygodniu były reprezentant Polski przedłużył kontrakt z Borussią do końca przyszłego sezonu.  Bayern pokonał Borussię na jej terenie 1:0 po pięknym golu Joshy Kimmicha i umocnił się na pozycji lidera Bundesligi.

 

Podczas spotkania pomiędzy Borussią Dortmund i Bayernem Monachium (0:1) kontuzji doznał Erling Haaland. Napastnik BVB nabawił się urazu kolana. Trener Lucien Favre liczy, że Norweg szybko wróci do gry. Uraz Haalanda to spore zmartwienie dla trenera Luciena Favre’a. Szkoleniowiec ma nadzieję, że Norweg szybko wróci do zdrowia. – Nie sądzę, by wypadł ze składu na długo. Ma kontuzję kolana, ale w tej chwili nie wiemy dokładnie, co mu dolega – powiedział szkoleniowiec Borussii, którego cytuje “Kicker”. Haaland w styczniu trafił do Borussii Dortmund. Niemiecki klub zapłacił za niego Red Bullowi Salzburg 20 milionów euro. Norweg w jedenastu ligowych meczach dla BVB strzelił dziesięć goli, ale w pięciu ostatnich spotkaniach tylko raz pokonywał bramkarza rywali.  Borussia Dortmund w ligowej tabeli zajmuje drugie miejsce. Na sześć kolejek przed zakończeniem rozgrywek traci 7 punktów do liderującego Bayernu Monachium.

Niespodzianką zakończył się mecz pomiędzy Bayerem 04 Leverkusen i VfL Wolfsburg. Miejscowi przegrali z Wilkami aż 1:4. Dwa gole dla gości zdobył stoper Marin Pongracić.

Eintracht Frankfurt – SC Freiburg 3:3 (1:1)
0:1 – Vincenzo Grifo 28′
1:1 – Andre Silva 35′
1:2 – Nils Petersen 67′
1:3 – Lucas Hoeler 69′
2:3 – Daichi Kamada 79′
3:3 – Timothy Chandler 82′

Werder Brema – Borussia M’gladbach 0:0

 

Ze względu na epidemię koronawirusa w Holandii zakończono piłkarski sezon i postanowiono nie wyłaniać mistrza kraju. W uprzywilejowanej sytuacji w eliminacjach do Ligi Mistrzów postawiono Ajax Amsterdam, z czym nie zgadzają się działacze AZ Alkmaar.  Tłumaczą, że ich klub w bezpośrednich pojedynkach pokonał Ajax i to właśnie dlatego AZ powinien być w lepszej sytuacji. KNVB pod uwagę wzięło jednak korzystniejszy bilans bramek. To kryterium spełniał Ajax. Jak informuje “Daily Mail”, do UEFA trafił list władz AZ, w którym te protestowały przeciwko decyzji KNVB. Nie wiadomo, jak europejska federacja odniesie się do pisma wysłanego przez holenderski klub. Z kolei krajowy związek kategorycznie odmówił zmiany decyzji.

 

W związku z pandemią COVID-19, na powrót do gry polskich drużyn czekaliśmy aż 75 dni. Pierwszymi zespołami, które zmierzyły się ze sobą po odmrożeniu piłki nożnej w Polsce były Miedź Legnica i Legia Warszawa. Zdecydowanym faworytem był lider PKO Ekstraklasy, który awansował do półfinału Totolotek Pucharu Polski. Trener Aleksandar Vuković nie był jednak do końca zadowolony z gry swoich zawodników. Po tak długiej przerwie nie było szans, aby wszystkie tryby w maszynie wicemistrza Polski funkcjonowały należycie.  W gronie półfinalistów są już Cracovia i Lechia Gdańsk, które zdążyły rozegrać swoje mecze w marcu przed zawieszeniem rozgrywek. W środę Lech Poznań zagra na wyjeździe ze Stalą Mielec.

 

Koszykówka:

Szefowie NBA w dalszym ciągu zastanawiają się nad najlepszą opcją dotyczącą powrotu do ligowej rywalizacji. Najnowszy pomysł zakłada podział na grupy, a udział miałoby zapewnionych 20 zespołów z najlepszym bilansem przed zawieszeniem sezonu 2019/20.  Jeśli faza regularna miałaby jednak się odbyć, liczba gier zostanie najprawdopodobniej skrócona do 72 lub 76 meczów. Możliwy jest również restart sezonu od play-offów tak z, jak i bez podziału na konferencje (komisarz ligi Adam Silver jest zwolennikiem takiego formatu), ale i to nie koniec. Najnowszy plan zakłada bowiem podział na grupy. Donosi o tym Kevin O’Connor z “The Ringer”. Przedstawiony przez niego scenariusz zakłada, iż rozgrywki zostałyby wznowione z 20-oma zespołami podzielonymi na 4 grupy. Dlaczego drużyn miałoby być akurat dwadzieścia? To tak naprawdę bardzo proste. Im więcej ekip przystąpi do gry, tym więcej NBA zarobi, ale jednocześnie wzrasta ryzyko zakażeń i rozprzestrzenienia się koronawirusa. 20 zespołów nie jest jednak dużo większą liczbą niż play-offowa szesnastka, a jednak urozmaici rywalizację i da możliwość większego zarobku. Co ciekawe, gdyby tak się stało, w gronie “dodatkowych” szczęśliwców znalazłyby się jedynie drużyny z konferencji zachodniej. Podział na cztery grupy – po 5 ekip – miałby zastąpić tradycyjną I rundę fazy play-off. Każdy z zespołów grałby po dwa mecze z pozostałymi, a do kolejnego etapu awansowałaby najlepsza dwójka. Tam wróciłby już normalny format z serią do czterech zwycięstw. Drużyny zostałyby przydzielone do koszyków według osiągniętych przez nie do tej pory bilansów. W pierwszym znalazłyby się więc Milwaukee BucksLos Angeles LakersLos Angeles Clippers oraz Toronto Raptors. Najbardziej zadowolony z takiego scenariusza byłby zapewne Damian Lillard z Portland Trail Blazers, który stwierdził, że nie interesuje go gra “o nic” w trakcie wznawianego sezonu. Tutaj byłoby zupełnie inaczej.

 

Kendrick Perkins swoimi słowami w programie ESPN “First Take” wywołał burzę. Jego zdaniem James Harden jest lepszym koszykarzem, niż Stephen Curry. Mistrz NBA z 2008 roku z Boston Celtics powołuje się na wszechstronność, typując leworęcznego lidera Houston Rockets, jako tego, który może zrobić na parkiecie więcej. – Kiedy patrzę na wszechstronność obu zawodników, tym, który ma większe umiejętności i możliwości, jest James Harden – powiedział w poniedziałek Perkins.  Były środkowy bronił swojej opinii także na Twitterze, gdzie zaznaczał, że jedyne, co Curry robi lepiej od Hardena, jest rzucanie do kosza.   Jednak tych, którzy podzieliliby zdanie Perkinsa, wydaje się być niewielu. Na profilu “First Take” pojawiła się ankieta, w której wzięło udział blisko 30 tysięcy osób i aż 80-procent na pytanie “Kto jest lepszym zawodnikiem: Harden czy Curry?”, wskazało gwiazdę Golden State Warriors.  Stephen Curry to przede wszystkim trzykrotny mistrz NBA, podczas gdy James Harden nie sięgnął po to trofeum ani razu. Dwa razy wybierany był ponadto MVP sezonów zasadniczych. “Brodacz” ma na swoim koncie tytuł MVP z 2018 roku, dwa razy był też najlepszym punktującym ligi.

 

Hokej:

Komisarz NHL Gary Bettman oficjalnie ogłosił format play-offów, którymi liga zamierza dokończyć przerwany w marcu sezon. Gdy NHL wróci do gry, mecze będą się odbywały w dwóch miastach.  Bettman przedstawił dziś plan powrotu ligi do gry, potwierdzając, że w rywalizacji o Puchar Stanleya mają wziąć udział 24 zespoły. Dla pozostałych 7 sezon jest już zakończony. Z gry odpadły najniżej notowane w momencie przerwania rozgrywek drużyny: Buffalo Sabres, New Jersey Devils, Ottawa Senators, Anaheim Ducks, Los Angeles Kings, San Jose Sharks i Detroit Red Wings. Ci ostatni jeszcze przed nadejściem pandemii koronawirusa zdążyli nawet stracić matematyczne szanse na awans do play-offów, gdyby te odbywały się w tradycyjnej formie. NHL postanowiła dopuścić do rozszerzonej fazy play-off 24 zespoły, ponieważ w chwili przerwania rozgrywek drużyny miały różną liczbę rozegranych spotkań i trudno byłoby obiektywnie ustalić 16 najlepszych. Większa część ekip będzie jednak najpierw musiała zagrać w rundzie eliminacyjnej, która wyłoni 16 uczestników właściwej rywalizacji o Puchar Stanleya.  Automatycznie awans do pierwszej rundy otrzymają po 4 drużyny z najlepszym procentowo dorobkiem punktowym w konferencjach w momencie przerwania rywalizacji: Boston Bruins, Tampa Bay Lightning, Washington Capitals i Philadelphia Flyers na Wchodzie oraz St. Louis Blues, Colorado Avalanche, Vegas Golden Knights i Dallas Stars na Zachodzie. W eliminacjach do play-offów, które będą odbywały się do 3 zwycięstw zagrają (w nawiasach miejsce w tabeli w sezonie zasadniczym):

Konferencja wschodnia:

Pittsburgh Penguins (5) – Montréal Canadiens (12)

Carolina Hurricanes (6) – New York Rangers (11)

New York Islanders (7) – Florida Panthers (10)

Toronto Maple Leafs (8) – Columbus Blue Jackets (9)

 

Konferencja zachodnia:

Edmonton Oilers (5) – Chicago Blackhawks (12)

Nashville Predators (6) – Arizona Coyotes (11)

Vancouver Canucks (7) – Minnesota Wild (10)

Calgary Flames (8) – Winnipeg Jets (9)

8 drużyn automatycznie włączonych do pierwszej rundy także będzie jednak grało między sobą. Ekipy z każdej konferencji zagrają w formacie “każdy z każdym” o lepsze rozstawienie. Chodzi o to, by drużyny do właściwych play-offów przystąpiły już w rytmie meczowym i nie były w gorszej sytuacji niż te awansujące z kwalifikacji. Nie ustalono jeszcze czy w play-offach będzie obowiązywała drabinka czy rozstawienie drużyn po każdej rundzie według ich dorobku z sezonu zasadniczego. Według planu runda kwalifikacyjna i grupowa dla najlepszych drużyn, a także dwie pierwsze rundy play-offów mają zostać rozegrane w dwóch miastach – jednym goszczącym drużyny z konferencji wschodniej i jednym z zachodniej. Miasta te zostaną wybrane z listy 10: Chicago, Columbus, Dallas, Edmonton, Las Vegas, Los Angeles, Pittsburgh, St. Paul, Toronto i Vancouver. Wybór będzie w dużej mierze zależał od sytuacji epidemicznej w każdym z tych ośrodków, a także lokalnych restrykcji i możliwości testowania hokeistów. Faworytem na Zachodzie jest Las Vegas, ale jako że w wymienionej grupie są tylko 3 miasta z konferencji wschodniej (Columbus, Pittsburgh i Toronto), to może się zdarzyć, że drużyny ze Wschodu zagrają na zupełnie neutralnym terenie w mieście z Zachodu. Finały konferencji i finał Pucharu Stanleya prawdopodobnie odbędą się w jednym z dwóch wybranych miast.  26 czerwca odbędzie się za to losowanie kolejności wyborów w tegorocznym drafcie NHL, którego data ciągle nie jest znana. W loterii weźmie udział 15 drużyn – 7, które nie awansowały do play-offów i 8, które odpadną w rundzie eliminacyjnej. Jako że zdarzy się to jeszcze przed wznowieniem rozgrywek, to przegrana “ósemka” będzie oznaczona literami od A do H. Dopiero po rozegraniu eliminacji do play-offów okaże się, któremu zespołowi przypadnie które miejsce.

 

Tenis:

Bernard Giudicelli, szef Francuskiej Federacji Tenisa (FFT), podkreślił, że trwają prace, aby wielkoszlemowy Roland Garros został rozegrany. – Jesteśmy w trybie przygotowawczym. Pracujemy, aby Roland Garros odbył się – powiedział. Według słów Guya Forgeta, dyrektora Rolanda Garrosa, turniej powinien zostać rozegrany jesienią. Wśród najważniejszych osób we francuskim tenisie panuje optymizm, choć brakuje oficjalnych informacji, czy paryska impreza dojdzie do skutku. Dobrej myśli jest również Bernard Giudicelli, szef Francuskiej Federacji Tenisa (FFT). – Jesteśmy w trybie przygotowawczym. Pracujemy, aby Roland Garros odbył się i by jesienią przywitać Rafaela Nadala, wszystkich pozostałych najlepszych tenisistów i kibiców – powiedział Giudicelli w rozmowie z drugim kanałem francuskiej telewizji publicznej.  Sternik francuskiego tenisa przyznał, że tak późny termin rozegrania turnieju może wymusić korekty w harmonogramie. Rozważane są wprowadzenie sesji nocnych oraz zmiana formatu rywalizacji w grach podwójnych.

 

Połączenie Rogera Federera, Novaka Djokovicia, Ivo Karlovicia, Grigora Dimitrowa i Marka Lopeza – tak według Rafaela Nadala wygląda wzór idealnego współczesnego tenisisty. Zabawa w stworzenie idealnego gracza w ostatnim czasie stała się popularna wśród tenisistów. Niedawno swoimi wyborami podzielili się Novak DjokovićAndy Murray i Nick Kyrgios. Teraz został o to poproszony Rafael Nadal.  Hiszpan, który sam przez wielu jest uznawany za ideał tenisisty, w rozmowie z Jose Luisem Clerkiem, byłym czwartym zawodnikiem rankingu ATP, obecnie dziennikarzem ESPN, wskazał zawodników, którzy mają najlepszy w rozgrywkach forhend, bekhend, serwis, slajs, skrót i wolej.

Tenisista idealny według Rafaela Nadala:

Serwis – Ivo Karlović
Forhend – Roger Federer
Bekhend – Novak Djoković
Slajs – Grigor Dimitrow
Skrót – Marc Lopez
Wolej – Roger Federer

 

Fabio Fognini uważa, że Novak Djoković ma szansę, by zostać najbardziej utytułowanym tenisistą w historii. – Myślę, że może poprawić rekord Federera – stwierdził Włoch.  Wygrywając Australian Open 2020, Novak Djoković zdobył 17. w karierze wielkoszlemowy tytuł. Daje mu to trzecie miejsce w klasyfikacji wszech czasów za Rogerem Federerem (20 zwycięstw w imprezach Wielkiego Szlema) i Rafaelem Nadalem (19). Sam Serb jasno deklaruje, że pobicie osiągnięcia Szwajcara jest jego celem. Djoković jest przekonany, że zostanie najbardziej utytułowanym tenisistą w historii. Podobnego zdania jest także wielu obserwatorów rozgrywek. W możliwości swojego rywala z zawodowych kortów, ale zarazem kolegi wierzy również Fabio Fognini.  – Znamy się, odkąd mieliśmy po 14 lat – mówił Włoch o Serbie, cytowany przez portal ubitennis.net. – Już wtedy miał żelazny charakter i było jasne, że osiągnie wspaniałe rzeczy. Spośród “Wielkiej Trójki” jest tym, który może dokonać najwięcej ze względu na wszystko – głowę, ciało i głód. Myślę, że może poprawić rekord Federera – stwierdził. Fognini i Djoković są w dobrej relacji. Kilka tygodni temu transmitowali na żywo rozmowę na Instagramie. – Często ze sobą rozmawiamy. Tamta pogawędka była dobra. Pytałem go o medytację. Może mi się to przydać – wyjawił Włoch.

 

Petra Kvitova pokonała Barborę Krejcikovą w ćwierćfinale turnieju o puchar prezesa CTS, odbywającego się na kortach Sparty w Pradze. Do półfinału awansowały Barbora Strycova i Karolina Muchova.  26 maja na kortach Sparty w Pradze osiem kobiet i ośmiu mężczyzn rozpoczęło rywalizację w turnieju o puchar prezesa CTS (Czeskiego Związku Tenisowego). Każdy uczestnik za start otrzymuje 50 tysięcy koron, które przeznacza na cele charytatywne związane ze zwalczaniem rozprzestrzeniania się Covid-19. Największą gwiazdą imprezy jest Petra Kvitova. W gronie uczestniczek brakuje Karoliny Pliskovej, która miała problemy z plecami i nie jest jeszcze gotowa do gry. Nie ma również Markety Vondrousovej i Marie Bouzkovej, które na początku czerwca wrócą z USA. Pierwszy i drugi set odbywają się na normalnych zasadach, a w trzecim obowiązuje formuła super tie breaka (do 10 punktów).

Karolina Muchova – Kristyna Pliskova 6:3, 6:4
Barbora Strycova – Linda Fruhvirtova 6:1, 7:5
Petra Kvitova – Barbora Krejcikova 7:6(3), 6:2
Katerina Siniakova – Lucie Hradecka 6:3, 6:4

Vit Kopriva – Lukas Rosol 7:6(2), 6:3
Zdenek Kolar – Jonas Forejtek 6:3, 7:5
Michael Vrbensky – Jiri Vesely 4:6, 6:3, 10-4
Tomas Machac – Jiri Lehecka 7:6(7), 1:6, 10-6

 

Żużel:

Blisko 500 przebadanych próbek i wszystkie negatywne! To wyniki testów na obecność koronawirusa, które przeprowadziła PGE Ekstraligi. Badanie było bardzo ważne – pozwoli klubom spokojnie szykować się do planowanego na 12 czerwca startu rozgrywek.  Najwyższej jakości testy genetyczne przeprowadzone przez laboratorium INVICTA kosztowały najlepszą żużlową ligę świata blisko 200 tysięcy złotych. 25 maja w godzinach porannych przeprowadzono badania, których wyniki poznaliśmy nazajutrz. – To doskonała wiadomość i bardzo cieszymy się przede wszystkim z czysto ludzkiego punktu widzenia, że wszyscy przebadani zawodnicy, mechanicy, a także pracownicy klubów oraz osoby funkcyjne i sędziowie są, kolokwialnie mówiąc, “czyści”. Nie spoczniemy na laurach i chcemy, aby nasz reżim sanitarny sprawdził się również w kolejnych etapach “odmrażania” polskiego żużla. Nie pozostaje nam nic innego, jak przygotowywać się do rozpoczęcia treningów, a następnie rozgrywek PGE Ekstraligi – powiedział Wojciech Stępniewski, prezes PGE Ekstraligi.

 

F1:

Dmitry Mazepin jest zainteresowany przejęciem udziałów w Renault, które przez kryzys związany z pandemią koronawirusa może zniknąć z Formuły 1. W taki sposób Rosjanin mógłby wprowadzić do królowej motosportu swojego syna – Nikitę. Czarne chmury zawisły nad Renault. Rząd Francji, posiadający 15 proc. akcji zespołu, głośno mówi o trudnej sytuacji motoryzacyjnego giganta. Minister finansów nie wyklucza nawet “zniknięcia z powierzchni” firmy. Według “La Gazzetta dello Sport” “ratownikiem” Renault może zostać rosyjski miliarder – Dmitrij Mazepin. Biznesmen chce wejść w świat królowej motosportu, by wesprzeć swojego syna, Nikitę, który w przeszłości był kierowcą testowym Force India.  21-latek wciąż jednak nie ma superlicencji, umożliwiającej występy w wyścigach F1. Koniecznym warunkiem do przejęcia Renault przez jego ojca, byłby więc udany sezon Rosjanina w Formule 2.  Włoskie media informują, że Renault może wspomóc również inny młody kierowca – Guan Zhou. Chińczyk zagwarantowałby francuskiej firmie ok. 20 mln euro dzięki swoim sponsorom. W tej sytuacji problemem również jest brak superlicencji u 20-latka. W ostatnim czasie Renault łączyło się z wielkim transferem – Sebastiana Vettela bądź Fernando Alonso. Ze względu na cięcia podpisanie kontraktu z jednym z byłych mistrzów świata wydaje się jednak mało realne. Przypomnijmy, że w 2021 r. Daniel Ricciardo przenosi się do McLarena i w zespole będzie wolne miejsce dla jednego z kierowców.

 

Boks:

Artur Szpilka źle znosi brak treningów i w pewnym momencie ogłosił, że wpadł w depresję. Pięściarz jednak za kilka dni wróci na salę i rozpocznie współpracę z Andrzejem Liczikiem. Kilka tygodni temu Artur Szpilka przyznał, że zmaga się z depresją. Pięściarz mówił, że przyczyniło się do tego kilka czynników, a jednym z nich jest brak treningów. 31-latek jednak niedługo odzyska radość. “Szpila” ma za sobą operację barku, więc na razie będzie musiał być ostrożny. Na salę treningową jednak wróci już za kilka dni.  Szpilka jeszcze w tym roku chce wrócić do ringu. Rywalem prawdopodobnie będzie Sergiej Radczenko, którego ostatnio pokonał w kontrowersyjnych okolicznościach. Wszystko jednak zależy od tego, czy nie będzie zdrowotnych komplikacji.

 

LA:

Po dwuletniej przerwie Marit Bjoergen zapowiedziała powrót do sportu. Norweska biegaczka nie zamierza już startować w zawodach Pucharu Świata. Interesują ją biegi długodystansowe. Norweżka dwa lata temu podjęła decyzję o zakończeniu kariery. Marit Bjoergen długo nie wytrzymała w tym postanowieniu. Wybitna biegaczka narciarska zapowiedziała powrót do sportu. Jej głównym celem jest występ w przyszłorocznym Biegu Wazów. To jeden z najbardziej prestiżowych biegów świata. Zawodnicy mają do pokonania 90 kilometrów. W 2015 roku wygrała go Justyna Kowalczyk.  Bjoergen to jedna z najwybitniejszych biegaczek narciarskich w historii. Przez lata toczyła wyrównane boje z Justyną Kowalczyk. Norweżka zdobyła 15 medali olimpijskich: osiem złotych, cztery srebrne i trzy brązowe. Jest 26-krotną medalistką mistrzostw świata. Bjoergen wraz z Therese Johaug trafiły do zespołu długodystansowego i będą przygotowywać się do startu w największych biegach narciarskich świata. Jak informuje telewizja NRK, obie zawodniczki mają w planach także występ w 70-kilometrowym biegu Marcialonga.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *