Piłka nożna:

Bayern Monachium pokonał Eintracht Frankfurt 5:2 (2:0) i utrzymał czteropunktową przewagę w tabeli Bundesligi nad Borussią Dortmund. Jednego z goli dla ekipy mistrza Niemiec strzelił Robert Lewandowski.  Trudno nie mieć wrażenia, że Bayern przez drugi mecz po odmrożeniu rozgrywek “przejechał” nie wrzucając choćby “czwórki”, nie wspominając nawet o “piątce”. – Wiedzieliśmy teoretycznie, czego się spodziewać. Jednak będziemy potrzebować jeszcze z jeden, dwa mecze do tego, żeby się przyzwyczaić. A potem powinno być już z górki – mówił nam po meczu z Unionem Robert Lewandowski. I rzeczywiście, w sobotę z Eintrachtem długi czas było solidnie, przez moment chaotycznie, ale to wciąż nie był najlepszy możliwy Bayern. Dla zespołu z Monachium najważniejsze jednak, że udało się zdobyć trzy punkty.

 

Po 27. kolejce Bundesligi mamy kilka zmian w układzie tabeli. RB Lipsk powraca na podium, coraz więcej zespołów chce walczyć o Ligę Europy. Z kolei na dole wciąż trwa zażarta walka o utrzymanie. W niedzielę odbyły się trzy spotkania 27. kolejki Bundesligi. W pierwszym Schalke 04 Gelsenkirchen nie miało żadnych szans u siebie w starciu z FC Augsburg i przegrało 0:3. W drugim RB Lipsk rozgromiło na wyjeździe 1.FSV Mainz 05 aż 5:0, a hat-tricka ustrzelił Timo Werner. W ostatnim spotkaniu tej serii gier 1.FC Koeln wyrwało w końcówce punkty Fortunie Duesseldorf  i zremisowało 2:2. Rozstrzygnięcia w ten weekend spowodowały zmiany w tabeli. Na czele dalej Bayern Monachium  z czteropunktową przewagą nad Borussią Dortmund, ale na podium wrócił RB Lipsk. “Czerwone byki” zrzuciły z niego Bayer 04 Leverkusen. Poza czwórką, która ma gwarantowane miejsce w Lidze Mistrzów, jest w tej chwili Borussia M’gladbach. Walka o szóste miejsce, które daje prawo gry w eliminacjach do Ligi Europy, może być jeszcze bardziej zacięta. Porażki odnieśli główni kandydaci do gry w LE – VfL Wolfsburg  (0:2 z BVB), SC Freiburg (0:1 z Werderem Brema) i Schalke. Dzięki temu zbliżyły się do nich TSG 1899 Hoffenheim (remis 2:2 z SC Paderborn 07), Koeln i Hertha Berlin  (wygrana 4:0 z 1.FC Union Berlin).  Z kolei na dole wciąż bezpieczne nie są Eintracht Frankfurt i Mainz – mają minimalną przewagę nad Fortuną, która zajmuje miejsce barażowe. Szansę na utrzymanie wciąż mają ostatnie Werder i Paderborn. Następna kolejka odbędzie się w dniach 26-27 maja. W tej serii gier mamy prawdziwy hit – Der Klassiker, czyli mecz Borussii Dortmund z Bayernem Monachium.

 

Angielskie media donoszą o problemach finansowych Southampton FC, które wynikają z pandemii koronawirusa. Niewykluczone, że klub będzie zmuszony do wyprzedaży piłkarzy. Dziennikarze na liście transferowej umieszczają m.in. Jana Bednarka. “The Sunday Mirror” poinformował o kłopotach finansowych Southampton FC, klubu, w którym na co dzień występuje Polak Jan Bednarek. Dziennikarze wymienili pięciu piłkarzy, którzy latem być może odejdą z klubu. Wszystko przez pandemię koronawirusa, która mocno wpłynęła na budżet “Świętych”.  Na liście jest m.in. reprezentant Polski, który przed przerwaniem rozgrywek był podstawowym piłkarzem Southampton FC. Wystąpił w 27 meczach i zdobył jedną bramkę.

 

Władze angielskiego AFC Bournemouth potwierdziły jeden przypadek zakażenia koronawirusem u piłkarza tego klubu. Nazwiska zawodnika nie ujawniono. To kolejny przypadek zakażenia koronawirusem u piłkarza Premier League. Wcześniej chorobę COVID-19 wykryto u zawodników Watford FC. Angielskie kluby wznowiły treningi, ale wciąż nie wiadomo, kiedy dojdzie do powrotu rozgrywek ligowych.

 

Drugi mecz i drugi gol po restarcie Bundesligi. Robert Lewandowski razem z Ciro Immobile jest liderem europejskiej klasyfikacji Złotego Buta.  Gola nr 27 w obecnym sezonie Bundesligi zdobył Robert Lewandowski. W sobotnim starciu z Eintrachtem Frankfurt głową pokonał bramkarza i dzięki temu dopadł Ciro Immobile. Włoch od ponad dwóch miesięcy nie może poprawić swojego dorobku, ponieważ Serie A cały czas nie wznowiła rozgrywek. Mocno przyśpieszył za to Timo Werner. Napastnik RB Lipsk miał dotychczas słaby 2020 rok, ale w niedzielę pokazał, że wciąż liczy się w walce o koronę króla strzelców Bundesligi oraz zwycięstwo w europejskim bucie. Niemiecki napastnik ustrzelił hattrick w meczu z Mainz i ma już 24 gole na koncie – o trzy mniej niż Lewandowski.

 

Jeśli nie on, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy? – pytają całe piłkarskie Niemcy, bo Robert Lewandowski może dokonać niemożliwego i pobić rekord Gerda Muellera. – Po raz pierwszy faktycznie wierzę, że to może się udać – mówi Karl-Heinz Rummenigge. Przez blisko pół wieku ustanowiony w sezonie 1971/72 przez Gerda Muellera rekord 40 zdobytych bramek wydawał się nieosiągalny dla nikogo. Nawet sam “Bomber” nie zbliżył się już do takiego wyniku, nie mówiąc o innych wybitnych snajperach jak Karl-Heinz RummeniggeRudi VoellerJuergen KlinsmannUlf Kirsten czy Miroslav Klose. Tymczasem w tym sezonie niemożliwego może dokonać Robert Lewandowski. I to w momencie, gdy na Bundesligę skierowane są oczy całego spragnionego futbolu świata. “Lewy” od lat zazdrościł popularności Premier League czy Primera Division i domagał się większej atencji. W końcu dostał publikę, na jaką zasłużył jako najlepszy napastnik świata, więc… teraz albo nigdy!

 

Javier Tebas, prezes La Liga, zdradził, kiedy może zostać rozegrany pierwsze spotkanie po wznowieniu rozgrywek z powodu pandemii koronawirusa. 11 czerwca na boisku mają pojawić się piłkarze Sevilla FC i Realu Betis. Początek planowany jest na 22:00.  W sobotę 23 maja odbyła się oficjalna konferencja prasowa, na której premier Hiszpanii – Pedro Sanchez wyraził zgodę na powrót Primera Division. Zgodnie z jego słowami, liga może ruszyć już 8 czerwca.

 

Według ostatnich doniesień medialnych sytuacja finansowa w Barcelonie pogorszyła się z powodu pandemii koronawirusa. To sprawia, że jedynie sześciu graczy może być pewnych pozostania w drużynie. Do tego grona należą Lionel MessiAntoine GriezmannGerard PiqueFrenkie De JongMarc-Andre ter Stegen oraz Ansu Fati. Pozostali piłkarze są mocno zaniepokojeni tą sytuacją. W Primera Division do rozegrania pozostało 11 kolejek. Aktualnie FC Barcelona prowadzi w tabeli z dorobkiem 58 punktów. Drugi jest Real Madryt (56 pkt), a trzecia Sevilla FC (47 pkt).

 

Juventus Turyn stara się o pozyskanie Arkadiusza Milika z SSC Napoli. W grę wchodzi 40-50 milionów euro albo włączenie w transakcję innych zawodników.  Włoski gigant negocjuje z Aurelio De Laurentiisem, z którym rozmowy nie są łatwe. Juventus Turyn oferuje gotówkę, “Tuttosport” informuje o 40-50 milionach euro. W grę wchodzą także trzej piłkarze, którzy mogliby pójść do Napoli. Chodzi o Romero, Rolando Mandragorę oraz Lucę Pellegriniego. Pierwszy z nich jest na wypożyczeniu w Genui, drugiego Juventus może wykupić z Udinese, natomiast ten ostatni ma wrócić do Turynu z Cagliari. Kontrakt Arkadiusza Milika z Napoli wygasa w 2021 roku, więc jeżeli jego umowa nie zostanie przedłużona, to korzystniej dla De Laurentiisa byłoby sprzedać Polaka. Włosi donoszą, że atmosfera między klubem i piłkarzem jest bardzo napięta.

 

Prezes Lokomotiwu Moskwa mówi wprost, że klub jest w trudnej sytuacji i będzie musiał pozbyć się co najmniej ośmiu piłkarzy. Za drogi w utrzymaniu jest na przykład Grzegorz Krychowiak. Lokomotiw Moskwa do tej pory był jednym z największych krezusów w rosyjskiej ekstraklasie. Kryzys wywołany pandemią koronawirusa jednak to zmieni. Już wiadomo, że umowa z głównym sponsorem, którym są państwowe koleje, zostanie zmniejszona. To wymusza na działaczach wprowadzenie wariantu oszczędnościowego. Niedawno zmieniono trenera i w miejsce Jurija Semina przyszedł Marco Nikolić. Teraz cięcia dotkną zespół.  Możliwe, że podczas letniego okna transferowego z klubem pożegna się Grzegorz Krychowiak. Prezes Lokomotiwu mówi wprost, że Polak jest za drogi. Już wcześniej mówiło się, że wśród zawodników na sprzedaż jest także Maciej Rybus. Możliwe zatem, że za chwilę w moskiewskim klubie nie będzie żadnego Polaka.

 

Pod koniec maja duńska ekstraklasa wróci do gry. Na unikatowe rozwiązanie zdecydował się klub AGF Aarhus. Kibice tej drużyny będą mogli wirtualnie “zasiąść” na trybunach podczas meczów.  W czwartek 28 maja duńskie kluby rozegrają pierwsze spotkania po przerwie. Tego dnia AGF Aarhus podejmie Randers FC. W Danii, podobnie jak w polskiej i niemieckiej ekstraklasie, mecze będą rozgrywane przy pustych trybunach.  Na stadionie w Aarhus nie będzie jednak zupełnie pusto. Przy boisku zostaną ustawione specjalne telebimy, na których w trakcie spotkania piłkarze zobaczą wspierających ich kibiców… zza ekranu komputera.  Jak poinformował portal agf.dk, za pośrednictwem aplikacji Zoom nastąpi połączenie “na żywo” z fanami siedzącymi w domu i oglądającym spotkanie na ekranie komputera. Żeby trafić na telebim, kibice muszą poprosić o tzw. darmowy bilet i wybrać jeden z 22 sektorów na którym będzie telebim i zostaną pokazani.  W Danii rozgrywki ekstraklasy zawieszono po 24 kolejkach. Drużyna AGH Aarhus zajmuje 3. miejsce w tabeli.

 

Islandczycy dumnie ogłosili, że pokonali koronawirusa i wracają do gry z kibicami na trybunach. 13 czerwca ruszy pierwsza kolejka islandzkiej ekstraklasy, tydzień później rozpoczną się mecze niższych ligi. Od początku roku na wyspie potwierdzono 1803 przypadki zakażeń.  W wyniku choroby COVID-19 zmarło na wyspie dziewięciu Islandczyków. Dziesiąta ofiara to turysta z Australii. Sytuacja związana z pandemią jest niemal całkowicie opanowana. Większość zakażonych wyzdrowiała, chore pozostały tylko dwie osoby. Rząd już szykuje się do odmrażania turystyki. Chce zwolnić przyjezdnych z 14-dniowej kwarantanny i robić im darmowe testy od razu na lotnisku lub promie.  Islandczycy od razu będą mogli wejść na stadiony i dopingować swoje kluby. Pierwsze kolejki mają odbyć się z liczbą widzów ograniczoną do 1000. Stadiony będą podzielone na strefy. Podobne rozwiązanie zastosowano na Wyspach Owczych. Z kolei w lipcu planowane jest wpuszczanie już nawet 2000 osób.

 

Czy pionierami w przywracaniu obecności kibiców na trybunach okażą się Serbowie? Crvena Zvezda chce zorganizować mistrzowską fetę na swoim stadionie. Może jej w tym pomóc wstawiennictwo prezydenta kraju Aleksandara Vucicia. Ekipa Dejana Stankovicia mistrzostwo może sobie zapewnić już w najbliższy piątek, jeśli pokona Rad Belgrad. Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu Czerwona Gwiazda ma 11 punktów przewagi nad drugim w tabeli Partizanem. W Belgradzie wierzą, że do piątku mogłoby się udać zrobić pewien “wyłom” w zakazie wejścia kibiców na stadiony. I to mimo, że w całym kraju nadal obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób.  Kierownictwu klubu marzy się wpuszczenie na trybuny 4-5 tysięcy osób, którzy wypełniliby belgradzką Marakanę w ok. jednej dziesiątej ogólnej pojemności. Oczywiście, przy zachowaniu zasad dystansu społecznego, czyli odpowiednich odległości między kibicami. W założeniu, mieliby to być jedynie posiadacze karnetów. Co ciekawe, w takim przypadku kibice wcale nie mieliby oglądać meczu na żywo. Spotkanie ich ukochanej drużyny odbędzie się bowiem na stadionie Radu, w innej dzielnicy stolicy. Jak podaje portal nova.rs, chodzi o to, by mogli wspólnie obejrzeć mecz na telebimie i ewentualnie świętować razem obronę tytułu. Dodatkowo, byłaby to okazja do celebracji rocznicy wygrania przez belgradzki klub Pucharu Europy (poprzednika Ligi Mistrzów) w 1991 roku.  Nawet jeśli śmiały plan Crvenej Zvezdy się nie powiedzie, to w klubie mają nadzieję, że częściowy powrót kibiców na trybuny może stać się rzeczywistością jeszcze w tym sezonie. Kilka dni temu kapitan zespołu Milan Borjan dywagował o możliwości świętowania z kibicami tytułu na stadionie pod sam koniec rozgrywek.

 

Tydzień temu nastąpił spadek, ale w ostatniej kolejce frekwencja znów wzrosła i to skokowo! Niepełną 10. kolejkę ligi białoruskiej oglądało z trybun ponad 7,6 tys. widzów.  W 9. serii stadiony w ekstraklasie naszych wschodnich sąsiadów odwiedziło 4 tys. sympatyków futbolu. Teraz ta liczba była już niemal dwukrotnie większa. Zdecydowanie największą widownię zgromadziło środowe starcie Dinama Brześć z BATE Borysów (1:3). Z wysokości trybun obejrzało je 4320 osób.  Na pozostałych sześciu potyczkach frekwencja nie przekraczała kilkuset widzów.

 

Koszykówka:

Szefowie ligi NBA zastanawiają się nad sposobem dokończenia sezonu 2019/20. W tej sprawie wysłano ankietę do wszystkich 30 zespołów, aby poznać ich zdanie w tym temacie. Branych pod uwagę jest kilka opcji, m.in. zaproszenie do parku Walta Disneya – to bowiem najprawdopodobniej tam odbywać się będą mecze – jedynie tych ekip, które przed zawieszeniem sezonu plasowały się na ośmiu pierwszych miejscach tak w konferencji wschodniej, jak i zachodniej, aby od razy przystąpić do fazy play-off. Ale to nie jedyna rozważana możliwość. Inne to zorganizowanie turnieju (generalnym managerom dano do wyboru kilka opcji co do formatu i liczy ekip) lub zaproszenie wszystkich drużyn i dokończenie najpierw sezonu zasadniczego, ale z liczbą maksymalnie 72 lub 76 spotkań, po czym rozpoczęłyby się PO. Ta opcja nie każdemu może być jednak na rękę, gdyż zwiększa ryzyko związane z koronawirusem.

 

Kendrick Perkins w dosadny sposób wypowiedział się o serialu “The Last Dance”. – Dokument powstał po to, aby ukazać wielkość Michaela Jordana, ale nie było trzeba przy tym krytykować innych ludzi – zaznaczał mistrz NBA z 2008 roku.  Serial “The Last Dance” zachwycił fanów na całym świecie, ale nie wszystkim, których dokument ESPN osobiście dotyczył, się spodobał. Byli koledzy Michaela Jordana z Chicago Bulls mają do niego pretensje za to, w jaki sposób przedstawiono niektóre wydarzenia. Ich zdaniem wiele tematów zostało dodatkowo poruszonych zupełnie niepotrzebnie, a nie wszystkie historie są zgodne z prawdą.  – Michael Jordan złamał wszystkie niepisane zasady zawodników, które można sobie wyobrazić. Chodzi mi o rzeczy, które mówił. To, że Scott Burrell imprezował, co noc. Chodzi o to, co powiedział o Grancie. O to, że wszyscy zażywali narkotyki, ale nie on. I potem serial zranił też Scottiego Pippena. Ludzie patrzą dziś na niego, jak na samolubną osobę – zaznaczał Kendrick Perkins.

 

To już ostateczna decyzja: Euroliga i EuroCup w sezonie 2019/2020 już nie powrócą. Najlepsze koszykarskie rozgrywki w Europie zostały odwołane. Nowe mają wrócić do życia w październiku. – Po analizie wszystkich możliwych opcji zarząd podjął decyzję o odwołaniu sezonu 2019/2020 w Eurolidze i EuroCupie – czytamy w oficjalnym komunikacie.  Z dokumentu tego dowiadujemy się również, że w związku z niedokończeniem rozgrywek nie będzie wyłoniony mistrz.  Nowy sezon w Eurolidze i EuroCup ma rozpocząć się odpowiednio 1 października i 30 września. W tych pierwszych rozgrywkach udział weźmie 18 zespołów. Miejsce w EuroCupie pewne ma ośmiu tegorocznych ćwierćfinalistów – pozostała szesnastka wyłoniona zostanie na podstawie tabel ligowych. Warto dodać, że na chwilę zawieszenia rozgrywek na czele Euroligi był Anadolu Efes Stambuł z bilansem 24 zwycięstw i 4 porażek. To między innymi wielki lider zespołu Shane Larkin – za pomocą mediów społecznościowych – mocno protestował, żeby nie wznawiać rozgrywek.

 

Wyjaśnia się przyszłość Stelmetu Enea BC w kontekście europejskich pucharów w sezonie 2020/2021. Mistrzowie Polski na pewno nie zagrają w EuroCupie. Wszystko wskazuje na to, że zespół Żana Tabaka ponownie wystąpi w lidze VTB.  W klubie przeanalizowano wszystkie “za” i “przeciw” i ostatecznie zdecydowano o nieprzystępowaniu do składania wniosku. – Jesteśmy zaszczyceni, że otrzymaliśmy zaproszenie, ale nie jesteśmy w stanie przygotować dokumentów do rozgrywek EuroCup. Mamy za dużo otwartych spraw, żeby już w tym momencie podjąć decyzję – mówi Janusz Jasiński w rozmowie z “Radiem Zielona Góra”. Zielonogórzanie mają przepustkę do gry w fazie grupowej Basketball Champions League. Sęk w tym, że władze BCL na razie myślą, jak zakończyć obecny sezon. Niewykluczone, że pięciokrotni mistrzowie Polski czekać nie będą i już niedługo zwiążą się z ligą VTB. Zwłaszcza, że Rosjanie przedstawili konkretne analizy finansowe.

 

Hokej:

Związek Zawodników NHL (NHLPA) poparł w głosowaniu pomysł wznowienia rozgrywek z udziałem 24 drużyn. To krok w kierunku powrotu ligi do gry, ale szczegóły wymagają jeszcze dopracowania. Obecnie “na stole” w rozmowach ligi z klubami i przedstawicielami zawodników jest projekt dopuszczenia do gry 24 drużyn, z których większość musiałaby jednak najpierw rywalizować w eliminacjach o prawo wystąpienia w zasadniczej części play-offów złożonej prawdopodobnie jak zawsze z 16 zespołów. Według wcześniejszych nieoficjalnych informacji wszystkie strony dyskutowały o projekcie, w którym bezpośrednio do play-offów wchodzą po 4 drużyny z najwyższą średnią punktów na mecz z obu konferencji, a ekipy z miejsc 5-12 na Wschodzie i Zachodzie grają między sobą o awans do 1/8 finału Pucharu Stanleya. W tej wersji w konferencji wschodniej bezpośredni awans uzyskałyby drużyny: Boston Bruins, Tampa Bay Lightning, Washington Capitals oraz Philadelphia Flyers. Pary eliminacji miałyby wyglądać następująco (w nawiasach miejsca w tabeli według średniej punktów na mecz w momencie przerwania rozgrywek):

Pittsburgh Penguins (5) – Montréal Canadiens (12)

Carolina Hurricanes (6) – New York Rangers (11)

New York Islanders (7) – Florida Panthers (10)

Toronto Maple Leafs (8) – Columbus Blue Jackets (9)

W konferencji zachodniej bezpośrednio awansowałyby ekipy: St. Louis Blues, Colorado Avalanche, Vegas Golden Knights i Dallas Stars. W eliminacjach rywalizacja odbywałaby się w parach:

Edmonton Oilers (5) – Chicago Blackhawks (12)

Nashville Predators (6) – Arizona Coyotes (11)

Vancouver Canucks (7) – Minnesota Wild (10)

Calgary Flames (8) – Winnipeg Jets (9)

Według tej koncepcji w zasadniczej części nie byłoby ponownego rozstawiania drużyn, biorąc pod uwagę ich dorobek z sezonu regularnego, a obowiązywałaby wcześniej przygotowana drabinka. Tym samym zespół z miejsca 1. w każdej konferencji trafiałby na zwycięzcę pary 8-9, z 2. na zwycięzcę 7-10 itd. Wiadomo jednak, że ta opcja budziła kontrowersje wśród zawodników. Wczorajsze pozytywne dla dalszych negocjacji głosowanie nie oznacza, że ten format play-offów został w takiej wersji zaakceptowany.

 

Udział Podhala Nowy Targ w kolejnym sezonie Polskiej Hokej Lidze jest zagrożony. Jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów zmaga się z dużymi problemami finansowymi.  “Dziennik Sport” poinformował, że przedstawiciele “Szarotek” nie wzięli udziału w żadnej z wideokonferencji zorganizowanych przez Polską Hokej Ligę. W poprzednim sezonie Podhale Nowy Targ zajęło 5. miejsce po przegranej w ćwierćfinale z GKS-em Katowice.  Władze PHL mają nadzieję, że sezon 2020/21 uda się zainaugurować 13 września. Nie wiadomo jednak, czy do rywalizacji przystąpią wielokrotni mistrzowie Polski. Klub zmaga się z zaległościami finansowymi względem swoich hokeistów i innych podmiotów.  – Przez dwa ostatnie sezony pozbywano się lekką ręką wychowanków, zastępując ich wątpliwej jakości obcokrajowcami, którym płacono 300, 400 euro, ale… tygodniowo. Młodzież została wysyłana na trybuny i była mocno sfrustrowana. Nie wykluczam czarnego scenariusza, choć i mnie trudno sobie wyobrazić ligę bez Podhala – powiedział informator “Dziennik Sport”.  Prezes Podhala, Marcin Jurzec, na razie odmówił komentarza w sprawie aktualnej sytuacji klubu.

 

Tenis:

Guy Forget, dyrektor Roland Garrosa, powiedział, że turniej powinien rozpocząć się pod koniec września bądź na początku października. – Ale wciąż jest jeszcze za wcześnie, by to ogłosić – zastrzegł.  W niedzielę miał rozpocząć się wielkoszlemowy Roland Garros. Jednak został przełożony z powodu pandemii koronawirusa. Nowym, wciąż niepotwierdzonym, terminem turnieju jest 20 września – 4 października, lecz pojawiły się nieoficjalnie doniesienia, że start nastąpi jeszcze o tydzień później. Pytań dotyczących Rolanda Garrosa 2020 jest dużo. Na część z nich starał się udzielić odpowiedzi Guy Forget, dyrektor turnieju, który na antenie radia Europe 1 podkreślił, że są czynione działania, aby impreza doszła do skutku. Roland Garros może się więc rozpocząć kilkanaście dni po zakończeniu innego turnieju wielkoszlemowego, US Open, który jest zaplanowany w dniach 31 sierpnia – 13 września. – Nowy Jork jest w trudniejszej sytuacji w związku z koronawirusem niż my. Oni też próbują rozwiązać problemy organizacyjne – powiedział Forget.

 

Organizatorzy US Open coraz mocniej rozważają scenariusz, by przeprowadzić turniej za zamkniętymi drzwiami. Taki wariant nie podoba się wielu tenisistom. Negatywnie do niego odnieśli się byli mistrzowie imprezy. Marin Cilićtriumfator z sezonu 2014, stwierdził, że “przypominałoby to mecze treningowe”. Z kolei Roger Federer, zwycięzca z lat 2004-08, powiedział: – Nie wyobrażam sobie gry na pustym stadionie i mam nadzieję, że to się nie wydarzy. Jedynym tenisistą, który dostrzega pozytywy ewentualnego rozegrania US Open za zamkniętymi drzwiami, jest Daniel Evans. Brytyjczyk, aktualnie 28. gracz świata, stwierdził, że byłoby to godne zapamiętania wydarzenie dla historii całego sportu.

 

Władze Brytyjskiego Związku Tenisowego (LTA) planują przywrócenie mistrzostw kraju. Ostatnia edycja turnieju została rozegrana w 2002 roku.  Wimbledon został odwołany z powodu pandemii koronawirusa, jednak to nie oznacza, iż w tym roku w Wielkiej Brytanii nie będzie żadnego turnieju. Władze Brytyjskiego Związku Tenisowego (LTA) mają zamiar przywrócić mistrzostwa kraju. Jak podał portal BBC, turniej ma zostać rozegrany jesienią w warunkach halowych. Rywalizacja ma odbywać się wśród tenisistów, tenisistek, juniorów i graczy na wózkach. Na starcie mogą pojawić się największe brytyjskie gwiazdy – Andy MurrayDaniel EvansJohanna Konta i Heather Watson.  Brytyjczycy są kolejną nacją, która w związku z zawieszeniem cyklów ATP, WTA i ITF chce przywrócić mistrzostwa kraju. Taki sam pomysł mają również Włosi.

 

Roger Federer został ambasadorem “Vencendo Juntos” – akcji charytatywnej, dzięki której pomoc otrzyma co najmniej 35 tys. brazylijskich rodzin najmocniej dotkniętych kryzysem związanym z pandemią koronawirusa.  Roger Federer dołączył do akcji “Vencendo Juntos” (“Wygrajmy Razem”) dzięki Gustavo Kuertenowi. Najlepszy brazylijski tenisista w historii, trzykrotny mistrz wielkoszlemowy i były lider rankingu, jest jedną z głównych twarzy kampanii. – Kiedy do mnie zadzwoniłeś, pomyślałem: “Skoro dzwoni Guga, jestem gotowy, by pomóc” – mówił Federer w łączeniu internetowym z Kuertenem na antenie stacji Globo. – Byłeś jednym z moich ulubionych tenisistów i jednym z bardziej otwartych facetów w rozgrywkach. Gdy wchodziłem do touru, okazywałeś mi sympatię, co było dla mnie bardzo ważne. Dziękuję ci za to. Dlatego jestem tutaj i bardzo chętnie pomogę.

 

Z powodu deszczu nie udało się dokończyć pokazowego turnieju UTR Pro Match Series w West Palm Beach. Rozegranych zostało tylko pięć z ośmiu zaplanowanych meczów. Biorąc pod uwagę zakończone spotkania najlepiej spisała się Alison Riske.  Dwa tygodnie temu w UTR Pro Match Series w West Palm Beach rywalizowali mężczyźni. Zwycięzcą został Reilly Opelka. W turnieju wziął udział Hubert Hurkacz, który zajął trzecie miejsce. Tym razem grały kobiety i pokazowej imprezy nie udało się dokończyć. Deszcz dał o sobie znać w sobotę, gdy nie odbył się trzeci set spotkania Ajli Tomljanović z Danielle Collins. Zwyciężczyni tego starcia w niedzielę w finale miała zmierzyć się z Alison Riske, a przegrana zagrać z Amandą Anisimovą o trzecie miejsce.  Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych w niedzielę nie udało się wznowić rywalizacji. Organizatorzy postanowili zakończyć turniej bez wyłonionej oficjalnej mistrzyni. Biorąc pod uwagę zakończone mecze najlepiej wypadła notowana na 19. miejscu w rankingu WTA Alison Riske, która jako jedyna odniosła dwa zwycięstwa. Turniej odbywał się bez udziału kibiców oraz bez sędziów liniowych i dzieci do podawania piłek. Z powodu pandemii koronawirusa imprezy na poziomie WTA, ATP i ITF są zawieszone do końca lipca. Od kilku tygodni planowane są zawody towarzyskie z zachowaniem ścisłych reguł sanitarnych. W dniach 26-28 maja na kortach Sparty w Pradze odbędzie się turniej o Puchar Prezesa Czeskiego Związku Tenisowego (CTS), z udziałem m.in. Petry Kvitovej.

 

F1:

Monza to kolejny obiekt sportowy, który w dobie pandemii koronawirusa postanowił zmienić swoje oblicze. Słynny tor wyścigowy lada moment zamieni się w ogromne kino samochodowe. Aby obejrzeć film na jego terenie, wystarczy zapłacić 10 euro.  W normalnych okolicznościach Monza szykowałaby się do przyjęcia Formuły 1 we wrześniu i organizowała prywatne eventy. Tyle że pandemia koronawirusa uniemożliwiła torowi funkcjonowanie i pozbawiła sporej ilości dochodu. Dlatego zarządcy Monzy musieli wymyślić nowy sposób na zarabianie gotówki. Tak zrodziła się idea kina samochodowego. Ponieważ we Włoszech, podobnie jak w Polsce, kina ciągle pozostają zamknięte z obawy przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa, oglądanie seansów z wnętrza swojego samochodu jest bezpieczną formą rozrywki.  Kino samochodowe na torze Monza działać będzie od połowy czerwca do końca sierpnia. W zależności od potrzeb, jego powierzchnia będzie liczyć od 2 do 13 tysięcy metrów kwadratowych. Kino zostanie zamknięte pod koniec sierpnia z powodu przygotowań do wyścigu Formuły 1, który odbędzie się bez udziału publiczności. Niewykluczone jednak, że później znów zacznie działać.

 

Zmiany na szczycie władzy w Aston Martinie. Andy Palmer żegna się z funkcją dyrektora generalnego firmy. Jego następcą zostanie Tobias Moers, obecny szef działu AMG w Mercedesie. Decyzje firmy mogą też wstrząsnąć światem Formuły 1.  Jak poinformował “Financial Times”, we wtorek dojdzie do trzęsienia ziemi w Aston Martinie. Z rolą dyrektora generalnego pożegna się Andy Palmer, a jego następcą zostanie Tobias Moers. Do tej pory Moers szefował działem AMG w Mercedesie. Gazeta poprosiła Palmera o komentarz do zmian, ale Brytyjczyk odmówił udzielenia jakichkolwiek wypowiedzi. Rzecznik prasowy Aston Martina stwierdził jedynie, że firma “dokonuje przeglądu swojej kadry zarządzającej”. “Kolejne komunikaty zostaną opublikowane we właściwym momencie” – dodano w oświadczeniu. Palmer nadzorował Aston Martina od roku 2014 i początkowo brytyjska firma osiągała sukcesy, ale w zeszłym roku sytuacja się zmieniła. Producent sportowych i luksusowych samochodów zaczął generować ogromne straty, wartość jego akcji spadła o 90 proc. W efekcie nowym właścicielem Aston Martina został Lawrence Stroll i to kanadyjski miliarder pociąga teraz za sznurki.

 

Kierowcy mocno zaangażowali się w rozmowy z Formułą 1 na temat wznowienia sezonu w Austrii i procedur obowiązujących na Red Bull Ringu. – Chodziło o dyskusję i zrobienie burzy mózgów – zdradza Alex Wurz, prezes Stowarzyszania Kierowców F1.  Formuła 1 ma wznowić rywalizację w lipcu w Austrii. To ciągle nie jest oficjalna wiadomość, bo los zawodów na Red Bull Ring zależy od decyzji rządu Austrii. Ten otrzymał już kompletną dokumentację i zapoznaje się z procedurami, jakie mają obowiązywać w Spielbergu podczas zawodów F1. W tworzenie przepisów zaangażowali się nawet kierowcy F1. Na WhatsAppie założyli oni specjalną grupę, w trakcie której wymieniali się pomysłami i komentowali niektóre z proponowanych rozwiązań. Jak bowiem wiadomo, Formuła 1 w Austrii ma skoszarować cały personel. Pracownicy F1 nie będą mogli opuszczać hoteli, co dwa dni będą testowani na obecność koronawirusa.

 

Siatkówka:

Hit we włoskiej Serie A1. Klub Igor Gorgonzola Novara poinformował o podpisaniu dwuletniego kontraktu z polską atakującą Malwiną Smarzek-Godek.  Smarzek-Godek to jedna z najlepszych polskich siatkarek ostatnich lat. Od roku 2018 była zawodniczką włoskiego klubu Zanetti Bergamo. Wcześniej razem z Chemikiem Police zdobyła m.in. dwa tytuły mistrza Polski, a pierwsze kroki na ligowych parkietach stawiała w Legionovii: grała tam w latach 2014–16.  Igor Gorgonzola Novara to jeden z czołowych włoskich klubów ostatnich lat, mistrz z 2017 roku i wicemistrz w kolejnych sezonach. To także wciąż aktualny triumfator Ligi Mistrzyń (2019).

 

Boks:

Słynny bokser Mike Tyson wykluczył możliwość stoczenia walki z innym dawnym mistrzem świata wagi ciężkiej Evanderem Holyfieldem. Po 15-letniej przerwie Tyson wraca na ring i wkrótce ma zostać ogłoszony jego rywal. Pieniądze zamierza przekazać na cele dobroczynne.  – Bardzo wielu zawodników chce ze mną walczyć, nie uwierzycie, kiedy podamy ich nazwiska. W tym tygodniu poinformujemy, z kim stoczę pojedynek. Czuję się wspaniale, ważę 104 kg – stwierdził Tyson podczas audycji „Young Money Radio”. Tak jak wcześniej zapowiadał, najmłodszy w historii czempion kategorii ciężkiej zarobione pieniądze przekaże na pomoc bezdomnym i uzależnionym od narkotyków. – Kiedyś byłem w ich sytuacji i rozumiem, o co walczą. Nie wszystkim udaje się przetrwać – dodał.  O powrocie do boksu „Żelazny Mike” zakomunikował przed miesiącem. W internecie pojawiły się filmiki z jego treningów i nie brakowało opinii, że wróci do pięściarstwa jako pełnoprawny profesjonalny zawodnik. Eksperci byli pod wrażeniem formy 53-letniego Tysona (ur. 30 czerwca 1966 roku). W zawodowej karierze Amerykanin stoczył 58 walk, wygrał 50, z tego 44 przez nokaut. Rywalizował m.in. z Andrzejem Gołotą, wygrał w trzeciej rundzie, ale później komisja uznała pojedynek za nieodbyty, ponieważ Tyson był pod wpływem marihuany.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *