Poniedziałkowy entuzjazm ulotnił się równie szybko, jak się pojawił. Pretekstem znów okazała się kwestia szczepionki na Covid-19. W tle są wątpliwości co do tzw. fundamentów i ich znaczenia wobec bilionów dolarów „drukowanych” przez Rezerwę Federalną. Oficjalna wersja jest taka, że w poniedziałek indeksy na Wall Street mocno wzrosły, ponieważ pojawiła się nadzieja na skuteczną szczepionkę przeciwko Covid-19. To że oczekiwania te były w najlepszym przypadku mocno przesadzone i dalece przedwczesne, nie miało wczoraj najmniejszego znaczenia. Ale we wtorek nagle nabrało: pojawił się raport kwestionujący poniedziałkowe rewelacje z firmy Moderna. Kurs akcji Moderny runął o 10 proc., a w ślad za nim podążyły giełdowe indeksy. Dow Jones zaliczył spadek o 1,59 proc., do 24 206,86 punktów. S&P500 poszedł w dół o 1,05 proc., kończąc dzień na poziomie 2 922,94 pkt. Nasdaq stracił 0,54 proc., osuwając się do 9 185,10 pkt. Drożało za to złoto (o 0,9 proc.) oraz srebro (o 3,2 proc.), które dzień wcześniej były wyprzedawane.

 

Na Wall Street od miesiąca ścierają się dwa poglądy. „Niedźwiedzie” wskazują, że zapaść ekonomiczna jest potężna i że gospodarka nie odbuduje się przez najbliższe lata. A w związku z tym wszelkie prognozy korporacyjnych zysków należy zrewidować w dół. Nie ma więc sensu kupować akcji, gdy S&P500 wyceniany jest na 23-krotność oczekiwanych zysków spółek – czyli najwyżej od czasów bańki internetowej sprzed 20 lat. Z kolei giełdowe byki twierdzą, że wyceny nie mają znaczenia, skoro Fed lekką ręką „drukuje” biliony dolarów, które Departament Skarbu pompuje bezpośrednio w realną gospodarkę. W takim układzie wysoka inflacja jest nieuchronna i tylko głupiec „siedzi” w praktycznie nieoprocentowanych obligacjach skarbowych lub nic niepłacącej gotówce. Warto więc kupować akcje, nie zważając na ich bieżące wyceny. Ale we wtorek na rynku pojawiło się więcej niepewności względem perspektyw gospodarczych pod koniec 2020 i w 2021 roku. Teraz wiemy, że drugi kwartał jest już stracony i że trzeci przyniesie silne odbicie ze względu na bardzo niską bazę porównawczą (kwartał do kwartału poprzedniego). Ale niezmiernie trudno jest przewidzieć, co stanie się w IV kw. i w 2021 roku.

Kubeł zimnej wody na głowy optymistów wylało Kongresowe Biuro Budżetowe (CBO). Według prognoz tej instytucji w II kw. PKB Stanów Zjednoczonych skurczy się w annualizowanym tempie 37,7 proc., by rosnąć w tempie 21,5 proc. w III kw. Lecz mimo tego produkt krajowy brutto największej gospodarki świata nie powróci do poziomów z początku roku aż do końca 2021 r. CBO prognozuje, że stopa bezrobocia będzie rosła do jesieni 2020 roku. Optymizmem nie tryskał też Eric Rosengren, piastujący urząd prezesa bostońskiego oddziału Rezerwy Federalnej. Pan Rosengren powiedział, że stopa bezrobocia do końca roku zapewne pozostanie na dwucyfrowym poziomie. To także jest prognoza zakładająca bardzo niemrawe ożywienie gospodarcze w drugim półroczu. Oficjalna  proc. z 4,4 proc.  w marcu. Ale faktyczny poziom tego wskaźnika prawdopodobnie jest bliższy 20 proc.

 

Mimo, że jeszcze kilka tygodni temu ropa naftowa w niektórych częściach świata przypominała odpady przemysłowe, za które trzeba było płacić ludziom, aby je zabrali, to od pewnego czas znów zyskuje ona na wartości. Tylko od początku maja br. cena czarnego złota wzrosła już o około 70 proc. Wybuch pandemii i wprowadzony z jej powodu lockdown największych światowych gospodarek doprowadził do niemal skokowego spadku popytu na ropę, co w naturalny sposób znalazło swoje odzwierciedlenie w równie dynamicznym spadku jej notowań. Wydarzenia te zmusiły producentów do ograniczenia wydobycia, co pomogło przywrócić równowagę na rynku i w konsekwencji przyniosło zamierzony skutek doprowadzając do wzrostowego odbicia na notowaniach surowca.  Za wzrostem notowań ropy w najbliższym czasie przemawiać może także fakt, iż Arabia Saudyjska zakończyła swoją wojnę cenową z Rosją i przestała zalewać rynek rekordową produkcją. Zamiast tego kraje te skłoniły swoich sojuszników z OPEC+ do najgłębszych i najszybszych cięć produkcji w historii. Ponadto, amerykańskie firmy zajmujące się wydobyciem z łupków zamknęły nierentowne odwierty. Jakby tego było mało, od przyszłego miesiąca wydobycie ropy ma zostać zmniejszone o kolejne 17 milionów baryłek dziennie. Równocześnie dostrzec można już powolny wzrost popytu na ropę. Ma to oczywiście związek ze stopniowym luzowaniem obostrzeń wprowadzonych w celu walu z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. Powrót wielu gospodarek do czasu sprzed kryzysu może zając jednak długie miesiące a nawet lata. Wiele będzie zależeć także od tego, czy na jesieni pojawi się druga fala zachorowań na COVID-19.

 

Paraliż kraju spowodowany pandemią koronawirusa oraz spadające ceny ropy naftowej to dwa ciosy, które spadły na rosyjską gospodarkę. Nadchodzący kryzys ma być najgorszym załamaniem epoki Władimira Putina.  W pierwszym kwartale 2020 r. rosyjski PKB wzrósł o 1,6 proc. względem pierwszego kwartału 2019 r. – podał we wstępnym odczycie urząd statystyczny Rosstat. To wynik gorszy od odnotowanego w ostatnim kwartale 2019 r. (2,1 proc.) oraz poniżej prognoz ministerstwa gospodarki (1,8 proc.). Przyrostu kwartalnego w I kw. 2020 r. Rosstat nie podał.  Dane te w dużej mierze dotyczą jednak okresu poprzedzającego narodową kwarantannę – dopiero w ostatnich dniach marca rosyjskie władze zdecydowały się na zamknięcie sklepów, restauracji, atrakcji turystycznych itp. Równocześnie ustanowiono powszechne dni wolne od pracy – najpierw od 30 marca do 5 kwietnia, a następnie do 11 maja. Ekonomiści mają więc pełne podstawy, by zakładać, że w obliczu tak ostrego zamrożenia życia gospodarczego, dane rosyjskim o PKB za drugi kwartał będą katastrofalnie słabe. Portal RBC.ru donosi, że według obliczeń wykonanych na podstawie danych budżetowych udostępnionych przez ministerstwo finansów, w kwietniu 2020 r. nominalna wartość PKB Rosji była o 28 proc. niższa niż w kwietniu 2019 r. Za jedną trzecią tego spadku odpowiadać miały niższe ceny ropy naftowej, za dwie trzecie „zamrożenie” gospodarki. Po uwzględnieniu zmian cen, w kategoriach realnych kwietniowy spadek rosyjskiego PKB oszacowano na 20 proc. Nadchodzący kryzys ma być także najgłębszym za czasów „panowania” Władimira Putina, który pod koniec marca obchodził 20. rocznicę zwycięstwa w wyborach prezydenckich.

 

Zakupy z poziomu aplikacji – Sklepy na Facebooku i Instagramie – nowa funkcja pojawi się na portalach społecznościowych. Użytkownicy kupią produkty prosto z portalu bez wyszukiwania sklepu w sieci lub przechodzenia do niego za pomocą linku.  Nowa opcja na Facebooku i Instagramie ma pomóc małym przedsiębiorcom, podkreśla firma. Rozwiązanie pozwoli na tworzenie sklepu na poziomie aplikacji. Dzięki temu klient nie będzie musiał przechodzić do strony sprzedawcy lub wyszukiwać po nazwie produktu oferty w sieci. Sklepy na Facebooku oraz Instagramie są na razie testowane. Instagram Shop zadebiutuje w Stanach Zjednoczonych w trakcie wakacji, zapowiada firma w opublikowanym komunikacie. Do tej pory użytkownicy, którzy chcieli kupić produkty od małych, lokalnych przedsiębiorców musieli wyszukać sklep internetowy w sieci, przejść do strony za pomocą linku lub napisać do sprzedawcy wiadomość, że są zainteresowani zakupem. Facebook oferuje możliwość wykupienia przez firmy opcji „Kup teraz”. Po kliknięciu w przycisk użytkownik jest przekierowany do strony sklepu. Sklepy na Facebooku i Instagramie mają umożliwić przedsiębiorcom zakładanie sklepu z poziomu aplikacji oraz sprzedaż w tym miejscu bez przekierowania do innej strony lub konieczności wyszukiwania jej.

 

Olbrzymie ograniczenia w przemieszczaniu się dotknęły nie tylko linie lotnicze, ale także producentów samolotów i ich serwisantów. Plan prezesa Rolls-Royce Holdings Warrena Easta zakładał stopniowe zwiększanie pensji pracowników, jednak kryzys spowodowany pandemią sprawił, że będzie to niemożliwe do zrealizowania. Brytyjski gigant zamierza zlikwidować 9000 miejsc pracy i rozważa zamknięcie części zakładów.  Zgodnie z oświadczeniem wydanym w środę, producent silników odrzutowych zredukuje zatrudnienie o 17 proc.  i zwiększy cele oszczędnościowe, aby poradzić sobie z załamaniem w ruchu lotniczym, które drastycznie skurczyło rynek lotniczy. Plany oparte są na ocenie, że rynek lotniczy szerokokadłubowych skurczy się o około jedną trzecią od  poziomów z 2019 roku, a odbicie zajmie od trzech do pięciu lat.  Rolls-Royce jest szczególnie narażony na straty, ponieważ skupia się na dużych samolotach, które będą odgrywały mniejszą rolę w globalnych flotach w miarę powracania podróży. Liczne obostrzenia i strach przed chorobą znacznie ograniczy ruch lotniczy na trasach dalekodystansowych, a prym zaczną wieść podróże wewnątrzkrajowe.  Firma zamierza dokonać ponad połowy z planowanej redukcji zatrudnienia w tym roku po konsultacjach ze związkami zawodowymi, które mogą opóźnić zwolnienia o kilka miesięcy. Główne zakłady produkujące silniki lotnicze znajdują się w Derby, Singapurze i Dahlewitz koło Berlina, a także w innych lokalizacjach – łącznie firma jest obecna w 50 krajach. Rolls-Royce musi zaoszczędzić w tym roku miliard funtów, ponieważ stoi przed największym wyzwaniem od lat 70. ubiegłego wieku, kiedy to został znacjonalizowany po rozpoczęciu likwidacji. Kwota ta zostanie teraz zwiększona do 1,3 miliarda funtów w skali roku, a w tym 700 milionów funtów z tytułu redukcji zatrudnienia.

 

Hakerzy włamali się na stronę internetową prestiżowej kancelarii adwokackiej, zajmującej się obsługą międzynarodowych celebrytów. Chodzi o nowojorską kancelarię adwokacką Grubman Shire Meiselas & Sacks. Zajmuje się ona m.in. sprawami takich gwiazd jak Elton John, Barbra Streisand, Rod Stewart, Lady Gaga, Lil Nas X, Madonna, U2 i Drake, a także Andrew Lloyd Webber, Priyanka Chopra, Robert De Niro, Sofia Vergara, LeBron James oraz Mike Tyson.  – Według amerykańskich mediów prywatne dane celebrytów zostały skradzione przez hakerów 11 maja tego roku. Wśród wykradzionych danych są prawdopodobnie wrażliwe informacje: kontrakty, niejawne porozumienia, numery telefonów i adresy mailowe oraz prywatna korespondencja. Łącznie skradziono aż 756 gigabajtów danych. BBC podaje, że za włamaniem może stać grupa REvil, działająca też pod nazwą Sodinokibi. Jako dowód opublikowano umowy kontraktowe Madonny z Live Nation dotyczące trasy koncertowej „Madame X”.  Prawdopodobnie hakerom chodzi o wymuszenie okupu na celebrytach. Nie wiadomo, czy wysłali już żądania finansowe, zarówno kancelaria jak i sami zainteresowani nie komentują sprawy. Sama kancelaria poinformowała już swoich klientów o włamaniu i wycieku danych. Zwróciła się też o pomoc do ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie.  Cyfrowy świat nam ucieka, coraz trudniej za nim nadążyć, a liczba zagrożeń tylko rośnie. Niedawno np. stalker dopadł ofiarę, analizując budynki odbite w jej oku na zdjęciu wrzuconym do sieci.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *