Piłka nożna:

Niemiecka federacja we współpracy z Bayernem Monachium chcą wykorzystać kryzys wywołany pandemią koronawirusa. Opracowywany jest plan wprowadzenia limitów płac. Po wybuchu pandemii koronawirusa wszystkie kluby piłkarskie zaczęły dokładnie liczyć pieniądze. W wielu drużynach piłkarze zgodzili się na zamrożenie pensji lub czasowe obniżki. Wszystko po to, by nie doszło do bankructw na dużą skalę. Okazuje się, że to może być początkiem rewolucji. W mediach już pojawiały się sugestie, że należy wprowadzić limity wynagrodzeń. Pensje dla piłkarzy regularnie rosną, a największe gwiazdy już zarabiają dziesiątki milionów euro rocznie. To może się zmienić za sprawą Niemieckiego Związku Piłki Nożnej (DFB), który nawiązał współpracę z Bayernem Monachium.  Niemcy opracowują konkretny plan, jak miałyby wyglądać wspomniane limity. Następnie zostanie on przedstawiony UEFA. Europejska federacja miałaby odgórnie narzucić wszystkim klubom nowe zasady. Nie dziwi, że Bayern popiera ten pomysł. Klub, w którym gra Robert Lewandowski, ma coraz większe problemy, by dorównać kroku najbogatszym drużynom z innych krajów. Wyrównanie płac mogłoby sprawić, że niemiecki gigant będzie mieć łatwiej w walce o największe gwiazdy. Na razie jednak nie wiadomo, jak miałyby wyglądać limity.

 

W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia na temat dalszej przyszłości Łukasza Piszczka w Bundeslidze. Już wcześniej “Bild” informował, że Borussia Dortmund przedłuży kontrakt z polskim obrońcą. Z kolei teraz niemiecki dziennik poinformował, że Piszczek już to zrobił i zostaje w klubie z Dortmundu!  Trzy lata temu Piszczek oświadczył, że sezon 2019/2020 będzie ostatnim w jego zawodowej karierze. Po pewnym czasie doświadczony obrońca zmienił jednak zdanie. Niespełna 35-letni zawodnik wyznał, że chciałby występować w Borussii jeszcze przez najbliższy rok. I według doniesień “Bilda” jego życzenie się spełniło! Zdaniem niemieckiego dziennika, 66-krotny reprezentant Polski już parafował nową umowę z BVB. Kontrakt ma obowiązywać do końca czerwca przyszłego roku. Oznacza to zatem, że Piszczek jeszcze co najmniej przez rok będzie grał w Borussii, której w ostatnim czasie jest kapitanem. Wiele wskazuje na to, że będzie to jego ostatni sezon w barwach Borussii.

 

Coraz więcej wskazuje na to, że Leroy Sane latem zostanie piłkarzem Bayernu Monachium. Reprezentant Niemiec ma przejąć numer na koszulce od Philippe’a Coutinho. “SportBild” ujawnił kolejne szczegóły ewentualnego transferu skrzydłowego do mistrzów Niemiec.  Według dziennikarzy, Sane zgodził się na 30-procentową obniżkę pensji, w porównaniu z tym co zarabia w Manchesterze City. Skrzydłowy ma otrzymać także numer “10”, z którym przez wiele lat występował Arjen Robben. Od tego sezonu występuje z nim Philippe Coutinho, który za kilka tygodni ma jednak wrócić do Barcelony. Jest już przesądzone, że Bayern go nie wykupi. Kością niezgody pomiędzy Bayernem a Manchesterem City cały czas jest cena. Bawarczycy początkowo zaoferowali za Sane 40 mln euro, co mocno nie spodobało się Anglikom. Działacze z Manchesteru chcieliby uzyskać z transferu około 65 mln euro. W przypadku mniejszej oferty, Niemiec może zostać na Etihad Stadium i odejść z klubu za rok za darmo. Sane występuje w City od 2016 roku. W tym sezonie rozegrał tylko dwa spotkania, ponieważ leczył poważną kontuzję.

 

Władze szkockiego futbolu podjęły decyzję o przedwczesnym zakończeniu sezonu 2019/20 z powodu pandemii koronawirusa. Celtic Glasgow ze średnią 2,6667 pkt. na mecz został oficjalnie uznany mistrzem Scottish Premier League. Na drugim miejscu sklasyfikowano Rangers FC – średnia 2,3103 pkt. na spotkanie. Przedwczesne zakończenie sezonu dotyczy czterech profesjonalnych lig w Szkocji. Do drugiej ligi spadła ekipa Heart of Midlothian. Sezon 2019/20 przerwano na trzy kolejki przed rozpoczęciem rundy finałowej. Władze SPL nie zamierzały ryzykować zdrowiem piłkarzy i pracowników klubów w dobie pandemii koronawirusa.  Po 30 rozegranych kolejkach Celtic miał aż 13 pkt. przewagi nad Rangersami i przyznanie drużynie menedżera Neila Lennona tytułu mistrzowskiego nie budzi żadnych kontrowersji. Celtic, którego zawodnikiem jest Patryk Klimala, został mistrzem Szkocji po raz dziewiąty z rzędu i 51. w historii klubu. “Dziewięć lat dominacji” – napisano na twitterowym profilu zespołu z Celtic Park.

 

W lidze hiszpańskiej w przypadku pozytywnego wyniku testu na koronawirusa u któregoś z piłkarzy użyty zostanie program analiz wideo. Ma to pomóc w ustaleniu, którego z kolegów z drużyny lub z zespołu rywali mógł on zarazić po wznowieniu rywalizacji.  Władze La Liga, organu zarządzającego rozgrywkami piłkarskimi w Hiszpanii, przesłały na początku tygodnia do klubów zaktualizowaną wersję zasad postępowania. Od poniedziałku kluby z dwóch najwyższych szczebli rozgrywkowych mogą trenować w grupach składających się maksymalnie z 10 zawodników. Prezes La Liga Javier Tebas ma nadzieję, że wznowienie rywalizacji nastąpi 12 czerwca. Zapewnił on, że opracowane środki bezpieczeństwa sprawiają, że szanse na zarażenie się zawodnika podczas meczu są praktycznie zerowe.  Zgodnie z protokołem, jeśli wynik testu na koronawirusa przeprowadzony u piłkarza po meczu da wynik pozytywny, to gracze zostaną odizolowani, a obiekt, w którym przebywali zostanie wyczyszczony i zdezynfekowany. Wszyscy z osobistego kręgu chorego zawodnika będą przebadani, a analiza wideo zostanie użyta do ustalenia, którzy piłkarze mieli z nim styczność. Poddani testowi mają być ci, którzy mieli z nim bliski kontakt przez ponad pięć minut. Poza tym w aktualnych wytycznych zaznaczono, że piłkarze i członkowie sztabów szkoleniowych i sędziowie będą badani pod kątem koronawirusa na 24 godziny przed każdym meczem, a po przybyciu na stadion będzie u nich sprawdzana temperatura. W chwili dotarcia do obiektu zawodnicy i członkowie sztabu szkoleniowego mają mieć założone maseczki ochronne i rękawiczki. Piłki będą rozmieszczone w okolicy całego boiska i stale dezynfekowane. Gracze mają z kolei dezynfekować ręce przed i po rozgrzewce. Zabroniono powitania poprzez podanie ręki. Konferencje pomeczowe zaś mają się odbywać online.

 

Roberto Martinez podpisał nowy kontrakt, na mocy którego będzie selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Belgii do końca 2022 roku. Stanowisko to zajmuje od 2016 roku, a największym sukcesem drużyny narodowej pod jego wodzą jest trzecie miejsce na mundialu w Rosji.  Martinez będzie też pełnił funkcję dyrektora technicznego i przez najbliższe dwa lata ma w tym zakresie przygotować swojego następcę. – Pandemia koronawirusa spowolniła wiele spraw, ale przedłużenie kontraktu zostało przygotowane i oficjalnie obowiązuje – napisała w oświadczeniu belgijska federacja. Belgia zajmuje obecnie pierwsze miejsce w rankingu FIFA. Do mistrzostw Europy, które zostały przełożone na przyszły rok, awansowała z kompletem dziesięciu zwycięstw i bilansem bramek 40-3.

 

Jest trzeci klub w lidze rosyjskiej, w którym poinformowano o zakażeniu koronawirusem. W Dinamie Moskwa, gdzie gra Sebastian Szymański, COVID-19 stwierdzono u obrońcy Romana Jewgienjewa i trenera bramkarzy.  Na stronie internetowej Dinamo Moskwa poinformowano, że łącznie wyniki testów były nieprawidłowe u pięciu osób. U obrońcy rosyjskiego klubu Romana Jewgienjewa stwierdzono zakażenie koronawirusem. Pozytywny wynik testu na COVID-19 miał również trener bramkarzy rosyjskiej drużyny Dmitrij Izotow.  Dwaj kolejni piłkarze klubu z Moskwy mają wyniki testów “graniczne” i potrzebne będą bardziej szczegółowe badania. Z kolei u dwóch następnych wykryto antyciała, sugerujące, że przeszli już koronawirusa. Danych całej czwórki klub nie ujawnił. Cała piątka poddana jest kwarantannie.

 

To koniec zamieszania wokół bardzo kontrowersyjnych rozstrzygnięć w III lidze gr. 4. PZPN postanowił, że awans do II ligi uzyska także Hutnik Kraków.  Ta sprawa rozgrzewała środowisko piłkarskie od kilku dni. W sobotę Lubelski Związek Piłki Nożnej (prowadzący w tym sezonie rozgrywki) zdecydował, że na skutek przedwczesnego zakończenia zmagań, bezpośredni awans na szczebel centralny uzyska Motor Lublin. Drużyna Mirosława Hajdy zajmowała do tej pory 2. miejsce w tabeli (nie było ono premiowane kwalifikacją klasę wyżej). Władze wojewódzkiego ZPN uznały, że wobec faktu, iż nie rozegrano obu bezpośrednich meczów między zainteresowanymi zespołami (oba mają po 36 pkt.), pierwszym kryterium przy równym dorobku będzie różnica bramek, a tę lepszą miał Motor.  Wcześniej pojawiały się informacje, że Lubelski PZPN zarządzi mecz barażowy między ekipami z Krakowa i Lublina, lecz ostatecznie decyzja zapadła poza boiskiem. Wokół rozstrzygnięcia Lubelskiego ZPN wybuchł ogromny konflikt, zwłaszcza że w pierwszym bezpośrednim starciu na Suchych Stawach górą był Hutnik, który zwyciężył 1:0. Dodatkową kontrowersją był fakt, że nawet w razie wykluczenia bilansu spotkań bezpośrednich jako czynnika decydującego o kolejności w tabeli, regulamin rozgrywek zakładał wzięcie pod uwagę różnicy bramek, tyle że “z wszystkich spotkań z całego cyklu rozgrywek”. Tymczasem rywalizacja w III lidze gr. 4 została zastopowana po 22. kolejce, a więc na dwanaście serii przed finiszem. Ostatecznie sprawą zajęła się Komisja ds. Nagłych PZPN, która podjęła decyzję, że obok Motoru, awans do II ligi uzyska także Hutnik. To pozwoli uniknąć ogromnego sporu. Krakowianie kwestionowali poprzednie rozstrzygnięcie i można się było spodziewać kroków prawnych.  II liga w przyszłym sezonie zostanie więc powiększona i będzie liczyć 19 zespołów. Z obecnej 18-drużynowej stawki trzy ekipy awansują klasę wyżej (dwie bezpośrednio i jedna po barażach), a ich miejsce zajmie trzech spadkowiczów z zaplecza ekstraklasy. Ponadto cztery zespoły spadną do III ligi, a zastąpi je pięciu beniaminków. Oprócz Hutnika i Motoru, to także Sokół Ostróda, KKS 1925 Kalisz i Śląsk II Wrocław.

 

Koszykówka

Michael Jordan zdobył w latach dziewięćdziesiątych sześć mistrzostw NBA. Którzy zawodnicy z dzisiejszej ligi daliby sobie radę w tamtej, fizycznej koszykówce? “Kto poradziłby sobie w erze Michaela Jordana?” – zapytał we wtorek Magica Johnsona w programie “SportsCenter” pracujący dla ESPN Stephen A. Smith. Legenda Los Angeles Lakers nie miała problemu z odpowiedzią. – To dla mnie naprawdę łatwe – rozpoczął Magic Johnson. – Zacznijmy od LeBrona Jamesa, następnie KD (Kevin Durant; przyp. red), bez wątpliwości. Uważam, że ten facet potrafiłby zdobywać punkty w każdej erze, prawda? – kontynuował słynny były rozgrywający “Jeziorowców”.  – Myślę, że Stephen Curry mógłby rzucać tak, jak rzuca teraz, ponieważ uwielbiam oglądać go w akcji i doceniam jego umiejętności – wskazał na gwiazdę Golden State Warriors jako trzeciego, który poradziłby sobie w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Johnson. – Prawdopodobnie zdecyduję się też na wybór Anthony’ego Davisa oraz Giannisa Antetokounmpo – dodawał 60-latek. – Ci faceci zdecydowanie mogliby grać w moich czasach. Nie tylko oni, bo inni również, ale ja zdecydowałem się w pierwszej kolejności na wybór takiej piątki – zaznaczał Johnson.

 

W czasach koronawirusa gesty sportowców potrafią być szczególnie ważne. Wujątkowo hojni są koszykarze Philadelphia 76ers. Kolejnym z nich, który włączył się w pomoc potrzebującym, jest Tobias Harris. Bez cienia wątpliwości to właśnie Philadelphia 76ers, a dosadniej rzecz ujmując jej koszykarze, są tymi, którzy spośród wielkiej rodziny NBA najaktywniej wspierają walkę z koronawirusem. Do Joela EmbiidaBena SimmonsaAla Horforda, Shake’a Miltona i Josha Richardsona dołączył skrzydłowy Tobias Harris. 27-letni koszykarz zdecydował się wesprzeć dwanaście filadelfijskich rodzin w aspekcie związanym z czasową spłatą ich kredytów hipotecznych.  Dodatkowo, we współpracy z restauracją Chick-Filk-A, skrzydłowy ufundował również 250 posiłków dla pracowników służby zdrowia, a wraz z biblioteką publiczną Read by 4th zapewni też 20 tysięcy książek dziecięcych dla domowych bibliotek. – Umiejętność okazywania dobroci ludziom, którzy narażają swoje życie w szpitalach, a także wsparcie dla filadelfijskich rodzin, które bardzo potrzebują pomocy, jest dla mnie ważnym obowiązkiem – zaznaczył Harris.

 

Tenis:

Ostatnim mistrzem wielkoszlemowym spoza tzw. “Wielkiej Trójki” (Roger FedererRafael NadalNovak Djoković) jest Stan Wawrinka, triumfator US Open 2016. Przed rozpoczęciem obecnego sezonu z ust wielu ekspertów tenisa padały opinie, że w tym roku będziemy mieć nowego zwycięzcę turnieju Wielkiego Szlema. W tym kontekście bardzo często pojawiało się nazwisko Daniła Miedwiediewa. Tymczasem sam Rosjanin stwierdził, że w związku z przerwą w rozgrywkach wywołaną pandemią koronawirusa szansa, iż w tym roku będzie nowy mistrz imprezy Wielkiego Szlema, znacznie się zmniejszyła.  – To zależy, kiedy wznowimy rozgrywki. Jeśli naszym pierwszym turniejem będzie Roland Garros, trudno będzie o nowego mistrza. W turniejach wielkoszlemowych musisz wygrać siedem meczów, a po tak długiej przerwie młodzi tenisiści będą mieć trudniej w pierwszych spotkaniach – mówił, cytowany przez portal ubitennis.net.  Miedwiediew ma doświadczenie z gry o wielkoszlemowy tytuł. W zeszłym roku rywalizował w finale US Open, lecz przegrał z Nadalem. Tenisista z Moskwy wszedł do światowej czołówki dzięki współpracy z trenerem Gillesem Cervarą. – Pracujemy od trzech lat i mamy świetną relację. Oprócz tego, że jest moim trenerem, mogę powiedzieć, że to też mój przyjaciel. Spieramy się, to normalne, ale wszystkie konflikty natychmiast rozwiązujemy – mówił Miedwiediew.

 

Dominic Thiem uważa, że jego słowa krytyki funduszu pomocy dla tenisistów i graczy występujących na niższych poziomach zostały źle zinterpretowane. – Chodzi o to, że nikt nie przeczytał mojego wywiadu, jedynie nagłówki, które zostały zamieszczone przez media. Gdyby wszyscy dokładnie przeczytali to, co powiedziałem, historia byłaby zupełnie inna – wyjaśnił w rozmowie z dziennikiem “L’Equipe”.  – To oczywiste, że wielu tenisistów, którzy każdego dnia pracują, by podnosić swoje umiejętności, zasługują na tę pomoc – kontynuował. – Uważam jednak, że gra w tenisa to pewien przywilej. Tenis jest bardzo kosztownym sportem.  Thiem chce pomagać innym tenisistom. Dlatego wraz z ojcem zorganizuje turniej dla młodych graczy z Austrii. W puli nagród znajdzie się 150 tys. euro. – Oferuję im tę pomoc, bo na to zasługują, a nie dlatego, żeby zyskać reputację – podkreślił.

 

John Millman uważa, że data wznowienia międzynarodowej rywalizacji tenisowej po przerwie związanej z pandemią pokaże, co jest priorytetem dla ATP, WTA i ITF. – Czy są bardziej zainteresowane zarabianiem pieniędzy, czy dbaniem o zdrowie tenisistów – ocenił Australijczyk.  Zwrócił  też uwagę, że wielu zawodników mocno odczuwa już brak zarobków za udział w turniejach. 30-letni gracz uważa, że w ich przypadku byłoby szczególnie trudno odmówić powrotu do gry, nawet jeśli będzie się sądziło, że nie jest to jeszcze bezpieczne. – Jeśli władze touru zdecydują, że wracamy, to nie masz wiele do powiedzenia, gdy twoja kariera wisi na włosku – argumentował. Ćwierćfinalista wielkoszlemowego US Open sprzed dwóch lat zaznaczył, że on sam poczeka ze wznowieniem rywalizacji do czasu, aż będzie miał pewność, iż to bezpieczne. Jak dodał, nie podejrzewa, by nastąpiło to wkrótce. – Zawodnicy powinni docierać z miejsc, w których już nie ma wirusa i udawać się na turnieje w miejscach, w których jest tak samo. Patrząc na globalną sytuację sądzę, że daleko do tego – zakończył.

 

Golf:

Po raz pierwszy od 1924 roku nie odbędą się kwalifikacje do prestiżowego turnieju golfowego US Open. Powodem są trudności związane z pandemią koronawirusa – poinformowali organizatorzy.  Pierwotnie zawody miały się odbyć w Winged Foot w Mamaroneck w czerwcu, ale przełożono je na 17-20 września. Kwalifikacje wprowadzono wiele lat temu ze względu na duże zainteresowanie golfistów. Na początku tego roku prowadzono kampanię promocyjną zawodów, podkreślając, że zgłasza się dziewięć tysięcy osób (rekordowy był 2014 rok – zarejestrowano 10 127 chętnych), a zwycięzca może być tylko jeden. Łącznie zaplanowanych było 108 lokalnych kwalifikacji w 45 stanach, a także poza USA.  Odwołanie kwalifikacji może sprawić, że w 120. edycji US Open zabraknie byłego lidera światowego rankingu Phila Mickelsona. Sześć razy zajmował w tej imprezie drugie miejsce i to jedyny wielki turniej, w którym nigdy nie triumfował. W lutym zapowiedział, że będzie w tym roku próbował dostać się do zawodów poprzez turnieje kwalifikacyjne. W poprzednim roku zwyciężył Gary Woodland, a w nagrodę zainkasował 2,25 mln dolarów. Z uwagi na rozprzestrzeniającego się koronawirusa, kwalifikacje nie odbędą się także do US Open kobiet, przełożonego na grudzień.

 

F1:

Niemcy są przerażeni tym, że w roku 2021 w stawce Formuły 1 może zabraknąć reprezentanta ich kraju. Taka sytuacja po raz ostatni miała miejsce w roku 1991. – To byłaby absolutna katastrofa – twierdzi Hans-Joachim Stuck, były kierowca F1.  Aby znaleźć sezon Formuły 1 bez Niemca, należy się cofnąć aż do roku 1981. Dziesięć lat później sytuacja się powtórzyła. Sezon 1991 zaczął się bez kierowcy z tego kraju na polach startowych, ale już po kilku wyścigach szansę dostali Michael Bartels i Michael Schumacher. “Schumi” przez lata napędzał fascynację Niemców królową motorsportu, ale wszystko kiedyś się kończy. Jako że Sebastian Vettel po sezonie 2020 żegna się z Ferrari, bardzo prawdopodobne jest zakończenie kariery przez czterokrotnego mistrza świata F1.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *