Po nieco szalonej sesji amerykańskie indeksy zakończyły czwartek wyraźnie nad kreską, choć rozpoczynały dzień sporymi spadkami. Trudno znaleźć odpowiedź na pytanie, co doprowadziło do zmiany nastrojów na Wall Street. Na otwarciu dzień zapowiadał się na mocno spadkowy. Po dwóch kwadransach handlu Dow Jones tracił już blisko 500 punktów, a S&P500 zniżkował o blisko 2 proc. Wyglądało, że czeka nas trzecia spadkowa sesja z rzędu, potencjalnie wróżąca odwrócenie krótkoterminowego trendu wzrostowego. Nastrojów nie poprawił raport z Departamentu Pracy. Cotygodniowe dane przyniosły informację o prawie trzech milionach nowych bezrobotnych – czyli o niemal pół miliona więcej niż oczekiwano. Na szczęście później okazało się, że doszło do kuriozalnego błędu i faktyczna liczba nowo rejestrowanych bezrobotnych była o ponad 200 tys. mniejsza. W danych z Connecticut ktoś… przestawił przecinek i zamiast niespełna 30 tys. nowych wniosków o zasiłek wpisał prawie 300 tysięcy.  Trudno jednak jednoznacznie przesądzić, co doprowadziło do odwrócenia sentymentu na Wall Street. Bo już po 30 minutach handlu straty zaczęły być odrabiane, a ostatnia godzina przyniosła istotne wzrosty. Dow Jones poszedł w górę o 1,62 proc., osiągając poziom 23 625,34 pkt.S&P500 zwyżkował o 1,15 proc., dochodząc do 2 852,50 pkt. Nasdaq urósł o 0,91 proc. i zakończył dzień na wysokości 8 943,72 pkt.


Do kolejnego zamieszania doprowadził kolejny niewielki stan USA. Sąd Najwyższy liczącego 5,8 mln mieszkańców Wisconsin orzekł, że lokalny gubernator nadużył władzy wprowadzając nakaz pozostania w domach i że zarządzenie to jest bezprawne. Jeśli taka linia orzecznictwa przeniosłaby się do innych stanów, to pojawiłaby się szansa, że niszczące ludzi i gospodarkę lockdowny będą szybciej usuwane. Za nami fatalny sezon wynikowy w wykonaniu amerykańskich korporacji. Rezultaty za I kwartał przedstawiło jak dotąd 451 spółek z indeksu S&P500. Sumarycznie zysk na akcję był o 12 proc. niższy niż przed rokiem. A to dopiero rozgrzewka, bo przecież dopiero kwiecień przyniósł całkowity paraliż gospodarki USA i to rezultaty za bieżący kwartał będą naprawdę fatalne. Nie wiadomo też, kiedy gospodarka wróci do jako takiej formy pozwalającej giełdowym spółkom na poprawę wyników.

W maju 2020 r., indeks produkcyjny NY Empire State obrazujący koniunkturę wytwórczą w regionie Nowego Jorku wzrósł do -48,5 pkt, wynika z danych tamtejszego oddziału Banku Rezerw Federalnych (Fed). Mediana prognoz ekonomistów zakładała wzrost wskaźnika do -65,0 pkt z -78,2 pkt miesiąc wcześniej. W kwietniu 2020 r. sprzedaż detaliczna ogółem w Stanach Zjednoczonych spadła o 16,4 proc. w ujęciu miesięcznym, wynika z danych Departamentu Handlu. To największy w historii spadek wskaźnika, wywołany zamknięciem gospodarki z powodu pandemii koronawirusa. To wynik gorszy od mediany prognoz ekonomistów zakładającej spadek wskaźnika o 11,9 proc. wobec spadku o 8,4 proc. miesiąc wcześniej po korekcie z -8,7 proc.  Administracja Donalda Trumpa podjęła w piątek decyzję blokującą Huawei Technologies dostawy półprzewodników od globalnych producentów chipów, poinformował Reuters. Amerykański Departament Handlu poinformował, że wprowadził poprawki do reguły eksportowej, aby nie pozwolić przejąć największemu chińskiemu telekomowi półprzewodników, które powstały na bazie niektórych amerykańskich programów i technologii.


Rezerwa Federalna (Fed) w ostatnich tygodniach pozostaje zdeterminowana w swoich działaniach mających na celu wsparcie gospodarki USA pogrążonej w shut-downie wywołanym pandemią COVID-19. Bill Diviney, starszy ekonomista w ABN Amro, uważa, że szanse wprowadzenia przez bank centralny stóp ujemnych nie są niemożliwe, ale wciąż mało prawdopodobne. Jednocześnie eksperci z Westpac pozostają pro-spadkowi w stosunku do pary walutowej dolar/jen.  – Chociaż istnieją pewne okoliczności, w których ujemne stopy procentowe stają się realną opcją dla Fed, na razie wydają się mało prawdopodobne – przynajmniej nie przed wyczerpaniem innych opcji polityki monetarnej – napisano w raporcie.  W swoim ostatnim przemówieniu prezes Rezerwy Federalnej, Jerome Powell, podkreślił, iż Fed będzie nadal korzystać z narzędzi „w najszerszym zakresie”, dopóki kryzys nie minie, a odbudowa będzie stabilna. – Jednym z powodów, dla których nie bierzemy ujemnych stóp pod uwagę jest fakt, że mamy narzędzia, które działają – oznajmił szef Fedu.  Jednocześnie eksperci dostrzegają ryzyko nieuniknionego pogorszenia stosunków handlowych na linii USA-Chiny, co powinno nasilić awersję do ryzyka na świecie i również wesprzeć siłę japońskiej waluty.


Wybuch pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 przyczynił się do powstania największego od wielu lat kryzysu gospodarczego. Zdaniem ekonomistów jego skutki może odczuć nawet 98 proc. społeczeństwa. Okazuje się więc, że ucierpią nie tylko najbiedniejsi, lecz również najbogatsi obywatele świata.  Szacuje się, że majątek brytyjskiego przedsiębiorcy z branży chemicznej Jima Ratcliffe’a skurczył się z powodu koronakryzysu aż o 24 proc. do 16 miliardów dolarów. Jego równie bogaci koledzy także nie mają powodów do świętowania. Okazuje się bowiem, że łączna wartość majątku 15 najbogatszych Brytyjczyków, którzy przez posiadany przez siebie majątek znaleźli się w Bloomberg Billionaires Index czyli istniejącym od 2012 roku rankingu śledzącym wartość netto 500 najbogatszych ludzi na świecie, skurczyła się o 16 miliardów dolarów. Majątek Jamesa Dysona, potentata odkurzaczy skurczył się o około 2,4 miliarda dolarów, a Richarda Bransona z Virgin Group o 1,1 miliarda dolarów. Warto w tym miejscu zwrócić jednak uwagę, że grupa 14 z nich wciąż kontroluje majątek wart łącznie 103 miliardy dolarów. Najwięcej powodów do świętowania wśród najbogatszych Brytyjczyków ma Denise Coates. Majątek tej 52 letniej dyrektorki serwisu bukmacherskiego Bet365 wzrósł bowiem od początku roku o 981 mln (15,8 proc.) do 6,55 mld dolarów co czyni ją piątą najbogatszą osobą w kraju, w porównaniu z 12. miejscem pod koniec minionego roku.


Jednym z najistotniejszych wydarzeń piątkowej sesji była publikacja wstępnego rezultatu dynamiki Produktu Krajowego Brutto (PKB) w strefie euro. Wskaźnik ten obrazuje wartość rynkową wszystkich wytworzonych dóbr i usług w gospodarce przez określony czas. W tym konkretnym przypadku mówmy o wstępnym raporcie za I kwartał 2020 roku.  Z wstępnego raportu Eurostatu wynika, że w I kwartale 2020 roku w porównaniu z IV kwartałem 2019 r. Produkt Krajowy Brutto (PKB) spadł w strefie euro o 3,8 proc. a w całej Unii Europejskiej o 3,3 proc. Warto zwrócić uwagę, że są to najostrzejsze spadki zaobserwowane od początku historii prowadzenia badań tj. przynajmniej od 1995 r. Większe nawet niż podczas kryzysu finansowego z lat 2008-2009.  Spoglądając na notowania euro zauważymy, że kurs wspólnej waluty odnotował na przestrzeni drugiej połowy lutego i pierwszej połowy marca br. niemal skokowy wzrost. Od połowy marca obserwujemy jednak jego niemal nieprzerwaną deprecjację.

 

W piątek dolar nie ma konkretnego kierunku, po tym jak jeszcze w czwartek wieczorem wytracił tempo zwyżek po tym, jak giełdowe indeksy na Wall Street zostały wyciągnięte z przeceny i zaczęły wyraźnie świecić się na zielono. Wstępny szok wywołany ostrą retoryką Trumpa wobec Chin szybko minął, uznano, że nie pójdą za tym konkretne działania.  Tak czy inaczej sytuacja pozostaje napięta i rynek może być wrażliwy na kolejne komentarze (Sekretarz Mnuchin przyznał, że prezydent Trump analizuje wszystkie możliwe opcje wobec Chin). Jednocześnie Senat przyjął ustawę potępiającą Chiny za łamanie praw mniejszości Ujgurów (teraz powróci ona do Izby Reprezentantów). Uwagę przykuwa też wątek dotyczący kolejnego pakietu fiskalnego procedowanego w Kongresie. Trump nie podpisze się pod ustawą przygotowaną przez Demokratów w Izbie Reprezentantów, ale z wypowiedzi republikańskich polityków (m.in. szefa senackiej większości  McConnella), ale i też sygnałów napływających z samego Białego Domu wynika, że przygotowany może zostać nowy, konkurencyjny projekt. W nocy napłynęły dane makro z Chin za kwiecień – lepiej wypadła produkcja przemysłowa (+3,9 proc. r/r), ale rozczarowała sprzedaż detaliczna rozczarowała (-7,5 proc. r/r). Bilans dla juana jest neutralny, jeszcze wczoraj zdołał on odrobić straty wywołane komentarzami Trumpa. Z informacji dotyczących COVID-19 to mamy doniesienia z Japonii o zniesieniu stanu wyjątkowego w 39 prefekturach (ale nie w Tokio). Z kolei w USA burmistrz Nowego Jorku przedłużył ograniczenia do 13 czerwca. Z kolei w Chinach notuje się nowe przypadki zakażeń w regionie Wuhan, chociaż są one w większości bezobjawowe.


Ropa naftowa osiąga trzeci z rzędu tygodniowy wzrost w obliczu rosnących oznak, że na rynek powoli wraca równowaga. Główni producenci ograniczają podaż, a konsumpcja odzyskuje grunt po historycznym spadku popytu spowodowanym przez pandemię koronawirusa. Ropa WTI kosztuje w piątek około 28,50 dolarów/brk., a Brent nieco ponad 32 dolary/brk.  Produkcja przemysłowa Chin wzrosła w kwietniu po raz pierwszy od wybuchu COVID-19, sygnalizując ożywienie gospodarcze wspierane przez wysiłki rządu. Tymczasem Arabia Saudyjska ograniczyła dostawy do swoich klientów w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji, ponieważ OPEC i jej sojusznicy zmniejszyli produkcję łącznie o prawie 10 milionów baryłek dziennie. Rynek ropy jednak nadal boryka się z ogromną przeceną surowca. Cena czarnego złota spadła w tym roku o ponad 50 proc. będą pod wpływem impulsu, który spowodował, że ceny spadły poniżej zera, a droga do odzyskania poziomu popytu sprzed pandemii wygląda na długą i niepewną. W tym tygodniu OPEC przedstawił ponurą prognozę dla rynków ropy w drugim kwartale, a Rezerwa Federalna USA ostrzegła przed trwałym pogorszeniem koniunktury, choć wysiłki zmierzające do przywrócenia równowagi rynku wydają się działać. Według Międzynarodowej Agencji Energii perspektywy dla globalnych rynków ropy naftowej „nieco się poprawiły”, podczas gdy Goldman Sachs Group Inc. wskazuje na wzrost zużycia benzyny na całym świecie. Według Petro-Logistics OPEC + zmniejszył dzienny eksport o prawie 6 milionów baryłek w ciągu pierwszych 14 dni tego miesiąca.  Według miesięcznego raportu MAE z czwartku, światowa produkcja ropy naftowej jest na historycznym spadku w tym miesiącu do najniższego poziomu od dziewięciu lat. Agencja podniosła szacunek zapotrzebowania w 2020 r. o 700 000 baryłek dziennie, ale nadal prognozuje roczny spadek o 8,6 miliona dziennie, czyli o około 9 proc. Ożywienie na rynku pozostaje mimo wszystko kruche. Ponad 30 tankowców załadowanych ropą z Arabii Saudyjskiej ma dotrzeć do USA w maju i czerwcu, zgodnie z danymi opracowanymi przez Bloomberga, wywierając kolejną falę nacisku na składowanie w  już i tak przepełnionych magazynach.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *