Piłka nożna:

Unia Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) za wszelką cenę chce doprowadzić do startu spotkań w Lidze Narodów. Nie będzie to proste, ale pojawił się pewien pomysł.  Już przeniesiono o rok Euro 2020, więc istnieje obawa, że z powodu zbyt dużego ścisku w terminarzu LN nie odbędzie się zupełnie. Ostatnie doniesienia, o czym informuje telegraph.co.uk, pozwalają wierzyć, że turniej się jednak odbędzie. Podobno UEFA robi wszystko, żeby mecze zostały rozegrane, choć oficjalnej decyzji nie poznamy przed końcem maja. Odwołanie LN mogłoby, zdaniem UEFA, spowodować, że będą traktowane drugorzędnie. Tymczasem europejska federacja chce czegoś dokładnie odwrotnego – inwestować w Ligę Narodów i podnosić jej prestiż. UEFA wymyśliła, jak uratować Ligę Narodów – podczas jednej przerwy na rozgrywki reprezentacyjne kadry narodowe miałyby grać nie dwa jak do tej pory, ale trzy spotkania. Wtedy mecze byłyby rozgrywane co dwa dni, ale w ten sposób udałoby się rozegrać LN przed mistrzostwami Europy. W losowaniu grup Ligi Narodów Polska wylosowała Holandię, Włochy oraz Bośnię i Hercegowinę. Pierwsze spotkanie drużyny Jerzego Brzęczka miało odbyć się 4 września.

 

Właściciele angielskiego potentata Manchesteru City kupili kolejny klub piłkarski. Tym razem zainwestowali w belgijski drugoligowy zespół Lommel SK. Informację podało w komunikacie przedsiębiorstwo City Football Group (CFG) z Abu Zabi.  Jak napisano w oświadczeniu Lommel SK jest znany przede wszystkim z bardzo dobrze rozwiniętej szkółki, która wprowadza na piłkarski rynek utalentowanych zawodników. Nie podano żadnych szczegółów dotyczących finansów. Telewizja BBC podała jednak, że pochodzący ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich inwestorzy spłacą wszystkie długi belgijskiego klubu, które obecnie szacowane są na kwotę dwóch milionów euro. Lommel SK jest już dziewiątym klubem w portfolio City Football Group. Oprócz Manchesteru City grupa ma także większościowe udziały w FC New York City (USA), Melbourne City (Australia), FC Girona (Hiszpania), Yokohama F. Marinos (Japonia), Sichuan Jiuniu (Chiny), Club Atletico Torque (Urugwaj) i FC Mumbai City (Indie).

 

12 czerwca to najbardziej prawdopodobna data wznowienia Primera Division. Kibice hiszpańskiej ligi mogą się szykować na ciekawą inaugurację.  Jak podaje “Marca”, pierwszym spotkaniem byłyby derby Sewilli między Sevilla FC (3. miejsce w tabeli) a Realem Betis (12.). Odbyłyby się one w piątek najpewniej o godz. 21.00. Jeśli plany La Liga zostaną zrealizowane, przerwa w rozgrywkach potrwa dokładnie trzy miesiące i cztery dni. Ostatnie spotkania – w ramach 27. kolejki – odbyły się bowiem 8 marca. Hiszpanie wznowią zmagania od 28. serii. W niej – oprócz wspomnianych wyżej derbów Sewilli – zaplanowano jeszcze m. in. starcia Real Madryt – SD Eibar, Athletic Bilbao – Atletico Madryt oraz Real Mallorca – FC Barcelona. Liderem rozgrywek jest FC Barcelona, która ma 58 pkt. – o dwa więcej niż Real Madryt. Do zakończenia rywalizacji pozostało 11 kolejek.

 

Real Madryt poinformował o śmierci swojego byłego piłkarza. Ico Aguilar występował w zespole “Królewskich” między 1971 a 1979.   Klub złożył kondolencje rodzinie zawodnika, który wystąpił 190 razy w barwach Realu. Zdobył w tym czasie 50 goli i wraz z kolegami sięgnął pięć razy po mistrzostwo Hiszpanii, dodatkowo zgarniając dwa puchary. Miał 71 lat. Urodził się w Santander w 1949 roku, a uprawianie sporu zaczynał od piłki ręcznej. Francisco Javier Aguilar Garcia – tak się nazywał, choć wszyscy mówili na niego Ico Aguilar – przerzucił się na futbol: najpierw w Racingu w wieku 14 lat, a potem trafił do Realu. Wpadł w oko działaczom po spotkaniu Racingu na Santiago Bernabeu. Karierę skończył w 1982 roku jako zawodnik Rayo Vallecano. Po zakończeniu kariery pracował jako szkoleniowiec, m.in. w Real Sociedad.

 

Aż 91 mln euro straty poniosą kluby występujące w 1. i 2. Bundeslidze. To efekt gry przy pustych trybunach do końca sezonu. Wznowienie rozgrywek odbędzie się już w najbliższą sobotę, 16 maja.  Kluby już liczą straty finansowe. Dziennikarze “Kickera” wyliczyli, ile drużyny stracą na grze przy pustych stadionach. Pod uwagę wzięto średnią frekwencję na meczach w sezonie 18/19. Wówczas spotkania Bundesligi oglądało 42738 widzów, natomiast na drugim poziomie – 18980. Do rozegrania pozostały jeszcze łącznie 163 spotkania (82 w 1. Bundeslidze i 81 w 2.). To wygeneruje straty na poziomie 91,7 mln euro, w tym blisko 70 mln w przypadku najwyższej klasy rozgrywkowej. Straty mogą być mniejsze, jeżeli część kibiców zrezygnuje z potencjalnego zwrotu pieniędzy za karnety. To jednak kropla w morzu potrzeb.

 

Duńska ekstraklasa piłkarska wznowi rozgrywki 28 maja – poinformował w poniedziałek tamtejszy związek ligowy. Mecze mają odbywać się bez kibiców. W poniedziałek w Danii rozpoczęto drugą fazę łagodzenia restrykcji dla społeczeństwa po dwumiesięcznej blokadzie spowodowanej koronawirusem, pozwalając drużynom piłkarskim najwyższego szczebla wznowić rywalizację. Związek ligowy zapowiedział, że rozgrywki toczyć się będą bez fanów na trybunach. Zakończenie sezonu zaplanowano na 29 lipca. Rywalizacja w duńskiej ekstraklasie (Superlidze) została zawieszona 12 marca. Po 24 kolejkach liderem jest FC Midtjylland (62 pkt), który wyprzedza aż o 12 punktów drużynę FC Kopenhaga. W Polsce rozgrywki ekstraklasy ponownie mają ruszyć 29 maja.

 

Komitet Wykonawczy białoruskiego związku piłki nożnej zdecydował się na przełożenie dwóch meczów w białoruskiej ekstraklasie oraz drugiej lidze. Decyzja zapadła po tym, jak u dwóch piłkarzy występujących na Białorusi wykryto koronawirusa.  Liga białoruska to jedna z nielicznych lig na świecie (jedyna w Europie), która nie przerwała rozgrywek podczas pandemii koronawirusa. Do tej pory wszystkie mecze rozgrywano zgodnie z planem. Teraz się to jednak zmieni.  W poniedziałek Komitet Wykonawczy białoruskiego związku piłki nożnej zadecydował o przełożeniu jednego spotkania Wyszejszajej Lihi (białoruska ekstraklasa) oraz jednego meczu Pershajej Lihi (drugi poziom rozgrywek). Decyzja ma związek ze zdiagnozowaniem koronawirusa u dwóch piłkarzy. W najbliższy weekend nie odbędą się więc spotkania FK Mińsk z Nemanem Grodno i Arsenalu Dzierżyńsk z Lokomotivem Gomel. Władze białoruskiej federacji nie zdradziły nazwisk zarażonych zawodników. Wiadomo jednak, że chodzi o graczy FK Mińsk i Arsenalu Dzierżyńsk.

 

Lionel Messi postanowił pomóc argentyńskim szpitalom w walce z pandemią koronawirusa. Piłkarz FC Barcelona na ten cel przekazał pół miliona euro.  Sytuacja epidemiczna w Argentynie nie jest łatwa. Rząd wprowadził wiele obostrzeń, które mają na celu zahamowanie rozwoju choroby COVID-19. Chorych jest ponad 6 tysięcy osób, a zmarło 314 obywateli. W pomoc w walce z pandemią koronawirusa zaangażował się Lionel Messi. Jak poinformował dziennik “Mundo Deportivo”, piłkarz FC Barcelona przekazał za pośrednictwem fundacji “Garrahan” darowiznę w wysokości pół miliona euro na pomoc szpitalom, które zajmują się osobami zakażonymi koronawirusem. Kwota ta ma zostać wykorzystana na zakup środków ochronnych dla pracowników służby zdrowia. Mowa o specjalnych kombinezonach, maseczkach czy przyłbicach, które mają chronić medyków przed zakażeniem koronawirusem od pacjentów. Do tego pieniądze mają być wykorzystanie na sprzęt w postaci respiratorów czy pomp infuzynych.

 

Koszykówka:

Michael Jordan znalazł się na szczycie listy LeBrona Jamesa wśród ulubionych zawodników wszech czasów. Na drugim miejscu – co jest pewnym zaskoczeniem – znalazł się Penny Hardaway, była gwiazda Orlando Magic. Podczas oglądania odcinków serialu “The Last Dance” LeBron James nie ukrywał wzruszenia, gdy oglądał w akcji Michaela Jordana, swojego ulubionego gracza wszech czasów. “Płakałem tego dnia. Dziewięciolatek. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć” – napisał na swoim Twitterze James o decyzji Jordana, który sensacyjnie zdecydował się przejść na emeryturę. Lider Bulls zamienił koszykówkę na baseball, ale po ponad półtorarocznej przerwie wrócił na 17 meczów sezonu zasadniczego 1994/1995, ale jego drużyna musiała uznać wyższość Orlando Magic w fazie play-off.  W barwach “Magic” szalał wtedy… Penny Hardaway, który jak się okazuje, zajmuje drugie miejsce na liście ulubionych graczy wszech czasów LeBrona Jamesa. Koszykarz Los Angeles Lakers przekazał ostatnio taką wiadomość fanom za pośrednictwem Instagrama. Wybór Jamesa jest pewnego rodzaju zaskoczeniem. Hardaway był niesamowicie zdolny, wróżono mu wielką karierę, ale urazy zmarnowały jego karierę. Koszykarz nie ma na swoim koncie mistrzowskich pierścieni i tytułów MVP.

 

Zdaniem Shaquille’a O’Neala obecnie zawieszone rozgrywki w lidze NBA nie powinny zostać dokończone za wszelką cenę. – Powinniśmy anulować ten sezon. Trzeba zadbać o zdrowie zawodników oraz sztabów w klubach – tłumaczy.  W wielu dyscyplinach sportu trwa obecnie jedno wielkie zawieszenie związane z koronawirusem. Podczas gdy piłkarska Europa powoli wraca do życia, zupełnie inaczej wygląda sprawa w koszykarskiej NBA. Istnieje wiele scenariuszy dotyczących wznowienia sezonu, kilka ekip wróciło ostatnio do treningów (Blazers, Nuggets i Cavaliers), ale z zachowaniem wielu obostrzeń. To daje pewne światełko w tunelu, ale do normalności jest nadal daleko. I właśnie z tego względu była gwiazda ligi – Shaquille O’Neal – uważa, że jest to gra niewarta świeczki. – Ten sezon powinien zostać anulowany. Trzeba w dalszym ciągu dbać o bezpieczeństwo zawodników i sztabów w zespołach, aż sytuacja zostanie w pełni opanowana – twierdzi mistrz NBA w barwach LA Lakers oraz Miami Heat. – Nawet jeśli spróbujemy dograć go bez kibiców, to i tak mecze będą się odbywały przy ekipach telewizyjnych, sztabach trenerskich i innych osobach z personelu. A co, jeśli ktoś z nich będzie zakażony? Wystarczy przecież jedna osoba – dodaje Shaq. W niedawnej wideokonferencji sceptycznie o najbliższej przyszłości wypowiedział się również komisarz NBA, Adam Silver, który stwierdził między innymi, że możliwa jest gra bez udziału publiczności nawet w następnym sezonie. Rozgrywki w najlepszej koszykarskiej lidze na świecie zostały zawieszone 11 marca. Minęły więc już dwa miesiące od momentu, gdy rozegrane zostało ostatnie spotkanie w NBA.

 

Tenis:

Władze Tennis Canada poinformowały o odwołaniu imprez narodowych i międzynarodowych w terminie do 31 sierpnia 2020. Nie podjęto jeszcze takiej decyzji odnośnie turnieju ATP Masters 1000 w Toronto. Związek postanowił również wesprzeć finansowo graczy.  Kanadyjski związek stracił już z powodu pandemii COVID-19 ponad 12 mln dolarów amerykańskich, ale suma ta może wzrosnąć. Mimo problemów nie pozostawiono na lodzie tenisistów. Dzięki współpracy z National Bank udało się ufundować stypendia w wysokości od 10000 do 20000 dolarów dla 23 graczy. Wsparcie otrzymali zawodnicy notowani pomiędzy 100. a 750. miejscem w rankingu ATP i WTA, 25. a 100. pozycją w klasyfikacji deblistek i deblistów, Top 100 zestawienia juniorów i Top 50 wózkarzy.  Warto dodać, że zawodnicy będą mogli skorzystać również z funduszu pomocowego, którego powstanie ogłosiły władze ATP, WTA, ITF oraz organizatorzy czterech imprez Wielkiego Szlema.

 

Algierka Ines Ibbou w emocjonalnym wideo zareagowała na wypowiedź Austriaka Dominika Thiema, który wyraził dezaprobatę wobec stworzenia funduszu solidarnościowego dla niżej notowanych tenisistów w dobie pandemii. Wsparła ją była liderka rankingu Venus Williams. 21-letnia Ibbou, która jesienią osiągnęła swoje najwyższe w karierze miejsce w rankingu WTA (604), powiedziała, że nie chce pieniędzy Austriaka, ale szacunku. Opowiedziała też o warunkach, w jakich trenuje, codziennie od szóstego roku życia.  Prezydent Algierii Abdelmadjid Tebboune w odpowiedzi na słowa Ibbou, obiecał pomoc młodym sportowcom, takim jak tenisistka. Thiem, trzeci w rankingu ATP, stwierdził, że tenisiści zajmujący odległe miejsca w klasyfikacji nie są profesjonalistami i traktują tenis jak hobby, więc nie uznaje za celowe „dawania im pieniędzy w prezencie”. Ibbou zwróciła uwagę na to, że nie każdy zawodnik ma takie same warunki do treningu, a w jej rodzinnym kraju nie ma nawet krytego kortu. W dotychczasowej karierze Algierka zarobiła 27 825 dol. Algierka otrzymała nie tylko wsparcie od Williams, która napisała na jednym z portali społecznościowych: „Jesteś moją bohaterką”. W tym samym tonie wypowiedział się Australijczyk Nick Kyrgios: “Szacunek. Rób, to co robisz. Masz moje wsparcie”.

 

Boks:

53-letni Mike Tyson chce znów walczyć. Były bokser wagi ciężkiej wrzucił do sieci nagranie z treningu, na którym zademonstrował dużą szybkość. Kibice są pod wrażeniem formy amerykańskiego pięściarza.  – Wracam – powiedział krótko na samym końcu Tyson. Nagranie cieszy się ogromną popularnością.  Zaledwie jeden film wystarczył, aby z całego świata zaczęły napływać propozycje dla legendarnego pięściarza. Właściciele organizacji walk na gołe pięści oferują mu aż 20 milionów dolarów za ewentualny pojedynek. Jednym z kandydatów do walki jest Evander Holyfield. Sam Tyson zdradził, że jest otwarty na czterorundowe walki charytatywne. – Chcę pomóc bezdomnym i uzależnionym od narkotyków – deklarował 53-latek.  Ostatni pojedynek Tyson stoczył w czerwcu 2005 roku. Przegrał wtedy przed czasem z Kevinem McBride’em. Wcześniej urodzony w Nowym Jorku pięściarz toczył wiele znakomitych walk, zdobywając mistrzostwa w wadze ciężkiej takich organizacji, jak WBC, WBA czy IBF.

 

F1:

Ferrari oficjalnie potwierdziło odejście Sebastiana Vettela z zespołu po sezonie 2020. – Zespół i ja zdaliśmy sobie sprawę, że nie ma u nas wspólnej chęci do kontynuowania współpracy – powiedział Vettel.  Bardzo szybko potwierdziły się doniesienia “Auto Motor und Sport”, który jako pierwszy poinformował, że Sebastian Vettel odejdzie z Ferrari po sezonie 2020. Niemiecki serwis zdradził, że włoski zespół może o tym poinformować publicznie jeszcze we wtorek. I tak też się stało. Wcześniej media informowały, że Włosi przedstawili 32-latkowi mało korzystną ofertę finansową. Vettel miałby zarabiać tylko 12 mln euro za sezon, podczas gdy obecny gwarantuje mu ok. 30-35 mln euro. – Sprawy finansowe nie odegrały tu żadnej roli. Nie myślę takimi kategoriami, jeśli chodzi o podejmowanie kluczowych decyzji i nigdy nie będę myślał – zapewnił Vettel.  Niemiec w minionym sezonie stracił miano lidera Ferrari. Wszystko za sprawą szybko rozwijającego się talentu Charlesa Leclerca. Młody Monakijczyk już w pierwszym roku startów w czerwonym samochodzie zdołał zdobyć więcej punktów niż starszy kolega i zepchnął Vettela do defensywy.

 

– Mówi się o wyścigach w Austrii w lipcu, ale niewiele wiemy o dalszych planach F1 – zdradził Nicholas Latifi. Okazuje się, że sami kierowcy nie wiedzą, co dokładnie planuje Formuła 1 i gdzie będzie się odbywać rywalizacja.  Najwięksi sympatycy Formuły 1 odliczają już tygodnie do dwóch wyścigów, jakie na początku lipca mają się odbyć na torze Red Bull Ring w Austrii. Problem w tym, że kibice nie mają żadnych oficjalnych informacji, co do kolejnych Grand Prix. W takim samym położeniu znajdują się kierowcy. – Mówi się o dwóch wyścigach w Austrii na początku lipca, ale niewiele wiemy o dalszych planach F1. Słyszałem plotkę, że Grand Prix Kanady może się odbyć wczesną jesienią. To byłoby coś innego niż zawody rozgrywane latem, ale pogoda mnie nie niepokoi – powiedział “La Presse” Nicholas Latifi, kierowca Williamsa.  Sama Formuła 1 konsekwentnie milczy na ten temat. Według nieoficjalnych wieści, w tym roku w Europie wyścigi miałyby się odbyć tylko w trzech krajach – Austrii, Wielkiej Brytanii i na Węgrzech. Tyle że Brytyjczycy lada moment wprowadzą obowiązkową 14-dniową izolację dla każdej osoby przybywającej na terytorium Wysp. Może to uderzyć w plany zorganizowania wyścigów na torze Silverstone.

 

Kolarstwo:

U Remy’ego Di Greorgio potwierdzono stosowanie zakazanych środków. 34-letni francuski kolarz zażywał EPO i został zdyskwalifikowany na cztery lata.  Próbkę od Remy’ego Di Gregorio pobrano 8 marca 2018 roku, w trakcie wyścigu Paryż – Nicea. U Francuza podejrzewano stosowanie zakazanych środków i od tego czasu był tymczasowo zawieszony. Czekał jednak na pełen wyrok UCI dotyczący długości dyskwalifikacji. Jak przekazał portal sport.de, po przebadaniu próbki wykryto u francuskiego kolarza EPO. Nałożono na niego karę czteroletniego zawieszenia, co oznacza, że do 2022 roku nie będzie mógł się ścigać w wyścigach kolarskich. To nie pierwsze dopingowe podejrzenia w przypadku Di Gregorio. Już w 2011 roku prowadzono przeciwko niemu śledztwo ws. dopingu, ale dwa lata później został oczyszczony z zarzutów.  Di Gregorio jeździł ostatnio w barwach grupy Cofidis, a poprzednio kazachskiej Astany. W 2011 roku wygrał jeden etap wyścigu Paryż Nicea.

 

CCC prawdopodobnie przestanie być sponsorem grupy kolarskiej w 2021 roku. Aktualnie w zespole trwają negocjacje z zawodnikami odnośnie wynagrodzeń w obecnym sezonie. Ci mają otrzymać co najmniej 50 proc. rocznej pensji.  Pandemia koronawirusa sprawiła, że firma obuwnicza CCC mocno odczuła kryzys. Pojawiły się informacje o końcu zespołu kolarskiego, ale ostatecznie stanęło na obniżce wynagrodzeń.  Póki co kolarze czekają na kwietniową wypłatę, a także częściowo na wynagrodzenie za marzec. Do tej pory grupa CCC płaciła na bieżąco, bez opóźnień. Ponadto główny sponsor, czyli firma obuwnicza CCC, ma odejść w 2021 roku. Niewykluczone, że nadal będzie wspierać grupę jako współsponsor, ale zdaniem belgijskich mediów ten scenariusz jest mało prawdopodobny. Trwają poszukiwania nowego sponsora głównego.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *