Po katastrofalnych danych z rynku pracy Dow Jones i S&P500 nie utrzymały poziomów z wtorkowego zamknięcia. W górę poszedł za to Nasdaq, który wydaje się być coraz bardziej oderwany od rzeczywistości. Przed sesją Amerykanie dowiedzieli się, że w kwietniu znikło ponad 20 milionów miejsc pracy. Nie była to wiadomość zaskakująca. Wnioskując po cotygodniowych przyrostach liczby bezrobotnych mniej więcej takiego odczytu spodziewała się większość ekonomistów. Koronawirusowy szok gospodarczy inwestorzy dyskontują od końcówki lutego. Natomiast od połowy marca na Wall Street dominuje narracja, że „jakoś to będzie” i że powolne otwieranie gospodarki będzie zarazem początkiem ożywienia i powrotu do normalności. – Wiemy jednak, że w miarę ponownego otwierania gospodarki wiele z tych miejsc pracy zostanie przywróconych, ale liczba miejsc pracy na pewno nie wróci do poziomów notowanych jeszcze w lutym. Bądźmy szczerzy, to proces uzdrawiania, który potrwa lata – skomentował Peter Boockvar, dyrektor ds. inwestycji w Bleakley Advisory Group cytowany przez agencje. W końcówce środowej sesji górę wziął sceptycyzm. S&P500, który przez większość dnia utrzymywał się nieznacznie nad kreską, w ostatniej godzinie handlu zabarwił się na czerwono i ostatecznie stracił 0,70 proc. Średnia przemysłowa Dow Jonesa obniżyła się o 0,91 proc. Na minusie dzień skończyło 9 z 11 branżowych subindeksów S&P. Przed spadkami obroniły się za to spółki technologiczne. Akcje Apple’a zyskały 1 proc., Netfliksa 2,3 proc., a Microsoftu prawie 1 proc. Inwestorzy wciąż więc wierzą, że technologiczne giganty oprą się koronawirusowej recesji. Dzięki temu Nasdaq Composite poszedł w górę o 0,51 proc. i prawie powrócił do poziomu z początku roku. Dla porównania, S&P500 wciąż jest niemal 12 proc. pod kreską YTD.

 

Rynki poznały jedne z ważniejszych, zaplanowanych na dziś danych ze Stanów Zjednoczonych. Mowa tu oczywiście o cotygodniowym raporcie amerykańskiego Departamentu Pracy dotyczącego liczby złożonych wniosków o przyznanie zasiłku dla bezrobotnych.  Jak wynika z najnowszego raportu Department of Labor, pomimo i tak już pesymistycznych prognoz zakładających wzrost o kolejne 5,105 mln., w tygodniu kończącym się 2 maja 2020 roku liczba wstępnie zadeklarowanych bezrobotnych uplasowała się na poziomie 3,169 miliona, co mimo, że jest wynikiem o 677 tys. niższym niż tydzień temu, to jednak wciąż pozostaje jednym z najgorszych odczytów w historii. Warto zwrócić uwagę, że jest to już siódmy tak znaczny wzrost ilości złożonych wstępnie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych z rzędu. Okazuje się więc, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych, na przestrzeni ostatnich siedmiu tygodni pracę z powodu globalnej pandemii koronawirusa straciło aż 33,483 mln osób.

 

W I kwartale 2020 r. wydajność pracy w amerykańskiej gospodarce spadła o 2,5 proc. w ujęciu kwartalnym, wynika z wstępnych danych Bureau of Labor Statistics. Mediana prognoz ekonomistów zakładała spadek wskaźnika o 5,5 proc. wobec wzrostu o 1,2 proc. kwartał wcześniej. W kwietniu 2020 r. amerykańscy pracodawcy zapowiedzieli likwidację 671,13 tys. etatów, wynika z danych firmy Challenger, Gray & Christmast. Miesiąc wcześniej deklarowali redukcję 222,29 tys. miejsc pracy. Oznacza to wzrost o 202 proc. i aż 1577-proc. w porównaniu z kwietniem 2019 r. kiedy to zgłoszono likwiację „jedynie” 40 tys. miejsc pracy.

 

Pandemia COVID-19 pochłonęła w Stanach Zjednoczonych blisko 75 tysięcy istnień. Prezydent USA Donald Trump powiedział, że koronawirus jest gorszy niż atak na Pearl Harbor czy World Trade Center. Mówił także, że nigdy nie powinno do tego dość, a wirus mógł zostać zatrzymany u źródła, w Chinach. Kurs dolara umacnia się od początku tygodnia i kontynuuje wzrost także dziś o poranku. Prezydent USA Donald Trump w rozmowie z dziennikarzami w Białym Domu powiedział wczoraj:  – Przeszliśmy najgorszy atak na nasz kraj w historii, jest to najgorszy atak, jaki kiedykolwiek nas spotkał.  – To gorsze niż Pearl Harbor, gorsze niż World Trade Center. Nigdy nie było takiego ataku.  – I to nigdy nie powinno się zdarzyć. Mogło zostać zatrzymane u źródła. Mogło zostać zatrzymane w Chinach. Powinno było zostać zatrzymane u źródła. Tak jednak nie było. Wypowiadając te słowa, Trump obwinia Chiny o to, że nie udało im się powstrzymać rozprzestrzeniania się koronawirusa na inne kraje. Pekin twierdzi natomiast, że Stany Zjednoczone chcą w ten sposób odwrócić uwagę od własnej reakcji na pandemię. Jeden z dziennikarzy zapytał Trumpa, czy postrzega pandemię jako faktyczny akt wojny. Prezydent USA odpowiedział, że to niewidzialny wróg (koronawirus) wypowiedział wojnę USA, a nie Chiny.  Notowania dolara zyskiwały do euro przez ostatnie 3 dni, co zaprowadziło parę walutową EURUSD do strefy wsparcia wokół poziomu 1,0770.

 

Dług publiczny Stanów Zjednoczonych pokonał kolejną okrągłą barierę. W epoce pandemii koronawirusa światowe mocarstwo zadłużone jest już na ponad 25 biliony dolarów. Kolejny bilion przyrósł w mniej niż miesiąc.  Według danych udostępnianych przez Departament Skarbu amerykański dług publiczny wynosi już 25 057 924 023 406, 80 dolarów (słownie: dwadzieścia pięć bilionów pięćdziesiąt siedem miliardów dziewięćset dwadzieścia cztery miliony dwadzieścia trzy tysiące czterysta sześć dolarów i osiemdziesiąt centów). Na tę kwotę składają się dług będący w posiadaniu agend rządowych ($5 909 351 228 561,85) oraz w rękach pozostałych podmiotów ($19 148 572 794 844,95), tzn. krajowych i zagranicznych inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych. Bariera 25 bilionów dolarów przekroczona została 5 maja 2020 r. Poprzedni okrągły poziom 24 bilionów dolarów przebito po raz pierwszy 7 kwietnia 2020 r. Jest to oczywiście najszybszy przyrost o okrągły bilion w historii. Warto pamiętać, że według tzw. skali krótkiej, stosowanej m.in. w USA, dług wynosi ponad 25 trylionów i z taką nazwą spotkają się państwo w przekazach anglojęzycznych mediów. Obecny poziom długu jest o ponad 11 bilionów dolarów wyższy niż jeszcze 10 lat temu. Na koniec 1979 r. dług publiczny USA wynosił nieco mniej niż bilion dolarów. W 1989 r. było to już 3 biliony, w 1999 r. 5,6 biliona, a w 2009 r. 11,9 biliona dolarów. Od inauguracji Donalda Trumpa (20 stycznia 2017 r.) amerykańskie zadłużenie wzrosło o 5,1 bln dol. czyli 25,6 proc. Dla porównania, 20 stycznia 2009 r., kiedy urząd objął Barack Obama, amerykańskie zadłużenie wynosiło 10,6 bln dolarów i do momentu przejęcia władzy przez Donalda Trumpa wzrosło w ujęciu nominalnym o 9,32 biliona, czyli aż o 87,7 proc. – związane było to m.in. z konsekwencjami kryzysu fianansowego. Z kolei za czasów prezydentury George’a W. Busha na liczniku długu przybyło 4,89 bln (+85,5 proc.), a za “panowania” wszystkich poprzednich 42 prezydentów uzbierało się jedynie 5,72 bln dolarów.  Relacja amerykańskiego długu do PKB wyraźnie przekracza też 100 proc. To wskaźnik w przeszłości obserwowany jedynie w czasie II wojny światowej. Analizując wzrost zadłużenia USA, nie można zapominać o radykalnym spadku siły nabywczej dolara. Nawet bazując na niedoskonałym pod wieloma względami wskaźniku inflacji CPI, można wyliczyć, że jeden dolar w 1913 r. miał siłę nabywczą porównywalną z dzisiejszymi 26 dolarami. Nie można także zapominać o tym, że dolar jest światową walutą rezerwową, wobec czego amerykańskie deficyty są przez rynki finansowe zdecydowanie traktowane łagodniej niż w przypadku innych państw. Istotnym elementem zadłużeniowej układanki jest także postawa Rezerwy Federalnej, która ogłosiła gotowość prowadzenia nieograniczonych zakupów amerykańskich obligacji. Pod koniec kwietnia szef amerykańskiego banku centralnego Jerome Powell wprost stwierdził, że “to nie czas, aby martwić się o dług”.

 

Strach przed ogólnoświatową recesją wywołaną COVID-19 sprawia, że złoto jak magnes przyciąga inwestorów. Kruszec w kwietniu osiągnął najwyższe ceny od 2012 roku, a jego notowania podlegają długoterminowemu, ugruntowanemu trendowi wzrostowemu. Metody walki z pandemią przyjęte przez rządy i banki centralne tworzą środowisko sprzyjające jego kontynuacji. Złoto i ropa to nie jedyne surowce warte uwagi inwestorów.  Kurs ropy naftowej osiągnął – pierwszy raz w historii – wartości minusowe. Cena surowca rośnie, ale nie zmienia się fakt o bezprecedensowym załamaniu zapotrzebowania na tzw. czarne złoto, które skutkuje nadpodażą. Nadpodaży nie jest w stanie przysłonić perspektywa ograniczenia wydobycia ropy przez kluczowych producentów.  W kwietniu wydobycie OPEC przekroczyło 30 mln baryłek na dzień i zanotowało największy miesięczny przyrost od 1990 roku, czyli czasu po irackiej inwazji na Kuwejt. Wydobycie w Rosji wyniosło 11,25 mln baryłek i było najwyższe od ponad roku. Zwiększenie produkcji przy braku popytu (pandemia skutkuje ubytkiem zapotrzebowania rzędu 30 mln b/d) powoduje zapełnienie światowych magazynów.  Kurs ropy rośnie wyraźnie po tym jak Arabia Saudyjska podwyższyła cenę surowca dla rafinerii na całym świecie. Ropa Brent drożała nawet o 7,1 proc., a jej kurs przekroczył 31 dolarów. Obecnie rośnie o 6,5 proc. do $31,64. Ropa WTI drożeje o 9,3 proc. do $26,26. Rynki surowcowe to jednak znacznie więcej niż tylko ropa i złoto. Pandemia wywołuje niespotykane zaburzenia – zarówno po stronie popytu, jak i podaży – na rynkach niemal wszystkich najważniejszych towarów. Tworzy tym samym warunki do unikalnych okazji inwestycyjnych.

 

Polska wciąż skupia się na zapewnieniu płynności przedsiębiorstwom i pomocy obywatelom, którzy z powodu pandemii zmagają się z różnymi kryzysami. Takie działania to – według światowej klasy ekspertów – starania krótkowzroczne i krótkoterminowe, które w dłuższej perspektywie nie przyniosą korzystnych efektów. Takie i wiele innych wniosków wysnuto w najnowszym raporcie „Will Covid-19 fiscal recovery packages accelerate or retard progress on climate change”, w którym zaprezentowano wyniki badań Uniwersytetu Oksfordzkiego. Autorzy, wśród których znajdują się m.in. laureat Nagrody Nobla ekonomista Joseph Stiglitz czy Lord Nicholas Stern z London School of Economics, dokonali przeglądu około 700 polityk stymulacyjnych wdrożonych od 2008 roku i przepytali 231 ekspertów z banków centralnych, ministerstw finansów, środowisk akademickich i think-tanków na całym świecie.  Z lektury badania wyłania się dość pesymistyczny obraz – według ekspertów kryzys związany z Covid-19 będzie miał drastyczne konsekwencje. Chodzi przede wszystkim o kwestie ochrony klimatu.  Państwa G-20, mimo wdrożenia pakietów ratunkowych, wciąż nie wyszły z lockdownu i nie wprowadziły znaczących pakietów naprawczych. Istnieje jednak ogromne ryzyko, że oczekiwane pakiety, służące – jakże słusznemu – ożywieniu gospodarczemu, mogą spowodować więcej szkód, niż pożytku. Drogi są dwie – fiskalne pakiety stymulacyjne albo utrwalą albo częściowo wyprą obecne systemy gospodarcze, które intensywnie wykorzystują paliwa kopalne. „Brudne” scenariusze wzmocnią powiązania między wzrostem gospodarczym a paliwami kopalnymi.

 

Zgodnie z opublikowanym w czwartek raportem agencji nieruchomości Knight Frank LLP, w porównaniu do pierwszego kwartału ubiegłego roku, spadła wartość ekskluzywnych apartamentów i domów w Nowym Jorku, Londynie, Hongkongu, Vancouver i Singapurze. Miała na to wpływ światowa pandemia koronawirusa. Jako pierwsze zaczęły tanieć apartamenty w niektórych miastach Azji. Później trend stał się widoczny w krajach europejskich i Stanach Zjednoczonych, co odzwierciedla kierunki rozwoju pandemii. Są jednak również wyjątki – w takich miastach jak Sztokholm, Tokio, Sydney i Toronto ceny osiągnęły wyższy poziom.

 

Najnowsza umowa dwóch spółek, Liberty Global Plc oraz Telefonica SA doprowadzi do stworzenia największego operatora telefonii i internetu w Wielkiej Brytanii. Połączenie to stworzy silniejszego konkurenta na rynku brytyjskim wspierając ekspansję Virgin Media oraz wdrożenie mobilne O2 5G z korzyścią dla konsumentów, firm i sektora publicznego.  Przy transakcji O2 wycenione jest na 12,7 mld funtów, a Virgin Media na 18,7 mld funtów, co daje łącznie ponad 31 mld funtów. O2 zostanie przeniesione do wspólnego przedsięwzięcia bez zadłużenia, a Virgin Media z długiem w wysokości 11,3 mld funtów. W pełni konwergentna platforma na pierwszym miejscu ma stawiać klientów i będzie w stanie wprowadzać innowacje w zmieniającym się środowisku cyfrowym. Inwestycja na ten cel w ciągu najbliższych lat pochłonie 10 miliardów funtów. Oczekuje się, że wspólne przedsięwzięcie przyniesie znaczące synergie o wartości 6,2 miliarda funtów według wartości bieżącej netto po kosztach integracji i równoważne korzyściom z kosztów, nakładów inwestycyjnych i przychodów w wysokości 540 milionów funtów rocznie w piątym pełnym roku po zamknięciu.  Obie strony oczekują, że wpływy pieniężne netto zostaną zamknięte na koniec serii po dokapitalizowaniu, które wygenerują przychody w wysokości 5,7 miliarda funtów w przypadku Telefoniki i 1,4 miliarda funtów w przypadku Liberty Global. Dochody z przyszłego generowania wolnych przepływów pieniężnych i finansowania będą rozdzielane równo między Telefonica i Liberty Global.  Firmy planują sfinalizować transakcję w połowie 2021 roku. Połączenie Virgin Media i O2 stworzy ogólnokrajowego, zintegrowanego dostawcę usług komunikacyjnych z ponad 46 milionami abonentów oraz 11 miliardami funtów przychodów.

 

Po zakończeniu wczorajszej sesji w USA, spółka PayPal Holdings Inc. opublikowała swoje wyniki za I kwartał 2020 roku. W wydłużonym handlu po sesji, akcje PYPL zyskały niemal 8 proc. Przetworzone płatności wzrosły w pierwszym kwartale, a spółka oczekuje wzrostu wolumenu także w drugim kwartale 2020 roku.  Sprzedawcy internetowi obserwują wzrost popytu, co wzmacnia płatności cyfrowe. PayPal poinformował we wczorajszym raporcie, że w kwietniu odnotował rekordową liczbę 7,4 miliona nowych klientów netto.  Zysk netto PayPal spadł natomiast do 84 milionów USD, co daje 7 centów na akcję, w kwartale zakończonym 31 marca. Rok wcześniej zysk wyniósł 667 milionów USD, czyli 56 centów na akcję. Spadek zysku o 87,4 proc. był związany ze zwiększeniem rezerw na straty kredytowe, gdzie dochód operacyjny został zredukowany o 237 mln dolarów. Jednakże wynik ten i tak przekroczył oczekiwania Wall Street. Wartość przetworzonych przez PayPal płatności w pierwszym kwartale br. uplasowała się na poziomie 191 mld dolarów i była wyższa o 18 proc. od analogicznego okresu z 2019 roku.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *