Wiara w lek na koronawirusa przemogła pesymizm zionący z danych makroekonomicznych. W cieniu entuzjazmu na Wall Street bez większego echa przeszło pierwsze od stycznia regularne posiedzenie władz Rezerwy Federalnej. Firma Gilead Sciences oficjalnie ogłosiła, że jej eksperymentalny lek antywirusowy o nazwie remdesivir pomyślnie przeszedł testy kliniczne i że statystycznie skraca czas powrotu do zdrowia chorych na Covid-19. Dwa tygodnie temu medialne rewelacje na temat remdesiviru już raz doprowadziły do mocnych, ale krótkotrwałych wzrostów na rynkach akcji. Ale tym razem może być inaczej, gdyż pozytywnie o produkcje Gilead Sciences wypowiedział się dr Anthony Fauci, naczelny ekspert administracji prezydenta Trumpa w walce z koronawirusem. Choć skuteczność remdesiviru jest jeszcze daleka od potwierdzenia, to dr Fauci powiedział, że ten lek może się stać „standardem w leczeniu”. Akcje Gilead Sciences podrożały w środę o 5,7 proc. Nie chodzi jednak tylko o jedną spółkę i jej ewentualne zyski. Znalezienie skutecznego medykamentu pozwalającego skrócić czas hospitalizacji pacjentów z koronawirusem może oznaczać przełom w zwalczaniu tej odmiany grypy i przyspieszyć powrót do normalności w sferze społecznej i gospodarczej. Z punktu widzenia inwestora lek oznacza szybszy powrót wzrostu gospodarczego. Reakcja rynków akcji była euforyczna. Dow Jones poszedł w górę o 2,21 proc . i osiągnął najwyższą wartość od 10 marca. Indeks S&P500 po zwyżce o 2,66 proc. dotarł na wysokość 2 939,51 pkt. – najwyżej od 6 marca. Nasdaq Composite zwyżkował o 3,57 proc. i także znalazł się na najwyższych poziomach od pierwszych dni marca. A to oznacza odrobienie większości strat po koronawirusowym krachu.

Tymczasem dane z realnej gospodarki nie pozostawiają żadnych złudzeń. Wystarczył nieco ponad tydzień „zamknięcia gospodarki”, by PKB Stanów Zjednoczonych w całym pierwszym kwartale zanotował najgłębszy spadek od 11 lat. A to dopiero początek przypuszczalnie najgwałtowniejszej recesji w historii Ameryki, bo prawdziwe załamanie nadeszło dopiero w kwietniu. Nawet przewodniczący Powell bez ogródek przyznał, że stopa bezrobocia w tym miesiącu prawdopodobnie osiągnęła „dwucyfrowy poziom”. A propos Powella, to Rezerwa Federalna nie dokonała korekt w swej ultra-ekspansywnej polityce monetarnej. Fed zamierza utrzymać zerowe praktycznie stopy procentowe tak długo, aż gospodarka nie zacznie wracać do zdrowia. Bezterminowo w grze pozostaje też nielimitowane QE – czyli proceder skupowania obligacji skarbowych, hipotecznych i korporacyjnych przez Fed  zamian za świeżo wykreowane pieniądze.  Przez ostatnie dwa miesiące Fed zwiększył swoją sumę bilansową o 2,4 bln dolarów, skupując z rynku obligacje i zwiększając stan rezerw banków komercyjnych. Zatem Fed może i nie obiecuje cudownego lekarstwa na koronawirusa, ale zapewnia końskie dawki kredytowej morfiny systemowi finansowemu, który już nie potrafi funkcjonować bez nowych działek monetarnej stymulacji.

 

Wraz ze wzrostem sumy bilansowej Fedu wzrosta liczba bezrobotnych Amerykanów. W czwartek dowiemy się o kolejnych milionach nowo rejestrowanych bezrobotnych, których łączna liczba przez ostatnie 6 tygodni zapewne sięgnęła ok. 30 milionów. W środę o prawie 6 proc. podrożały akcje Boeinga, który zapowiedział zwolnienie części załogi w reakcji na załamanie popytu na samoloty pasażerskie. Drożały także akcje Lyfta, który ogłosił plany zwolnienia co szóstego pracownika. A więc recesyjna spirala dopiero się zaczyna nakręcać: ludzie bez pracy i bez dochodu będą mniej konsumować i gorzej spłacać kredyty, co pogłębi problemy kolejnych branż.

 

Zdaniem Donalda Trumpa powstanie koronawirusa SARS-CoV-2 i wywołanie za jego pomocą globalnej pandemii nie było przypadkowe. Amerykański prezydent uważa, że Chiny celowo stworzyły i rozprzestrzeniły wirusa, który jak dotąd doprowadził już do śmierci ponad 228,5 tys. osób na całym świecie, byle tylko nie dopuścić do jego reelekcji w jesiennych wyborach prezydenckich w USA. Mimo, że jak dotąd nie dostarczył on dowodów na poparcie swojej tezy, to zapowiedział, że rozważa różne sposoby ukarania chińskiego rządu. – Chiny zrobią wszystko, co w ich mocy, by doprowadzić do tego, że przegram ten wyścig – powiedział Trump w wywiadzie. Choć nie wskazał, jakie działania karne może podjąć, to dodał, że jest wiele rzeczy, które może zrobić. Wcześniej w środę amerykański sekretarz stanu Michael Pompeo powiedział, że Chiny stanowią zagrożenie dla świata, ukrywając informacje o pochodzeniu koronaawirusa. Komentarze pojawiły się po tym, jak państwowy nadawca China Central Television w wieczornym programie informacyjnym zakwestionował przejrzystość i dokładność amerykańskich danych na temat infekcji Covid-19.

 

Protesty przeciwko wierceniu w poszukiwaniu paliw kopalnych w cennych przyrodniczo regionach stanu Alaska przynoszą rezultaty – presja aktywistów nie doprowadziła do regulacji zakazujących wydobycia, ale wycofania aktywów przez kolejny wielki bank. Tym razem inwestycje na Alasce wykluczył Morgan Stanley – informuje Yahoo Finance. Arctic National Wildlife Refuge to rezerwat znajdujący się na obszarze Arktyki, jednego z najszybciej ogrzewających się rejonów globu o dużej bioróżnorodności. Morgan Stanley, jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie, to piąty spośród znaczących banków amerykańskich, które wycofały się z finansowania inwestycji w wydobycie ropy i gazu w tym regionie. Decyzję tę poprzedziły podobne kroki banków Citigroup, Goldman Sachs Group, JPMorgan Chase & Co. i Wells Fargo & Co – wszystkie podjęte w przeciągu kilku ostatnich miesięcy. Jedynym znaczącym bankiem, który wstrzymał się od tego rodzaju ruchów jest Bank of America. Kroki podjęte na Wall Street zostały uznane przez Donalda Trumpa za “wymuszenia radykalnej lewicy”.  “Inwestycje w paliwa kopalne potrzebują trzech rzeczy, by dojść do skutku. Aprobaty – lub chociaż zezwolenia – rządu, ale także kapitału i ubezpieczenia. Te ostatnie zwykle pochodzą z sektora prywatnego. Jeśli da się interweniować w tym obszarze, możliwe jest zatrzymanie takich projektów” – skomentowała Alison Kirsch, główna badaczka w Rainforest Action Network’s Climate and Energy Program.

 

Europejski Bank Centralny (EBC) zdecydował się utrzymać stopy procentowe na dotychczasowych, niezmiennym poziomie, w tym stopę depozytową w zakresie -0,5 proc. Instytucja zapowiedziała jednocześnie, że jest gotowa zwiększać zakres oraz skład swojego obecnego programu skupu aktywów tak długo jak będzie to konieczne oraz wprowadziła nowy instrument o nazwie PELTRO. Kurs euro pozostawał praktycznie bez reakcji na decyzję banku centralnego, czekając na wystąpienie Christine Lagarde.  Podobnie jak Rezerwa Federalna (Fed) w środę, tak samo EBC w czwartek pozostawia stopy bez zmian i jest gotowe skupować aktywa z rynku tak długo, aż kryzys wywołany koronawirusem nie zacznie ustępować. EBC łagodzi jeszcze bardziej warunki trzeciej edycji programu TLTRO (ukierunkowanych długoterminowych operacji refinansujących), obniżając ich oprocentowanie w okresie od czerwca 2020 r. do czerwca przyszłego roku do poziomu o 50 punktów bazowych poniżej średniej stopy procentowej podstawowych operacji refinansujących.

 

Wraz z zamknięciem fabryk i biur gwałtownie spadło zapotrzebowanie na energię. Największy przegrany takiego stanu rzeczy? Węgiel. W USA udział węgla w miksie energetycznym największej sieci w kraju spadł od lutego o 5 pkt proc. Ilość produkowanej energii w elektrowniach gazowych oraz na farmach wiatrowych nie uległa zmianie. W Europie analogiczny udział węgla spadł o 2 pkt proc. Nawet w Chinach i Indiach, gdzie węgiel nadal jest dominującym paliwem, jego znaczenie maleje. Wszystko sprowadza się do kosztów. Wytwarzanie energii z węgla jest w wielu miejscach znacznie droższe niż z gazu czy OZE. Jest zatem w pierwszym z kolei wypychanym z rynku paliwem, gdy spada popyt. Obecny kryzys gospodarczy to dobra wiadomość dla polityków i aktywistów dążących do wyeliminowania węgla jako źródła energii. Proces ten trwa już od dawana, teraz jednak znacznie przyśpieszył. Węgiel odpowiada obecnie za jedynie 14 proc. energii generowanej przez ogromną sieć energetyczną zaopatrującą 65 milionów osób na obszarze od Illinois do New Jersey. Jeszcze w lutym odsetek ten wynosił 20 proc. Produkcja węgla spadła w USA w ciągu ostatnich trzech tygodni aż o 21 proc. Drugi największy dostawca tego surowca w tym kraju, firma Arch Coal, zapowiedziała, że wdraża program masowych zwolnień. Węgiel nie wytrzymuje konkurencji z gazem ziemnym.

 

Akcje Microsoftu wzrosły w trakcie środowego handlu o niemal 5 proc. Była to reakcja na raport finansowy spółki, z którego wynika, że mimo panującego kryzysu, w trzecim kwartale fiskalnym, który zakończył się 31 marca odnotowano aż 15-procentowy wzrost sprzedaży, który napędzany był działalnością w chmurze.  Z opublikowanego sprawozdania wynika, że spółka odnotowała 35,02 mld dolarów przychodów, co przełożyło się na 22-procentowy wzrost zysku netto do 10,8 mld dolarów oraz 1,40 dolara skorygowanego zysku na akcję.  Warte odnotowania jest to, że w raportowanym okresie przybyło aż 39,6 mln abonentów pakietów biurowych Office 365, co stanowi wzrost o około 16 proc.w stosunku do ubiegłego roku. Jest to największy wzrost od trzeciego kwartału 2018 r. Jeszcze większy wzrost odnotowano w przypadku aplikacji do komunikacji zespołowej Microsoft Teams, która ma obecnie ponad 75 milionów aktywnych użytkowników, w porównaniu z ponad 44 milionami w połowie marca. Spółka zdradziła także, że w jednym dniu tego miesiąca odbyło się ponad 200 milionów spotkań za pomocą tej aplikacji. Microsoft spodziewa się także, że w obecnym kwartale osiągnie przychód na poziomie od 35,85 mld  do 36,80 mld dolarów. Licząc od początku roku, akcje Microsoftu wzrosły o 12,51 proc., podczas gdy indeks S&P 500 odnotował ponad 9 proc. spadek.

 

We wtorek oddano do użytku główny terminal nowego berlińskiego lotniska, co znacznie przybliża jego otwarcie. Obecnie planowane jest ono na 31 października, z dziewięcioletnim opóźnieniem – informuje Süddeutsche Zeitung. „Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy nie zrezygnowali z BER”, powiedział szef lotniska Engelbert Lütke Daldrup. BER to upragnione lotnisko Berlińczyków i niemieckiej linii lotniczej Lufthansa, która chce przenieść operacje wszystkich swoich pięciu brandów – Lufthansa, Swiss, AUA, Brussels i Eurowings – właśnie pod Berlin. Ma wraz z Frankfurtem i Monachium stanowić Świętą Trójcę niemieckich mega lotnisk. Mimo zapaści na rynku lotniczym, pandemia może mieć zbawienny skutek dla nowego berlińskiego lotniska. Dwa obecne lotniska stolicy, Tegel i Schönefeld, obsługują tylko około tysiąca pasażerów dziennie. W ubiegłym roku do Berlina przylatywało średnio nieco poniżej 100 tys. pasażerów dziennie. Lotnisko więc zacznie operować przy niepełnym obłożeniu, co jest „rozruchową” zaletą. Załamanie koniunktury prowadzi jednak do dalszego pogorszenia sytuacji firmy operacyjnej. W związku z tym przygotowywany jest zastrzyk finansowy w wysokości do 300 mln euro. Niezależnie od tego, firma ma w swoim biznesplanie na lata 2021-2024 lukę finansową w wysokości 792 mln euro. Według analiz, które widzieli dziennikarze portalu rbb24.de i dziennika Tagesspiegel, dodatkowe zapotrzebowanie do 2023 roku może osiągnąć nawet 1,8 mld euro. Jak dotąd budowa BER kosztowała ponad 6,5 mld euro. Koszty projektu zwiększyły się ponadtrzykrotnie od czasu inauguracji w 2006 roku.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *