Wczorajsza sesja na Wall Street miała mieszany przebieg. Z jednej strony S&P 500 zakończył ją na 1proc. minusie, podczas gdy technologiczny Nasdaq zyskał prawie tyle samo. Dziś rano jednak notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy dalej zmierzają na północ i w przypadku S&P 500 wracają do poziomu 2800 pkt. Sentyment pozostaje dobry za sprawą oczekiwań na zbliżające się otwieranie gospodarek. Choć Francja w dniu wczorajszym przedłużyła kwarantannę, to jednak w USA widać coraz silniejszą presję na zniesienie lockdownu. Na początku marca Trump komunikował, że chciałyby stopniowego otwierania gospodarki po Wielkanocy. Obecnie ten termin przesunął się na koniec miesiąca i widać, że maj może być przełomowy jeśli chodzi o podejście do gospodarki w kontekście walki z koronawirusem. Widać, coraz większą presję na wznawianie aktywności śladem Chin, mimo że zapewne będzie prowadzić do zwiększenia ilości zachorowań. Troska o gospodarkę może jednak stawać się coraz większa, bowiem z świat z pandemią może się zmagać jeszcze przez najbliższe miesiące, a na całkowite zamknięcie aktywności przez tak długi okres mało kto może sobie pozwolić.

 

Donald Trump poinformował za pośrednictwem Twittera, że wydobycie ropy naftowej zmniejszy się o 20 mln baryłek dziennie, a nie o 10, jak pierwotnie informowano. To efekt porozumienia grupy OPEC+, czyli krajów OPEC oraz innych producentów ropy, którym przewodzi Rosja.  Światowe wydobycie ropy ma się zmniejszyć o ok. 10 proc. światowej produkcji, jak poinformował Reuters. To efekt porozumienia OPEC+ zrzeszające kraje OPEC oraz innych producentów ropy, której przewodniczy Rosja. “Ograniczenia, które zamierza wprowadzić OPEC+, dotyczą 20 mln baryłek dziennie, a nie 10 mln, o których generalnie się informuje” – napisał na Twitterze amerykański prezydent.  Donald Trump wyraźnie podkreślił swój udział w negocjacjach. Podziękował “wszystkim, którzy pracowali wraz z nim” nad treścią porozumienia. W swoim twittcie wymienił Rosję i Arabię Saudyjską. Aby zatrzymać spadek cen ropy będący efektem pandemii koronawirusa, grupa OPEC+ zgodziła się zmniejszyć produkcję o 9,7 miliona baryłek dziennie w okresie od maja do czerwca 2020 roku. Ma to być największa redukcja w historii. Trump wytłumaczył, że cięcie będzie jeszcze większe.  Porozumienie kończy także wojnę cenową, która wybuchła między Arabią Saudyjską a Rosją na początku marca.

 

Rozprzestrzeniająca się na niemal całym świecie pandemia koronawirusa SARS-CoV-2, która z natury zapoczątkowała globalny kryzys zdrowotny, przerodziła się również w kryzys gospodarczy. Wiele firm niemal z dnia zostało zamkniętych, co przyczynia się do masowych zwolnień i bankructw. To wszystko sprawia, że światowa gospodarka może skurczyć się nawet o 35 proc.  W samych tylko Stanach Zjednoczonych, na przestrzeni ostatnich trzech tygodni pracę z powodu globalnej pandemii koronawirusa straciło aż 16,78 mln osób.  Zdaniem Goldman Sachs Group Inc. światowa gospodarka skurczy się w tym kwartale aż czterokrotnie bardziej niż podczas poprzedniego rekordu ustanowionego w czasach kryzysu finansowego z 2008 roku.  Wciąż bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie jak szybko światowa gospodarka wróci do normalności? Nowojorski ekonomista Jan Hatzius zauważa, że w chwili obecnej nikt nie wie dokładnie jak szybko ludzie wrócą do pracy. Zwraca on jednak uwagę, że poprawa sytuacji w gospodarce będzie prawdopodobnie bezpośrednią konsekwencją powrotu ludzi do pracy. Okazuje się więc, że kluczowym będzie tu możliwe jak najszybsze uruchomienie gospodarki w sposób bezpieczny i niezagrażający życiu oraz zdrowiu obywateli.

 

Dolarowe ceny złota osiągnęły najwyższe poziomy od ponad 7 lat. W Polsce notowania królewskiego metalu biją historyczne rekordy, przy czym fizyczne sztabki i monety są znacznie droższe, niż wynikałoby to z notowań na rynku finansowym. We wtorek nocy kurs kontraktów terminowych na złoto sięgnął 1784,45 dolarów za uncję trojańską i tym samym był najwyższy od października 2012 roku. Od początku roku złoto w dolarach zyskało ponad 15 proc. Teraz najpoważniejszym oporem jest linia 1800 dolarów za uncję – powyżej tego poziomu złoto było notowane jedynie w sierpniu i wrześniu 2011 roku.  Rosnące notowania złota są efektem bezprecedensowego załamania gospodarczego wywołanego decyzjami rządów, które zamykając gospodarkę usiłowały spowolnić epidemię chińskiego koronawirusa. Lęki inwestorów budzi nie tylko skala rozpoczętej recesji, ale też odpowiedź  rządów i banków centralnych, które postanowiły „zadrukować” kryzys. Tylko przez ostatnie kilka tygodni amerykańska Rezerwa Federalna „dodrukowała” dwa biliony dolarów, co budzi obawy o przyszłą siłę nabywczą dolara i innych „papierowych” walut.

 

Niemiecki rząd boi się, że Chiny wykorzystają spadające ceny akcji wielu niemieckich firm notowanych na giełdzie i za bezcen zyskają w nich decydujący głos bądź wręcz je przejmą. Aby temu zapobiec, szykowana jest zmiana prawa. Chińskie koncerny na kilka tygodni wypadły z gry, ale wracają i z zainteresowaniem przyglądają się zadyszce, jaką złapały europejskie korporacje. Istnieje obawa, że będą chciały wykorzystać ich trudną sytuację i dokonać przejęć. Chcąc zapobiec takiemu scenariuszowi, niemiecki rząd przyjął ustawę, która utrudni przejmowanie niemieckich firm.  Transakcje istotne dla porządku publicznego mają w przyszłości nie dochodzić do skutku do momentu, aż zostanie sprawdzone, czy faktycznie nie stanowią zagrożenia. Co więcej, przejęcie konkretnego przedsiębiorstwa będzie mogło zostać zablokowane przez rząd, jeśli niebezpieczeństwo jest “spodziewane”. Dotychczas musiało być “rzeczywiste”. Ponadto przy wydawaniu zezwolenia na przejęcie będzie też brane pod uwagę bezpieczeństwo partnerów z UE.  Nie wszystkie przejęcia odbywają się “wprost”. Równie groźne skutki może mieć sytuacja, w której inwestorzy po cichu będą dokupywać akcje. Aby temu zapobiec, ministerstwo gospodarki chce stworzyć katalog “technologii krytycznych”, które szczególnie warto chronić. Mogą się tam znaleźć m.in. sztuczna inteligencja, robotyka, półprzewodniki, biotechnologia i technologia kwantowa. Nabywanie ponad 10 proc. udziałów w firmach z tych branż musiałoby być zgłaszane.

 

Nastroje na początku wtorkowej sesji poprawiły jeszcze lepsze od oczekiwań dane z Chin dotyczące bilansu handlu zagranicznego. W marcu eksport skurczył się jedynie o 6.6 proc. r/r podczas gdy rynek oczekiwał spadku o 14.0 proc. wobec -17.2 proc. odnotowanych w lutym. Import natomiast zmniejszył się o 0.9 proc. r/r wobec mediany prognoz rynkowych na poziomie -9.5 proc. r/r i -4.0 proc. r/r przed miesiącem. Dane te potwierdzają, że gospodarka Państwa Środka szybko odbudowuje aktywność po zamrożeniu na początku roku. Tymczasem japoński SoftBank, największy na świecie inwestor na rynku spółek technologicznych, może zanotować pierwszą stratę od 15 lat. SoftBank poinformował, że spodziewa się straty 16,7 mld dolarów na inwestycjach przeprowadzonych przez swój fundusz Vision Fund, zajmujący się start-upami. Będzie to jego pierwsza strata od 15 lat. Japońska spółka wskazuje jako jej przyczynę pandemię koronawirusa. Wśród inwestycji Vision Fund znajdują się m.in. Uber, indyjska sieć hotelowa Oyo, czy parataksówkowy serwis Grab, działający w Azji.

 

W niektórych regionach Indii po raz pierwszy od 30 lat widać odległe o kilkaset kilometrów Himalaje. To skutek zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza po „zamknięciu” gospodarki z powodu pandemii. Serwisy społecznościowe zostały zalane przez mieszkańców niektórych rejonów indyjskiego stanu Pendżab zdjęciami, na których widać odległe o około 200 km Himalaje. Stały się widoczne po tym, jak władze liczącego 1,4 mld mieszkańców kraju zarządziły zamknięcie na 21 dni gospodarki, zakazując także publicznych zgromadzeń z powodu pandemii koronawirusa. Redukcja smogu zwiększyła przejrzystość powietrza, co potwierdzają dane — między 16 a 27 marca indeks jakości powietrza poprawił się o 33 proc. W Indiach w 2012 r. zmarło około 1,5 mln osób z powodu chorób związanych z zanieczyszczeniem powietrza — wynika z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Podobne zjawisko można było zaobserwować już po wybuchu epidemii koronawirusa w Chinach. Po masowej kwarantannie poziom dwutlenku azotu w Państwie Środka gigantycznie spadł. Początkowo spadek zanieczyszczenia obserwowany był jedynie w pobliżu Wuhan, lecz ostatecznie rozprzestrzenił się na cały kraj. Dzięki danym z satelity wiemy, że pomiędzy 14 a 25 marca 2020 r. w europejskim powietrzu spadło stężenie dwutlenku azotu (toksycznego gazu z pojazdów, elektrowni i fabryk). Zmianę najwyraźniej widać w dużych miastach: przede wszystkim w Mediolanie, Paryżu i Madrycie.  Z kolei naukowcy z Belgii zauważyli niedawno, że z powodu licznych obostrzeń nałożonych na ludzi skorupa Ziemi trzęsie się znacznie mniej.

 

Zwyczaje korzystania z Internetu Amerykanów diametralnie zmieniły się w ciągu ostatnich tygodni – wynika z analizy przeprowadzonej przez New York Timesa. Wszystkie dane, które opracował NYT pochodzą od dwóch dostawców danych internetowych: SimilarWeb oraz Apptopii. Główny wniosek z analizy jest taki, że Amerykanie rzucili się na najpopularniejsze serwisy społecznościowe takie jak Facebook oraz streamingowe platformy (jak Netflix oraz YouTube). Wszystkie one zwiększyły swoją średnią dziennego ruchu (w okresie od 21 lutego do 24 marca) o co najmniej kilkanaście procent. Wzrost Facebooka wyniósł 27 proc., Netflixa 16 proc., natomiast YouTube’a 15,3 proc.  Chociaż przez ostatnie lata użytkownicy szybko odwracali się od dużych ekranów komputerów i laptopów na rzecz urządzeń mobilnych, to ostatnie tygodnie przyniosły zahamowanie tego trendu. Liczba odwiedzin aplikacji wspomnianych serwisów (liczby rozpoczętych sesji) niewiele zmieniła się w analogicznym okresie: o ile Facebook i Netflix zanotowały niewielki wzrost średniej dziennej liczby sesji (analogicznie o 1,1 oraz 0,3 proc.), o tyle YouTube straciło aż 4,5 proc. Widzimy więc, że Amerykanie zdecydowanie wolą korzystać z dużych ekranów, jeśli mają tylko ku temu sposobność. NYT zauważa, że zdecydowanie zyskały też na popularności w ostatnich tygodniach aplikacje, które umożliwiają odbywanie wideorozmów. Wzrosła też popularność stron internetowych, które są medium łączącym lokalne społeczności. Jednym z nich jest strona Nexdoor.com, która doświadczyła ogromnego wzrostu liczby odwiedzin (73,3 proc.). Gwałtownego wzrostu popularności doznały także aplikacje służące do nauki i pracy zdalnej – pisze dalej NYT.

 

Banki ugięły się pod presją Pekinu, a borykający się z konsekwencjami epidemii koronawirusa biznes ruszył po kredyt. W marcu chińską gospodarkę zalała rekordowa fala finansowania. 5,15 bln juanów (czyli ok. 3 bln zł, więcej niż wynosi PKB Polski) wpompował w ubiegłym miesiącu sektor finansowy w realną gospodarkę. To rezultat znacznie przekraczający oczekiwania analityków, którzy spodziewali się ok. 3,1 bln juanów, oraz najwyższy wynik od 2017 r. – odkąd istnieją porównywalne dane dot. AFRE – “zagregowanego finansowania realnej gospodarki” (kiedyś TSF – total social financing). Historycznie wysoki odczyt w marcu jest o tyle niezwykły, że dotychczasowe rekordy (również sięgając dalej wstecz niż do 2017 r.) padały w styczniu – miesiącu, w którym instytucje finansowe starają się przed świąteczną przerwą pozyskać najlepszych klientów (rolujących w tym czasie zadłużenie) i “wypchnąć” jak najwięcej środków.  Tym razem na skalę finansowania wpływ miała oczywiście epidemia koronawirusa – w obliczu konieczności odmrażania gospodarki po okresie lockdownu i problemów z płynnością kluczowe było wsparcie przedsiębiorstw nowymi środkami. Dlatego Ludowy Bank Chin pompował płynność do sektora bankowego i zachęcał instytucje, by tani pieniądz “puszczały” dalej – do biznesu.  Trudno jednak było się spodziewać, że w obliczu bezprecedensowego załamania gospodarki z powodu decyzji podejmowanych przez władze i obywateli w obliczu epidemii koronawirusa, Chińczycy nie sięgną po prosty i sprawdzony mechanizm stymulowania aktywności, czyli kredyt. I tak w porównaniu do dzisiejszej wielkości chińskiej gospodarki tempo zadłużenia jest wyraźnie niższe niż po ostatnim globalnym kryzysie finansowym sprzed ponad dekady.

 

Międzynarodowy Fundusz Walutowy daruje 25 biednym krajom raty za sześć miesięcy spłaty ich długu. W ten sposób MFW chce wspomóc walkę z pandemią.  Umorzenie długów o łącznej wartości 500 mln dolarów zostało zatwierdzone przez zarząd MFW w wielkanocny poniedziałek. Do funduszu wspierającego biedne kraje w czasach katastrof (CCRT) dołożyły się m.in. Wielka Brytania (185 mln dolarów) i Japonia (100 mln dolarów) oraz Chiny i Holandia (brak podanych kwot). Georgiewna wyraziła nadzieję, że do pomocy przyłączą się także inne kraje. Sześciomiesięcznym zwolnieniem ze spłaty długów wobec MFW objęte zostały: Afganistan, Benin, Burkina Faso, Republika Środkowoafrykańska, Czad, Komory, Republika Demokratyczna Konga, Gambia, Gwinea, Gwinea-Bissau, Haiti, Liberia, Madagaskar, Malawi, Mali, Mozambik, Nepal, Nigel Rwanda, Wyspy św. Tomasza i Książęca, Sierra Leone, Wyspy Salomona, Tadżykistan, Togo i Jemen.  Posunięcie MFW wpisuje się w apel sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa, który w ostatnich tygodniach nawoływał do zawieszenia spłaty długu najbiedniejszym państwom.

 

Uniwersytet Cambridge uruchomił projekt Covid-19 Sounds. W jego ramach uruchomili aplikację do zbierania nagrań od jak największej liczby osób. Po co? Naukowcy chcą szukać sposobu na wykrycie koronawirusa na podstawie dźwięku kaszlu czy nawet głosu.  Jak czytamy w komunikacie na stronie uczelni, aplikacja Covid-19 Sounds prosi użytkowników o przesłanie nagrań, w których wdychają i wydychają powietrze, kaszlą i czytają zdanie: „Mam nadzieję, że moje dane mogą pomóc w opanowaniu pandemii wirusów”.  To bardzo ciekawe podejście do tematu wykrywania koronawirusa. Faktycznie z racji tego, że COVID-19 jest chorobą układu oddechowego, dźwięki wydawane przez osoby z tym schorzeniem – w tym głos, oddech i dźwięki kaszlu – powinny bardzo specyficzne. Na razie jedyna broń do walki z wirusem to testy.

 

Mimo rozprzestrzeniającej się pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, która zmusiła wielu producentów samochodów do zamknięcia swoich fabryk, notowania Tesli zyskują nieprzerwanie od sześciu dni. Tylko w trakcie poniedziałkowej sesji cena akcji TSLA wzrosła o 13,6 proc. przekraczając barierę 650 dolarów.  Na przestrzeni ostatnich sześciu sesji cena akcji Tesli wzrosła o ponad 43 proc. W tym samym czasie indeks S&P 500 wzrósł jedynie o 9,3 proc. Warto w tym miejscu zwrócić także uwagę, że seria sześciu wzrostowych sesji z rzędu jest najdłuższą na notowaniach producenta samochodów elektrycznych od początku lutego br. Licząc od połowy marca br. cena akcji TSLA wzrosła już o ponad 85 proc. zmniejszając tym samym zasięg trwających od 4 lutego br. spadków do niespełna 33 proc. (z blisko 64 proc.).

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *