Po wtorkowym rozczarowaniu środowa sesja przyniosła silne wzrosty na nowojorskich giełdach. Podobno to efekt spadku przyrostu zachorowań na Covid-19.  Można rzec, że co nie udało się we wtorek, udało się w środę. S&P500 zakończył środową sesję niemal dokładnie na poziomie wtorkowego śródsesyjnego maksimum. Oznaczało to wzrost o 3,41 proc. i dojście do poziomu 2749,98 pkt. Dow Jones zyskał prawie 780 punktów – czyli 3,44 proc. – i osiągnął pułap 23 433,57 pkt. Nasdaq Composite zwyżkował o 2,58 proc., kończąc na wysokości 8090,90 pkt. Drugi dzień z rzędu w giełdowych komentarzach skupiano się na sytuacji epidemiologicznej, odnotowując fakt, że dzienna liczba potwierdzonych zachorowań na Covid-19 przestała rosnąć (choć dzienna liczba zgonów osiągnęła nowy rekord). To daje nadzieję, że chiński wirus powoli ustępuje, co w ciągu kilku tygodni pozwoli na zniesienie zakazów uniemożliwiających pracę i prowadzenie działalności gospodarczej. Warto dodać, że w marcu z powodu koronawirusa w USA zmarło 4053 ludzi, co stanowiło ok. 1,6 proc. liczby wszystkich zmarłych w marcu 2019 roku (i zapewne zbliżony odsetek w marcu 2020).

 

Niewątpliwie dobrą wiadomością dla posiadaczy akcji było zawieszenie kampanii wyborczej przezturbo-socjalistę Berniego Sandersa. W praktyce eliminuje to Sandersa z wyścigu o nominację prezydencką Partii Demokratycznej i w zasadzie wyklucza go z rywalizacji o Biały Dom. Zatem szanse na antybiznesowego polityka w Gabinecie Owalnym przez następne cztery lata zmalały prawie do zera. Drugim wsparciem dla nowojorskich indeksów był sektor naftowy, który zyskiwał na drożejącej ropie. Zwyżka byłą szczególnie widoczna w notowaniach amerykańskiego surowca WTI, który podrożał aż o 7,5 proc. Cena europejskiej ropy Brent poszła w górę o ponad 3 proc. Katalizatorem tych wzrostów była wypowiedź algierskiego ministra, który zasugerował, że na czwartkowym spotkaniu OPEC zapadnie decyzja o „masywnym” ograniczeniu wydobycia.

 

Rezerwa Federalna ogłosiła nowe programy pożyczkowe i zwiększyła już istniejące, co pozwoli udostępnić 2,3 bln dolarów wsparcia dla gospodarki USA. W wydanym oświadczeniu szef Fed, Jerome Powell powiedział, że bank centralny próbuje zapewnić tak dużą pomoc i stabilność jak to możliwe w okresie kiedy gospodarka jest zamknięta z powodu pandemii. W marcu 2020 r. inflacja cen producenckich w Stanach Zjednoczonych wyniosła -0,2 proc. w ujęciu miesięcznym, wynika z danych Departamentu Handlu. Mediana oczekiwań ekonomistów zakładała spadek wskaźnika o 0,4 proc. wobec spadku o 0,6 proc. miesiąc wcześniej.  W tygodniu zakończonym 4 kwietnia liczba osób po raz pierwszy ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych spadła do 6606 tys., wynika z danych Departamentu Pracy. To wynik dużo gorszy od mediany prognoz ekonomistów, która zakładała spadek tej liczby do 5250 tys. z 6867 tys. tydzień wcześniej po korekcie z 6648 tys.

 

Podczas przemówienia w internetowym wydarzeniu Brookings Institution Ben Bernanke, były przewodniczący Rezerwy Federalnej (Fed), powiedział, że wywołane przez pandemię koronawirusa zawirowania związane z lock-downem i ich wpływ na firmy prawdopodobnie spowodują skurczenie się gospodarki USA o 30 proc. lub więcej w drugim kwartale 2020 r. Z kolei analitycy z Citi oczekują kolejnej fali spadkowej na Wall Street, co powinno zepchnąć indeksy i ropę na nowe minima.  Analitycy z Citi ostrzegają, że ​​najgorsze może jeszcze nadejść na rynki akcyjne. Podtrzymują pogląd, że październik/listopad 2008 r. pozostaje najlepszą mapą drogową dla obecnych czasów.  – Gdy rozpoczynał się listopad 2008 roku, wielu uważało, że najgorsze jest prawdopodobnie za nami (takie było również nasze postrzeganie w tym czasie). Niestety przełom listopada-grudnia dostarczył niestabilnych czasów (a w niektórych przypadkach aż do marca 2009 r.) – zauważono w raporcie Citi. Kolejny ostry ruch w dół indeksów akcji był po mocnym odbiciu w październiku. To spowodowało spadek S&P 500 o 26 proc. od najwyższego do najniższego dołka w listopadzie (przed kolejnym wzrostem na rynku niedźwiedzia). – W tamtym czasie ropa WTI kontynuowała gwałtowny spadek i spadła o 45 proc. w miesiącach listopad-grudzień. W listopadzie handlowano o 28 proc. poniżej październikowego zamknięcia – co jeśli powtórzyłoby się w kwietniu oznaczałoby spadek poniżej 15 dolarów za baryłkę – podsumowuje Citi.

 

Wskaźnik zgonów w Szwecji jest większy niż w innych państwach nordyckich.  jako jedyny kraj europejski poza Białorusią nie wprowadziła poważniejszych ograniczeń w związku z pandemią koronawirusa. Wciąż działają centra handlowe, podstawówki i restauracje. Jednak pod presją części świata nauki rząd zaczyna rozważać zmianę polityki. W wywiadzie dla sobotniego wydania „Dagens Nyheter” premier Stefan Löfven mówił, że trzeba się spodziewać „liczby zgonów liczonej w tysiącach”. Na razie władze stawiają na zdrowy rozsądek obywateli i skuteczność apeli o zwiększenie dystansu społecznego, czyli niekorzystanie z komunikacji miejskiej w godzinach szczytu, nieodwiedzanie starszych osób, pracę z domu i unikanie tłoku. Jedyne wprowadzone odgórnie obostrzenia dotyczyły zakazu zgromadzeń publicznych powyżej 50 osób i odwiedzania pensjonariuszy w domach opieki. Uniwersytety zamknęły się na podstawie rekomendacji. Równolegle uelastyczniono warunki korzystania ze zwolnień lekarskich, ograniczając ich koszty po stronie pracodawcy. Szwedzcy rządzący od początku kryzysu wychodzili z założenia, że epidemia potrwa kilkanaście miesięcy, a na tak długo nie da się zamknąć gospodarki. – W Sztokholmie sytuacja robi się krytyczna (w stolicy jest 43 proc. wszystkich szwedzkich przypadków). Istnieje ryzyko, że szpitale nie poradzą sobie z rosnącą liczbą pacjentów – mówił Stefan Hanson, specjalista od chorób zakaźnych. Aby pomieścić wszystkich potrzebujących, wojsko pomaga budować szpitale polowe.

 

Kryzys gospodarczy zapoczątkowany przez pandemię koronawirusa oraz „lockdown” w wielu państwach na świecie spowodował, że zarówno Heineken, jak i McDonald’s obniżyły swoje prognozy sprzedażowe dla 2020 r. Jak się okazało, siedzenie na kwarantannie wcale nie zwiększa sprzedaży piwa oraz hamburgerów.  Chociaż dla każdego piwosza obecny „lockdown” to szansa na delektowanie się swoim ulubionym, złocistym trunkiem, to dane opublikowane przez Heinekena pokazują, że koronawirus nie wpłynął korzystnie na sprzedaż piwa. Z  danych spółki wynika, że w pierwszym kwartale wyniki sprzedażowe pogorszyły się o 2 proc., a wraz z segmentem cydrów i napojów bezalkoholowych o 4 proc.  Wywodząca się z Danii spółka nie ma na razie zamiaru optymalizować zatrudnienia oraz chce utrzymać terminy spłat swoich dostawców zgodnie z wcześniej podpisanymi umowami. Zapewnić ma to między innymi silny bilans finansowy oraz emisja obligacji korporacyjnych, z których instytucja pozyskała dodatkowe 1,4 miliarda euro. Więcej szczegółów zostanie przedstawionych 22 kwietnia, jednak spółka zastrzega, że jeżeli nie pojawią się perspektywy zakończenia epidemii Covid-19, może całkowicie wstrzymać publikację swoich aktualizacji handlowych. W trakcie środowej sesji akcji Heinekena na giełdzie w Amsterdamie tracą ponad 2 proc i poruszają się w okolicach 72 euro za akcję, przy najniższych poziomach od 2017 roku.  Także McDonald’s, opublikował kwartalne wyniki sprzedażowe, które okazały się gorsze od oczekiwań. W obliczu koronawirusa oraz „lockdownów” w różnych częściach świata, restauracja była zmuszona zamknąć swoje fizyczne lokale i przestawić się głównie na tryb dowozu lub wydawanie jedzenia na wynos. Największa sieć serwująca hamburgery na świecie raportowała w pierwszym kwartale spadek sprzedaży o 3,4 proc. W samym tylko marcu globalna sprzedaż osuwała się 22,2 proc., gdy niemal 14 tysięcy lokali w samych Stanach Zjednoczonych zostało zamknięte.

 

Kia, Mazda i Porsche to tryumfatorzy konkursu na światowy samochód roku. Najważniejszy tytuł zgarnęła nowość koreańskiej marki. World Car of the Year, czyli plebiscyt na Światowy Samochód Roku jest organizowany od 16 lat. Eksperci branży medialnej uznają go za numer jeden wśród tego typu konkursów. Auta są oceniane w pięciu kategoriach. 86 jurorów z 24 państw pod uwagę bierze nie tylko wygląd pojazdów, komfort pasażerów i bezpieczeństwo, ale również aspekty środowiskowe, osiągi, pozycję rynkową oraz stosunek wydajności do ceny. Zdobywców złotej statuetki motoryzacyjnego Oscara do tej pory ogłaszano podczas gali organizowanej przed salonem samochodowym w Nowym Jorku. Jednak z uwagi na epidemię koronawirusa tryumfatorów poznaliśmy wirtualnie. Kia Telluride wygrała o włos, ale zdecydowanie z dwoma modelami Mazdy – 3 i CX-30.   Telluride to wielki SUV z ogromnym benzynowym silnikiem dużej mocy. Kia zdobyła dwa tytuły – obok głównego także ten najbardziej powiązany z rzeczywistością globalnego obniżania emisji. Elektryczna Kia e-Soul (w USA jako Soul EV) została światowym Samochodem Miejskim Roku 2020 (World Urban Car).  W kategorii World Car Design of the Year (Światowy Samochodowy Design Roku) jurorzy oceniali stylistykę kandydatów. Tu najwyższe uznanie zdobyły owoce uniesień projektantów Mazdy.  Porsche jednym modelem sięgnęło po nagrody w dwóch kategoriach. Elektryczny Taycan w bitwie o koronę World Luxury Car (Światowy Luksusowy Samochód Roku) pokonał Mercedesa EQC i bratni model 911. Tytuł World Performance Car (Światowy Sportowy Samochód Roku) dla Porsche był jedynie formalnością – tu rywalizowały ze sobą trzy modele tej niemieckiej marki, w tym Taycan.

 

Organizatorzy Wimbledonu płacili 1,6 miliona funtów rocznie przez 17 lat, aby być chronionym na wypadek pandemii. Polisa ubezpieczeniowa turnieju jest warta 114 milionów funtów i w wyniku odwołania wydarzenia zostanie wypłacona Brytyjczykom.  Informację przekazał Darren Rovell, reporter “Action Network”, kiedy okazało się, że tegoroczny Wielki Szlem zostanie odwołany z powodu pandemii COVID-19.  Wimbledon to jedyna wielkoszlemowa impreza, która jest ubezpieczona na wypadek działania wirusów. W 2003 roku, po wybuchu epidemii SARS, zdecydowano się rozszerzyć zapisy polisy, której roczna wartość wynosi 1,6 mln funtów. W świetle tego, co zaszło w ostatnim czasie, decyzja organizatorów okazała się strzałem w “10”. Oficjalne odwołanie imprezy nastąpiło 1 kwietnia. Tak więc 34 milionów dolarów zapłacone przez okres 17 lat zwróci się z dużą nawiązką. Organizatorzy londyńskiego Szlema otrzymają ogromne odszkodowanie. To aż 114 milionów funtów.  Wielu tenisistów chciało, aby impreza została przełożona na późniejszy termin niż przełom czerwca i lipca, ale okazało się to niemożliwe. Neil Stubley, główny ogrodnik kortów przy Church Road, wyjaśnił, że wynika to ze specyfiki nawierzchni trawiastej.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *