Piłka nożna:

Sztab szkoleniowy piłkarskiej reprezentacji Polski sam wyszedł z inicjatywą obniżki wynagrodzeń przez najbliższe cztery miesiące. – Rozumiemy, jaka jest sytuacja – powiedział Radosław Gilewicz. Przez kolejne cztery miesiące (kwiecień, maj, czerwiec, lipiec) członkowie sztabu szkoleniowego, otrzymywać będą wynagrodzenie niższe nawet o 50 procent. Obecnie sztab szkoleniowy nie ma narzędzi do tego, by wykonywać swoją pracę. Wszystko przez to, że ligowe rozgrywki w niemal całej Europie są zawieszone. Grają tylko na Białorusi, ale tam nie występuje żaden z kadrowiczów. Nie wiadomo, kiedy kluby wrócą do rywalizacji w swoich ligach. Dlatego trenerzy kadry zdecydowali się na dobrowolną obniżkę wynagrodzeń.  Marcowe mecze reprezentacji Polski z Ukrainą i Finlandią zostały przełożone i mają odbyć się w czerwcu, ale i wtedy ich rozegranie stoi pod znakiem zapytania.

 

Dużo wskazuje na to, że Arkadiusz Milik zmieni latem klub. “La Gazzetta dello Sport” wskazuje Polaka jako kandydata na następcę Zlatana Ibrahimovicia w AC Milan. Poczytny włoski dziennik sportowy zatytułował w środę swój główny okładkowy tekst “Ibra bye bye Milan”. Odejście Szweda z klubu z Mediolanu, po zaledwie kilku miesiącach od powrotu, wydaje się być przesądzone. Napastnik, który poprawił grę zespołu Stefano Piolego, jest rozczarowany sytuacją w klubie i postanowił nie skorzystać z możliwości przedłużenia kontraktu o rok. Zlatan Ibrahimović rozegrał od stycznia do marca osiem meczów w Serie A i dwa w Coppa Italia. Drużyna Piolego, ze Szwedem w składzie, przesunęła się w pobliże miejsc premiowanych awansem do Ligi Europy, a także jest w półfinale Pucharu WłochAC Milan będzie w tej sytuacji potrzebować nowego napastnika. Po odejściu Krzysztofa Piątka w zespole jest jeszcze Rafael Leao, ale młody Portugalczyk nie gwarantuje seryjnego strzelania goli. Od początku tego sezonu zdobył dwie bramki w Serie A, czyli mniej niż chociażby pomocnik Ante Rebić czy boczny obrońca Theo Hernandez. Jednym z najgorętszych “nazwisk” przed zbliżającym się okienkiem transferowym jest Arkadiusz Milik. Reprezentant Polski, będący aktualnie w SSC Napoli, był już wiązany w medialnych spekulacjach z AS Romą, a nawet z Juventusem FC i z Interem Mediolan. Zresztą zainteresowanie Milikiem wykazują również kluby spoza Półwyspu Apenińskiego.

 

Kibice Torino FC chętnie zobaczyliby reprezentanta Polski ponownie w bordowych barwach. Powrót Kamila Glika do klubu z Piemontu byłby jednak trudny z przyczyn finansowych. Kamil Glik był filarem defensywy Torino FC od 2011 do 2016 roku. Polak został kapitanem zespołu, w którym rozegrał 170 meczów i dla którego strzelił 13 goli. Glik trafiał do bramki w derbach Turynu, pomógł Bykom w odniesieniu wyczekiwanego przez lata zwycięstwa z Juventusem FC. Z Torino FC przeniósł się do AS Monaco, które reprezentuje do teraz. Polak nie wykluczył powrotu do Torino w opublikowanej 22 marca rozmowie z włoskim dziennikiem “La Gazzetta dello Sport”, co rozbudziło nadzieje kibiców Granaty.  Zgodnie z informacjami portalu calciomercato.com powrót Glika do Turynu byłby trudny z powodów finansowych. Poprzedniego klubu Polaka nie stać na zaproponowanie podobnego wynagrodzenia jak AS Monaco. Grający w Ligue 1 32-latek zarabia 3,5 miliona euro rocznie i prawdopodobnie ma szansę na podpisanie jeszcze jednej intratnej umowy w karierze. Z kolei Torino FC nie należy do krezusów Serie A. Jego największa gwiazda Andrea Belotti zarobił w poprzednim sezonie 1,7 miliona euro.

 

W wieku 68 lat w Senegalu zmarł Pape Diouf. W nocy z wtorku na środę były prezydent Olympique Marsylia miał zostać przetransportowany do Francji. Jak informuje francuska odsłona serwisu “Goal.com”, Pape Diouf do szpitala w Dakarze trafił w sobotę. 68-latek w Senegalu przebywał po podróży służbowej do Wybrzeża Kości Słoniowej. Rodzina Dioufa załatwiła niezbędne formalności do przetransportowania byłego prezesa Olympique Marsylia do Francji w nocy z wtorku na środę. W Nicei miał zostać otoczony możliwie najlepszą opieką zdrowotną. Niestety 68-latek przed wylotem zmarł.  Diouf  karierę zaczynał jako senegalski dziennikarz sportowy związany z klubem z Marsylii, do której trafił jako nastolatek. Później pracował jako agent sportowy, a następnie dyrektor generalny Olympique.  W latach 2005-2009 pełnił funkcję prezydenta klubu. Był pierwszą osobą afrykańskiego pochodzenia na tym stanowisku.

 

Piłkarze w lidze holenderskiej nie wznowią rywalizacji przez najbliższe dwa miesiące. Dokończenie sezonu w Eredivisie jest coraz mniej prawdopodobne. Piłkarze w Eredivisie rozegrali ostatnie mecze 8 marca. Liderem po 26 z 34 kolejek jest Ajax Amsterdam, który wyprzedza AZ Alkmaar oraz Feyenoord Rotterdam. Kolejność w tabeli na pewno nie zmieni się ani w kwietniu, ani w maju. Wprowadzone przez parlament ograniczenia wykluczają wznowienie grupowych treningów w klubach do 28 kwietnia, a organizowanie meczów z udziałem publiczności przynajmniej do 1 czerwca. Osoby zarządzające holenderską piłką nożną rozważały rozgrywanie spotkań na pustych stadionach, ale i to jest aktualnie niemożliwe, dlatego już w marcu ogłosiły, że nie będzie ich w najbliższych dwóch miesiącach.

 

Kibice na Białorusi jako nieliczni na świecie mogą oglądać mecze swojej ligi na żywo. Nie wszystkim podoba się taka możliwość. Kibice Niemna Grodno wystosowali apel, zgodnie z którym liga ma zostać zawieszona, a w przeciwnym razie społeczność ma ją zignorować.  Po dwóch meczach w Wyszejszajej Ligi drużyna z Grodna jest siódma w tabeli. Przegrała 0:1 z Isłaczem Mińsk i zwyciężyła 2:0 z FK Witebsk. Kolejny jej mecz z Szachtiorem Soligorsk jest zaplanowany na sobotę.

 

Koszykówka:

Światowa pandemia koronawirusa zatrzymała cały świat, w tym także rozgrywki sportowe. Zaleca się przebywanie w domach, aby jak najbardziej zminimalizować ryzyko zarażenia. Tyczy się to zarówno profesjonalnych sportowców, jak i amatorów. W Nowym Jorku z boisk na świeżym powietrzu zdemontowano obręcze, w Belgradzie montowane są specjalne blokady. Jedyny rodzaj koszykówki, jaki w tym momencie możemy czynnie uprawiać, to ta wirtualna na komputerze bądź konsoli. Kevin Durant, Donovan Mitchell, Trae Young, DeMarcus Cousins czy Andre Drummond – to tylko pięciu z szesnastu zawodników NBA, którzy zmierzą się ze sobą w grze wideo NBA 2k20. Rywalizacja będzie transmitowana na żywo przez amerykańską stację ESPN.  Gracze NBA uwielbiają gry wideo. Trudno im również żyć bez rywalizacji. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację i brak meczów, padł pomysł stworzenie e-sportowego turnieju. Wymyślono, że 16 zawodników zmierzy się ze sobą w grę NBA 2k20, a to wszystko od piątku będzie emitowane na żywo na kanałach ESPN i ESPN 2. Rozstawiony z pierwszym numerem został Kevin Durant (96), będący największą gwiazdą turnieju, a jego pierwszym rywalem jest Derrick Jones Jr (78). Jeśli rankingi koszykarzy były takie same, o wyższej pozycji przy rozstawieniu zadecydował dłuższy staż w lidze.  Oprócz Duranta i Jonesa, zagrają też m.in. Trae YoungDonovan MitchellDeMarcus CousinsAndre Drummond czy Devin Booker. Zwycięzca całego turnieju otrzyma 100 tysięcy dolarów do przekazania na wybrany cel, wspierający walkę z koronawirusem.

 

Gracze Los Angeles Lakers, chorzy na COVID-19, po dwóch tygodniach kwarantanny nie wykazują żadnych objawów koronawirusa. Nie wiadomo, o których przedstawicieli klubu z Hollywood dokładnie chodzi. “Wolny od korona” – napisał niedawno na swoim Twitterze Marcus Smart. Wcześniej informowaliśmy również o wyzdrowieniu Rudy’ego GobertaDonovana Mitchella i Christiana Wooda. Teraz do tego grona już wkrótce oficjalnie dołączy dwóch przedstawicieli “Jeziorowców”. Przypomnijmy, że w trzydziestu zespołach NBA zdiagnozowano w sumie 14 przypadków choroby COVID-19. Cała drużyna Los Angeles Lakers poddał się badaniom po tym, jak na jaw wyszło, że zarażonych wirusem jest czterech koszykarzy Brooklyn Nets, w tym Kevin Durant. Oni jako ostatni w lidze, grali przeciwko Nets (10 marca).  Jak na razie nie wiadomo, kiedy sezon na parkietach NBA zostanie wznowiony. Aktualnie w Stanach Zjednoczonych zdiagnozowano ponad 160 tysięcy przypadków zarażenia wirusem SARS-CoV-2, w tym więcej, niż 2 800 przypadków śmiertelnych.

 

Baseball:

Co roku na przełomie marca i kwietnia MLB rozpoczyna sezon. W tym roku z powodu pandemii liga zawiesiła działalność. Nie wiadomo, kiedy rozgrywki się rozpoczną. Dla Amerykanów to kulturowy szok. Od przeszło 150 lat baseball jest nieodłączną częścią ich życia od wiosny do jesieni. Przez ten czas tylko raz przeżyli coś podobnego. 31 marca 1995 r. zakończył się najdłuższy strajk zawodników w historii amerykańskiego sportu. Trwał 232 dni. Zawodnicy wrócili do pracy, ale kibice byli wściekli na obie strony. Właścicieli klubów i zawodników. W sporze wewnątrz ligi widzieli kłótnie miliarderów z milionerami, w którym ich interes najmniej się liczył.  Właściciele stracili na strajku prawie 600 mln dolarów. Zawodnicy nie dostali ponad 200 mln dolarów, które mieli zapisane w kontraktach. Gigantyczne straty – liczone w setkach milionów dolarów – poniosły też stacje telewizyjne. Ale najbardziej pokrzywdzeni czuli się kibice. Obwiniali obie strony. Średnia widzów na meczu spadła o 20 procent – z 31,2 tys. do 25 tys. Dziesięć lat zajęło lidze, by frekwencja znów wzrosła powyżej 30 tys.

 

Zapasy:

World Wrestling Entertainment testuje projekt, który ma uatrakcyjnić oglądanie amerykańskich gal wrestlingu, które są rozgrywane bez udziału kibiców. WWE chce uniknąć przeraźliwej ciszy w tle i zdecydowała się na przeprowadzenie testów z niecodzienną widownią. W projekt mają być też zaangażowane gwiazdy sportu i celebryci. WWE nie przestało organizować swoich gal, ale przeniosło je do centrum treningowego w Orlando na Florydzie.  Niestety, oglądając w telewizji transmisję z pustej hali można odnieść wrażenie, że wszystko jest pozbawione sensu. Zawodnicy walczą właściwie tylko dla siebie i kibiców przed telewizorami,  ale zupełnie nie czuć tej energii, którą dają trybuny. WWE wpadło więc na kilka pomysłów, jak można temu przeciwdziałać. Wszyscy w USA zdają sobie bowiem sprawę, że ograniczenia imprez masowych mogą występować jeszcze przez wiele miesięcy.  Wrestling News donosi, że tak zwana WWE Council, czyli specjalnie wyselekcjonowana grupa kibiców dostała możliwość oglądania gali w niecodzienny sposób. Okno transmisji znajduje się w centralnej części ekranu, ale wokół niego jest kilkanaście mniejszych okienek, w których można oglądać  zwykłych kibiców, którzy także oglądają dane wydarzenie i żywiołowo reagują na to, co dzieje się w ringu.  Oglądający mieli na przykład możliwość wyboru ścieżki dzwiękowej. Mogli słuchać tylko komentatorów i dzięków z pustej. Ale mogli też wybrać ścieżkę dzwiękową, w której słychać było komentatorów, ale także reakcje fanów z “widowni”. Dzięki temu można było uniknąć grobowej ciszy na trybunach, a specjalnie skadrowany obraz nie pokazywał przygnębiających pustych miejsc na widowni.  WWE testuje ten pomysł ze zwykłymi kibicami. Wiele jednak wskazuje na to, że jeśli projekt będzie użyty także w czasie normalnej transmisji telewizyjnej, to organizacja będzie chciała zaangażować do tego także gwiazdy i celebrytów, by uatrakcyjnić swój przekaz.  WWE już jakiś czas temu zdecydowała, że największa gala roku, czyli WrestleMania 36, również zostanie przeniesiona do Performance Center. Przez tę decyzję federacja straci ponad 50 milionów dolarów. WrestleMania to największe wydarzenie roku w rozrywce sportowej, na trybunach gromadzi się nawet 100 tysięcy kibiców, a wykupienia gali w systemie pay-per-view idą w miliony. Większym wydarzeniem sportowym od WrestleManii w USA jest tylko SuperBowl, ale to właśnie ,,Największa scena ze wszystkich” przyciąga więcej ludzi i bardziej angażuje społeczeństwo w social media. Wokół WrestleManii odbywa się szereg imprez, składających się na tzw. WrestleMania week. Jest to np. WrestleCon, na którym pojawią się całe rodziny i zostawiają mnóstwo pieniędzy, a przy okazji doskonale się bawią. Jest też ceremonia Hall of Fame.  Miasta walczą o to, by WrestleMania zawitała do nich, bo napędza to olbrzymią koniunkturę. Szacuje się, że przychody do budżetu miasta sięgają 50 milionów dolarów. Niestety, w tym roku wszystko zostanie odwołane.

 

Tenis:

Tegoroczny Roland Garros nie odbędzie się planowym terminie. Turniej miał zostać rozegrany w dniach 25 maja – 7 czerwca, lecz z powodu pandemii koronawirusa został przełożony na przełom września i października. Decyzja organizatorów spotkała się z krytyką w środowisku, bo nie została skonsultowana ani z tenisistami, ani z zarządzającymi pozostałymi imprezami Wielkiego Szlema. Lionel Maltese, dyrektor ds. finansów Francuskiej Federacji Tenisa (FFT), wyjaśnił powody decyzji o przełożeniu Rolanda Garrosa. – Zrobiliśmy to dla ochrony tenisa. Jeśli turniej nie zostanie rozegrany, straty wyniosą 260 milionów euro – mówił.

 

– Będzie to gorzka pigułka do przełknięcia – powiedział John Isner o możliwym odwołaniu tegorocznej edycji wielkoszlemowego Wimbledonu.  Z powodu pandemii koronawirusa rozegranie Wimbledonu stoi pod znakiem zapytania. Turniej ma odbyć się w dniach 29 czerwca – 12 lipca, lecz pojawia się wiele głosów, że będzie musiał zostać odwołany. Dirk Hordorffwiceprezes Niemieckiego Związku Tenisowego (DFB), stwierdził nawet, iż taka decyzja już została podjęta.  W tym tygodniu, najprawdopodobniej w środę, ma dojść do specjalnego zgromadzenia działaczy All England Clubu (AELTC). Wówczas zostaną przekazane informacje o tegorocznej edycji The Championships.

 

Roger Federer i Stan Wawrinka zamierzają wziąć udział w halowym turnieju ATP Tour 500 na kortach twardych w Bazylei. Los zawodów zależy jednak od rozprzestrzeniania się koronawirusa. Z powodu pandemii COVID-19 rozgrywki tenisowe zostały zawieszone co najmniej do 7 czerwca. Obecnie jednak nikt nie wie, kiedy zawodnicy powrócą do rywalizacji. Przerwa może zostać wydłużona, dlatego pod dużym znakiem zapytania jest rozegranie w tym roku wielkoszlemowego Wimbledonu.  Sytuację na świecie monitorują organizatorzy innych imprez tenisowych. W Bazylei panowie mają grać w dniach 24 października – 1 listopada na kortach twardych w hali St. Jakobshalle. Choć do zawodów pozostało jeszcze pół roku, to nikt nie jest pewny, jak rozwinie się sytuacja.  W Szwajcarii wykryto jak na razie 16 tys. przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło ponad 430 osób.

 

MKOL:

Pojawiły się nowe doniesienia ws. przyznania Tokio organizacji igrzysk olimpijskich, które z powodu koronawirusa odbędą się w lecie przyszłego roku.  W rozmowie z “Reuters” osoba odpowiedzialna za promowanie japońskiej kandydatury, Haruyuki Takahasi, wyznał, że przekazywał prezenty m.in. Lamine Diackowi.  – Nie idzie się z pustymi rękami na spotkania. Tak sugeruje zdrowy rozsądek – powiedział Takahasi, który przyznał się do podarowania Senegalczykowi i jego synowi Papa Massatowi zegarków. – Są tanie i dobre – podkreślił w rozmowie.  Wiadomo, że Takahasi od japońskiego komitetu otrzymał 8,2 mln dolarów. Według danych bankowych, którym przyjrzała się londyńska agencja prasowa, jednej z firm produkujących właśnie zegarki zapłacił ok. 46 tys. Japończyk przyznał, że poprosił Diacka o poparcie kandydatury Tokio, ale zaprzeczył jakoby wręczał mu łapówki. Śledczy we Francji już od jakiegoś czasu badają, czy komisja zapłaciła Senegalczykowi 2,3 mln dolarów za poparcie Japonii w organizacji igrzysk. Komitet Olimpijski wybrał Tokio na organizatora igrzysk we wrześniu 2013 roku. Japońska kandydatura wyraźnie wygrała ze Stambułem i Madrytem.

 

Siatkówka:

Jeden z rywali Polaków w Lidze Narodów już zakomunikował siatkarskim władzom, że nie ma zamiaru brać udziału w imprezie. – W obecnych warunkach nawet trudno myśleć o występie w takich wydarzeniach – podkreślił szef włoskiej siatkówki. Tegoroczna Liga Narodów miała odbywać się od 22 maja, ale już w połowie marca Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) zapowiedziała przesunięcie imprezy na późniejszy termin – najprawdopodobniej na sierpień, choć oficjalna data nie została jeszcze podana do publicznej wiadomości. Dla Włochów nawet taki termin nie wchodzi jednak w grę. Niewykluczone, że Liga Narodów w tym roku zostanie odwołana. Według włoskich mediów, część federacji apeluje o rezygnację z imprezy nie tylko w tym, ale i przyszłym roku, w związku z napiętym kalendarzem.

 

Kolarstwo:

Kolarstwo zmaga się z pandemią koronawirusa. Odwołanych zostało już kilka wyścigów, w tym Giro d’Italia. Póki co nie zapadła żadna decyzja dotycząca tegorocznego Tour de Pologne. Organizatorzy oczekują na rozwój sytuacji związanej z koronawirusem w Polsce. Jeśli uda się zahamować epidemię, to najważniejszy polski wyścig powinien dojść do skutku. W ostatnich dniach sytuacja jest coraz gorsza i jeżeli przez długi czas będzie to tak wyglądało, niczego nie zorganizujemy na siłę. Poza tym na taki wyścig zwyczajnie nie dostaniemy zgody. Jakiś miesiąc, może półtora przed startem musimy podjąć ostateczną decyzję – powiedział w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” Czesław Lang. Przygotowania do tegorocznego TdP trwają. – Mamy jeszcze trochę czasu. W tej chwili pozostaje nam czekać na rozwój sytuacji z wirusem. O wszystkim już pomyśleliśmy, wyjątkowo wcześnie stworzyliśmy trasę, wybraliśmy termin, dogadaliśmy się z konkretnymi miastami – dodał Lang.

 

LA:

W czerwcu nie odbędą się mistrzostwa Polski w lekkiej atletyce we Włocławku. Na razie impreza jest przełożona o niespełna dwa miesiące. – Obecnie zawody planowane są na okres pomiędzy 13 i 15 sierpnia. Ostateczna data mistrzostw będzie jednak uzależniona od rozwoju sytuacji epidemiologicznej w Polsce. Gospodarzem 96. PZLA Mistrzostw Polski pozostanie Włocławek” – czytamy w komunikacie PZLA.

 

F1:

Na zakończenie obecnego sezonu F1 dojdzie do testów opon Pirelli, ale potrwają one ledwie jeden dzień. Odwołane zostały za to jazdy z wykorzystaniem 18-calowych kół. To zła wiadomość dla Roberta Kubicy, który stracił okazję do jazdy Alfą Romeo.  Pirelli planowało bowiem w roku 2020 łącznie aż 25 prywatnych dni testowych, w trakcie których miało sprawdzać 18-calowe koła. Miały one w sezonie 2021 zastąpić dotychczas używane 13-calowe. Dla Kubicy mogła to być dodatkowa szansa, aby zasiąść za kierownicą Alfy Romeo. W tej chwili nie wiadomo, jak często Kubica będzie jeździć Alfą Romeo w sezonie 2020. Umowa sponsorska pomiędzy zespołem z Hinwil a Orlenem miała zakładać występy w pięciu piątkowych treningach F1 oraz testach. Tyle że podpisywano ją w momencie, gdy sezon miał się składać z 22 wyścigów. Tymczasem wiele wskazuje, że rund będzie 15-18.

 

 

100 godzin – tyle zajęło inżynierom Mercedesa stworzenie odpowiednika respiratora z atestem. Zespoły Formuły 1 włączyły się do pomocy w walce z koronawirusem. Mercedes błyskawicznie pokazał moc inżynieryjną swojego zespołu.  Zespół specjalistów stworzyli przedstawiciele Uniwersytetu Medycznego w Londynie oraz pracownicy działu silnikowego Formuły 1 Mercedesa. W zaledwie 100 godzin od ich pierwszego spotkania wyprodukowano urządzenia CPAP (Continuous Positive Airway Pressure), które uzyskało wstępne atesty. Partia 40 takich urządzeń trafi teraz na dalsze testy. Jeśli wypadną pomyślnie, Mercedes jest w stanie produkować nawet tysiąc CPAP dziennie, zaczynając już od przyszłego tygodnia. Wiadomo, że respiratory są kluczowym narzędziem podtrzymującym życie ciężko chorych na koronawirusa. Urządzenia wspomagające oddychanie mogą je zastąpić i pomóc w intensywnej terapii.  W program pomocy zaangażowały się także inne zespoły: McLaren czy Williams, jak również Airbus, Ford Rolls-Royce oraz Siemens. One z kolei otrzymały zapotrzebowanie na 10 000 respiratorów, a ich produkcja powinna rozpocząć się w przyszłym tygodniu. W międzyczasie Międzynarodowa Federacja Samochodowa wydała nakaz zamknięcia na trzy tygodnie wszystkich oddziałów silnikowych, pracujących dla Formuły 1, z wyjątkiem sytuacji, kiedy wspierają podobne akcje.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *