Igrzyska olimpijskie w Tokio, przełożone na rok 2021 z powodu pandemii koronawirusa, odbędą się wiosną lub latem. Znalezienie dla nich miejsca w kalendarzu oznacza jednak „tytaniczną pracę” – oświadczył dyrektor wykonawczy MKOl Christophe Dubi.  Nowy termin ustalą Komisja Koordynacyjna MKOl pod przewodnictwem Australijczyka Johna Coatesa oraz Komitet Organizacyjny igrzysk w Tokio we współpracy z międzynarodowymi federacjami poszczególnych dyscyplin sportowych. Za terminem wiosennym przemawiają korzystniejsze warunki pogodowe, pozwalające uniknąć panujących na przełomie lipca i sierpnia upałów, które wcześniej skłoniły MKOl do przesunięcia maratonu i chodu z Tokio do Sapporo. Ponadto – jak ocenił Dubi – wiosenne igrzyska będą prawdopodobnie tańsze niż rozegrane latem. „Wiosną zderzymy się jednak z końcówką rozgrywek ligowych, w tym piłkarskich w wielkich ligach europejskich” – zauważył dyrektor wykonawczy MKOl. Przy wyznaczaniu miejsca w kalendarzu dla igrzysk trzeba również uniknąć konkurencji z turniejami piłkarskimi – mistrzostwami Europy oraz Copa America. Oba z powodu pandemii koronawirusa przeniesiono na ten sam termin w 2021 roku – od 11 czerwca do 11 lipca. Mniejszym problemem wydaje się przełożenie na inny termin zaplanowanych na lato przyszłego roku lekkoatletycznych i pływackich mistrzostw świata. Pierwsze z nich mają się odbyć na początku sierpnia w amerykańskim Eugene, drugie – w drugiej połowie lipca w japońskiej Fukuoce. Rozmowy w tej sprawie podjęto jeszcze przed wtorkową decyzją MKOl o przełożeniu igrzysk. Innym aspektem, który należy wziąć pod uwagę, są koszty igrzysk. Jak podała w poniedziałek firma SMBC Nikko Securities, przełożenie ich o rok może kosztować równowartość nawet 5,7 miliarda euro. W tej sumie mieści się m.in. konieczność dodatkowych opłat za mieszkania w wiosce olimpijskiej dla 11 tys. sportowców. Część apartamentów została sprzedana już w 2019 roku, a część miała trafić na rynek bezpośrednio po igrzyskach 2020. Przełożenie igrzysk w Tokio jest wydarzeniem bez precedensu w historii ruchu olimpijskiego. W przeszłości tę największą imprezę sportową odwołano w latach 1916, 1940 i 1944 z powodu I i II wojny światowej, ale nigdy wcześniej nie zmieniono jej daty.

 

– Nie trzeba było obrażać Rosji i rosyjskich sportowców – grzmi zasiadająca w Dumie Państwowej mistrzyni olimpijska. Swietłana Chorkina przekonuje, że epidemia koronawirusa, która doprowadziła do przełożenia igrzysk, to “kara boska”.  41-letnia deputowana Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej jest jedną z najwybitniejszych gimnastyczek w historii. Na igrzyskach w Atlancie (1996) i Sydney (2000) sięgała po złota w ćwiczeniach na poręczach. Łącznie zgromadziła siedem medali olimpijskich i 20 z mistrzostw świata. Aktualnie więcej niż o sportowych wyczynach, pisze się jednak o jej kontrowersyjnych wypowiedziach. Była gimnastyczka jest przekonana, że zachód prowadzi kampanię polityczną, która ma na celu powstrzymywanie Rosji. Jednym z jej punktów jest międzynarodowa izolacja rosyjskiego sportu, która trwa od wybuchu wielkiej afery dopingowej na zimowych igrzyskach w Soczi w 2014 roku. Chorkina wierzy, że przesunięcie terminu igrzysk pozwoli na występy w Tokio również sportowcom pod rosyjską flagą.

 

Piłka nożna:

Jak stwierdził profesor Walter Ricciardi, członek Rady Wykonawczej Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), spotkanie Atalanty Bergamo z Valencią w Lidze Mistrzów przyspieszyło epidemię koronawirusa. Doradca włoskiego ministra zdrowia potwierdził tym samym tezę Fabiano Di Marco, którą wygłosił kilka dni temu.  Przypomnijmy – Di Marco, szef oddziału pulmonologii w szpitalu im. Papieża Jana XXIII w Bergamo, przyznał, że jego zdaniem mecz Champions League, który został rozegrany 19 lutego, przyczynił się do rozwoju koronawirusa w Europie. Podobnie uważa Ricciardi.  Mecz Atalanty z Valencią został rozegrany na stadionie San Siro w oddalanym o kilkadziesiąt kilometrów od Bergamo Mediolanie. Z perspektywy trybun starcie oglądało 44236 kibiców. W ciągu ostatniej doby we Włoszech zmarły 743 osoby zakażone koronawirusem – podała we wtorek Obrona Cywilna. Łączny bilans zmarłych wzrósł tym samym do 6820. W całym kraju jest obecnie 54 tys. zakażonych, o 3600 więcej niż dzień wcześniej. Od początku kryzysu epidemiologicznego, który wybuchł ponad miesiąc temu, potwierdzono 69 tys. przypadków koronawirusa. Wyleczonych zostało dotąd 8300 chorych. Na oddziałach intensywnej terapii przebywa prawie 3400 osób.

 

Rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa może wpłynąć na termin październikowych wyborów PZPN, a to by oznaczało, że Zbigniew Boniek dłużej zarządzałby piłkarską centralą. Antoni Bugajski z “Przeglądu Sportowego” donosi, że pod dużym znakiem zapytania stoją październikowe wybory nowego prezesa PZPN. Szefa wybiorą delegaci z wojewódzkich związków (60 elektorów), którym właśnie dobiega końca kadencja. Trzeba ich nie tylko wybrać na kolejne cztery lata, ale przede wszystkim na zjazd wyborczy. Procedura ich wyboru jest jednak nieco skomplikowana, ale przede wszystkim czasochłonna, a co przy rozporządzaniu o niegromadzeniu się w większej liczbie osób sprawia, że te czynności są bardzo utrudnione, by nie powiedzieć, że nie do zrealizowania. Bugajski informuje, że w połowie związków wybory były planowane na czerwiec i wszystko wskazuje na to, że nie odbędą się w tym terminie. Zostaną przesunięte na lipiec i sierpień. To z kolei opóźni wybory nowego szefa PZPN.

 

Cristiano Ronaldo i jego agent Jorge Mendes przekazali 1,1 mln euro szpitalom w Lizbonie i Porto. Gwiazdor Juventusu to kolejny piłkarz z topu, który wsparł finansowo walkę z pandemią SARS-CoV-2.  Pieniądze od Ronaldo i Mendesa zostaną przeznaczone na zakup łóżek, wentylatorów, monitorów pracy serca oraz pomp i strzykawek infuzyjnych. W szpitalu Santa Maria pojemność OIOM-u zwiększy się z 31 do 51 łózek, a w szpitalu Santo Antonio powstaje 15 nowych miejsc intensywnej terapii. W obu placówkach wsparte przez piłkarza i jego agenta OIOM-y zostaną nazwane ich imionami. Ronaldo to kolejny po Robercie LewandowskimLionelu MessimJoshua Kimmichu czy Leonie Goretzce piłkarz ze światowego topu, który wsparł finansowo walkę z pandemią SARS-CoV-2.

 

SSC Napoli wyceniło swojego najskuteczniejszego piłkarza. Kwota nie jest zaporowa, ale dla wielu silnych europejskich klubów na pewno zbyt wysoka. Według włoskich źródeł, za Arkadiusza Milika trzeba będzie wyłożyć przynajmniej 40 milionów euro.  Suma może odstraszyć wielu chętnych, a prezydent neapolitańczyków wydaję się nieugięty. Jak donosi Calciomercato.com, Aurelio De Laurentiis zabrał głos w sprawie ewentualnego transferu reprezentanta Polski w najbliższym okienku transferowym. Znany włoski producent filmowy postawił sprawę jasno. Na stole musiałoby pojawić się co najmniej czterdzieści milionów euro. W innym wypadku nie przystąpi nawet do negocjacji. Żeby Milik zmienił przynależność klubową ze skutkiem natychmiastowym, kupujący powinien szykować kwotę rzędu 50 milionów euro.  Jeżeli Polak zostanie wykupiony za minimalną cenę sugerowaną przez De Laurentiisa, stanie się najdroższym polskim piłkarzem w historii. Obecnie taki status ma Krzysztof Piątek, który został odkupiony przez AC Milan od Genoi za 35 milionów euro. Z kolei klub z Neapolu zapłacił za Milika Ajaksowi 32 miliony euro.

 

Piłkarze Wisły Kraków zadeklarowali, że w związku z pandemią koronawirusa, która spowodowała m.in. zawieszenie rozgrywek ekstraklasy, są gotowi na działania mające uchronić klub przed utratą płynności finansowej. Pod oświadczeniem, opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej “Białej Gwiazdy”, podpisali się kapitan zespołu Jakub Błaszczykowski i trener Artur Skowronek. Jarosław Królewski, wiceprzewodniczący rady nadzorczej piłkarskiej spółki, komentując za pośrednictwem mediów społecznościowych tę deklarację napisał: “Wisła głosem piłkarzy i sztabu, akcjami kibiców oraz ciężką pracą każdego w klubie wyznacza standardy oparte o empatię i odpowiedzialność”. “Biała Gwiazda” jest drugim klubem ekstraklasy, którego piłkarze wyrazili zgodę na obniżkę zarobków. Wcześniej deklarację taką złożyli gracze Śląska Wrocław.

 

Koszykówka:

NBA:

Steve Ballmer kupił słynne The Forum za 400 milionów dolarów, aby… móc wybudować nowy obiekt. Taki ruch oficjalnie rozwiązał spór, który blokował plany właściciela Los Angeles Clippers. Steve Ballmer przyzwyczaił nas do tego, że jeśli czegoś chce, w końcu to dostanie. Amerykański informatyk i przedsiębiorca, były dyrektor Microsoftu w 2014 roku, kupił klub Los Angeles Clippers za 2 miliardy dolarów. Teraz zainwestował 400 milionów w… starą halę.  Chodzi o słynny obiekt The Forum w Inglewood w Kalifornii, w którym w latach 1967-1999 występowali Los Angeles Lakers.  Steve Ballmer od dawna podkreślał, że chce przenieść się ze Staples Center i dać swoim Clippers “nowy dom”. Teraz będzie to możliwe, bo Ballmer pokonał największą przeszkodę, która przeszkadzała mu w wybudowaniu nowej hali w okolicach The Forum.  Plany Steve’a Ballmera blokował James Dolan, właściciel New York Knicks i prezes firmy Madison Square Garden. Wytoczył on wiele pozwów wymierzonych w Clippers i miasto Inglewood, oskarżając ich o nieuczciwe praktyki biznesowe, co miało na celu zablokowanie budowy. MSG, do których należało The Forum nie chcieli, by w pobliżu ich obiektu powstała nowoczesna, mieszcząca ponda 18 tysięcy kibiców hala.  Ballmer publicznie oświadczył, że wspomniane pozwy nie mają pokrycia, a nowy obiekt powstanie, czy się to Dolanowi podoba, czy nie. Właściciel Clippers nie rzuca słów na wiatr i tym razem także znalazły one pokrycie. Clippers poinformowali we wtorek, że nowo utworzona firma CAPS LLC doszła do porozumienia z The Madison Square Garden Company w sprawie zakupu hali za 400 milionów dolarów. Do finalizacji tej transakcji, rozwiązującej spór, ma dojść oficjalnie w drugiej połowie 2020 roku. W The Forum odbywać się będą koncerty i wydarzenia kulturalne. – To niecodzienny czas, ale wierzymy w naszą wspólną przyszłość – powiedział Ballmer w komunikacie prasowym. – Jesteśmy oddani naszej inwestycji w mieście Inglewood, która będzie świetna dla zespołu Clippers i naszych fanów – dodawał 64-latek.  Rozpoczęcie budowy nowego obiektu ma nastąpić w 2021 roku, a jej zakończenie przewidziano na jesień 2024 roku. Wtedy kończy się również umowa najmu, na mocy której Clippers występują aktualnie w hali Staples Center.

 

Przejście Anthony’ego Davisa do Los Angeles Lakers było jednym z najgłośniejszych ruchów na rynku NBA latem 2019 roku. Aby go pozyskać, Jeziorowcy musieli wysłać do New Orleans Pelicans paczkę graczy, w skład której weszli Brandon IngramLonzo Ball oraz Josh Hart. Z wymienionej trójki zdecydowanie najlepiej wyszedł na tym pierwszy z wymienionych. Niski skrzydłowy niemalże z miejsca stał się, u boku Jrue Holidaya, nowym liderem Pelikanów. W zawieszonych aktualnie rozgrywkach 2019/20 zdołał wystąpić w 56 meczach, wszystkie z nich rozpoczynając rzecz jasna w wyjściowym składzie. Średnio notował w nich po 24,3 punktu, 6,3 zbiórki i 4,3 asysty. Dzięki temu jest jednym z głównych kandydatów do nagrody dla zawodnika, który poczynił największy postęp. Ponadto jego świetne występy w Nowym Orleanie zaowocowały powołaniem do Meczu Gwiazd! W nadchodzące lato stanie się wprawdzie zastrzeżonym wolnym agentem, ale szefowie Pelicans ani myślą stracić taką perełkę. Jak donoszą amerykańskie media, klub z Luizjany jest gotów wyrównać każdą otrzymaną za niego ofertę. Ingram doskonale wpasował się w zespół i bardzo dobrze współpracował z Zionem Williamsonem, kiedy ten wreszcie był zdolny do gry. To właśnie na tej dwójce NOP zamierzają opierać swoją przyszłość w najbliższych latach. Niewykluczone jest również to, że Ingram w ogóle nie zdoła dotrwać do czasu swojej wolnej agentury, gdyż władze Pelikanów mogą chcieć znacznie szybciej dojść z nim do porozumienia w sprawie nowej umowy.

 

Gwiazda Philadelphia 76ers, Joel Embiid, zdeklarował się przekazać pół miliona dolarów na walkę z koronawirusem. Dodatkowo był również gotów pokryć ewentualne straty finansowe pracowników Sixers. Embiid to kolejna wielka gwiazda koszykarskiej ligi NBA, która postanowiła włączyć się do walki z koronawirusem poprzez wsparcie finansowe. Środkowy Philadelphia 76ers zdecydował się przekazać na walkę z COVID-19 dokładnie 500 tysięcy dolarów. Środki te zostaną przeznaczone typowo na pomoc medyczną. Ale to nie jedyny gest kameruńskiego środkowego, który bliski był również przekazania pieniędzy na pomoc pracownikom Sixers. Ostatecznie nie będzie jednak musiał tego robić. Jak bowiem poinformował Adrian Wojnarowski z serwisu ESPN, Josh Harris, a więc właściciel nie tylko koszykarskiego klubu z Filadelfii, ale także New Jersey Devils, występujących na co dzień w NHL, miał plan, aby obciąć wynagrodzenie swoim pracownikom o 20 procent. W międzyczasie – ostro krytykowany (jego majątek wycenia się bowiem na blisko 4 miliardy dolarów) – wycofał się jednak ze swojego pomysłu twierdząc, że był to błąd, który gotów był naprawić właśnie Embiid. Pierwotnie kilku pracowników “Szóstek” zgodziło się na obniżkę swoich pensji, a wśród nich znalazł się między innymi generalny manager zespołu, Elton Brand. Większość, niezarabiająca jednak aż tak dużych pieniędzy, nie była zadowolona z takiego obrotu spraw i to właśnie tym osobom gotów był pomóc lider drużyny. Jak jednak sam napisał na Twitterze, cieszy się z tego, że Sixers potrafili zmienić swój kurs o 180 stopni, w związku z czym do obniżek pensji nie dojdzie.

 

Tenis:

David Haggerty poparł decyzję MKOI o przełożeniu igrzysk olimpijskich w Tokio. – Choć to rozczarowanie dla wszystkich, rozumiemy, że ochrona życia, zdrowia i bezpieczeństwa ludzi jest najważniejsza – oświadczył szef Międzynarodowej Federacji Tenisa.  Władze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOI) wysłuchały próśb sportowców i przełożyły igrzyska olimpijskie. Najważniejsze impreza sportowa miała odbyć się w dniach 24 lipca – 9 sierpnia, lecz została przesunięta na termin “nie późniejszy niż lato 2021 roku”. Decyzja, choć trudna i mająca wiele konsekwencji, została pozytywnie przyjęta w środowisku sportowym. Zaaprobował ją również David Haggerty, prezes Międzynarodowej Federacji Tenisa.  – “ITF popiera tę decyzję i będzie współpracował z MKOI. Nie możemy doczekać się spotkania ze wszystkimi sportowcami, wolontariuszami i kibicami w 2021 roku, kiedy będziemy mogli bezpiecznie uczestniczyć w igrzyskach olimpijskich i paraolimpijskich w Tokio” – dodał Amerykanin. W najbliższych igrzyskach olimpijskich tenisiści będą rywalizować o medale w pięciu konkurencjach – singlu mężczyzn i kobiet, deblu mężczyzn i kobiet oraz w mikście.

 

Rozprzestrzeniający się koronawirus sparaliżował rozgrywki tenisowe na świecie. Prezes WTA Steve Simon podziękował kibicom za nieustające wsparcie i życzył wszystkiego dobre na najbliższe tygodnie.  Tenisistki będą mogły wrócić do rywalizacji najwcześniej w czerwcu. Oczywiście pod warunkiem, jeśli poprawi się sytuacja na świecie. Na razie kobiecy tour jest zawieszony, co nie jest sytuacją łatwą dla zawodniczek i kibiców. Do tych ostatnich specjalny list skierował zarządzający WTA Steve Simon.  Ponieważ tenisistki pochodzą z ponad 80 krajów i regionów, a zawodowy sezon obejmuje sześć kontynentów, zaangażowanie WTA w pomoc w zakończeniu globalnego kryzysu jest najwyższym priorytetem. Nie ma nic ważniejszego niż dobro wszystkich w naszej rodzinie WTA, w tym lojalnych fanów, takich jak wy. W tej chwili szersze społeczeństwo zajmuje się tym globalnym kryzysem zdrowotnym i wszyscy staramy się wykonywać swoją rolę jako jednostki.

 

Thiago Seyboth Wild poinformował w mediach społecznościowych, że walczy z chorobą COVID-19. Brazylijczyk jest pierwszym zawodowym tenisistą zakażonym koronawirusem. Zaledwie dwa tygodnie temu Thiago Seyboth Wild obchodził 20. urodziny. Młody Brazylijczyk miał wielkie powody do radości, ponieważ na przełomie lutego i marca sięgnął na mączce w chilijskim Santiago po premierowe mistrzostwo w głównym cyklu i dzięki temu awansował na 114. miejsce w rankingu ATP. We wtorkową noc Seyboth Wild poinformował, że zakaził się koronawirusem. W ostatnim czasie sporo podróżował, bowiem zaraz po sukcesie w Chile poleciał do Australii, gdzie wziął udział w meczu Pucharu Davisa, którego stawką był listopadowy turniej finałowy. – Dbam o siebie i postępuję zgodnie z zaleceniami lekarza. To jest przypomnienie dla was wszystkich, abyście pozostali w domu, dbali o ludzi, których kochacie i pomogli nam wszystkim nie rozprzestrzeniać tej choroby. Zostańcie w domu i bądźcie bezpieczni – powiedział Brazylijczyk.

 

Boks:

Sytuacja na świecie, jaką wywołała pandemia koronawirusa, zmusiła Eddiego Hearna do odwołania marcowych i kwietniowych gal. Szef Matchroom Boxing przyznał, że kolejne wydarzenia także stoją pod dużym znakiem zapytania. 2 maja w Manchesterze Dillian Whyte ma zmierzyć Aleksandrem Powietkinem. Z kolei 23 maja Ołeksandr Usyk ma skrzyżować rękawice z Derekiem Chisorą w Londynie. Te dwa hitowe pojedynki trzeba będzie odłożyć w czasie, o czym brytyjski promotor poinformował w rozmowie z “IFL TV”. – W tym tygodniu opublikujemy oficjalne ogłoszenia dotyczące tych dwóch walk. Obecnie szanse na boks w maju, a nawet w czerwcu, są bardzo ograniczone – powiedział Eddie Hearn dla IFL TV. Z kolei w wywiadzie dla “Sky Sports” szef Matchroom Boxing, przyznał, że ma przygotowane alternatywy dla obydwu starć.  – Mamy plany awaryjne, by przenieść Whyte – Powietkin na połowę czerwca, Chisora – Usyk pod koniec czerwca, a może na początek lipca. Jest jeszcze przecież Anthony Joshua, który 20 czerwca miał walczyć na stadionie Tottenhamu – dodał Hearn.

Trzecia walka pomiędzy Tysonem Furym i Deontayem Wilderem miała odbyć się 18 lipca. Z powodu epidemii koronawirusa musi jednak zostać przełożona. Jeden z promotorów Brytyjczyka zarekomendował już nowy termin starcia o tytuł mistrza świata WBC.  22 lutego Tyson Fury niespodziewanie znokautował w 7. rundzie rewanżowej walki Deontaya Wildera. Amerykanin po porażce w Las Vegas skorzystał z prawa do natychmiastowej trzeciej walki między pięściarzami. Ta miała odbyć się 18 lipca, ale w związku z epidemią koronawirusa musi zostać przełożona. – Oczywiście, że się nie odbędzie – zapewnia Bob Arum, jeden z promotorów Fury’ego. – Nie można zagwarantować zawodnikom, że wydarzenie odbędzie się w tym dniu. Gdzie będą trenować? To nie ma sensu. Jak sprzedać bilety? To absolutnie absurdalne, gdy Brytyjczycy nawet się nie mogą dostać do USA – podkreślił Arum. 88-latek podkreśla, że aktualnie trzeba skupić się na innych sprawach. Zaproponował też nową datę trzeciego starcia. – Wszyscy musimy się cofnąć. Świat boksu też, więc prawdopodobnie walka będzie miała miejsce na początku października – dodał promotor.

 

Rajdy:

Koronawirus uderza w kolejne imprezy motorsportowe. Promotorzy mistrzostw świata WRC poinformowali o przełożeniu w czasie Rajdu Portugalii i Rajdu Włoch, które miały się odbyć w maju i czerwcu. Rajdowe Mistrzostwa Świata są w o tyle dobrej sytuacji, że udało się w tym roku rozegrać już trzy rundy WRC. Zanim pandemia koronawirusa rozprzestrzeniła się na dobre po świecie, kierowcy rywalizowali o punkty w Monte Carlo, Szwecji i Meksyku. Ten ostatni rajd skrócono jednak o jeden dzień z powodu COVID-19. Biorąc pod uwagę sytuację, jaka w tej chwili panuje w Europie, nie było najmniejszych szans, by Rajd Portugalii (21-24 maja) i Rajd Włoch (4-8 czerwca) odbyły się zgodnie z planem. FIA w porozumieniu z promotorem WRC porozumiały się, co do odwołania obu imprez. Jednak nowy termin rywalizacji w Portugalii i Włoszech nie jest znany.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *