Po weekendzie podobnie jak to miało miejsce na przestrzeni ostatniego miesiąca ma miejsce wzrost awersji do ryzyka spowodowany ciągłym rozprzestrzenianiem się koronawirusa oraz zwiększającą się ilością ofiar. Obecnie COVID19 dynamicznie rozprzestrzenia się w USA przez co większość Amerykanów pozostaje w domach. W trakcie weekendu liczba zachorowań na świecie wzrosła do 340 tys., a informacje o ilości zgonów jakie pojawiały się z Włoch zatrważały. Rządy poszczególnych krajów podejmują coraz bardziej radykalne działania. W Niemczech wprowadzono zakaz większych spotkań, a władze Nowej Zelandii zamknęły wszystkie nie kluczowe dla gospodarki firmy, co wywołało tąpnięcie na tamtejszej giełdzie. Z takim scenariuszem trzeba liczyć się również w innych krajach, co nie pozwala na poprawę sentymentu rynkowego i decyduje o przewadze niedźwiedzio nastawionych uczestników rynku.

 

Po dwóch dniach wzrostów piątek przyniósł mocne spadki na nowojorskich giełdach. Inwestorów przestraszyły wieści gdzie władze nakazały ludziom zostać w domach z powodu epidemii koronawirusa. Te dwa stany zamieszkałe łącznie przez 60 milionów ludzi wprowadziły stan kwarantanny, rozkazując zamknięcie firm i pozostanie w domu wszystkim poza niezbędnym personelem. Rozwiązania rodem z totalitarnych Chin czy coraz bardziej autorytarnej Europy to nie jest coś, do czego przyzwyczajony jest mieszkaniec „kraju wolnych ludzi”. Biały Dom planuje też zamknięcie granicy z Meksykiem dla ruchu osobowego po tym, jak ograniczenia w ruchu wprowadzono wobec Kanady. Wielu inwestorów mogło dojść do wniosku, że to dopiero początek restrykcji wprowadzanych w całych Stanach Zjednoczonych. Po czymś takim recesja jest już pewna, a depresja prawdopodobna. Zwłaszcza w kontekście oczekiwanego przez ekonomistów skokowego wzrostu podań o zasiłki dla bezrobotnych. Spekuluje się nawet o liczbach rzędu 1,5 mln w ciągu tygodnia, podczas gdy zwykle są to liczby rzędu 200-300 tys. Na taki gospodarczy armageddon nie pomoże nawet szacowany na bilion dolarów pakiet fiskalny procedowany na Kapitolu.

 

 

Dow Jones stracił 4,55 proc., ponownie schodząc poniżej 20 000 punktów. Był to najniższy kurs  zamknięcia od grudnia 2016 roku. S&P500 po spadku o 4,34 proc. osiągnął najniższe zamknięcie od trzech lat. Nasdaq Coposite poszedł w dół o 3,79 proc., obniżając pułap do 6 879,52 pkt. Były to największe tygodniowe spadki na Wall Street od 2008 roku – w skali tygodnia DJIA spadł o ponad 17 proc., S&P500 o 15 proc., a Nasdaq o przeszło 12 proc. Od historycznych rekordów wyznaczonych raptem miesiąc temu trzy główne nowojorskie indeksy straciły po przeszło 30 proc., kończąc trwającą 11 lat hossę. Było to zarazem najszybsze przejście z hossy do bessy (czyli spadek o ponad 20 proc. od szczytu) w dziejach amerykańskiego rynku akcji. Bardzo gwałtownym spadkom towarzyszyła rekordowa zmienność i nadzwyczajne działania banków centralnych, do złudzenia przypominające wydarzenia z jesieni 2008 roku. W piątek umiarkowanej jak na ostatnie standardy przecenie akcji towarzyszył silny wzrost cen obligacji skarbowych. Rentowność 10-letnich obligacji rządu USA poszła w dół o ponad 20 pb., ponownie poniżej 1 proc. Drastycznie (o 21 proc.) zniżkowały wygasające dziś kontrakty terminowe na amerykańską ropę WTI. Papiery z kwietniowym terminem dostawy były notowane po mniej niż 20 dolarów za baryłkę. Lecz ceny z dostawą na maj sięgały już 23,71 USD/bbl. Dla porównania, europejska ropa Brent potaniała tylko o 2 proc., do 27,52 USD za baryłkę.

 

Polityczne przepychanki w amerykańskim parlamencie przedłużają się, co zmusiło bank centralny do niespotykanych wcześniej działań. Wczoraj wieczorem Senatowi USA nie udało się pokonać pierwszej proceduralnej przeszkody na drodze do wprowadzenia CARES Act, a więc amerykańskiego odpowiednika tarczy antykryzysowej o wartości ponad 1 mld dolarów, w życie, co wywołało dalszą falę paniki i wyprzedaży na amerykańskich giełdach. Aby uspokoić sytuację zareagował Fed, ogłaszając w poniedziałek rano najbardziej radykalny program pomocy dla gospodarki w swojej 107 letniej historii. Fed poinformował, że do złagodzenia ciosu, który zadała gospodarce USA pandemia koronawirusa, niezbędne jest „agresywne działanie”. Dlatego, chcąc wesprzeć rynek finansowy, ogłosił nielimitowane zakupy obligacji skarbowych USA oraz obligacji zabezpieczanych kredytami hipotecznymi. Fed poinformował, że kupi aktywa za tyle, ile będzie potrzeba, aby wesprzeć gładkie funkcjonowanie rynku i efektywną transmisję polityki monetarnej. Wcześniej bank centralny USA zapowiadał wydanie 700 mld dolarów na QE.

 

Na ok. godzinę przed rozpoczęciem sesji w USA kontrakty na indeksy rynków akcji wyraźnie rosły. To zasługa Fed. Wcześniej kontrakty spadały nawet o maksymalną dopuszczalną wielkość głównie z powodu pesymistycznych prognoz dotyczących zapaści gospodarczej w USA spowodowanej przez epidemię koronawirusa. Powodem do wzrostu pesymizmu było także utknięcie w Kongresie USA pakietu ratunkowego dla gospodarki, wartości 1,4 bln USD. Przyczyną poprawy nastrojów niedługo przed rozpoczęciem poniedziałkowej sesji jest ogłoszenie przez Fed nielimitowanych zakupów obligacji skarbowych USA, a także obligacji zabezpieczanych kredytami hipotecznymi. W reakcji kontrakty na średnią Dow Jones i S&P500 rosną o ok. 2,0 proc., a kontakt na Nasdaq idzie w górę o 2,7 proc.

 

Gospodarcze załamanie będące następstwem epidemii koronawirusa może doprowadzić do wzrostu stopy bezrobocia w USA nawet do 30 proc. – uważa James Bullard, szef oddziału Rezerwy Federalnej w St. Louis. Wypowiedź Bullarda dla Bloomberg News szerokim echem odbiła się w amerykańskich mediach. Bankier centralny szacuje wzrost stopy bezrobocia do 30 proc. Byłby to poziom wyższy od odnotowanego w szczycie Wielkiego Kryzysu (24,9 proc. w 1933 r.) oraz w czasie kryzysu 2008-09 (10 proc.). Obecnie stopa bezrobocia w USA wynosi 3,5 proc. i jest najniższa od 1969 r. Co więcej, zdaniem Bullarda koronawirus może doprowadzić do spadku PKB w drugim kwartale aż o połowę względem „normalnych czasów”. Tak daleko nie idą prognozy banków komercyjnych – JP Morgan spodziewa się spadku annualizowanej dynamiki PKB o 14 proc., Bank of America o 12 proc., a Goldman Sachs o 24 proc. Zdaniem szefa Fedu z St. Louis, na koronawirusową recesję można spojrzeć jako na okazję do inwestycji w sektor ochrony zdrowia oraz położenie fundamentów pod szybkie odbicie gospodarcze. Wiodącą rolę w kryzysie odgrywać ma amerykański bank centralny, który w minionych tygodniach deklarował gotowość do potężnego wsparcia gospodarki (m.in. poprzez ścięcie stóp procentowych do zera i ogłoszenie programu zakupu aktywów). Zdaniem Bullarda, jeżeli władze zareagują na kryzys w sposób zdecydowany, to trzeci kwartał tego roku będzie można nazwać okresem przejściowym, a pod koniec 2020 i na początku 2021 r. amerykańska gospodarka zacznie zdecydowanie odbijać. James Bullard to obok Neela Kashkariego największy monetarny „gołąb” w Federalnym Komitecie Otwartego Rynku (FOMC). W przeciwieństwie do Kashkariego Bullard w tym roku pozbawiony jest jednak prawa głosu. Zgodnie z mechanizmem rotacji w FOMC, szef Fedu z Kansas odzyska je dopiero w 2022 r. Mimo braku możliwości głosowania Bullard ma prawo uczestniczenia we wszystkich posiedzeniach FOMC oraz udziału w dyskusji. Kolejną porcję danych z amerykańskiego rynku pracy otrzymamy w czwartek 26 marca. Już ubiegłotygodniowy raport o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych pokazał wynik 281 tys. wobec 211 tys. w tygodniu poprzednim i oczekiwaniach ekonomistów na poziomie 218 tys. Pełny raport o kondycji rynku pracy w lutym, zawierający m.in. informację o zmianie liczby miejsc pracy czy stopie bezrobocia, poznamy w piątek 3 kwietnia.

 

By walczyć z gospodarczymi skutkami pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 decydenci polityczni na całym świecie podejmują bezprecedensowe działania mające na celu ratowanie gospodarki przed recesją. W tym celu niemal masowo obniżane są stopy procentowe oraz uruchamiane programy QE.  W poniedziałek amerykańska Rezerwa Federalna (Fed) ogłosiła szeroko zakrojone działania wspierające gospodarkę. Zarząd Fedu zobowiązał się do wykorzystania pełnego zakresu swoich narzędzi w celu wsparcia gospodarstw domowych, przedsiębiorstw i całej gospodarki amerykańskiej w tym trudnym okresie.  W celu utrzymania niskich kosztów finansowania zewnętrznego oraz zapewnienia przepływów kredytowych dla korporacji oraz rządów stanowych i lokalnych Fed uruchomił nieograniczony skup papierów skarbowych oraz papiery wartościowych, których zabezpieczenie stanowią wierzytelności hipoteczne. Oprócz tego, Rezerwa Federalna zamierza wkrótce ogłosić ustanowienie programu pożyczek biznesowych w celu wsparcia kredytowania kwalifikujących się małych i średnich przedsiębiorstw. Program ten umożliwi firmom dostęp do kredytów, dzięki czemu będą one w stanie lepiej utrzymać działalność biznesową i zdolności produkcyjne w okresie zakłóceń związanych z pandemią. Dzisiejsze działania Rezerwy Federalnej przyczyniły się do osłabienia dolara amerykańskiego.

 

Biorąc pod uwagę dynamikę rozprzestrzeniania się wirusa wiele wskazuje, że szczytowy moment pandemii mamy jeszcze przed sobą. Wciąż niemożliwe jest więc dokładne oszacowanie strat dla gospodarki. Niemniej jednak, różne instytucję starają się prognozować jak duży wpływ na globalny wzrost gospodarczy może mieć obecna sytuacja. Goldman Sachs spodziewa się, że globalny PKB skurczy się z powodu pandemii w 2020 roku aż o 1 proc., co byłyby większym spadkiem dynamiki światowego wzrostu gospodarczego niż w rok po wielkim kryzysie finansowym z 2008 roku. Rządy na całym świecie podejmują bezprecedensowe działania mające na celu ograniczenie do minimum ilości osób zakażonych i wpływu pandemii na globalną gospodarkę. Bank inwestycyjny Goldman Sachs wskazuje w nocie do swoich klientów, że obecny kryzys spowodowany pandemią koronawirusa SARS-CoV-2, a dokładnie działania będące odpowiedzią na ten kryzys stanowią fizyczne ograniczenie działalności gospodarczej, które jest bezprecedensowe w powojennej historii. Jeden z amerykańskich sondaży wskazuje, że z powodu pandemii już 9 procent Amerykanów, czyli 14 milionów osób, właśnie straciło pracę. Goldman Sachs prognozuje, że opublikowany w najbliższy czwartek raport z amerykańskiego rynku pracy wskaże, że w ciągu ostatniego tygodnia złożono ponad 2 miliony nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, co oznaczałoby absolutny rekord USA.

 

Niemcy zdecydowały się zaciągnąć nowy dług pierwszy raz od 2013 roku. To działanie w ramach pakietu wartości ponad 750 mld euro, który ma pomóc im walczyć ze skutkami pandemii koronawirusa. Rząd Niemiec spotkał się w poniedziałek na specjalnie zwołanym posiedzeniu. Kanclerz Angela Merkel w nim bezpośrednio nie uczestniczyła, bo jest poddana izolacji z powodu zagrożenia zarażeniem koronawirusem. Rząd niemiecki zadecydował o pożyczeniu na walkę z epidemią koronowirusa 156 mld euro. Reszta planu to pieniądze zaoszczędzone przez ostatnie lata.  Rząd Niemiec zabiega o wpuszczenie do kraju polskich kierowców ciężarówek. Bez nich w niemieckich sklepach z powodu paniki związanej z koronawirusem może zabraknąć podstawowych towarów – ostrzega niemiecki minister transportu. Planem rezerwowym są Bundeswehra i Lufthansa.  Okazuje się, że Niemcy, którzy mają znacznie więcej wykrytych przypadków i ofiar koronawirusa niż Polska, nadal okupują sklepy z żywnością i gromadzą zapasy. W niektórych marketach wprowadzono już limity zakupu podstawowych towarów na jedną osobę, a minister żywności apeluje o powstrzymanie się od nadmiernego gromadzenia podstawowych towarów spożywczych. Duży wzrost popytu w sklepach z żywnością powoduje jednocześnie problem z ich dostawą.

Opracował: Sławek Sobczak

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *