W poniedziałek na rynkach pojawiła się interesująca dywergencja. Indeks Nasdaq Composite osiągnął historyczny szczyt, podczas gdy ceny surowców poszły w dół.  Na pierwszy rzut oka wszystko było pięknie i ładnie. W finansowych mediach wciąż dominowała narracja, że epidemia koronawirusa z Wuhan jest „opanowana”, co sugerować mogą oficjalne dane podawane przez władze ChRL (czyli “tylko” 40,2 tys. potwierdzonych zakażeń oraz 909 ofiar śmiertelnych). Jednakże statystyki te są tak mocno wątpliwe, że poleganie na nich zakrawa na czystą naiwność. Przewodniczący Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus powiedział, że odnotowuje się także wzrost zakażeń wśród osób, które nie były w Chinach. A jednak po łagodnych spadkach w Azji i Europie Amerykanie postanowili „pojechać na północ”. Napędzany drożejącymi akcjami technologicznych gigantów Nasdaq poszedł w górę o 1,13 proc. i osiągnął rekordowy kurs zamknięcia na wysokości 9 628,39 pkt. S&P500 zyskał 0,73 proc. i rzutem na taśmę także poprawił historyczny szczyt, wspinając się na 3 352,10 pkt. Nowego szczytu nie ustanowił Dow Jones, który odnotował wzrost o 0,60 proc. S&P500 i Nasdaq zostały wyniesione na nowe szczyty przez dotychczasowych „generałów” hossy – czyli akcje globalnych spółek technologiczno-informatycznych. Walory Microsoftu i Amazona podrożały po 2,6 proc. O 2 proc. wzrosła kapitalizacja Alphabetu.

 

Wsparciem giełdy są wyniki kwartalne spółek, które okazują się nie aż tak złe, jak się tego obawiano jeszcze miesiąc temu. Raporty za IV kw. przedstawiło już 324 korporacji z indeksu S&P500. 70 proc. z nich pochwaliło się wynikami wyższymi od rynkowego konsensus. To skłoniło analityków do podwyższenia szacunku dynamiki EPS-u dla S&P500 do 2,3 proc. wobec -0,3 proc. prognozowanych 1 stycznia. Z giełdowym optymizmem kontrastowały bardzo niskie – i wciąż malejące – rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. Rentowność obligacji porusza się w odwrotnym kierunku niż jej cena rynkowa. Zatem spadek rentowności Treasuries świadczy o silnym popycie na bezpieczne aktywa. Jeszcze bardziej jednoznaczny sygnał wysłały rynku surowcowe, dla których Chiny są fundamentalną zmienną. Ropa Brent potaniała o niemal 2 proc., zbliżając się do dołka z grudnia 2018 roku. W dół poszły też notowania większości metali bazowych oraz rudy żelaza. Ale najbardziej znamienny był silny (o 3,7 proc.) spadek Baltic Dry Index mierzącego ceny frachtu towarów masowych. Ten wskaźnik koniunktury w realnej gospodarce znalazł się najniżej od ponad trzech lat i notuje jedne z najniższych poziomów w swej 35-letniej historii.

 

Wzrost cen obligacji USA, spowodowany obawami wywołanymi przez epidemię koronawirusa, może okazać się krótkotrwały, bo popyt zacznie słabnąć pod wpływem działań stymulacyjnych w Chinach, a także ożywienia wzrostu w USA, przekonuje BNP Paribas. Shahid Ladha, szef strategii stóp G10 w BNP uważa, że rentowność obligacji 10-letnich USD może spaść do najniższej wartości od 2016 roku, czyli ok. 1,3 proc., zanim wzrośnie do 1,95 proc. w okresie najbliższych trzech miesięcy. Jego zdaniem, choć epidemia koronawirusa zaszkodzi Chinom, to wzrost cen obligacji USA w ostatnich tygodniach pokazał nadmierne obawy inwestorów.

 

Dzisiejsza sesja na rynku soi w Stanach Zjednoczonych jak na razie przynosi wzrosty i jeśli utrzyma je do końca sesji, to będzie to już siódmy z kolei dzień zwyżek. Cena soi w USA obecnie wynosi około 8,85 dolara za buszel. Z czysto technicznego punktu widzenia, stronie popytowej pomógł fakt, że ceny soi na początku lutego dotarły do poziomu wsparcia, wyznaczonego przez lokalne minimum z początku grudnia ub.r. Niemniej, kupujących wsparły także inne czynniki. Mimo utrzymujących się obaw o negatywne skutki koronawirusa na gospodarkę Chin, inwestorzy na rynku soi wierzą w to, że popyt na ten surowiec utrzyma się na relatywnie wysokim poziomie. W minionym tygodniu amerykańska administracja potwierdziła, że chiński prezydent zapewniał o planach wypełnienia zobowiązań z porozumienia handlowego I fazy, związanych z zakupami towarów rolnych ze Stanów Zjednoczonych przez Chiny. Tymczasem dzisiaj inwestorzy wyczekują na raport amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA), dotyczący sytuacji na rynkach towarów rolnych. Oczekiwane jest m.in. obniżenie szacunków zapasów soi na koniec sezonu 2019/2020.

 

Amazon.com wystąpił do sądu federalnego o zgodę na przesłuchanie prezydenta Donalda Trumpa w batalii sądowej o rządowy kontrakt wartości 10 mld dolarów, który w październiku przyznano Microsoftowi. Amazon.com chce zadać pytania prezydentowi USA i  obecnym i byłym najwyższym rangą przedstawicielom Pentagonu o rolę, którą odegrali w przyznaniu Microsoftowi kontraktu na stworzenie środowiska chmury znanej jako Joint Enterprise Defense Infrastructure (JEDI). Spółka Jeffa Bezosa chce znaleźć dowody politycznego wpływu na przebieg przetargu, w którym uczestniczyła.

 

Daimler zdecydował się zmniejszyć dywidendę w ramach polityki oszczędności i zachowania gotówki na pokrycie kosztów przejścia na napęd elektryczny. Właściciel Mercedes-Benz ogłaszając we wtorek, że spodziewa się znaczącego wzrostu EBIT w tym roku w porównaniu z poprzednim, zaproponował dywidendę wysokości 0,90 euro na akcję. To duża redukcja w porównaniu z poprzednią, która wynosiła 3,25 euro. Ubiegłoroczny zysk netto koncernu spadł do 2,7 mld z 7,6 mld euro rok wcześniej pomimo rekordowej liczby sprzedanych mercedesów.  Według niemieckiej gazety Handelsblatt  Daimler AG rozważa w najbliższych latach zwolnienie 15 000 pracowników. Ma to przynieść 1.5 mld dolarów oszczędności i pozwoli na płynne przejście na produkcję wyłącznie pojazdów elektrycznych.

 

Airbus pokazał we wtorek podczas salonu lotniczego w Singapurze projekt samolotu, w którym kadłub zlewa się ze skrzydłem tworząc bardziej aerodynamiczną bryłę, pozwalającą na ograniczenie emisji dwutlenku węgla o ok. 20 proc., donosi Traveller. Europejski koncern poinformował, że od ubiegłego roku prowadzi w tajnym ośrodku we Francji próby w locie, w których wykorzystuje makietę o nazwie Maveric, o rozpiętości skrzydła 3,2 metra.  W lutym 2019 r., koncern Airbus poinformował, że zdecydował się zakończyć produkcję słynnego kolosa A380 Dwupokładowca trudno zapełnić, dlatego latał na wybranych trasach, a dla większości linii lotniczych wygodniejszą – i bardziej opłacalną – opcją jest mieszczący nie 555, a 350 pasażerów Airbus S350. Czy ich następcą będzie samolot – skrzydło?

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *