S&P500 i Nasdaq Composite odnotowały nowe rekordowe kursy zamknięcia po jednoznacznie wzrostowej sesji. W ten sposób amerykańscy inwestorzy błyskawicznie odrobili straty, jakie rynek akcji poniósł po eskalacji epidemii chińskiego koronawirusa. W środę pojawiły się pogłoski, jakoby Chińczycy byli bliscy przełomu w walce z 2019-nCoV. I choć kilka godzin później rzecznik Światowej Organizacji Zdrowia oznajmił, że wciąż nie ma “nie ma znanych skutecznych środków leczniczych” na wirusa, to optymiści złapali wiatr w żagle. Według najnowszych danych ogłoszonych w środę przez władze chińskie liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa wzrosła do 494. Zarażonych jest prawie 25 tys. osób. Nie wiadomo, na ile te liczby są zgodne z rzeczywistością. Tym bardziej, że obiegu internetowym pojawiły się (i szybko znikły) dane mówiące o ponad 154 tys. zarażonych i 24,6 tys. (!) zgonów.  Jeśli te liczby miałyby się okazać prawdziwe, to percepcja rynków finansowych i światowej opinii publicznej jest kompletnie błędna.

 

Póki co jednak rynki są w trybie „risk-on”. Na rynku ropy naftowej doszło do 3-procentowego odbicia. W Europie główne indeksy giełdowe rosły po przeszło 1 proc., za wyjątkiem Londynu (+0,57 proc.) i Paryża (+0,85 proc.). A na Wall Street z fazy odrabiania strat przeszliśmy do bicia historycznych rekordów. S&P500 po zwyżce o 1,13 proc., na finiszu notowań zameldował się z wynikiem 3 334,69 pkt. Nasdaq Composite zwyżkował o 0,43 proc., sięgając 9 508,68 pkt. W obu przypadkach są to rekordowe kursy zamknięcia. Optymizm inwestorów podsycały dobre dane napływające z gospodarki USA.  W trakcie środowych notowań akcje Tesli potaniały o 17,18 proc., do poziomu 734,7 dolarów. O 9,5 proc. przeceniono też walory Forda po tym, jak spółka rozczarowała prognozami na 2020 rok.

 

Jednostkowe koszty pracy w IV kw. 2019 r. w Stanach Zjednoczonych wzrosły o 1,4 proc. w ujęciu kwartalnym, wynika z wstępnych danych Departamentu Pracy. Oczekiwano dynamiki na poziomie 1,3 proc. wobec 2,5 proc. wzrostu kwartał wcześniej. W tygodniu zakończonym 1 lutego liczba osób po raz pierwszy ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych spadła o 15 tys. do 202 tys., wynika z danych Departamentu Pracy. Mediana oczekiwań ekonomistów zakładała spadek do 215 tys. z 217 tys. tydzień wcześniej po korekcie z 216 tys.

 

Z niemieckiej gospodarki napływają niepokojące dane. Zamówienia w przemyśle w grudniu mocno spadły, choć analitycy spodziewali się wzrostu. Zamówienia na towary wyprodukowane w Niemczech spadły o 2,1 proc. miesiąc do miesiąca (w ujęciu wyrównanym sezonowo) w grudniu 2019 r., podał urząd statystyczny Destatis.  To najmocniejszy spadek od dekady – podaje Bloomberg. Analitycy prognozowali, że zamówienia wzrosną o 0,6 proc. miesiąc do miesiąca.  Niemiecki resort gospodarki w ostatnim raporcie przyznał, że perspektywy sektora przemysłowego w tym kraju wciąż pozostają mgliste. Zamówienia w ostatnich trzech miesiącach 2019 roku spadły o 0,5 proc. Tylko w grudniu zamówienia ze strefy euro zanurkowały o 13,9 proc., a zamówienia na dobra inwestycyjne – o ponad 20 proc.

 

Wreszcie dobiegło końca szaleństwo na akcjach Tesli, które w środę przeceniono o 17 proc. Od początku roku do wtorku kurs Tesli uległ podwojeniu, co prawdopodobnie wynikało z wymuszonego i zmasowanego zamykania krótkich pozycji przez  inwestorów grających na spadek akcji Tesli.. Jak donoszą amerykańskie media, do spadków przyczynić mogła się wypowiedz Tao Lina, wiceszefa chińskiego oddziału Tesli, który na portalu społecznościowym Weibo zamieścił wpis informujący o możliwym opóźnieniu dostaw z fabryki w Szanghaju, ze względu na koronawirusa. Produkcja Tesli w Chinach dopiero rusza – pierwsze samochody wyprodukowane w szanghajskim zakładzie trafiły do klientów na początku stycznia, czyli na rok po rozpoczęciu budowy giga-fabryki. Wciąż nieznany wpływ koronawirusa na możliwości produkcyjne oraz zachowania konsumentów stanowi czynnik ryzyka dla prognoz stawianych przez Teslę. Przy okazji publikacji wyników finansowych, spółka Elona Muska zapowiedziała, że w 2020 r. chce sprzedać ponad 500 000 samochodów. W całym 2019 r. liczba przekazanych aut wyniosła 367 000, o 50 proc. więcej niż rok wcześniej. Mimo wyraźnego spadku cen akcji, Tesla wciąż jest na olbrzymim plusie względem początku roku (+75,63 proc.) czy stanu sprzed 12 miesięcy (+138,92 proc.). Nie można wykluczyć, że część inwestorów postanowiła wczoraj zrealizować zyski na walorach Tesli, przewidując, że dalszy geometryczny wzrost nie może trwać w nieskończoność.

 

Po dwóch dniach silnych spadków czwartkowy poranek przyniósł wzrost kursu euro i powrót powyżej 4,25 zł. Tylko tydzień rynki finansowe żyły w strachu przed chińskim koronawirusem. Od początku lutego inwestorzy znów przeszli w tryb „risk-on”, chętnie kupując aktywa podwyższonego ryzyka.  Do tej właśnie grupy zaliczany jest polski złoty.  We wtorek i środę kurs euro spadł łącznie o 7 groszy, w dwa dni wymazując większość strat z drugiej połowy stycznia. Po tym tąpnięciu w czwartek rano pojawiło się naturalne odreagowanie. Rano kurs euro rósł o ponad grosz, osiągając poziom 4,2553 zł.  Oznacza to powrót do stanu z końca 2019 roku, który zakończyliśmy z euro po 4,2563 zł. Nieco słabszy ruch w górę zaobserwowaliśmy na parze z frankiem szwajcarskim, który na fali globalnej poprawy nastrojów inwestycyjnych nieznacznie tracił względem euro. W czwartek rano helwecką walutę wyceniano na ponad 3,97 zł, o niespełna grosz wyżej niż wieczorem. Za dolara amerykańskiego trzeba było zapłacić nieco ok. 3,87 zł, czyli o ponad grosz więcej niż w środę wieczorem. Kurs funta po zwyżce o ponad grosz przekraczał 5,02 zł.

 

Około 200 mld dolarów  zarobili już twórcy aplikacji mobilnych na Androida i używany w iPhone’ach system iOS – donosi serwis theverge.com.  Więcej twórcom aplikacji wypłaciło Apple. Od początku działalności platformy App Store na ich konta wpłynęło już ok. 120 mld dolarów. Większe zyski twórców aplikacji wiążą się m.in. z innym modelem działalności platformy. Podczas gdy w sklepie Google Play aplikacje są najczęściej darmowe, a dochody przynoszą wyświetlane reklamy, w App Store większe znaczenie mają programy płatne. Na spore przychody mogli liczyć także programiści piszący aplikacje dla sklepu Google Play. W ciągu ośmiu lat działalności platformy, od 2012 r. otrzymali 80 mld dolarów, o czym poinformował na Twitterze wiceprezes Google, Hiroshi Lockheimer. W tym czasie Google na prowizjach od sprzedanych programów zarobił 24 mld dolarów. Warto też mieć na uwadze, że Google nie działa na rynku chińskim. Patrząc na rosnące zyski ze sprzedaży aplikacji na dwóch najpopularniejszych platformach, wpływy ich twórców w najbliższych latach przekroczą bilion dolarów.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *