W czwartek zapowiadała się spadkowa sesja na Wall Street. Zapowiadało się, że inwestorzy wykorzystają pretekst „chińskiego wirusa”, aby zrealizować zyski. Ale w drugiej połowie dnia amerykańskie indeksy zaczęły odrabiać straty. Światowe media finansowe w ostatnich dniach zostały zdominowane przez kwestię koronawirusa z Chin. W środę poinformowano o pierwszym pacjencie w USA. A w czwartek władze ChRL podjęły bezprecedensową decyzję o objęciu faktyczną kwarantanną 11-milionowej aglomeracji Wuhan. Takie doniesienia nie poprawiały klimatu inwestycyjnego. Giełda w Szanghaju spadła o prawie 3 proc. W Europie spadki podchodziły pod 1 proc. Pod kreską dzień rozpoczęły także indeksy z Nowego Jorku. Tuż po otwarciu rynku kasowego S&P500 zniżkował o 0,6 proc. I to było wszystko, na co tego dnia stać było giełdowe niedźwiedzie. W drugiej części sesji amerykańskie indeksy zaczęły odrabiać straty. Mówi się, że nastroje poprawiły się za sprawą „uspokajającego” komunikatu WHO. Tak czy inaczej na koniec dnia Wall Street wyszła nad kreskę. S&P5000 zyskał 0,08 proc. i zakończył czwartkową sesję na poziomie 3 324,56 pkt. Nasdaq Composite podniósł się o 0,20 proc. i osiągając wysokość 9402,48 pkt. Dow Jones stracił 0,09 proc., ale zakończył dzień powyżej 29 000 punktów. Nie trzeba chyba dodawać, że są to poziomy o włos niższe od rekordów wszech czasów z poprzednich kilku dni. – Wydaje się, że historia z koronawirusem jest wygodną wymówką, aby zrealizować część zysków (…) Indeksy stały się tak wykupione, że wydaje się, jakby potrzebowały odrobinę oddechu i uważam, że oto właśnie chodzi w opowieści z koronawirusem – powiedział Reutersowi David Lafferty, główny strateg rynkowy z Nataxis Investment Managers.

 

Historia z „chińskim wirusem” jest o tyle ciekawa, że na Wall Street w pełni trwa sezon publikacji wyników kwartalnych. Zwykle w takim czasie Amerykanie patrzą tylko na raporty swoich spółek, w głębokim poważaniu mając doniesienia spoza Stanów Zjednoczonych. Lecz tym razem wyniki pozostają w cieniu medialnego szumu. Jak do tej pory raporty za IV kw. pokazały 74 spółki z indeksu S&P500. Dwie trzecie z nich zaraportowało zyski wyższe od mediany prognoz analityków. Ale i tak oczekuje się,  że będą one o 0,7 proc. niższy niż przed rokiem. Co ciekawe, rynek wybacza nawet pewne potknięcia. Przykładowo, akcje Procter & Gamble potaniały tylko o 0,5 proc., choć spółka nie sprostała rynkowemu konsensusowi.  Za to o 5 proc. przeceniono walory firmy ubezpieczeniowej Travelers, choć jej wyniki kwartalne okazały się nieznacznie wyższe od oczekiwań analityków.

 

Piątkowy poranek przyniósł stabilizację kursu euro poniżej poziomu 4,25 zł. Na rynku złotego trwa konsolidacja, a polska waluta już od ponad tygodnia przestała się umacniać. W piątek o 9:38 kurs euro kształtował się na poziomie 4,2445 zł, czyli bez większych zmian względem stanu z czwartkowego wieczoru. Od początku roku kurs EUR/PLN porusza się w przedziale 4,2250-4,2500 zł. Jednak o ile w pierwszej połowie stycznia para euro-złoty testowała oba poziomy, tak od kilku dni częściej atakuje górne niż dolne ograniczenie tego kanału. W jednoznacznym trendzie wzrostowym w ostatnich dniach znalazły się notowania pary funt-złoty. W piątek rano brytyjską walutę wyceniano na ponad 5,04 zł, czyli o pół grosza wyżej niż w czwartek wieczorem. A jeszcze 10 dni temu kurs GBP/PLN wynosił niespełna 4,91 zł. Blisko najwyższych poziomów od października utrzymują się notowania franka szwajcarskiego. Za helwecką walutę płacono prawie 3,96 zł. Małym pocieszeniem może być fakt, że dzień wcześniej kurs CHF/PLN w porywach sięgał prawie 3,97 zł. Po czwartkowym wzroście kurs dolara amerykańskiego ustabilizował się tuż powyżej 3,84 zł.

 

Kurs ropy Brent zszedł w piątek poniżej 62 dolary i zmierza do zakończenia tygodnia spadkiem z powodu obaw rozprzestrzenienia się koronawirusa, który doprowadził już do śmierci 26 osób, informuje Reuters. Inwestorzy obawiają się, że skutkiem epidemii będzie znaczący spadek podróży, co przełoży się na niższy popyt na paliwa i ropę. W Chinach działania mające powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa spowodowały zawieszenie transportu publicznego w 10 miastach.

 

– Biorąc pod uwagę kryzys klimatyczny i niepokoje na całym świecie, nie jest przesadą stwierdzenie, że 2020 r. i kilka kolejnych lat przesądzą nie tylko losy Xi i Trumpa, ale i świata – powiedział George Soros podczas Forum Ekonomicznego w Davos. Miliarder zapowiedział “najważniejszy projekt swojego życia”, na który przeznaczy miliard dolarów.  Soros zaznaczył, że żyjemy “w przełomowym momencie historii”. – Przetrwanie otwartych społeczeństw jest zagrożone, a my stoimy w obliczu jeszcze większego kryzysu: zmiany klimatu. To zagraża przetrwaniu naszej cywilizacji. Te wyzywania zainspirowały mnie do ogłoszenia dziś najważniejszego projektu mojego życia – ogłosił.  – Wierzę, że w długim terminie nasza największa nadzieja leży w dostępie do jakościowej edukacji, w szczególności tej, która wzmacnia autonomię jednostki poprzez kultywowanie krytycznego myślenia i podkreślanie wolności akademickiej – powiedział Soros. Dlatego Soros przeznaczy miliard dolarów na budowę globalnej sieci uczelni (OSUN), która ma być ostoją wolności akademickiej w obliczu rozprzestrzeniającego się po świecie autorytaryzmu. – Największe potęgi – USA, Chiny i Rosja – pozostają w rękach niedoszłych lub faktycznych dyktatorów, a szeregi autorytarnych przywódców wciąż rosną – podkreślił miliarder. – Uważam OSUN za najważniejszy i najtrwalszy projekt w moim życiu i chciałbym, aby został on wdrożony za mojego życia. Mam nadzieję, że ci, którzy podzielają tę wizję, przyłączą się do nas, czyniąc ją rzeczywistością – zakończył Soros.

 

Jak co roku firma Brand Finance opublikowała zestawienie 500 najcenniejszych marek świata. Nie będzie chyba zaskoczeniem, że na pierwszym miejscu (ponownie) znalazł się Amazon.  Amazon wiedzie prym w rankingu Brand Finance już trzeci rok z rzędu, ten jednak jest wyjątkowy. W 2018 roku wyceniany był na 150,8 mld dol.w roku poprzednim było to już 187,9 mld dol., teraz zaś – jako pierwsza spółka w historii – przekroczyła 200 mld dol., osiągając 220,8 mld dol.!  Google i Apple, podobnie jak w ubiegłych latach, znaleźli się na podium. Różnica w tym roku względem poprzedniego i 2018 jest taka, że gigant z Cupertino spadł na trzecią pozycję, notując spadek w wycenie o 13 mln dol. Ponad połowa z pierwszych dziesięciu miejsc obsadzona jest przez spółki technologiczne. Microsoft, Samsung i Facebook zdołali utrzymać swoje zeszłoroczne pozycje. Na ostatnim miejscu w tabeli uplasował się Huawei, dla którego rok 2019 nie był najłatwiejszy, zaliczając skok z 12. miejsca. Gdyby zestawienie podzielić na kraje, z których pochodzą spółki, na pierwszym miejscu – bez większych zaskoczeń – znajdują się Stany Zjednoczone (205 marek), później mamy Chiny (70), Japonię (36), Francję (32), Niemcy (21) i Wielką Brytanię (20). Jeśli idzie zaś o największy skok wartości, na podium znalazły się: Tesla (64,9 proc.), Instagram (58 proc.) oraz Mitsubishi (42,8 proc.).

 

Najnowsza wersja oceny wiarygodności kredytowej FICO zaprezentowana w czwartek będzie miała szerszy obraz tego, jak zarządzasz swoim długiem i zwiększy liczbę punktów.  Zamiast polegać tylko na migawce twoich zachowań finansowych, nowy wynik, o nazwie FICO Score 10, będzie mógł zajrzeć do twoich nawyków finansowych w ciągu ostatnich 24 miesięcy i określić – na podstawie tej historii – czy jesteś ryzykownym kredytobiorcą . Około 40 milionów Amerykanów zobaczy wzrost wyniku FICO o 20 lub więcej punktów z powodu tej zmiany, podczas gdy kolejne 40 milionów doświadczy spadku o co najmniej 20 punktów, powiedział Dave Shellenberger, wiceprezes ds. zarządzania produktem w FICO. Kolejne 30 milionów zauważy w każdym razie mniejsze zmiany. „Są to najbardziej przewidywalne wyniki, jakie dotychczas opracował FICO” – ​​Shellenberger powiedział Yahoo Money. Wg niego nowy system będzie premiował tych, którzy naprawdę świetnie sobie radzą, wzmacniając dobre nawyki finansowe konsumentów – płacąc terminowo, nie zwiększając salda, zaciągając kredyt tylko wtedy, gdy jest to potrzebne. „Tego rodzaju zachowania są silnie nagradzane ” – stwierdził finansista. Z całą pewnością nowy wynik bardziej surowo oceni niektóre ryzykowne zachowania.  Na przykład, jeśli zgromadzisz pokaźne saldo na kartach kredytowych w ciągu ostatnich 24 miesięcy, pogorszy to twój wynik. Wcześniej wynik FICO mógł widzieć tylko bieżące saldo, a nie historię rosnącego zadłużenia karty kredytowej.  Kolejną potencjalną czerwoną flagą są pożyczki osobiste. Jeśli skonsolidujesz salda karty kredytowej w pożyczkę osobistą, a następnie zgromadzisz nowe zadłużenie na karcie kredytowej, twój wynik będzie odzwierciedlał bardziej ryzykownego kredytobiorcę.

 

Coca-Cola nie zrezygnuje całkowicie ze sprzedaży swoich produktów w plastikowych butelkach. Wszystko w trosce o klientów, którzy nadal chcą z nich korzystać. Wojna z plastikiem robi się coraz bardziej zaciekła. Większość globalnych firm deklaruje, że jak najszybciej chce pozbyć się tego tworzywa, jak chociażby McDonald’s, gdzie zrezygnowano z takich słomek czy Lidl, który wprowadził ekotorby. Jednak Coca-Cola przyjęła trochę inne założenia. Podczas Forum Ekonomicznego w Davos wiceprezes koncernu Bea Perez zaznaczyła, że nie zrezygnują z plastikowych butelek, bo klienci nadal chcą ich używać – są lekkie i można je zakręcać. Coca-Cola zobowiązała się, że do 2030 roku zrecyklinguje 100 proc. wypuszczonych przez siebie na rynek opakowań. – Zmieniamy naszą infrastrukturę rozlewniczą, wybieramy recykling i wprowadzamy innowacje, pokazujemy konsumentom, jakie są możliwości. Oni zmieniają się razem z nami” – powiedziała Perez. Jednak biznes to biznes i taki światowy gigant, jakim jest Coca-Cola, musi o tym pamiętać. Perez zaznaczyła, że firma nie może wyzbyć się plastiku w stu procentach, ponieważ mogłoby to zrazić konsumentów i tym samym negatywnie wpłynąć na sprzedaż produktów.  Jak podało BBC, spółka wytwarza około 3 milionów ton plastikowych opakowań, co daje 200 tys. butelek na minutę. Organizacja Greenpeace opublikowała pod koniec zeszłego roku raport, w którym przedstawia, że Coca-Cola jest największym producentem plastiku na świecie. śmieciami na swoim koncie w 28 krajach.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *