Poświąteczna sesja, w czwartek amerykańskie giełdy pracowały już normalnie w przeciwieństwie do europejskich, znów stała pod znakiem przewagi strony popytowej, w rezultacie czego Wall Street odnotowała nowe rekordy.  Informacją dnia bez wątpienia było przebicie po raz pierwszy w historii przez indeks spółek technologicznych Nasdaq Composite poziomu 9 tys. punktów. Chęć do zakupu akcji przez inwestorów miała jednak zdecydowanie szerszy charakter, wspierana przez nadzieje związane z umowa handlową Waszyngtonu z Pekinem oraz spekulacje związane z wynikami sprzedaży świątecznej.

W tygodniu zakończonym 21 grudnia liczba osób po raz pierwszy ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych spadła o 13 tys. do 222 tys., wynika z danych Departamentu Pracy. Mediana oczekiwań ekonomistów zakładała spadek wskaźnika do 220 tys. z 235 tys. tydzień wcześniej po korekcie z 234 tys.

Rentowność benchmarkowych obligacji USA będzie rosła w nowym roku w miarę słabnięcia pesymizmu inwestorów co do perspektyw gospodarczych, uważa Michael Kelly, szef inwestycji w PineBridge Investments, firmie zarządzającej prawie 100 mld USD aktywów. Kelly uważa, że rentowność obligacji 10-letnich USA powinna w pierwszych miesiącach 2020 roku wzrosnąć do 2,25-2,50 proc. Obecnie wynosi ok. 1,9 proc. Ostatni raz rentowność „dziesięciolatek” USA sięgała 2,5 proc. w maju, przed rozpoczęciem przez Fed obniżek stóp i wznowieniem zwiększania bilansu.

Nastroje inwestorów z azjatyckich rynków akcji poprawiły rekordy na Wall Street oraz kolejne sygnały o rychłym podpisaniu umowy handlowej między USA i Chinami, donosi Reuters. MSCI Azja-Pacyfik, indeks azjatyckich rynków akcji z wyłączeniem Japonii, rósł w piątek rano o 0,55 proc. i osiągnął największą wartość od połowy 2018 roku. Jego wartość wzrosła jak dotąd w tym roku o ok. 16 proc. Nikkei 225, indeks giełdy w Tokio, pokazuje niewielką zmianę. Od początku 2019 roku zyskał prawie 20 proc., n najwięcej od sześciu lat.

Tajny zespół pracujący nad satelitami i powiązaną z tym technologię bezprzewodowego przesyłu danych – tak Apple stara się odkryć nowe sposoby transferu informacji. Kalifornijski producent iPhone’ów, Cupertino, zatrudnia kilkanaścioro inżynierek i inżynierów z branży lotniczej i satelitarnej, którzy pracują nad projektem wdrożenia rezultatów swoich badań w ciągu najbliższych pięciu lat, jak poinformowały źródła związane z firmą, ale proszące o anonimowość. Prace nad projektem są na zbyt wczesnym etapie, by można je było porzucić, a jasny kierunek i sposób wykorzystania satelitów nie został jeszcze dokładnie wytyczony. Tim Cook, dyrektor generalny Apple, okazał zainteresowanie projektem, wskazując, że działa ona w ramach jednego z priorytetów jego firmy. Zainteresowanie Apple’a i jego praca nad satelitami komunikacyjnymi i technologią bezprzewodową nowej generacji oznacza, że celem firmy jest prawdopodobnie przesył danych do urządzenia użytkownika, co potencjalnie zmniejszy zależność od operatorów bezprzewodowych lub pozwoli połączyć ze sobą urządzenia bez tradycyjnego dostępu do sieci. Być może chodzi również o dokładniejsze śledzenie lokalizacji urządzeń, co pozwoli tworzyć lepsze mapy i kreować nowe funkcje. Nie jest jasne, czy Apple zamierza kontynuować kosztowny rozwój samej konstelacji satelitów czy wykorzystywać sprzęt naziemny, który mógłby pobierać dane z istniejących satelitów i wysyłał je na urządzenia mobline. Rzeczniczka firmy odmówiła komentarza. Prace nad technologią satelitarną to jeden z „projektów specjalnych” Apple’a. Jak wcześniej informował Bloomberg, Apple pracuje również nad zestawem słuchawkowym do rzeczywistości rozszerzonej (AR), który będzie miał premierę już w 2021 r., następnie zaś wprowadzi na rynek okulary do AR, ekrany MicroLED dla przyszłych urządzeń, nowe produkty do użytku domowego, technologię samoprowadzącego się samochodu i zegarek przyszłości, który będzie umiał analizować skład chemiczny krwi użytkownika tak, aby np. móc określić poziom glukozy w organizmie. Apple poszerza także ofertę układów scalonych, starając się tym samym zastąpić Intel oraz Qualcomm. Budżet Apple na badania i rozwój gwałtownie się poszerzył, jak wynika z danych: w 2019 r. było to 16 mld dolarów, czyli o 14 proc. więcej niż w roku poprzednim.

Bezrobocie w Polsce wynosi ok. 5,3 proc. A co powiecie na scenariusz, w którym spada poniżej 2,5 proc.? Tak niski poziom to błogosławieństwo czy przekleństwo? Spójrzcie na Japonię. W czerwcu zanotowano tam najniższe bezrobocie w historii kraju (2,4 proc.), a jednak jeśli w gabinecie premiera Shinzo Abego ktoś z tej okazji polał sake, to nie z radości, tylko żeby zapić smutek. Przyczyną tak niskiego bezrobocia nie jest rozwijająca się gospodarka, lecz deficyt siły roboczej. Brakuje rąk do pracy niewykwalifikowanej i specjalistów, a podejmowane od niedawna próby ściągnięcia imigrantów nie przynoszą rezultatów. Jeszcze. Przyniosą? Może. Oby, bo problemów z gospodarką Japonia ma więcej, a pomysły ich rozwiązania już się wyczerpują.

Śladami Kraju Kwitnącej Wiśni zmierza Unia Europejska. Polska także. W wydanej w 2014 r. książce „Gospodarka za 100 lat” 11 wybitnych ekonomistów (w tym czterech noblistów) rozpisało dla świata ekonomiczne scenariusze. Słowo „Japonia” nie padło w niej ani razu. Zadziwiające. Przecież jeszcze w latach 80. XX w. uważano, że Tokio pokona w gospodarczym wyścigu Amerykę. Ówczesne nastroje łatwo wytłumaczyć: gospodarka archipelagu od lat 50. rozwijała się w tempie 6–14 proc. PKB rocznie, a tamtejsze koncerny motoryzacyjne i elektroniczne podbijały rynki. Gdyby wówczas wydano taką publikację, nazwa tego kraju pojawiałaby się w niej w co drugim zdaniu. Ale się nie pojawia, bo od 1990 r. wzrost PKB oscyluje w przedziale 0–2 proc., częściej wynosząc 0 proc. niż 2 proc.

Najdroższy karp na świecie to japońska odmiana koi, która ma atrakcyjne, barwne ubarwienie. Zwycięzca All Japan Koi Show z 2017 roku jest warty aż 1,8 mln dol.! Karp koi osiąga długość od 30 do nawet 70 centymetrów i charakteryzuje się atrakcyjnym ubarwieniem. Mają aż sześć rodzajów komórek barwnikowych – żółte, czerwone, czarne, białe, niebieskie i metaliczne. Karpie koi zaczęto hodować w Japonii w XVIII wieku, obecnie najczęściej zdobią oczka wodne i baseny rybne. Mieszkańcy Japonii podchodzą do ich hodowli niemal tak poważnie, jak hodowcy rasowych psów. Karpie koi mają swoje rodowody. Są one równie cenne jak w przypadku naszych czworonożnych pupili. Biorą też udział w zawodach, podczas których wybierany jest ten najlepszych karp. Co podlega ocenie? Wygląd skóry, rozmiar i kształt karpia, a także to, jak poruszają się w wodzie.  Za najcenniejsze uważa się te, u których zachowana jest równowaga pomiędzy zabarwieniem, a wzorami.

Pokazana w tym tygodniu technologia IBM może być niebawem wykorzystana do produkcji baterii pozbawionych metali ciężkich. Zamiast nich w akumulatorach nowego typu miałby znaleźć się minerały pozyskiwane ze słonej wody. Zastosowanie tych substancji poprawia wydajność baterii, skraca czas ładowania, a także zwiększa poziom ich bezpieczeństwa. Wynalazek firmy IBM może być tym, za sprawą którego dokona się przełom w przemyśle elektronicznym, uzależnionym od sprawności i pojemności baterii. Rewolucja może dotknąć nie tylko producentów telefonów komórkowych i laptopów ale przede wszystkim przemysł samochodowy, który coraz bardziej potrzebuje ekologicznego i moralnie neutralnego źródła zasilania dla aut elektrycznych. Na ten moment baterie litowo-jonowe są kluczowe w dążeniu naszej cywilizacji do przejścia od zasilania paliwami kopalnymi do modelu zrównoważonej energii. Jednocześnie technologia ich produkcji aktualnie wiążę się z nieproporcjonalnie dużymi względem korzyści – kosztami humanitarnymi i środowiskowymi.  Nowe baterie IBM zamiast kobaltu, czy niklu zawierają trzy substancje, które można wyekstrahować z wody morskiej. Po dodaniu do nich nowego rodzaju ciekłego elektrolitu badacze uzyskali zdumiewające wyniki w pierwszych etapach testów. IBM nie jest jedyną firmą, która pracuje nad akumulatorem przyszłości. Niedawno kanadyjscy naukowcy przedstawili projekt baterii kwantowej, która mogłaby w nieskończoność przechowywać energię bez żadnych strat.

Przy zakupie produkowanych w Chinach elektrycznych samochodów Tesla Model 3 nie będzie naliczany 10 proc. podatek od sprzedaży, poinformowało w piątek chińskie Ministerstwo Przemysłu i IT. Tesla Model 3 znalazła się na opublikowanej przez resort liście samochodów zwolnionych z podatku. W październiku spółka Elona Muska informowała, że wyprodukowane w Chinach samochody Model 3 będą sprzedawane za równowartość ok. 50 tys. dolarów.

Opracował: Sławek Sobczak

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *