Piątkowa sesja na nowojorskich giełdach przyniosła nowe rekordy w wykonaniu wszystkich trzech głównych indeksów. Klasyczny „melt-up” trwa w najlepsze, a towarzyszą mu ekstremalnie wysokie odczyty nastrojów inwestycyjnych. Była to siódma z rzędu sesja, na której nowojorskie indeksy ustanowiły historyczne maksima. S&P500 po zwyżce o 0,49 proc. wdrapał się na wysokość 3 221,22 pkt. Dow Jones zyskał 0,28 proc. i zakończył tydzień na poziomie 28 450,09 pkt. Nasdaq Composite zwyżkował o 0,42 proc., osiągając wartość 8924,96 pkt. Dodajmy, że piątkowa sesja była tzw. dniem trzech wiedźm. To giełdowe określenie sesji, na której zapadają serie kontraktów terminowych i opcji. Nierzadko „trzy wiedźmy” przynoszą podwyższoną zmienność i obroty. Ale te grudniowe były wyjątkowo spokojne – zmienność była praktycznie nieobecna.

W skali całego tygodnia S&P500 zyskał 1,7 proc., Dow Jones 1,1 proc., a Nasdaq poszedł w grę o 2,2 proc. Licząc od początku roku S&P500 jest na plusie o 28,5 proc., DJIA zyskuje 22 proc., a Nasdaq aż 34,5 proc. Jeśli do końca roku nie przytrafią się Amerykanom poważniejsze spadki, będzie to najlepszy giełdowy rok od 6 lat. Do końca A.D. 2019 na Wall Street  pozostało jeszcze 6 dni handlu, w tym skrócona sesja wigilijna.

Od początku października na nowojorskich parkietach obserwujemy klasyczny „melt-up”.  Czyli gwałtowne zwyżki giełdowych indeksów niepoparte poprawą wyników spółek czy koniunktury gospodarczej. Chyba że inwestorzy dyskontują jakąś znaczącą poprawę korporacyjnych zysków, której jeszcze nie widzą analitycy. Wśród rynkowych komentarzy dominuje narracja, że niemal 12-procentowa zwyżka S&P500 w IV kwartale jest reakcją rynku na osiągnięcia „pierwszej fazy” porozumienia handlowego z Chinami. Porozumienia, które w dalszym ciągu pozostaje enigmą i które wcale nie musi zakończyć ekonomicznej wojny między dwoma największymi gospodarkami świata. W piątek do tego dyżurnego „handlowego optymizmu” dołączyły całkiem przyzwoite dane makro. W listopadzie wydatki Amerykanów zwiększyły się o 0,4 proc. mdm, czemu towarzyszył zaskakująco silny przyrost dochodów amerykańskich gospodarstw domowych (o 0,5 proc. mdm wobec oczekiwanych 0,3 proc.). Bazowy deflator wydatków konsumpcyjnych (PCE core) – czyli preferowana przez Fed miara inflacji cenowej (bo dziwnym trafem na ogół niższa od powszechnie znanego CPI) –  wyniosła tylko 1,6 proc. rdr, a więc wciąż poniżej 2-procentowego celu inflacyjnego Rezerwy Federalnej. Na koniec zaznaczmy, że sporządzany przez CNN Business indeks nastrojów giełdowych wskazał na „skrajną chciwość”, osiągając najwyższy odczyt od jesieni 2017 roku. Czyli poprzedniego „melt-upu” na amerykańskim rynku akcji, zakończonego gwałtowną korektą w lutym 2018 r.

W okresie świątecznym wydarzenia na rynkach finansowych spowolnią. Nie znaczy to, że nie wydarzy się absolutnie nic.

Wtorek, 24 grudnia

W Wigilię zamknięte będą giełdy m.in. w Polsce, Niemczech, Szwajcarii czy Włoszech. Ponadto skrócone sesje zarządzono w USA, Francji, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii. Wśród danych makroekonomicznych na uwagę zasługują jedynie zamówienia na dobra trwałem w USA, indeks Fed z Richmond oraz zmiana zapasów ropy.

Środa, 25 grudnia

Boże Narodzenie to tradycyjnie dzień wolny na giełdach państw z chrześcijańskiego kręgu kulturowego. Handel odbywał będzie się na Dalekim Wschodzie, danych makroekonomicznych natomiast brak.

Czwartek, 26 grudnia

Drugi dzień Świąt w Europie to jednocześnie pierwszy dzień po Świętach w USA, przez co handel wróci na tamtejsze giełdy. W kalendarium ekonomicznym natomiast wciąż pustki.

Piątek, 27 grudnia

Pierwszy dzień po świętach przyniesie paczkę danych z Japonii, w której znajdą się: stopa bezrobocia, inflacja bazowa oraz produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna.

 

Gdy Facebook ogłosił plany stworzenia libry, nowej wirtualnej waluty, którą mogliby posługiwać się użytkownicy portalu, największe banki centralne zareagowały zainteresowaniem. Ale szybko to zainteresowanie przerodziło się w zaniepokojenie, by zakończyć się krytyką i próbami zablokowania projektu. Zamiar wyemitowania kryptowaluty korporacja ogłosiła w czerwcu, a już na początku lipca szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej Jerome Powell zgłaszał wątpliwości. – Libra rodzi poważne obawy, jeśli chodzi o ochronę prywatności, pranie pieniędzy, ochronę konsumenta i stabilność finansową. Te wątpliwości powinny być publicznie przedyskutowane i rozwiane – mówił szef Fed w Kongresie, dodając, że realizacja projektu powinna zostać wstrzymana do czasu, aż FB odpowie na pytania regulatorów i prawodawców. Kilka dni później w sprawę zaangażował się Donald Trump. W swoim stylu, na Twitterze, oznajmił, że nie jest fanem kryptowalut, bo – według niego – ich wartość bierze się z niczego i jest bardzo zmienna. Do tego, pisał prezydent USA, mogą być wykorzystywane przez przestępców, ułatwiając im choćby handel narkotykami. – Jeśli Facebook i inne firmy chcą zostać bankiem, muszą szukać nowego prawa bankowego i podlegać wszystkim regulacjom bankowym, tak jak inne banki krajowe i międzynarodowe. Mamy tylko jedną prawdziwą walutę w USA, silniejszą niż kiedykolwiek, niezawodną i godną zaufania. Jak dotąd dominuje na świecie i tak już będzie. Nazywa się amerykański dolar! – uznał Trump.

 

Za sprawą 50 osób – w tym aktorek Felicity Huffman („Gotowe na wszystko”) i Lori Loughlin („Pełna chata”) – kwestia przyjęć na studia wyższe w USA stała się w tym roku głośna medialnie. FBI ujawniła grupę bogatych rodziców, którzy słono płacili, by zwiększyć szanse przyjęcia ich dzieci na elitarne uczelnie, takie jak Uniwersytety Yale i Stanforda. FBI ustaliła, że pieniądze trafiały do mężczyzny, który był mózgiem operacji: wynajmował osoby trzecie, aby zdawały testy zamiast dzieci bogaczy; opłacał ludzi nadzorujących egzaminy, by przymykali oczy na ten proceder; płacił też trenerom drużyn uniwersyteckich, by uznawali owe dzieci za obiecujących sportowców, których warto pozyskać.

Cała siatka czeka teraz na rozprawę – grozi im do 20 lat więzienia oraz grzywny idące w setki tysięcy dolarów. Poza ukaraniem winnych skandal przyczynił się do wzrostu zainteresowania procesem rekrutacji na elitarne uniwersytety w USA – czy dostają się tam najlepsi? Odpowiedzieć na to pytanie pomaga inny proces sądowy. Ponad dwa lata temu stowarzyszenie Students for Fair Admissions (SFFA) pozwało Uniwersytet Harvarda, zarzucając mu dyskryminację osób pochodzenia azjatyckiego. Według SFFA łaskawsze traktowanie kandydatów, których rodzice są absolwentami tej uczelni i tych, którzy osiągają sukcesy sportowe, są niemerytoryczne – a już szczególnie to pierwsze kryterium całkowicie wyklucza pewne grupy z równego dostępu do usług tej szkoły wyższej. Obecnie tylko 4,5 proc. spośród wszystkich aplikujących dostaje się na Harvard, lecz szanse otrzymania indeksu rosną na skutek preferencji, jakie otrzymują grupy oznaczone akronimem ALDC: A – to sportowcy (Athletes), L – ci, których rodzice ukończyli uczelnię, a więc dzieci niejako dziedziczą po nich edukację (Legacy), D – ci, którzy znajdują się na liście zainteresowania dziekana (Dean) oraz C – to dzieci pracowników uniwersytetu (Children).

 

We Włoszech ustalono ostatecznie, kto zaprojektował Krzywą Wieżę w Pizie. To żyjący w tym mieście w XII w. rzeźbiarz i architekt Bonanno Pisano. Dzięki temu odkryciu jeden z najsłynniejszych zabytków na świecie może zostać podpisany imieniem i nazwiskiem. Na architektonicznym Polu Cudów w Pizie jako jedyny był anonimowy. Tezę dotyczącą autorstwa mającej ponad 800 lat Krzywej Wieży postawiła Giulia Ammannati z uniwersytetu w Pizie. Przeanalizowała tekst historyka sztuki, architekta i malarza Giorgio Vasariego z XVI w., który już wtedy przypisywał autorstwo wieży Pisanowi. Udało jej się odtworzyć i przetłumaczyć odnalezioną w XIX w. przy fundamentach zabytku napisaną po łacinie inskrypcję. Brzmi ona następująco: „Ja wzniosłem i stworzyłem wspaniałe dzieło ponad wszystkie inne, jestem obywatelem Pizy nazywanym Bonanno”. Badaczka twierdzi, że artysta chciał podpisać swoje dzieło na tablicy literami z brązu, ale zniechęcił go do tego stan budowli. Kamienna matryca została porzucona na placu budowy koło wieży, gdy już zaczęła się przechylać. Krzywa Wieża przed dwiema dekadami została umocniona, a jej przechył zahamowano. To zasługa międzynarodowego komitetu ekspertów, na którego czele stał Michele Jamiolkowski, 87-letni obecnie profesor Uniwersytetu w Turynie.

 

Kończą się lata 10. XXI wieku, dlatego media prześcigają się w różnego rodzaju podsumowaniach. Na bardzo kontrowersyjne zestawienie zdecydowali się australijscy dziennikarze, którzy wskazali 10 największych czarnych charakterów światowego sportu. Kryteria doboru postaci do tego rankingu mogą być różne, ale największą kontrowersję wzbudziło umieszczenie na podium Nicka Kyrgiosa. Australijski tenisista znalazł się na drugiej pozycji. Na trzecim miejscu ulokowano byłego futbolistę amerykańskiego Aarona Hernandeza. Największym sportowym złoczyńcą ostatnich 10 lat (2010-2019) wybrano lekkoatletę Oscara Pistoriusa.  Dziennikarze “Herald Sun” umieścili więc na podium Kyrgiosa, który słynie z kontrowersyjnych zachowań na korcie, wraz z dwoma byłymi sportowcami, którzy zostali uznani mordercami. Tenisista z Canberry nie skomentował jeszcze tego zestawienia, ale na pewno będzie miał kolejny powód do tego, aby nie rozmawiać z krajowymi przedstawicielami mediów. Przypomnijmy, że Hernandez został uznany winnym morderstwa futbolisty Odina Lloyda i skazany na dożywocie. W 2017 roku postanowił odebrać sobie życie, wieszając się w celi więziennej. Natomiast Pistorius, który jako pierwszy niepełnosprawny lekkoatleta rywalizował na bieżni z najlepszymi biegaczami, zamordował swoją dziewczynę Reevę Steenkamp. Ranking uwzględnia nie tylko sportowców, ale także działaczy. W Top 10 znalazł się m.in. były przewodniczący FIFA, Joseph Blatter, który jest jednym z bohaterów afery korupcyjnej.

Opracował: Sławek Sobczak

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *